W Polsce zakażenia znowu wzrosły, na świecie kolejne doniesienia o omikronie nie napawają optymizmem – nawet jeśli przechorowuje się go lżej, to przy takiej zakaźności znów może zatkać szpitale. Lewica składa projekt obowiązkowych szczepień przeciw COVID-19
Po kilku dniach, kiedy wydawało się, że szczyt czwartej fali jest już tuż tuż, albo właśnie nastąpił, znowu mamy wzrost zakażeń - w niedzielę 5 grudnia zanotowano ich 22 389. Tydzień wcześniej - 20 576. To jeszcze nie musi nic znaczyć, zdarzają się bowiem chwilowe zmiany wywołane np. porządkami w raportowaniu zakażeń. Te rosnące przypadki to m.in. Mazowsze, w którym fala wydawała się już wypłaszczona.
Na pewno jednak w sytuacji, gdy pojawił się nowy potencjalnie groźny wariant wirusa SARS-CoV-2, nadzieje rządu, że fala opadnie sama, nie wymuszając na władzach konieczności wprowadzenia szerszych restrykcji, mogą spalić na panewce.
Najważniejsze będzie bowiem, by kolejna – piąta – fala startowała z jak najniższego pułapu.
Wywołana wariantem Alfa trzecia fala wiosną 2021 roku zaczęła się przy poziomie zakażeń 5,2 tys. i przy 12,2 tys. zajętych łóżek zajętych jeszcze przez chorych z drugiej fali. Kiedy doszli do tego kolejni chorzy, w szczycie potrzebnych było aż 34 tys. łóżek.
W tej chwili hospitalizowanych jest ponad 22 tys. osób i na razie nic nie wskazuje na to, by premier Mateusz Morawiecki, którego gabinet jest zakładnikiem „antysanitarystów" zdecydował się na bardziej radykalny krok w celu zdławienia 4. fali. Ministerstwo zdrowia twierdzi, że system wytrzyma do poziomu 40 tys. zakażeń dziennie. Pytanie tylko, jak długo wytrzyma tak wysoki ich poziom, nie mówiąc o zmarłych, których życie mogłoby uratować bardziej zdecydowane działanie.
Inne kraje europejskie wprowadziły często drastyczne restrykcje (Łotwa i Austria - pełny lockdown), żeby zdławić falę, która już powodowała, że brakowało miejsc na intensywnej terapii. Żeby zabezpieczyć się na przyszłość, Austria, a także Grecja wprowadzają obowiązkowe szczepienia – w Austrii od 12. roku życia, w Grecji od 60.
W ich ślad idą Niemcy, które już na poziomie federalnym ustaliły ograniczenia dla osób niezaszczepionych przy korzystaniu z miejsc publicznych. Zgodnie z zasadą „2G" do sklepów, obiektów kulturalnych czy rozrywkowych mogą wejść tylko osoby, które albo się zaszczepiły, albo przeszły zakażenie. Te, które zaszczepić się nie chcą, mogą korzystać tylko ze sklepów z artykułami codziennego użytku. Nowa niemiecka koalicja rządząca zapowiada również wprowadzenie obowiązku szczepień.
W Polsce złożenie projektu ustawy wprowadzającej obowiązkowe szczepienia zapowiada Lewica. „Mamy skandalicznie niski poziom wyszczepienia i efekty widać - w tym momencie w Polsce codziennie umiera więcej osób na COVID-19 niż w jakimkolwiek innym kraju Unii Europejskiej. Tego można było uniknąć. Są kraje, które są wyszczepione w wysokim stopniu, w których codziennie nie umierają setki osób, w których epidemia jest pod kontrolą. Rząd tę kontrolę utracił - mówił na konferencji prasowej w sobotę 5 grudnia poseł Adrian Zandberg. Lewica domaga się również stosowania paszportów covidowych - co także jest formą nakłaniania do szczepień.
W ubiegłym tygodniu (27 listopada - 3 grudnia) ryzyko śmierci na COVID-19 dla osoby zaszczepionej było 3,2 raza mniejsze niż niezaszczepionej.
A tak wygląda procentowy udział osób zaszczepionych wśród zmarłych podczas całej 4. fali:
Odsetek osób zaszczepionych wśród zmarłych nieznacznie rośnie (choć w ostatnim tygodniu akurat zmalał), co można powiązać z faktem, że im więcej chorych, tym więcej wśród nich osób najstarszych, w najgorszym ogólnie stanie zdrowia, co wpływa w ich przypadku na efektywność szczepionki. Poza tym nie wszyscy z nich zdążyli się zaszczepić dawką przypominającą, która znacznie wspomaga odporność.
Rządy na całym świecie tymczasem z napięciem śledzą nowe wieści na temat wykrytego w południowej Afryce wariantu Omikron, który może mieć umiejętność znaczącego omijania obrony immunologicznej naszych organizmów i być bardziej zaraźliwy niż już wyjątkowo zakaźna Delta – wariant, z którym borykamy się obecnie.
Eksperci podkreślają, że jeszcze za wcześnie, by podawać miarodajne dane, powoli jednak spływają nowe informacje, które rzucają światło na to, jaka może czekać nas przyszłość z Omikronem.
Z danych ze szpitali w Republice Południowej Afryki, która właśnie przeżywa wywołaną najprawdopodobniej tym wariantem falę wynika, że odsetek pacjentów, którzy wymagają terapii tlenowej jest niższa niż w poprzednich falach. Niższy jest również odsetek zgonów, a stosunek zaszczepionych do niezaszczepionych wynosi 1 do 4.
To potencjalnie dobre wieści, trzeba jednak pamiętać, że próba jest jeszcze mała, a także wiek pacjentów w tej fali niższy - co może skutkować lżejszym przebiegiem choroby.
Jednak dobra wiadomość jest taka, że najwyraźniej wciąż utrzymuje się dobra ochrona poszczepienna.
Nowy wariant wydaje się być jednak na tyle bardziej zaraźliwy od poprzedniego, że hospitalizacje wzrastają nieco szybciej niż w przypadku Delty - i to nie jest dobra wiadomość. Według brytyjskiej Agencji ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa (UKHSA) w przypadku Omikronu czas pomiędzy zarażeniem się i zarażaniem może być nawet krótszy niż w przypadku Delty.
Znającym język angielski polecam ten wątek autorstwa Muge Cevik, wirusolożki ze szkockiego uniwersytetu St Andrews, która doskonale tłumaczy, na jakim etapie zaznajamiania się z Omikronem właśnie jesteśmy i czego możemy się po nim spodziewać.
W skrócie: są już wystarczające przesłanki, żeby postawić hipotezę, że nowy wariant jest bardziej zaraźliwy. Nie trzeba jednak popadać w panikę, jeśli pierwsze wyniki testów laboratoryjnych pokażą, że w znacznym stopniu jest „odporny" na naszą odporność. W tym przypadku ważniejsza analiza danych z rzeczywistego świata, czyli tego, ile ozdrowieńców i zaszczepionych zachoruje ponownie. Już teraz jednak można założyć, że jakąś część odporności uda się nam zachować. Odpowiedź na pytanie, jak dużą, przyniesie dalsza analiza nowej fali zakażeń w RPA i coraz bardziej prawdopodobnie - również w reszcie świata.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze