"Ordo Iuris" chwali się nie swoimi "zasługami". Obowiązek prowadzenia działań antydyskryminacyjnych ze szkół faktycznie został wycofany, ale jedynie z woli MEN, a nie na wniosek "Ordo Iuris". Taką odpowiedź o współpracę z prawniczym think tankiem otrzymała Dorota Łoboda z grupy Rodzice Przeciwko Reformie
Instytut na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris w quasi-raporcie z monitoringu "Obecność organizacji pozarządowych w polskich szkołach" (pisaliśmy o tym tutaj) twierdził, że to na ich wniosek w lipcu 2017 roku Ministerstwo Edukacji Narodowej wycofało ze szkół obowiązek prowadzenia działań antydyskryminacyjnych.
W cytowanym wyżej fragmencie chodzi o rozporządzenie ministra edukacji w sprawie wymagań wobec szkół i placówek, z którego faktycznie MEN wymazał obowiązek prowadzenia przez szkoły "działań antydyskryminacyjnych obejmujących całą społeczność szkoły lub placówki". Do szkół wprowadziła go w 2015 roku minister edukacji w rządzie PO-PSL Joanna Kluzik-Rostkowska.
W odpowiedzi na zapytanie wysłane przez Dorotę Łobodę (aktywistkę edukacyjną, członkinię grupy "Rodzice przeciwko reformie") w trybie dostępu do informacji publicznej ministerstwo zaprzeczyło, że rozporządzenie zostało zmienione na wniosek "Ordo Iuris".
OKO.press również zapytało MEN o rolę prawniczego think tanku w zmianie wymagań dla szkół, ale do dziś nie dostaliśmy odpowiedzi.
Z pisma dowiadujemy się też, że przedstawiciele "Ordo Iuris" nie byli ekspertami przygotowującymi nowe podstawy programowe. Przypomnijmy, że lista 170 nazwisk autorów podstaw została utajniona przez MEN, a minister Zalewska walczy w sądzie, by ich dane pozostały niejawne. Póki co, dwukrotnie po skargach fundacji "Przestrzeń dla edukacji" i obywatela reprezentowanego przez Sieć Obywatelską Watchdog sądy nakazały ujawnienie nazwisk. MEN w obydwu sprawach zapowiedział wniesienie skargi kasacyjnej. Więcej o sprawie pisaliśmy tutaj:
To oznacza, że edukacja antydyskryminacyjna została wycofana ze szkół z inicjatywy samego ministerstwa. MEN pytany o współpracę z "Ordo Iuris" - jako usprawiedliwienie - opisał też szeroko, w jaki sposób polska szkoła od najmłodszych lat wprowadza uczniów w świat wartości takich jak: ofiarność, współpraca, solidarność, altruizm, szacunek dla tradycji, a także jak formuje u uczniów "poczucie godności własnej i szacunku dla godności innych osób". Ministerstwo wymienia konkretne moduły i tematy zajęć z przedmiotów obowiązkowych - takich jak WOS lub dodatkowych, takich jak etyka, które uczą otwartości i tolerancji. Czy to jednak wystarczy?
Dorota Łoboda mówi OKO.press: "Rozumiem, że ministerstwu chodziło o to, że dzieci i młodzież wychowuje się podczas różnych zajęć i elementy kształtowania systemu wartości wplata się w treści programowe innych przedmiotów. Cały czas nie tłumaczy to wycofania działań antydyskryminacyjnych z podstaw programowych. MEN przytacza np. program zajęć z Wiedzy o Społeczeństwie, ale zapomina, że ten przedmiot wchodzi do programu dopiero w ósmej klasie.
Całe pismo ma nam udowodnić, że edukacja antydyskryminacyjna w szkołach nie jest potrzeba. Ale zarówno nasza grupa, jak i Towarzystwo Edukacji Antydyskryminacyjnej oraz fundacja Przestrzeń dla Edukacji stoimy na stanowisku, że zwłaszcza teraz, gdy narastają postawy ksenofobiczne, antysemickie; gdy tak często słyszymy o homofobii w polskich szkołach, wycofanie działań antydyskryminacyjnych ze szkół było błędem".
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze