Kiedy z powodu pandemii w domach pozostało ponad 100 milionów Europejczyków, szczególna rola przypadła mediom publicznym integrującym ludzi. Tymczasem w Polsce zajmują się one propagandą wyborczą. Jak stworzyć media publiczne nie tylko z nazwy - piszą Beata Chmiel i Michał Głowacki
Zmiany kulturowe i organizacyjne, które miały nastąpić w najbliższych latach, zostały przez pandemię gwałtownie przyspieszone, a większość publicznych nadawców zintensyfikowała praktyki integracyjne przywracając centralne miejsce obywatelom i ich problemom, w szczególny sposób zajmując się kwestiami przemocy domowej, psychologicznych skutków izolacji czy zmniejszenia poziomu społecznego wykluczenia.
Beata Chmiel - aktywistka i menadżerka kultury, która od ponad 10 lat współtworzy obywatelskie projekty odbudowy mediów publicznych.
Michał Głowacki - dr hab. nauk społecznych. Zajmuje się polityką medialną, mediami publicznymi, systemami odpowiedzialności mediów i kulturą innowacji. Członek stowarzyszeń i sieci badawczych m.in.: The European Expert Network on Culture and Audiovisual (Creative Europe Programme, Komisja Europejska), Polskiego Towarzystwa Komunikacji Społecznej (PTKS) i European Media Management Association (EMMA).
Tymczasem w Polsce media publiczne zajmują się jak zwykle propagandą wyborczą, a opinię publiczną zajmuje wpływ słupków wyborczych na zmiany personalne w zarządzie Telewizji Polskiej i ballady cmentarnej Kazika na strukturę organizacyjną Polskiego Radia.
Problem polega na tym, że spór o media publiczne na nowo koncentruje się na polityce, nie na obywatelach -użytkownikach mediów publicznych.
Kluczowe dziś pytania:
Współautorka tego tekstu mówiła o koniecznych już teraz zmianach w mediach publicznych w Polsce w wywiadzie z Agatą Szczęśniak opublikowanym w OKO.press 23 maja.
Ale jest i inna sprawa. W polskiej debacie o mediach publicznych od kilku lat tkwimy w przeszłości. Rok za rokiem mamy do czynienia z konserwacją starych systemów regulacyjnych, organizacyjnych i mentalnych. A świat nie stoi miejscu. Nawet w czasie pandemii…
Media publiczne są w kryzysie, powtarzamy od lat, więc powtórzmy raz jeszcze: media publiczne są w kryzysie i nie wynika on tylko z tego, że po wyborach na nowo stają się łupem politycznym. Że politycy bronią status quo i nie podejmują reformy systemu stworzonego w ubiegłym stuleciu w oparciu o tradycyjne role radia i telewizji.
Role między rządzącymi i opozycją się odwracają, bo niby dlaczego zwycięska partia polityczna i jej liderzy mieliby rezygnować z podtrzymywania korzystnych dla siebie rozwiązań i wprowadzać radykalne zmiany?
Odpolitycznienie jako magiczny sposób na uzdrowienie mediów publicznych staje się więc na nowo głównym postulatem opozycji i wracamy do punktu wyjścia.
Wszystko to podważa zasadę niezależności, odpowiedzialności i służby interesowi publicznemu, które mają stanowić podstawę działania mediów publicznych we współczesnych demokracjach.
Dodajmy: nie tylko w Polsce media publiczne są krytykowane za brak pluralizmu wewnętrznego, profesjonalizmu dziennikarskiego i bezstronności. Ale u nas walka o polityczne wpływy w mediach publicznych w sposób szczególny polaryzuje społeczeństwo.
Tak jak to ostatnim razem zdarzyło się przy okazji przyznania wieloletniego ustawowego dofinansowania Telewizji Polskiej i Polskiego Radia z budżetu państwa – a tylko w roku 2020 jest to kwota 2 miliardów złotych.
Projekty środowisk opozycyjnych, których celem jest likwidacja i budowanie mediów publicznych od nowa (tzw. „opcja zero”), koncentrują się na konieczności reformy telewizji.
A to konserwuje stary system, w którym publiczność traktowana jest wciąż w kategoriach jednego z XX-wiecznych paradygmatów komunikacji: aktywny nadawca – bierny odbiorca.
Wszystko to sprawia, że nie wszyscy obywatele – o czym świadczy odsetek osób unikających płacenia abonamentu, który w Polsce jest rekordowo wysoki i wynosi ponad 65 procent przy średniej europejskiej wynoszącej około 10 procent – czują się współwłaścicielami mediów publicznych, nie mają one dla nich znaczenia lub powodują negatywne emocje.
Trzeba tu postawić sprawę jasno: media publiczne są społecznie nieodzowne. Są dobrem wspólnym i z założenia stanowią wspólne miejsce ścierania się różnych poglądów i wizji świata oraz realizacji zapisanych w Konstytucji praw człowieka i obywatela – w tym prawa do obiektywnej informacji.
Może więc zamiast zastanawiać się, czy media publiczne są potrzebne, należy zapytać: jakich mediów publicznych chcemy i czy obecna ich organizacja umożliwia rozwój w nowym środowisku medialnym?
Dzisiaj nie chodzi już bowiem o poszerzenie działalności w mediach cyfrowych (VOD, media społecznościowe, strony internetowe itd.), z czym media publiczne i w Polsce, i na świecie różnie sobie radzą.
Na horyzoncie jest już bowiem kolejna, czwarta rewolucja przemysłowa, w wyniku której rynek mediów zostanie zdominowany przez nowe formy oparte komunikacji między maszynami, a pandemia tylko tę rewolucję przyspieszyła.
To nie są dziś już słowa nieznane, ale sposoby korzystania z mediów przez przedstawicieli pokolenia YouTube, War of Warcraft, Netflixa, Instagramu czy TikToku, które zdają się niewielu w tej polskiej dyskusji obchodzić.
Wszystkie strony sporu o media publiczne zachowują się tak jakby wierzyły, że ludzie wciąż korzystają wyłącznie z linearnego radia i telewizji, a nieosiągalnym wzorem jest wymyślony w XX wieku model BBC.
Internet i związane z nim platformy społecznościowe służą jedynie jako kanał promocji treści wyprodukowanych dla mediów starych. Dyskusje o roli algorytmów, wirtualnej rzeczywistości, inteligentnych miastach, czy roli mediów publicznych w tworzeniu skupisk zaawansowanych technologii, brzmią jak scenariusz filmu science fiction.
Tymczasem według badań Ericssona w 2022 roku 75 proc. całej aktywności wideo się odbywać będzie w sieciach mobilnych – i uwaga: 75 proc. dla całej populacji, bo generacja Z już dziś w 90 proc. (!) korzysta z treści wideo na urządzeniach mobilnych.
W czerwcu 2017 roku w londyńskiej School of Arts and Creative Industries (London South Bank University) z udziałem pracowników BBC zorganizowano warsztaty dla uczniów szkół średnich „Make: The BBC of the Future”.
Po wstępnej selekcji do realizacji skierowano kilka uczniowskich pomysłów na media publiczne. W efekcie pojawił się na przykład projekt Audience Camera, za pomocą którego filmy i zdjęcia stworzone przez użytkowników są publikowane automatycznie na multimedialnej platformie mediów publicznych.
Uczniowie zaproponowali też system oceny w systemie ciągłym jakości mediów publicznych na podstawie liczby wyświetleń, „lajków” i zgodności z założeniami misji publicznej. Ten londyński przykład jest jednym z wielu prób reform.
Reform, które nie mają nic wspólnego z tradycyjnymi debatami rad mędrców, w których nie uwzględnia się w ogóle możliwości eksperymentowania i tworzenia poprzez działanie.
Podobnie jest z kwestią włączenia innych grup publiczności we współdecydowanie o mediach publicznych. Przez wiele dekad radio publiczne i telewizja publiczna funkcjonowały zgodnie z paternalistycznym przekonaniem, że zarządzający i redaktorzy wiedzą lepiej, czego pragnie obywatel–odbiorca.
Uwzględnienie nowej publiczności i jej potrzeb i przyzwyczajeń związanych ze współtworzeniem, współdecydowaniem i związaną z tym zmianą w kulturze organizacyjnej – staje się rzeczą oczywistą i konieczną.
Dla mediów publicznych to już ostatni moment na podjęcie fundamentalnych decyzji, bo świat nowych mediów i zaawansowanych technologii nie stoi w miejscu. Tym bardziej, że z konstytucyjnego punktu widzenia
każdy z nas jest współwłaścicielem mediów publicznych, a w rzeczywistości i faktycznie tworzy własne media - czy raczej własną playlistę.
Nie ma się zatem co dziwić, że jeśli tradycyjne media „ramówkowe” nie radzą sobie z potrzebami nowej publiczności, to ona szuka rozwiązań poza nimi.
Pomyślmy na przykład, jak wiele aplikacji mobilnych o wydarzeniach kulturalnych i dzieleniu się wiedzą powstało z braku odpowiedniej oferty mediów publicznych. I nie chodzi tutaj tylko o platformy, które informują obywateli o wydarzeniach odbywających się w ich bliskim sąsiedztwie.
W wielu miejscach na świecie powstają inicjatywy, które wykorzystują media i zaawansowane technologie w imię innowacji społecznych i zrównoważonego rozwoju. Na przykład w Austin w Teksasie Spark Cognition wykorzystuje algorytmy i sztuczną inteligencję do wykorzystywania i promocji odnawialnych źródeł energii.
Zrównoważony rozwój i innowacje społeczne są podstawą działania przestrzeni co-workingowej Green Garage w Detroit, w której biuro może wynająć każdy, kto deklaruje segregację śmieci, wykorzystywanie energii słonecznej i inteligentnej technologii dla uprawy roślin.
Ważną rolę odgrywają tutaj twórcy i przemysły kreatywne, których działania mogą przyczyniać się do rewitalizacji przestrzeni miejskich i poprawy jakości życia mieszkańców.
W stolicy Estonii prywatna inicjatywa stworzonego w post-przemysłowej dzielnicy miasta kreatywnego Telliskivi Loomelinnak jest współczesną alternatywą dla działań instytucji publicznych.
I nikt z nas przecież nie podważy tezy, że twórcami tych nowych aplikacji i inicjatyw kieruje chęć zmieniania świata na lepsze, a zatem misja publiczna.
Już pod koniec ubiegłej dekady znawca mediów Karol Jakubowicz porównał potrzebę gruntownych zmian w mediach publicznych do rewolucji kopernikańskiej. Tak jak kiedyś zmieniła ona sposób myślenia o kosmosie, tak w odniesieniu do mediów publicznych zmieniła układ sił na rynku medialnym.
I to publiczność zajęła w tym nowym układzie miejsce Słońca, a media publiczne stały się tylko jedną z wielu planet.
Tymczasem minęły lata, a polskie media publiczne tkwią w przeszłości przedkopernikańskiej zarówno pod względem regulacji, „fordowskich” mechanizmów zarządzania, ale też mentalności pracowników i niechęci do zmiany.
W efekcie poziom innowacji w mediach publicznych i dostosowania się do nowej rzeczywistości jest niższy niż w sektorze kreatywnym i nowych mediach.
To może dziwić, bo Rada Europy już w 2012 roku rekomendowała krajom członkowskim poszerzenie pojęcia zarządzania o nowe platformy komunikacji i twórców mediów online.
Także Europejska Unia Nadawców (EBU) wspiera od lat nowe sposoby myślenia o mediach publicznych, podkreślając konieczność zmian strukturalnych w relacjach mediów publicznych z publicznością.
A jeden ze swoich ostatnich raportów EBU poświęca nowym formom współpracy między mediami publicznymi a środowiskiem twórców i aktywistów online, organizacjami pozarządowymi i uniwersytetami.
W ramach projektu MediaRoad wspierano też powstawanie tzw. sandboxów - jednostek organizacyjnych w mediach publicznych, które są odpowiedzialne za relacje ze środowiskiem start-upów reprezentujących kulturę i sektor zaawansowanych technologii.
Ten sposób myślenia przyjęto we flamandzkich mediach publicznych. Na przykład w 2018 roku w wyniku współpracy ze startupem Reality Matters zrealizowano projekt, którego celem było wykorzystanie rozszerzonej rzeczywistości na multimedialnej platformie dla najmłodszych Ketnet, a pracownicy VRT testowali stworzone przez niezależnych twórców narzędzia do wykrywania fake newsów.
W Brukseli powstaje kompleks Mediapark Brussels, który w ciągu kilku lat ma się przekształcić w medialny hub, skupiający centra zaawansowanych technologii, przestrzeni co-workingowych, barów i restauracji.
Ta bliskość i skupienie różnego typu działalności ma pomóc w rozwijaniu współpracy i wymianie wiedzy, dokonując jednocześnie zmian w kulturze organizacyjnej starych mediów publicznych. Inwestycja ma przyczynić się jednocześnie do podniesienia jakości życia mieszkańców dzielnicy i stworzenia nowych miejsc pracy.
Nie można spodziewać się, że wszyscy wezmą przykład z innowacyjnej Brukseli – w Danii, gdzie silna jest tradycja organizacyjna mediów publicznych jako instytucji kultury, już kilka lat temu dokonała się integracja klasycznego radia i telewizji w multimedialny newsroom i tylko ostatnie cięcia środków budżetowych zatrzymały kosztowną rozbudowę miasta mediów publicznych (DR Byen) w Kopenhadze.
Skutki rewolucji kopernikańskiej są zatem różne i czasami w najlepszym wypadku przypominają ewolucję, a my znowu spoglądamy na brytyjskie media publiczne w oczekiwaniu, że jako pierwsze dokonają kolejnego podboju medialnego kosmosu.
Jednak z dostosowaniem do ery maszyn media publiczne w Polsce będą musiały poradzić sobie na własny sposób.
Na początek chodzi o trzy ściśle powiązane ze sobą wyzwania:
Mówimy więc na przykład o stworzeniu alternatywy dla klasycznych form uspołecznienia w formie konsultacji i zwiększeniu przedstawicielstwa w gronie tych, którzy dyskutują o mediach publicznych. (I od razu dodajmy: nie tylko w Polsce od lat w podobnych dyskusjach powtarzają się te same nazwiska).
Model konferencji wiązany ze starymi modelami publicznymi mógłby zostać zastąpiony zaangażowaniem publiczności już na etapie projektowania, testowania i wdrażania zmian. Warto też zmienić sposób mówienia o mediach publicznych i próbować ograniczać negatywne emocje, a wiara w powodzenie tej beznadziejnej wydawałoby się misji jest warunkiem koniecznym do przeprowadzenia fundamentalnych zmian.
Spróbujmy więc uruchomić wyobrażenie o bliskiej przyszłości: jest rok 2022. Media publiczne (MP) prowadzą działalność w oparciu o zintegrowany panel mediów publicznych (PMP).
Dostęp do Panelu ma każdy obywatel, który po dokonaniu opłaty otrzymuje hasło do systemu: może w dowolnym czasie i momencie logować się za pośrednictwem komputerów, urządzeń mobilnych, tabletów, odbiorników telewizyjnych itp.
W każdym momencie użytkownik ma możliwość określenia preferencji w zakresie swoich zainteresowań, z uwzględnieniem rozbudowanych grup tematycznych. Oferta obejmuje możliwość korzystania z materiałów archiwalnych mediów publicznych.
Aktywny użytkownik otrzymuje też możliwość korzystania z gier online oraz wyszukiwarki, która w pierwszej kolejności wyświetla informacje związane z realizacją misji publicznej.
W ramach zintegrowanego modelu Mediów Publicznych możliwe jest ocenianie treści, budowanie kręgów osób o podobnych zainteresowaniach, obserwowanie ulubionych twórców, dzielenie się zawartością z innymi i rekomendowanie treści na własnym profilu.
System umożliwia także stworzenie playlisty, kolażu czy krótkiego spersonalizowanego filmu z ulubionych produkcji i twórców.
System PMP umożliwia ocenianie dostępnych treści pod kątem poziomu misyjności, profesjonalizmu i wpływu na jego działanie (np. czy po obejrzeniu programu o nowościach filmowych zdecydowałem się wybrać do kina).
Do online ombudsmana, działającego na zasadzie rzecznika praw użytkowników mediów, można kierować skargi w przypadku ewentualnych naruszeń zasad etyki i funkcjonowania PMP. Logując się do systemu obywatel otrzymuje możliwość dzielenia się z innymi użytkownikami treścią stworzoną przez siebie.
Bazy informacji budowane są na podstawie tagów, które są dostępne zarówno dla innych użytkowników, jak i pracowników mediów publicznych odpowiedzialnych za poszczególne działy tematyczne.
W ramach systemu PMP wyświetlane są także informacje na temat planowanych produkcji, które użytkownik może wesprzeć finansowo z wykorzystaniem techniki crowdfundingu. Zgromadzone w ten sposób pieniądze trafiają bezpośrednio do twórcy, który przeznaczy je na realizację swojego projektu.
Propozycję projektu medialnego o charakterze publicznym może zgłosić każdy użytkownik PMP. Panel PMP umożliwia użytkownikowi ocenianie planów i strategii rozwojowych mediów publicznych. Każda zmiana sposobu działania i organizacji mediów publicznych poddawana jest głosowaniu i konsultacjom z udziałem użytkowników systemu PMP.
W całym kraju funkcjonują laboratoria mediów publicznych, które powstały na bazie starych struktur organizacyjnych i pełnią rolę otwartych przestrzeni co-workingowych. Ma do nich dostęp każda osoba, organizacja i firma, która pragnie zrealizować projekt w ramach mediów publicznych.
Istota laboratorium sprowadza się z jednej strony do wspierania współpracy między użytkownikami poszukującymi parterów do projektu (np. osoba posiadająca pomysł na stworzenie projektu promującego kulturę Łemków poszukuje operatora kamery).
Z drugiej strony, laboratorium stanowi bazę dla udoskonalania pomysłów na podstawie rekomendacji innych użytkowników, tworzenia prototypów i testowania projektów.
Media publiczne wynajmują przestrzeń w istniejących miejscach co-workingowych także w mniejszych miastach, w których do tej pory nie funkcjonowały oddziały terenowe Polskiego Radia i TVP, a ich pracownicy pracują w istniejących przestrzeniach co-workingowych, by usprawnić kontakt z potencjalnymi współpracownikami.
Każdy aktywny użytkownik systemu PMP otrzymuje kartę wstępu do każdej z przestrzeni co-workingowych, co oznacza, że może z niej korzystać w dowolnym miejscu i czasie. W ramach laboratorium są organizowane także cykliczne spotkania z twórcami, szkolenia, dyskusje nad projektami laboratorium oraz kierunkami rozwoju PMP.
Z punktu widzenia organizacji mamy do czynienia z pełną integracja newsroomów. Dziennikarze i inni twórcy odpowiedzialni wcześniej za tworzenie zawartości ze względu na typ mediów, działają w oparciu o kryterium tematyczne – kultura, sport, edukacja, prawa kobiet, informacje na temat Stanów Zjednoczonych, Rosji itd.
Grupy te tworzone są ad hoc w zależności od potrzeb, co wspiera rotację pracowników, ich mobilność oraz nieustanne zdobywanie doświadczenia. Pracownicy MP biorą systematyczny udział w szkoleniach, które dotyczą w szczególności podstaw przedsiębiorczości, nowych technologii i mediów, a także wykorzystywania algorytmów, Big Data i możliwości oferowanych przez internet rzeczy.
Kluczową rolę odgrywa pion techniczny, który pomaga szkolić współpracujących z mediami publicznymi i angażuje się w promowanie nowych rozwiązań, w tym sztucznej inteligencji i VR.
Przy każdej jednostce MP działa kawiarnia i ogród sąsiedzki, do których dostęp ma każdy zainteresowany. Osoba zarejestrowana w systemie PMP otrzymuje voucher na darmową kawę i spotkania z twórcami, szkolenia itp.
W kawiarniach promowane są najnowsze projekty powstające w ramach laboratorium i przestrzeni co-workingowych. Cyklicznie organizuje się też wystawy, spotkania i projekcje filmów stworzonych przez użytkowników PMP.
Filmów, które zwracają uwagę na problemy społeczne, w tym na przykład partycypację w życiu publicznym, ochronę środowiska naturalnego, kwestie bezrobocia, biedy, wykluczenia społecznego itp.
MP podejmują szereg dodatkowych działań polegających na rozwoju współpracy z organizacjami pozarządowymi i przedstawicielami władzy samorządowej w zakresie rewitalizacji miast i promowania rozwiązań typu smart city.
Uniwersytety realizują moduły dla studentów w ramach laboratorium MP, co także uczelniom wyższym umożliwia rozwój i zmianę w sposobie działania.
***
Pewnie niejedna osoba po przeczytaniu tego tekstu powie, że wszystko to brzmi nadal jak science fiction. Wtedy odpowiemy: wybindżujcie sobie brytyjski serial „Rok za rokiem”. On już się dzieje.
Komentarze