0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Patryk Ogorzalek / Agencja GazetaPatryk Ogorzalek / A...

Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną Marszałka Sejmu na wyrok sprzed trzech lat. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie stwierdził wtedy, że Marszałek Sejmu bezprawnie odmówił dziennikarzowi OKO.press wstępu na posiedzenie Sejmu 10 maja 2018 roku.

View post on Twitter

Tamtego dnia posłowie obradowali nad projektem ustawy, dotyczącej rodzin osób z niepełnosprawnościami (RON). A grupa takich rodzin od kilku tygodni protestowała na sejmowych korytarzach.

W reakcji na protest 25 kwietnia 2018 roku Centrum Informacyjne Sejmu ogłosiło, że „z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa” wstrzymuje wydawanie jednorazowych kart wstępu. W praktyce oznaczało to zamknięcie Sejmu przed dziennikarzami, społecznikami i ekspertami zaproszonymi przez posłów.

View post on Twitter

Piotr Rękosiewicz, ówczesny Komendant Straży Marszałkowskiej, w porozumieniu z Markiem Kuchcińskim, ówczesnym Marszałkiem Sejmu, nie wpuścił między innymi 37 osób, które jako strona społeczna miały wziąć udział w posiedzeniu Komisji Zdrowia, wrocławskiego rzecznika ds. niepełnosprawnych, ówczesnej szefowej PAH Janiny Ochojskiej. A także dziennikarzy, którzy nie mieli stałej lub okresowej karty wstępu. Dziennikarze, którzy prosili o wydanie jednorazowej przepustki, dostawali odpowiedź odmowną.

Nie był to pierwszy raz, kiedy marszałek Kuchciński blokował wstęp do Sejmu dziennikarzom i aktywistom. Podobny zakaz wydał w grudniu 2016 r. w trakcie tzw. kryzysu sejmowego. Kuchciński wyrzucił wtedy z obrad posła PO Michała Szczerbę i przeniósł je do Sali Kolumnowej, naruszając regulamin Sejmu. W rezultacie posłowie opozycji do stycznia okupowali salę sejmową.

Przeczytaj także:

W obu przypadkach Marszałek Sejmu próbował odciąć media od protestujących. Żeby przeciwstawić się takiej praktyce, jego decyzję zaskarżyliśmy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Podobną skargę złożyła Ewa Siedlecka, dziennikarka “Polityki”.

Niekonstytucyjne zarządzenie

Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 7 lipca 2022 roku podtrzymał orzeczenie WSA w Warszawie z lutego 2019, zgadzając się z argumentami reprezentujących nas Artura Pietryki i Filipa Raka z kancelarii Wardyński i Wspólnicy oraz Rzecznika Praw Obywatelskich, który przyłączył się do sprawy.

W międzyczasie, w sierpniu 2019 roku, na stanowisku Marszałka Sejmu Kuchcińskiego zastąpiła Elżbieta Witek, także posłanka PiS. Zmiana na stanowisku nie zmieniła jednak argumentacji Kuchcińskiego. Przekonywał, że nie miał nic wspólnego z odmową wstępu do Sejmu, bo za wydawanie przepustek odpowiedzialny był Komendant Straży Marszałkowskiej. Co więcej, na podstawie zarządzenia Marszałka komendant może — po powiadomieniu Szefa Kancelarii Sejmu - „ograniczyć albo wyłączyć prawo wstępu na tereny i do budynków Sejmu” „w wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych względami bezpieczeństwa lub względami organizacyjnymi”.

WSA w Warszawie stwierdził jednak, że to zarządzenie nie mogło być podstawą do ograniczenia prawa dostępu do informacji publicznej, które obejmuje także wstęp na posiedzenia Sejmu. Prawo to zapisane jest w konstytucji (art. 61), a konstytucyjne prawa obywatela mogą być ograniczane tylko ustawą lub ewentualnie, jak w tym przypadku, regulaminem Sejmu. Regulamin Sejmu uchwalany jest większością sejmową, tymczasem rozporządzenie Marszałka Sejmu samodzielnie zmieniać mógł sam Marek Kuchciński.

W podobnym wyroku WSA w Warszawie, który zapadł w sprawie ze skargi Ewy Siedleckiej, sąd uznał za niekonstytucyjny przepis zarządzenia marszałka, który pozwalał komendantowi na odmawianie wstępu do Sejmu, i uchylił go. Tamten wyrok Marszałek Sejmu także zaskarżył do NSA, ale nie wyznaczono jeszcze terminu rozprawy. Uchylenie przepisu jest więc nieprawomocne.

Odpowiedzialny był Kuchciński, nie komendant straży

Poza tym WSA, a 7 lipca także NSA odrzucił argument Marszałka, że to komendant straży był odpowiedzialny za odmówienie OKO.press wstępu do Sejmu. Po pierwsze zgodnie z regulaminem Sejmu to Marszałek Sejmu, a nie komendant przewodniczy obradom Sejmu. Po drugie komendant nie jest organem administracji publicznej, dlatego od jego decyzji nie moglibyśmy odwołać się do sądu. A brak drogi odwoławczej naruszałby konstytucyjne prawo obywateli do sądu.

Marszałek Sejmu argumentował też, że wyrok WSA błędnie przypisał obywatelom absolutne prawo do uczestniczenia w posiedzeniach kolegialnych organów władzy publiczne takich jak Sejm. NSA przyznał, że to prawo nie jest absolutne, ale może być ograniczane tylko na podstawie regulaminu Sejmu, a nie zarządzenia marszałka.

Po wyroku NSA większość sejmowa obecna lub kolejne mogą więc wprowadzić do regulaminu Sejmu przepisy ograniczające wstęp do jego budynków. Takie ograniczenia według orzeczenia NSA musiałyby jednak spełniać warunki zawarte w art. 31 konstytucji. Czyli m.in. być konieczne dla ochrony porządku publicznego, ochrony zdrowia albo wolności i praw innych osób. A w przypadku wydania zakazu wstępu taki zakaz musi być dobrze uargumentowany.

Kuchciński pozostał bezkarny

W sprawie niewpuszczenia mnie do Sejmu w maju 2018 roku złożyłem także doniesienie do prokuratury, podobnie jak Ewa Siedlecka oraz Fundacja Press Club Polska. W zawiadomieniu, które przygotowaliśmy z pomocą Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, Marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu i Komendantowi Straży Marszałkowskiej Piotrowi Rękosiewiczowi zarzucałem popełnienie nieudostępnienia informacji publicznej wbrew ciążącemu obowiązkowi, utrudniania krytyki prasowej i niedopełnienie obowiązków służbowych.

Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa, uzasadniając, że marszałek Sejmu może dowolnie ograniczać wstęp do niego dziennikarzom i innym obywatelom. Na decyzję prokuratury złożyliśmy zażalenia do sądu, ale przyznał jej rację. Jak pisała Ewa Siedlecka, sędzia Marcin Kosowski z Sądu Okręgowego w Warszawie stwierdził, że marszałek ma „blankietowe” (czyli dowolne) upoważnienie do wydawania zarządzeń związanych z porządkiem i bezpieczeństwem na terenie Sejmu. Postanowienie jest ostateczne.

;
Na zdjęciu Daniel Flis
Daniel Flis

Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze