0:00
0:00

0:00

W piątek 7 grudnia 2018 Robert Kowalski, twórca filmów OKO.press, razem z operatorką, która nie chce ujawniać swego nazwiska, sfilmowali w bydgoskiej hali „Łuczniczki” akcję dwóch aktywistów – Rafała R. Suszka i Michała Wojcieszczuka.

Protestując przeciw agresji Rosji na Ukrainę, przerwali oni występy śpiewaków i kozaków-akrobatów słynnego na całą Rosję zespołu Pieśni i Tańca Armii Rosyjskiej tzw. Chóru Aleksandrowa. Krzyczeli – „Łapy precz od Ukrainy”, trzymali flagi: polską i ukraińską oraz transparenty „Kremlowski raszyzm won za Don” i „Chwała Ukraińcom walczącym za wolność waszą i naszą”. W czasie zamieszania przewrócona została rosyjska flaga.

Robert Kowalski i operatorka zostali razem z aktywistami ściągnięci na zaplecze, gdzie byli popychani i szarpani przez ochroniarzy, i obrażani przez organizatorów koncertu. Policjanci z trudnością opanowali sytuację, spisali aktywistów, jednego z organizatorów i dziennikarzy.

Policja u dziennikarzy OKO.press

Dzień później, 8 grudnia, w mieszkaniach obojga dziennikarzy zjawili się policjanci. Głos w domofonie mieszkania operatorki przedstawił się jako policjant z wydziału do spraw młodocianych. Operatorka pomyślała, że coś się wydarzyło w dzielnicy. Na uwagę, że „pan mnie okłamał”, policjant tłumaczył, że na co dzień pracuje w tym wydziale.

Dopiero po wejściu do mieszkania dwoje policjantów (po cywilnemu) wyjaśniło, że są z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VI i przyszli w sprawie materiałów filmowych nagranych dzień wcześniej w Bydgoszczy. Mieli nakaz przeszukania mieszkania, odczytali go, ale odmówili pokazania pisma. Operatorka nie mogła spokojnie go przeczytać. Prosiła o to bezskutecznie.

Nie reagowali na jej prośbę o przełożenie wizyty, bo właśnie szykuje urodziny dwuletniego synka.

Operatorka – będąc w kontakcie telefonicznym z Robertem Kowalskim – poinformowała policjantów, że materiały objęte są tajemnicą dziennikarską i czeka na jadącego już do niej prawnika. Nalegała, by asystował przy wizycie policji. Podkreślała, że materiał stanowi własność redakcji OKO.press.

Policjanci wręczyli jej formularz z listą praw, gdzie był zapis o tajemnicy dziennikarskiej, ale użyli argumentu, że skoro nie ma legitymacji dziennikarskiej, to nie jest dziennikarką.

Gdy nadal nie chciała im wydać materiału, zaczęli grozić nie tylko przeszukaniem mieszkania, ale także zabraniem wszystkich komputerów, kart pamięci i dysków, także tych należących do jej partnera i stanowiących jego narzędzie pracy.

Operatorka uległa presji i zgrała materiał wideo na pendrive’a. Policjanci zostawili dokument „Spis i opis rzeczy”: „Wydanie po wezwaniu dokonującego czynność – 1 pendrive koloru czerwonego”. Zabrali go bez żadnego zabezpieczenia.

Roberta Kowalskiego policjanci nie zastali, zapukali do jego drzwi dwa dni później, 10 grudnia wieczorem. Wizytę u Roberta opisaliśmy w tekście "Policja nachodzi dziennikarzy OKO.press".

OKO.press składa skargę

14 grudnia 2018 OKO.press złożyło w bydgoskim Sądzie Rejonowym zażalenie na działania policji. Zaskarżyliśmy zarówno sam fakt zabrania pendrive'a z nagraniem, jak i sposób przeprowadzenia czynności przez funkcjonariuszy.

Uznaliśmy, że policja popełniła błąd, przyjmując, że nasza operatorka nie jest dziennikarką, więc materiał, o który została poproszona, nie jest materiałem dziennikarskim i w związku z tym nie może być objęty tajemnicą dziennikarską.

Operatorka OKO.press poinformowała policjantów, że to materiał dziennikarski, a zgodnie z art. 7 ustawy Prawo prasowe "dziennikarzem jest osoba zajmująca się redagowaniem, tworzeniem lub przygotowywaniem materiałów prasowych, pozostająca w stosunku pracy z redakcją albo zajmująca się taką działalnością na rzecz i z upoważnienia redakcji".

Uważamy, że postępowanie policjantów stanowiło naruszenie art. 225 § 1 oraz art. 227 kodeksu postępowania karnego. Zgodnie z art. 227 "Przeszukanie lub zatrzymanie rzeczy powinno być dokonane zgodnie z celem tej czynności, z zachowaniem umiaru i poszanowania godności osób, których ta czynność dotyczy".

Gdy operatorka poinformowała funkcjonariuszy, że materiały na pendrivie nie należą do niej, ale do redakcji OKO.press, policjanci powinni skontaktować się z redaktorem naczelnym OKO.press Piotrem Pacewiczem. Do redaktora naczelnego należało w tym wypadku ostateczne stwierdzenie, czy materiał może zostać udostępniony, czy też jest objęty tajemnicą dziennikarską. Art. 7 ust. 2 mówi, że "redaktorem naczelnym jest osoba posiadająca uprawnienia do decydowania o całokształcie działalności redakcji".

Wnosimy o "stwierdzenie niezgodności z prawem czynności zatrzymania", a przede wszystkim o nakazanie funkcjonariuszom policji przekazania sądowi pendrive'a w opieczętowanym opakowaniu - bez zapoznania się z jego treścią.

Art. 225. § 1. Jeżeli kierownik instytucji państwowej lub samorządowej albo też osoba, u której dokonano zatrzymania rzeczy lub u której przeprowadza się przeszukanie, oświadczy, że wydane lub znalezione przy przeszukaniu pismo, lub inny dokument zawiera informacje niejawne lub wiadomości objęte tajemnicą zawodową, lub inną tajemnicą prawnie chronioną albo ma charakter osobisty, organ przeprowadzający czynność przekazuje niezwłocznie pismo lub inny dokument bez jego odczytania prokuratorowi lub sądowi w opieczętowanym opakowaniu.

Art. 227. Przeszukanie lub zatrzymanie rzeczy powinno być dokonane zgodnie z celem tej czynności, z zachowaniem umiaru i poszanowania godności osób, których ta czynność dotyczy, oraz bez wyrządzania niepotrzebnych szkód i dolegliwości.

Występy Chóru Aleksandrowa

Opublikowana 8 grudnia rano relacja OKO.press trafiła także do rosyjskich programów informacyjnych w tym największego „Wriemia”. Agencja TASS poświęciła zdarzeniu dużą depeszę zatytułowaną „Chór Aleksandrowa kontynuuje występy w Polsce pomimo incydentu w Bydgoszczy”. TASS podkreśla, że publiczność potępiła incydent i wyraża opinię, że nie należy mieszać polityki ze sztuką, ale nie podaje treści transparentów ani okrzyków (zamieszcza za to link do filmu OKO.press). Chór Aleksandrowa podlega ministerstwu Obrony Federacji Rosyjskiej, był dwukrotnie odznaczony Orderem Czerwonego Sztandaru.

;
Na zdjęciu Magdalena Chrzczonowicz
Magdalena Chrzczonowicz

Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze