Minister Anna Zalewska twierdziła, że eksperci zatrudnieni do stworzenia nowych podstaw programowych mają znikomy wpływ na ich treść, dlatego nie ujawni ich nazwisk. Mimo to wypłaciła im przynajmniej 825 tys. zł honorarium
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przychylił się do wniosku Fundacji Przestrzeń Dla Edukacji, która zaskarżyła decyzję minister Anny Zalewskiej o utajnieniu nazwisk ekspertów pracujących nad stworzeniem nowych podstaw programowych. O wyroku Fundacja poinformowała na twitterze. Z relacji wynika, że na rozprawie nie było żadnego przedstawiciela ministerstwa.
Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził, że autorzy podstaw działają w sferze publicznej a nie prywatnej, a więc MEN ma obowiązek udostępnić ich dane. Iga Kazimierczyk z Fundacji Przestrzeń dla Edukacji mówi OKO.press: “sąd w swojej argumentcji w zasadzie odwoływał się do treści naszej skargi. MEN twierdził, że eksperci mają prawo do ochrony prywatności w zakresie imion i nazwisk. Jednak jeżeli ktoś współpracuje z Ministerstwem Edukacji Narodowej i realizuje zadania za publiczne pieniądze to nie można jego działalności nazwać prywatną".
"Obok kwestii jawności publicznych finansów, jeśli dokonuje się tak wielka zmiana - jaką jest stworzenie nowego edukacyjnego kręgosłupa, czyli podstaw programowych - chcemy wiedzieć kim są osoby, które za tę zmianę odpowiadają. Dlaczego nam na tym zależy? Żeby móc odnieść się do ich wcześniejszego dorobku naukowego, spotykać się i współpracować, zaprosić na seminarium, konferencję. Osobną sprawą są domysły, które w przypadku trzymania się tajności, mogą mieć obserwatorzy i uczestnicy zmian w edukacji. W komentarzach w mediach społecznościowych pojawiają się pytania "Nie wiadomo, na co w rzeczywistości zostały wydane pieniądze". "Czy osoby odpowiadające za podstawy są kompetentne". "Czy autorzy podstaw stali się autorami podręczników?"
To w interesie MEN leży ucięcie spekulacji i pokazanie: "zobaczcie mieliśmy dobrych ekspertów", "reforma jest dobrze przygotowana".
W październiku 2016 MEN ujawnił nazwiska ekspertów kierujących powołanymi przy ministerstwie zespołami, których zadaniem było przygotowanie nowych podstaw programowych. Nie podał jednak listy innych osób, które w tych zespołach pracują.
7 listopada 2016 Fundacja Przestrzeń dla Edukacji wystąpiła do MEN - w trybie dostępu do informacji publicznej - o podanie nazwisk ekspertów Zalewskiej. MEN prośbę zignorował. Dopiero skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego (złożona 23 stycznia 2017) obudziła pracowników ministerstwa. W tym samym czasie dziennikarka Justyna Suchecka ("Gazeta Wyborcza") ujawniła, że ekspertom, których ukrywa minister Zalewska, wypłacono do tej pory aż 825 tys. zł.
16 lutego 2017 MEN przesłał fundacji oficjalną - podpisaną ręką minister Zalewskiej - odmowę udzielenia informacji publicznej. Dwa dni wcześniej (14 lutego) na stronie Ministerstwa opublikowano gotowe podstawy.
Jakie było uzasadnienie MEN? Zalewska twierdziła, że powołani eksperci: "nie mieli jakiegokolwiek wpływu na to, czy, i w jakim zakresie opracowane przez nich materiały zostaną wykorzystane przez Ministra". Zapewniała, że decyzję o kształcie nowej podstawy jej resort podjął "samodzielnie".
Przekonywała - dość karkołomnie - że mimo, iż ekspertów wiążą z MEN umowy cywilnoprawne to ich znikomy wpływ na kształt podstaw jest jednoznaczny z tym, że nie pełnią oni funkcji publicznych. Wobec czego - ich imiona i nazwiska nie podlegają pod ustawę o dostępie do informacji publicznej.
Sąd nie przychylił się do tej argumentacji i nakazał ministerstwu ujawnienie listy ekspertów. Wyrok nie jest prawomocny.
Iga Kazimierczyk mówi OKO.press: "Największym zarzutem dotyczącym trybu pracy nad ustawami jest pośpiech. Fundamentów nie można stawiać byle jak i na szybko. A na konsultacje - przygotowanie opinii merytorycznych - mieliśmy przecież jedynie 14 dni. Mimo to do MEN wpłynęło kilkaset stron uwag od kilkudziesięciu podmiotów. Ministerstwo odniosło się do nich w kilkunastostronicowym raporcie. W rezultacie - nie ma podstaw przejściowych, a te powstałe nie są skorelowane".
Znajomość autorów podstaw - mimo deklarowanej niezależności MEN w korzystaniu z ich uwag - może pomóc zrozumieć, co zaważyło na ich treści. Ujawnienie tych danych jest o tyle istotne, że na drodze konsultacji podstawy programowe zostały skrytykowane aż przez 38 ekspertów i podmiotów związanych z oświatą. Wśród nich ostro wypowiedzieli się m.in.:
Wszyscy zgodnie podkreślali, że podstawy nie tylko są słabe merytorycznie, ale zawierają olbrzymią ilość błędów. Istotny jest też zwrot w samej metodyce nauczanie. Dziecko w myśl nowej podstawy zostało sprowadzone do roli posłusznego wykonawcy zadań. Ukrócono przestrzeń do samodzielnej debaty i analizy.
OKO.press pisało również, że podstawa programowa przygotowana przez MEN nie odpowiada na wyzwania XXI w. a dodatkowo jest silnie zideologizowana, zgodnie z konserwatywno-katolickim światopoglądem. Grozi edukacyjnym cofnięciem Polski o kilkadziesiąt lat i zaniechaniem kształcenia obywatela europejskiego państwa, jednostki samodzielnie myślącej, rozumiejącej świat współczesny i gotowej do świadomego uczestnictwa w życiu społecznym. A do tego jest fatalnie napisana i niedbale zredagowana.
Edukacja
Anna Zalewska
Ministerstwo Edukacji Narodowej
Fundacja Przestrzeń dla Edukacji
informacja publiczna
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze