0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: 21.11.2022 Krakow , Rynek Glowny 25 . Miedzynarodowe Centrum Kultury . Protest zorganizowany przez narodowcow '' Wolni Polacy Ruch 16 Postulatow '' przeciwko tworczosci Oksany Zabuzko oraz wreczeniu jej Nagrody Rady Miasta Krakowa . Fot. Sylwia Penc / Agencja Wyborcza.pl21.11.2022 Krakow , ...

Z końcem listopada do ukraińskiej pisarki Oksany Zabużko trafiła Nagroda Rady Miasta Krakowa im. Stanisława Vincenza. Historia tego wyróżnienia sięga do 2005 roku, jest przyznawane za wybitne osiągnięcia w popularyzacji kultury Europy Środkowo-Wschodniej. Nagroda dla Zabużko to „uznanie dla ogromnej pracy na rzecz uświadamiania światu specyfiki historycznej, kulturowej i egzystencjalnej Ukrainy, a także dorobku literackiego przybliżającego wrażliwość naszego makroregionu”.

„Czołem, wielka Polska czołem!”, „Stop banderyzacji!”

Dzień przed uroczystym wręczeniem nagrody Oksana Zabużko spotkała się z czytelniczkami i czytelnikami w Międzynarodowym Centrum Kultury. To instytucja zasłużona dla promocji dialogu kultur Europy Środkowo-Wschodniej. W jej siedzibie przy Rynku Głównym w Krakowie odbywają się m.in. spotkania literackie, dyskusje, projekcje filmowe oraz znajduje się galeria sztuki.

Spotkanie z Oksaną Zabużko w MCK zostało zerwane. Jak relacjonuje serwis Wyborcza.pl, jeszcze przed nim przed budynkiem zebrała się ok. 50-osobowa grupa osób związanych z prawicą. „Wśród nich byli zarówno młodzi mężczyźni powiązani z prawicowymi, nacjonalistycznymi organizacjami (kilkoro miało kominiarki na twarzach), jak i starsze osoby, głównie kobiety, z biało-czerwonymi flagami. Części z nich udało się wejść do środka” - pisze Wyborcza.pl. Tam protestujący (na zdjęciu) zakłócili spotkanie z pisarką. Krzyczeli „Hańba dla miasta!", "Stop kłamstwom historycznym!", „Bandera won za Don!",

Kiedy Oksana Zabużko próbowała odpowiedzieć protestującym, ci zaczęli skandować m.in.: „Czołem, wielka Polska czołem!", „Stop banderyzacji!". Interweniowała policja. Organizatorzy postanowili, by w takich okolicznościach nie kontynuować spotkania. Tyle faktów o wydarzeniu sprzed trzech tygodni.

Przeczytaj także:

Jak narodowcy szczuli na Oksanę Zabużko?

Zabużko po całym zajściu stwierdziła, że nie rozumie, co spowodowało ten akt niechęci.

Nam udało się ustalić, że za protestem stała zmasowana akcja narodowców i antyukraińskich środowisk, które rozpętały nienawiść wobec ukraińskiej pisarki, posuwając się do manipulacji jej wypowiedzi.

„Gazeta Krakowska” 7 listopada podała informację, że Oksana Zabużko została wyróżniona nagrodą im. Stanisława Vincenza, dwa dni później ta informacja pojawiła się m.in. na oficjalnym fanpage’u Instytutu Polskiego w Kijowie.

Narodowcy zaczęli działać na tydzień przed wręczeniem nagrody. Kiedy media społecznościowe zalewają posty protestujące przeciwko wyróżnieniu Zabużko, Ruch Narodowy na swoim oficjalnym profilu na Facebooku pisze o „probanderowskiej pisarce z nagrodą Rady Miasta Krakowa”.

Ten post publikuje też fanpage o nazwie Sympatycy Konfederacji. Oburzony jest także Michał Wawer, wiceprezes Ruchu Narodowego.

Spiralę nienawiści wobec pisarki nakręcają także fanpage lokalnych struktur Ruchu Narodowego, wśród nich strona Ruch Narodowy Kraków, na której czytamy m.in.: „Żeby dodatkowo upokorzyć Polaków, władze miejskie organizują promocję ukraińskiej pisarce. Spotkanie otwarte, na którym pani Oksana znowu będzie mogła wygłaszać obraźliwe dla nas osądy, odbędzie się 21 listopada o godz. 18:00 w Międzynarodowym Centrum Kultury (Rynek Główny 25)”.

Komentujący nie mają wątpliwości, co zrobić z taką informacją. „Proponuję 21 odpowiednio tę gnidę przywitać” - czytamy w jednym z komentarzy. Do protestu podczas spotkania Oksany Zabużko w Międzynarodowym Centrum Kultury zachęca swoich widzów Witold Gadowski, prawicowy dziennikarz prowadzący swój kanał w serwisie YouTube.com.

Do nagonki przyłącza się także małopolska kurator oświaty, która na Twitterze pisze: „Czy przyznający nagrodę Miasta Krakowa im. Stanisława Vincenza dla Oksany Zabużko podzielają jej antypolską narrację, kłamstwa na temat rzezi Polaków na Wołyniu?!”.

Oburzony jest też wielokrotnie podający nieprawdziwe informacje serwis Pch24.pl, który w tytule swojego tekstu obwieszcza: „Gloryfikuje wołyńskich ludobójców, a cześć dla zmarłych nazywa… propagandą – otrzyma nagrodę Rady Miasta Krakowa”.

„Probanderowska pisarka” bez „noża wbitego w plecy” i „świniobicie”

Oburzona skrajna prawica nazywająca Oksanę Zabużko „probanderowską pisarką” nie wyjaśnia dokładnie, na jakiej podstawie formułuje swoje zarzuty. Z pomocą przychodzi post opublikowany przez Młodzież Wszechpolską, w którym organizacja chwali się, że udało się zablokować spotkanie z twórczynią.

Czytamy w nim, że Oksana Zabużko:

  • w 2016 roku stwierdziła, że film "Wołyń" to „nóż wbity w plecy”, że „to nie jest dobry czas na robienie takiego filmu”,
  • nazwała Szuchewycza, dowódcę UPA, „jednym z tych, którzy w pojedynkę zmienili bieg historii”,
  • porównała rzeź wołyńską do „świniobicia”,
  • wielokrotnie relatywizowała ludobójstwo na Wołyniu, sugerując, że prace polskich historyków są fałszywe,
  • twierdzi, że Wołyń to „nieistniejąca krzywda”.

Co prawda Młodzież Wszechpolska także nie podaje źródła rzekomych stwierdzeń Oksany Zabużko, ale z pomocą przychodzi — wspomniany już w tym tekście — materiał Witolda Gadowskiego, w którym słyszymy, że podstawą oskarżeń są m.in. słowa wypowiedziane przez pisarkę w wywiadzie dla polskiego wydania „Newsweeka” oraz jej wpis na Facebooku opublikowany z okazji rocznicy śmierci Romana Szuchewycza.

Film Wołyń to „nóż wbity w plecy”? Co naprawdę powiedziała Oksana Zabużko

Tak, to prawda, że Oksana Zabużko krytykowała film „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Dlaczego? „Ponieważ to nie jest dobry czas na robienie takiego filmu. Kocham polską kulturę. Mówię po polsku. Ale ten film nie będzie służył polsko-ukraińskiemu pojednaniu. Wręcz przeciwnie” - tłumaczy.

Jej pogląd w tej sprawie nie jest odosobniony, podobne stanowisko zajęli np. Jarosław Kuisz i Karolina Wigura, w opublikowanym na łamach serwisu „Kultura Liberalna” tekście zatytułowanym „Wołyń. Kicz zła" pisali: „Reżyser mówi, że ma on służyć polsko-ukraińskiemu pojednaniu. To brzmi jak ponury żart”.

W ich tekście z 2016 roku pisali także: „Ukraina znajduje się w najgorszej być może sytuacji od kilkudziesięciu lat. Jako państwo jest dziś słaba i wewnętrznie podzielona, na jej wschodzie trwa konflikt, którym znudziły się światowe media. „Wołyń” mimochodem skierowany jest przeciwko pojednaniu jeszcze w jednym sensie. Przedstawieni w nim Ukraińcy agresywnymi głosami wykrzykują hasło: Sława Ukrajini! Herojam sława. Młodemu pokoleniu Polaków, które wraz z Ukraińcami wykrzykiwało te hasła w zupełnie innym znaczeniu na kijowskim Majdanie, odbiera to spontaniczny język pojednania, jaki narodził się podczas pokojowych rewolucji w 2004 i 2014 r.”.

Wróćmy do wywiadu w „Newsweeku” nieszczęśliwie zatytułowanego „Oksana Zabużko: »Wołyń jest jak nóż wbity w plecy«". Dlaczego nieszczęśliwie? Oddajmy głos ukraińskiej pisarce: „Co ten film dał? Wystarczy przyjrzeć się temu, jak komentowany jest Wołyń na Ukrainie, choćby w mediach społecznościowych. Dominująca reakcja to: Oni tylko udają naszych przyjaciół. A gdy tylko nadchodzi sposobny moment, wbijają nam nóż w plecy”.

Czy to prawda?

Zabużko: Wołyń to „nóż wbity w plecy", „to nie jest dobry czas na robienie takiego filmu"

Sprawdziliśmy

Oksana Zabużko nie stwierdziła, że film Wołyń to „nóż wbity w plecy”. Uważa, że film jest argumentem dla ukraińskich przeciwników pojednania ukraińsko-polskiego, którzy przedstawiają go jako „nóż wbity w plecy”

Wołyń to „nieistniejąca krzywda”? Co naprawdę powiedziała Oksana Zabużko

Kolejny zarzut wobec Zabużko także dotyczy jej wywiadu. Tym razem o filmie „Wołyń” mówiła na łamach serwisu WP.pl.

Post Młodzieży Wszechpolskiej sugeruje, że Oksana Zabużko uważa, że na Wołyniu nie doszło do żadnej ukraińskiej krzywdy wobec Polaków. A co naprawdę powiedziała pisarka?

Czy to prawda?

Zabużko: Wołyń to „nieistniejąca krzywda"

Sprawdziliśmy

Pisarka mówiła w wywiadzie o „krzywdzie, która dziś nie jest żywa”.

„Dawne krzywdy polsko-ukraińskie zarosły trawą. A teraz to jest rozdrapywane. Nie chciałabym, żeby dawna, przestarzała krzywda, zburzyła nasze dobre relacje. Rozdrapywanie nieistniejącej krzywdy to wzywanie uśpionych demonów. I to mi się nie podoba. Jest ogromna praca do wykonania przez historyków, potężna praca, ale w spokoju, a nie w krzyku i wrogości” - tłumaczy Oksana Zabużko.

Ten fragment doskonale pokazuje, że mówiąc o „nieistniejącej krzywdzie”, ma na myśli „krzywdę, która dziś nie jest żywa”. Oczywiście, w przypadku wypowiadania się na tak delikatne tematy historyczne, które dzielą nasze narody, można byłoby życzyć sobie większej precyzji w doborze słów. Z drugiej jednak strony, nie wiadomo, w jakim języku odbyła się rozmowa, czy ten niuans był dla pisarki posługującej się językiem polskim zrozumiały. W kontekście innych wypowiedzi autorki wymaga wiele złej woli, by na jego podstawie stwierdzić, że uważa ona, że w Wołyniu nie doszło do żadnej krzywdy.

Widać również, że Zabużko dostrzega wartość prac historycznych o tych wydarzeniach, co przeczy sugestiom skrajnej prawicy na temat relatywizowania przez nią wysiłków historyków.

Zabużko porównała rzeź wołyńską do „świniobicia”? Nie, to nie są jej słowa

Czytając post Młodzieży Wszechpolskiej można odnieść wrażenie, że Oksana Zabużko w swojej wypowiedzi porównała rzeź wołyńską do ludobójstwa. W rzeczywistości to porównanie nie padło z ust pisarki, ale znalazło się w recenzji jej powieści „Muzeum porzuconych sekretów” (nagrodzonej w 2013 roku Angelusem).

W serwisie Wirtualnapolonia.com reklamującym się hasłem „Wyśmiewani za niemodny patriotyzm, wierni Bogu i ojczyźnie podnieśliśmy głowy” opublikowano w 2014 roku tekst zatytułowany: „Rzeź Polaków na Wołyniu była dla Ukraińców tylko przedświątecznym świniobiciem”. Jego autor cytuje w nim fragment tekstu cenionego historyka i badacza relacji polsko-ukraińskich, prof. Grzegorza Motyki. Wedle przytoczonych przez serwis Wirtualnapolonia.com słów, Grzegorz Motyka o jednej z książek Oksany Zabużko napisał:

„Chcąc nie chcąc, rzeź wołyńska w ten sposób została przedstawiona – jako coś w rodzaju wielkiego świniobicia! Przyznam, że dawno żaden ukraiński tekst nie zrobił na mnie tak przygnębiającego wrażenia jak wspomniany cytat. Nie twierdzę, że intencja Zabużko była taka, jak przedstawiłem to wyżej. Upierałbym się jednak, że wielu zwykłych czytelników tak właśnie odbierze – i ma do tego pełne prawo – wspomniany tekst".

Przy zawieszeniu na chwilę problemu literaturoznawczego, na ile świat przedstawiony i bohaterowie stworzeni w wyobraźni pisarza mogą być traktowani jako emanacja jego poglądów: Oksana Zabużko w żadnej swojej wypowiedzi nie porównała rzezi wołyńskiej do świniobicia.

Co Zabużko napisała o Szuchewyczu?

Największy problem stanowi zarzut, że Oksana Zabużko gloryfikuje Romana Szuchewycza, ukraińskiego działacza narodowego ponoszącego bezpośrednią odpowiedzialność za rzeź wołyńską. W tym kontekście pojawia się także zarzut o relatywizowanie zbrodni na Wołyniu.

Dla Polaków Roman Szuchewycz to zbrodniarz, dla części Ukraińców bohater uchodzący za symbol walki o wolność i niepodległość Ukrainy. Różnice w ocenie tej historycznej postaci były wielokrotnie przedmiotem polsko-ukraińskich sporów, na długo przed rosyjską inwazją na Ukrainę 24 lutego 2022 roku.

