0:000:00

0:00

W środę 22 grudnia mieliśmy najgorszy dzień 4. fali, jeśli chodzi o liczbę zgonów: ministerstwo zdrowia poinformowało o śmierci aż 775 osób. W czwartek 23 grudnia - 616.

Choć zakażenia już spadają, na opadnięcie fali zgonów trzeba poczekać - szczyt zakażeń był płaski i zaczęły one spadać 9 grudnia. Te dwa szczyty dzieli zwykle około dwóch tygodni.

Ale w szpitalach jest już mniej ludzi, a więc już wkrótce powinniśmy się spodziewać spadku i na tym najsmutniejszym z wykresów.

Widać już, że jeśli chodzi o rozmiary 4. fali, przynajmniej te oficjalne, dojdziemy do rozmiarów 2. fali z jesieni 2020 roku. Jednak tak naprawdę powinniśmy się porównywać z 3. falą z wiosny 2021 roku - bo ta jesienna była bardzo niedoszacowana w statystykach. Zabrakło wtedy miejsc w szpitalach, ludzie umierali w domach i w karetkach.

View post on Twitter

Nadmiarowa liczba zgonów w stosunku do lat poprzednich w 3. i 4. fali jest podobna. Wbrew temu, co twierdzą zwolennicy tezy o fałszywej pandemii, zdecydowana ich większość została spowodowana przez COVID-19.

Tymczasem można było zrobić więcej, żeby zmniejszyć liczbę zakażeń, a co za tym idzie ludzkich śmierci, także osób niezakażonych, dla których z powodu zapaści ochrony zdrowia borykającej się z tysiącami chorych na COVID-19, zabrakło miejsca w szpitalu i opieki. U nas jednak 4. fala była puszczona praktycznie na żywioł.

Przeczytaj także:

Jeśli porównać nadmiarowe zgony w krajach „starej" Unii, wypadamy dramatycznie — tam, dzięki lepszej ochronie zdrowia, wysokiemu odsetkowi osób zaszczepionych przeciw koronawirusowi, zwłaszcza osób starszych, i restrykcjom wprowadzanym, gdy tylko zakażenia zaczynają niebezpiecznie rosnąć, zmarło wielokrotnie mniej osób.

nadmiarowe zgony w krajach „starej" Unii w porównaniu z Polską
Nadmiarowe zgony na milion mieszkańców od 25 lipca 2021 roku

Jeśli zaś porównać nas w tym samym okresie z „nową Unią", to gorzej od nas poradziły sobie najsłabiej zaszczepione Rumunia i Bułgaria, słabo zaszczepiona Litwa i Słowacja. Moglibyśmy jednak w tym dramatycznym zestawieniu być niżej. Polski rząd, tłumacząc się naszym „genem sprzeciwu" - obawiając się odpływu elektoratu — postawił na przechorowanie 4. fali i zabezpieczenie dużej ilości łóżek covidowych oraz respiratorów zamiast na nakłanianie do szczepień i ograniczenia w kontaktach międzyludzkich.

nadmiarowe zgony w państwach „nowej" Unii od 25 lipca 2021
Nadmiarowe zgony na milion mieszkańców od 25 lipca 2020 roku

Według najnowszych danych udostępnionych przez Centrum e-Zdrowia od początku roku (i szczepień)

do 21 grudnia zmarło na COVID-19 63 770 osób. Z tego w pełni zaszczepione były 5 484 osoby. 4 124 z nich miały choroby współistniejące, a 145 zmarło mimo przyjęcia dawki przypominającej szczepionki.

Te proporcje są zaburzone, bo podczas wysokiej wiosennej fali było jeszcze bardzo mało osób zaszczepionych. W 4. fali odsetek zaszczepionych wśród ofiar rośnie, ale wciąż umiera więcej osób, które nie zdecydowały się na szczepienie albo nie zdążyły się w pełni zaszczepić. Trzeba pamiętać, że odporność po pełnym zaszczepieniu może spadać, ale podnosi ją dawka przypominająca.

Tymczasem minister zdrowia Adam Niedzielski zaskoczył i zwolenników szczepień narzekających na brak działań ze strony rządu i ich przeciwników - podpisał rozporządzenie o obowiązkowych szczepieniach w zawodach medycznych. Poparły to we wspólnym oświadczeniu szefowe i szefowie izb lekarskiej, pielęgniarskiej, aptekarskiej, diagnostów laboratoryjnych i fizjoterapeutów.

Medycy muszą się zaszczepić do 1 marca. Jest to deadline dość zaskakujący, biorąc pod uwagę, że możliwie pełna obecność na pokładzie wszystkich przedstawicielek i przedstawicieli zawodów medycznych będzie potrzebna najprawdopodobniej już za kilka tygodni, kiedy w Polskę uderzy wariant omikron. Z drugiej strony to krok oswajający z potrzebą szczepień szeroką publiczność i można go wprowadzić rozporządzeniem - a na przykład do zamknięcia przed niezaszczepionymi miejsc publicznych czy zakładów pracy potrzebna byłaby ustawa. Tę udałoby się zapewne rządowi przeprowadzić przez parlament głosami opozycji, bo we własnych szeregach PiS nie ma wystarczającego poparcia dla takich rozwiązań, ale nie byłoby wizerunkowo korzystne dla Zjednoczonej Prawicy i mogłoby spowodować odpływ cennego elektoratu.

O omikronie bardziej i mniej optymistycznie

Omikron szaleje już na dobre w Europie. Jest tak zaraźliwy, że Wielka Brytania po raz pierwszy od początku pandemii zanotowała w ciągu doby 100 tys. wykrytych przypadków SARS-CoV-2. A tak wygląda ekspansja tego wariantu w Danii i w Wielkiej Brytanii na wykresie — czegoś takiego jeszcze podczas tej pandemii nie widzieliśmy:

dobowe zakażenia SARS-CoV-2 w Danii i w Wielkiej Brytanii
Dobowe zakażenia SARS-CoV-2 w Danii i w Wielkiej Brytanii

Niemcy oczekują, że omikron stanie się wariantem dominującym w ich kraju w przeciągu trzech tygodni. Nie ma powodu, żeby nie stało się to również w Polsce.

Jednak wreszcie nazbierało się tyle dobrych wiadomości na temat omikrona, że nawet profesjonalnie ostrożni naukowcy zaczynają mówić o optymizmie. Tyle tylko, że mowa o szklance w połowie, a nie całkowicie pełnej.

Ale po kolei

Po pierwsze, duża analiza z Republiki Południowej Afryki pokazała, że zakażeni tym wariantem SARS-CoV-2 mieli o 80 proc. mniejsze szanse, żeby trafić do szpitala niż w przypadku zakażenia wariantem delta. Kiedy już tam trafili, ryzyko ciężkiego przebiegu było jednak podobne jak przy delcie. Podobne wnioski przyniosło badanie ze Szkocji - tam ryzyko hospitalizacji jest mniejsze o dwie trzecie.

View post on Twitter

Analiza londyńskiego Imperial College dotycząca Anglii zademonstrowała z kolei, że ryzyko jest mniejsze o 40 proc.

W stosunku do delty omikron lepiej sobie radzi z ponownym zarażaniem ozdrowieńców i zarażaniem zaszczepionych - ale statystycznie przechodzą oni zakażenie łagodniej, bo mają już częściową odporność. Nie jest również wykluczone, że jest mniej zjadliwy - wskazują na to dane ze Szkocji, a także analizy laboratoryjne. W badaniach przeprowadzonym m.in. przez Gupta Lab z Cambridge okazało się, że omikron może mniej skutecznie od poprzednich wariantów namnażać się w płucach.

Jak na razie to same dobre wiadomości, choć badacze oczywiście podkreślają, że to jeszcze nieidealne z powodu braku recenzji i małej ilości danych. Jednak ta szklanka w drugiej połowie jest pusta - bo co z tego, że omikron powoduje łagodniejszą chorobę, skoro w swoim ewolucyjnym pędzie skoncentrował się na zakaźności.

Jeśli wirus powoduje o połowę mniej hospitalizacji, ale np. cztery razy więcej zakażeń, to i tak liczba chorych wymagających hospitalizacji wzrośnie. Na 100 zakażonych wirusem A do szpitala trafiłoby 10, a zakażonych wirusem B - 5. Ale zakażonych wirusem B będzie 400, więc do szpitala trafi dwa razy więcej chorych.

I niestety widać to już na danych angielskich: jak pokazał na wykresie John Burn-Murdoch z „Financial Times", ponad poziom z czasu delty rosną hospitalizacje zarówno osób z ciężkim przebiegiem COVID-19 (czerwona linia), jak i tych, u których wykryto zakażenie po przyjęciu do szpitala, gdzie trafili z innymi schorzeniami (linia niebieska).

View post on Twitter

Według prognozy grupy MOCOS wzrost zakażeń spowodowany omikronem zacznie się w Polsce około trzeciego tygodnia stycznia. W tym czasie w szpitalach będzie jeszcze wiele tysięcy osób borykających się z zakażeniami 4. fali. Może to oznaczać bardzo poważną próbę dla systemu ochrony zdrowia, być może najpoważniejszą jak do tej pory.

Na pewno warto w tym czasie wziąć dawkę przypominającą szczepionki, bo kolejne napływające dane pokazują, że wciąż dobrze chroni przed ciężkim zakażeniem (około 85 proc.). Ale czy np. trafi do tego czasu do Polski Paxlowid Pfizera - lek, który w badaniach klinicznych chronił przed ciężkim przebiegiem covidu w 89 proc.? Na razie został dopuszczony do obrotu w Stanach Zjednoczonych, Europejska Agencja Leków jeszcze takiej decyzji nie wydała.

Jeśli fala spowodowana omikronem okaże się rzeczywiście bardzo duża, zapewne będzie czekał nas lockdown - minister Niedzielski już jesienią zapowiadał, że wyporność systemu ochrony zdrowia nie jest nieskończona i w pewnym momencie trzeba będzie ograniczyć transmisję wirusa.

;

Udostępnij:

Miłada Jędrysik

Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".

Komentarze