0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Stanczak /Agencja GazetaTomasz Stanczak /Age...

Dzieci interpłciowe – to osoby urodzone z ciałami, które nie wpisują się w definicję typowych ciał męskich lub żeńskich. Często, zanim są w stanie wyrazić świadomą zgodę, są poddawane inwazyjnym operacjom chirurgicznym. W wielu przypadkach operacje są nieuzasadnione i szkodliwe.

Część zabiegów powinna być wstrzymana do momentu, kiedy osoba interpłciowa jest w stanie sama podjąć świadomą decyzję. Wciąż jednak brakuje odpowiednich regulacji prawnych, a Ministerstwo Zdrowia wrzuca wszystkie przypadki do jednego worka, uznając, że nawet operacje plastyczne na narządach płciowych u dzieci interpłciowych zawsze są uzasadnione.

Tymczasem międzynarodowe organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka uznają tzw. „zabiegi normalizujące płeć” za nieludzkie traktowanie, zaś niektóre państwa (Malta, Niemcy, Portugalia) wprost ich zabraniają.

Ministerstwo Zdrowia ujawnia dane

6 808 – tyle operacji chirurgicznych zostało przeprowadzonych w 2021 roku na dzieciach poniżej 16. roku życia w związku ze zdiagnozowanymi zróżnicowaniami rozwoju płci.

W 2020 roku liczba ta wyniosła 5050, w 2019 – 7 303.

Te dane po raz pierwszy publicznie podało Ministerstwo Zdrowia, w ostatniej odpowiedzi na pytanie Rzecznika Praw Obywatelskich dotyczące ochrony zdrowia osób interpłciowych.

To wstrząsające wydarzenie. Po raz pierwszy poznajemy rzeczywistą skalę operacji chirurgicznych na interpłciowych dzieciach. Znaczna część tych operacji nigdy nie powinna mieć miejsca. W niektórych przypadkach – jeśli przeprowadzane są bez wyraźnej potrzeby medycznej – kwalifikuje się je jako nieludzkie traktowanie w rozumieniu Konwencji ONZ z 1984 roku w sprawie zakazu tortur. Podkreślił to, między innymi, specjalny sprawozdawca ONZ do spraw tortur w raporcie z 2013 roku. Od lat na problem zwracają uwagę międzynarodowe organizacje praw człowieka oraz dorosłe osoby interpłciowe, które do dziś cierpią konsekwencje nieuzasadnionych operacji.

To prawda, że część z nich jest uzasadniona. Na przykład, gdy nietypowy rozwój organów poważnie zaburza funkcje organizmu. Rzeczywistość jest jednak taka, że wiele zabiegów dokonywanych jest tylko z powodów estetycznych, rutynowo, albo w celu doprowadzenia ciała dziecka do zgodności z „normą” przewidzianą dla jednej z binarnie określonych płci.

Co do takich przypadków zarówno współczesna medycyna jak i organizacje praw człowieka są zgodne: operacje należy odroczyć do czasu, kiedy dziecko jest w stanie podjąć świadomą decyzję. W przeciwnym razie decydujemy arbitralnie (i nieodwracalnie) o ciele człowieka, który poniesie konsekwencje naszych wyborów. Doświadczenie wielu osób interpłciowych pokazuje, że – z różnych względów – może to być życiowa trauma.

Czym jest interpłciowość?

Magda Rakita, Prezeska Fundacji Interakcja, aktywistka i osoba interpłciowa, tak definiuje interpłciowość: „osoby interpłciowe rodzą się z ciałami, które nie wpisują się w definicję typowych ciał męskich czy kobiecych. Różnice w naszych ciałach mogą występować na poziomie chromosomów, układu hormonalnego, czy zewnętrznych lub wewnętrznych narządów płciowych. Interpłciowość dotyczy zatem tego, jak jest zbudowane i funkcjonuje nasze ciało, i tym różni się od tożsamości płciowej czy orientacji seksualnej”.

Przykładem jest zespół niewrażliwości na androgeny – dzieci z nim urodzone mają zewnętrzne cechy typowo kobiece, jednak struktura chromosomów odpowiada płci męskiej, co może prowadzić do wykształcenia częściowo męskich wewnętrznych narządów płciowych. Możliwe spektrum przypadków różnorodności jest oczywiście dużo szersze.

Udostępnione przez Ministerstwo Zdrowia statystyki co do liczby operacji pokazują, jak powszechne jest występowanie zróżnicowanych cech płciowych wśród całego społeczeństwa. A przecież nie wszystkie osoby przechodzą operacje — według szacunków ONZ około 1,7 proc. ludzkiej populacji rodzi się z nietypowymi cechami płciowymi.

Interpłciowość jest przejawem naszej różnorodności jako ludzi.

Według badań Agencji Praw Podstawowych UE osoby interpłciowe są jedną z mniejszości najbardziej narażonych na dyskryminację i przemoc. A zarazem świadomość społeczno-polityczna tych problemów jest wciąż bardzo niska.

Nieuzasadnione operacje chirurgiczne – etap sprzed 20 lat

Jednym z najpoważniejszych problemów są operacje chirurgiczne, nazywane czasem „normalizującymi płeć” (nazwa ta słusznie jest przez osoby interpłciowe uważana za obraźliwą – zakłada, że ich ciała są „nienormalne”, co jest arbitralne i krzywdzące). Często przeprowadzane są rutynowo, bez właściwego poinformowania pacjentów, lub ich rodziców o pełnych konsekwencjach przeprowadzenia operacji. Te mogą być zaś dotkliwe i trwałe – nawracające infekcje, konieczność wielokrotnych badań, przyjmowania leków na stałe.

Ponadto, nigdy nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć przyszłej identyfikacji płciowej małego dziecka (czy dana osoba będzie czuła się kobietą, mężczyzną, lub osobą niebinarną). Sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana u dzieci interpłciowych – na przykład tych, których układ chromosomów wskazuje na płeć męską, a rozwój narządów płciowych na płeć żeńską, lub odwrotnie.

Dokonanie operacji chirurgicznej w kierunku którejś z płci jest nieodwracalne. Nie powinno więc mieć miejsca aż do momentu, gdy pacjent lub pacjentka będzie mieć wiedzę o swojej tożsamości i świadomie podejmie decyzję o swoim ciele.

Niestety, w odpowiedzi na pismo RPO, Minister Zdrowia nie czyni żadnego rozróżnienia pomiędzy operacjami potrzebnymi a niepotrzebnymi. Unika też przyznania, że operacje nieuzasadnione się zdarzają. Tymczasem obecny konsensus medyczny stanowi, że w przypadku wrażliwych lub nieodwracalnych zabiegów należy odroczyć interwencję chirurgiczną do czasu, gdy dana osoba będzie wystarczająco dojrzała, by aktywnie uczestniczyć w podejmowaniu decyzji. Tak stanowi aktualny dokument konsensusu naukowego w sprawie opieki nad osobami interpłciowymi, opublikowany w 2018 roku w prestiżowym czasopiśmie „Nature”.

Zadziwiające, że Minister Zdrowia w korespondencji z RPO powołuje się na konsensus nieaktualny – ten z 2006 roku, i przywołuje wciąż argumenty o potrzebie operacji ze względu na rozwój psychoseksualny dziecka. Od tego czasu środowisko medyczne wypracowało nowe standardy.

Przykładem jest choćby list trzech naczelnych chirurgów USA (Surgeon General of the US) z 2017 r., w którym specjaliści ci apelowali do władz USA o wprowadzenie zakazu operacji chirurgicznych na dzieciach interpłciowych, jeśli nie zachodzi medyczna konieczność, bez ich świadomej (wyrażonej w odpowiednim wieku) zgody. Podkreślali, że nie ma dowodów na to, by operacje chirurgiczne przyczyniały się do prawidłowego rozwoju psychicznego dziecka. Przeciwnie, biorąc pod uwagę różne konsekwencje medyczne operacji, oraz możliwą niezgodność identyfikacji płciowej, ingerencja w narządy płciowe dziecka może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego.

Apele organizacji międzynarodowych – głos wołającego na puszczy?

O wprowadzenie zakazu operacji chirurgicznych na dzieciach interpłciowych bez poinformowanej zgody od lat apelują międzynarodowe organizacje broniące praw człowieka.

W październiku 2017 roku postulat ten znalazł się w rezolucji Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Następnie powtórzony został w rezolucji Parlamentu Europejskiego z lutego 2019 roku, skierowanej do rządów państw Unii Europejskiej.

Działania na rzecz ochrony praw osób interpłciowych podejmują też organizacje takie jak Organisation Intersex International (OII), działająca w Europie jako OII Europe. W Polsce czołową organizacją jest wspomniana Fundacja Interakcja, prowadzona przez dwie aktywistki: Magdę Rakitę – interpłciową kobietę i Katarzynę Stadnik – mamę interpłciowej dziewczynki. Fundacja Interakcja stworzyła pierwszą w Polsce grupę wsparcia dla osób interpłciowych – dzieci, rodziców, osoby dorosłe.

Siła głosu społeczności osób interpłciowych doprowadziła do zmian prawnych m.in. na Malcie, w Portugalii i w Niemczech. W obu krajach wprowadzono zakaz operacji chirurgicznych na dzieciach interpłciowych, w braku niezbędnej potrzeby medycznej, do czasu osiągnięcia wieku świadomej zgody. W Polsce jednak to wciąż głos wołającego na puszczy.

Może działania Rzecznika Praw Obywatelskich – połączone ze wsparciem społeczeństwa obywatelskiego – doprowadzą w końcu do poważnego potraktowania sytuacji społeczności osób interpłciowych. Na razie wciąż zamykamy oczy na problem i udajemy, że poglądy przyjmowane dwadzieścia lat temu wciąż są aktualne. Najwyższy czas na przebudzenie. Poważne naruszenia praw dzieci dzieją się na naszych oczach. I nie możemy dalej się na to godzić – naszym obowiązkiem jest stanąć w obronie mniejszości.

Udostępnij:

Filip Rak

Adwokat w kancelarii Wardyński i Wspólnicy, specjalizujący się w prawach człowieka, sprawach karnych i sporach sądowych. Absolwent Międzywydziałowych Studiów Humanistycznych i Społecznych UW, gdzie studiował prawo i filozofię, oraz British Law Centre przy Fundacji Iuris Angliae Scientia. W roku 2021-2022 w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich zajmował się przeciwdziałaniem dyskryminacji osób LGBTIQ

Komentarze