Czy to prawda?

Zabużko nazwała Romana Szuchewycza, dowódcę UPA, „jednym z tych, którzy w pojedynkę zmienili bieg historii”

Sprawdziliśmy

Taką opinię pisarka wyraziła na Facebooku, choć w kontekście walki Ukrainy o niepodległość, a nie konkretnie wydarzeń na Wołyniu

W 2016 roku w rocznicę śmierci Romana Szuchewycza Zabużko na swoim oficjalnym profilu na Facebooku opublikowała jego zdjęcie, do którego dołączyła post w pozytywny sposób przedstawiając jego sylwetkę. Napisała m.in.: „Roman Szuchewycz — jest jednym z tych nielicznych — tym, który zmienił bieg historii. I to nie tylko w historii Ukrainy. Gdy go zrozumiemy — dowiemy się, jak zwyciężać. Nie spontanicznie, nie na ślepo i nie zrywami. Ale w długim dystansie, który nie kończy się wraz ze śmiercią człowieka”.

W mojej ocenie publikowanie takich postów przez pisarkę, która zna język polski i uchodzi za przyjaciółkę Polski i polskiej kultury to błąd.

Jednak warto zrozumieć cały kontekst, w którym się pojawił. Zabużko upamiętnia Szuchewycza w rocznicę jego śmierci z rąk NKWD. Wskazanie go jako przykładu dla efektywnego prowadzenia walki nadaje postowi wyraźnie antyrosyjski, a nie — jak sugeruje Młodzież Wszechpolska — antypolski wydźwięk.

Od 2014 roku w Ukrainie trwa wojna (od lutego 2022 roku inwazja rosyjska), a Putin dokonał nielegalnej aneksji Krymu. Ukraińska pisarka od lat przestrzegała przed działaniami Rosji. „Dziś jest oczywiste, że Rosja to totalitarne imperium, któremu się śni zamiana całego świata w celę więzienną, a Kreml będzie w niej najważniejszym bandziorem, który pilnuje porządku i któremu posłuszni są wszyscy w celi” - tłumaczyła Zabużko w wywiadzie opublikowanym w OKO.press. I przestrzegała: „Teraz czas mówić: dziś Kijów, jutro Warszawa, Wilno i co tam jeszcze”.

Jak antyukraińska propaganda gra Banderą

Niewątpliwie stosunek do Szuchewycza czy Bandery dzieli część Polaków i Ukraińców, ale należy mieć świadomość, że te podziały wykorzystywane są przez antyukraińską propagandę. W tę narrację wpisali się polscy narodowcy, którzy manipulowali słowami Zabużko, by zrobić z niej — pisarki zafascynowanej polską kulturą i mówiącej po polsku — antypolskiego „banderowca”.

Bandera, któremu przypisuje się polityczną odpowiedzialność za rzeź wołyńską, to jeden z popularniejszych tematów antyukraińskiej propagandy w Polsce, a w sieci regularnie pojawiają się fake newsy związane z dowódcą UPA. Kilkanaście dni temu fotomontaż miał dowodzić, że premier Mateusz Morawiecki oddał w Kijowie hołd przed pomnikiem Stepana Bandery. W wakacje na Twitterze pojawił się sfałszowany dokument przygotowany rzekomo przez polski MSZ, w którym polski rząd domagał się zmiany nazwy ulicy, przy której w Warszawie znajduje się rosyjska ambasada, z Belwederskiej na Stepana Bandery. Na telegramowym koncie jednej z rosyjskich propagandystek pojawiła się nieprawdziwa informacja, że polski formularz o nadanie numeru PESEL, który muszą wypełnić Ukraińcy chcący zostać w Polsce, zawiera pytanie o Stepana Banderę.

Serwis fact-checkingowy Demagog.org.pl dowodził, że po rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, do której doszło 24 lutego 2022 roku, w polskiej sieci zdecydowanie nasiliła się dyskusja na temat Stepana Bandery.

Wykres zaczerpnięty z Brand24 pokazuje jak w ostatnim roku — w ujęciu tygodniowym — zmieniała się liczba wyników wpisów i ich zasięg na ten temat.

Grzesiczak wykres

To, co spotkało Oksanę Zabużko, jest elementem szerszej antyukraińskiej narracji obecnej w Polsce od rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Nierozstrzygalnym w tym tekście pytaniem pozostaje, czy pisana w Moskwie narracja podawana jest w Polsce przez agentów Putina czy po prostu „pożytecznych idiotów”.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Łukasz Grzesiczak

Dziennikarz, publicysta. Nakładem Wydawnictwa Poznańskiego ukazała się jego książka „Słowacja. Apacze, kosmos i haluszki”

Komentarze