0:000:00

0:00

Zabójstwo Pawła Adamowicza sprawiło, że mowa nienawiści pojawiła się w debacie publicznej jako realny problem społeczny. Prezydenci kilku miast postanowili zacząć działać i podjąć walkę z tym zjawiskiem poprzez edukację.

Jako pierwszy z inicjatywą wyszedł prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. W poniedziałek 14 stycznia o 11.00 podczas briefingu prasowego oznajmił:

„To jest moment szczególny, w którym wszyscy powinniśmy sobie raz jeszcze uświadomić, że język wpływa na emocje i nasze codzienne zachowania. My wszyscy, my politycy, samorządowcy, media jesteśmy odpowiedzialni za kształtowanie klimatu, jaki nas otacza”.

Następnie ogłosił, że skierował do dyrektorów wszystkich placówek edukacyjnych list, by godziny wychowawcze w tym tygodniu poświęcone były zjawisku mowy nienawiści. „Od samego początku powinniśmy kształtować w sobie, w młodym pokoleniu te właściwe wartości”.

Pomysłem Jacka Sutryka zainspirował się Rafał Trzaskowski. Na swoim facebooku zapowiedział, że jeszcze przed feriami w warszawskich szkołach odbędą się takie zajęcia. Podobnie jak we Wrocławiu - przeprowadzić je mają nauczyciele podczas godzin wychowawczych. Na stronie Warszawskiego Centrum Innowacji Edukacyjnych i Szkoleń zamieszczono materiały pomocnicze dla nauczycieli. Znajdują się tam między innymi infografiki przygotowane przez Centrum Wielokulturowe, a także podręcznik „Zakładki”, czyli publikacja Rady Europy z 2014 roku na temat przeciwdziałania mowie nienawiści w internecie.

Mieszkańcy Torunia i tamtejsze organizacje społeczne zbierali podpisy pod petycją do prezydenta miasta o wydanie podobnego zalecenia placówkom edukacyjnym. Michał Zaleski, prezydent Torunia, odpowiedział na apel i ogłosił 15 stycznia, że w miejskich placówkach odbędą się takie lekcje. Ma to być bardziej długofalowe działania. Obowiązek opracowania cyklicznych zajęć spoczywać będzie na dyrektorach placówek.

„Przestrzeń publiczna przepełniona w ostatnim czasie tzw. mową nienawiści wpływa na kształtowanie postaw dzieci i młodzieży, najmłodszych Torunian, za których jesteśmy odpowiedzialni. Chcąc zapobiegać podobnym tragicznym wydarzeniom w przyszłości, musimy zacząć działać już dzisiaj. Dlatego zobowiązuję Państwa Dyrektorów do podjęcia działań, które wyeliminują z naszego codziennego życia klimat i język nienawiści. Jednym z nich będą dodatkowe, cykliczne lekcje wychowawcze w toruńskich szkołach, kształtujące właściwe wartości i sposób używania języka przez dzieci i młodzież” – pisze Zaleski.

Ordo Iuris bije na alarm

Jako pierwsza przeciwdziałaniem nienawiści oburzyła się Kaja Godek. Zaapelowała na Twitterze, by rodzice wypisywali dzieciom zwolnienia z zajęć, lub w ogóle nie wysyłali ich do szkół. Nie mogło zabraknąć również interwencji Ordo Iuris. Akcję prezydentów na Twitterze potępił prezes organizacji Jerzy Kwaśniewski oraz Tymoteusz Zych. Zapowiedzieli, że niedługo udostępnią „Oświadczenie Rodzicielskie”, które ma uniemożliwić uczestnictwo dzieci w takich zajęciach.

Skąd to nagłe wzmożenie? Chodzi o to, by „nie indoktrynować”.

Ultrakatolickim aktywistom nie podoba się, że na grafikach Centrum Wielokulturowego, które udostępnia Rafał Trzaskowski, nie mówi się o „hejcie marksistów”, obrażaniu księży i Kościoła katolickiego. Zamiast katolików i konserwatystów, jako osoby szczególnie narażone na hejt wymienia się mniejszości: muzułmanów, uchodźców, gejów, lesbijki. Z tym zgodzić się nie mogą Ordo Iuris i Kaja Godek, dla których największym zmartwieniem w obecnej sytuacji jest fakt, że dzieci usłyszałyby na zajęciach, że homoseksualizm nie jest dewiacją.

W październiku 2018 grupa aktywistek i aktywistów LGBTQ wystosowała pozew zbiorowy przeciwko Godek właśnie za szerzenie nienawiści. Osoby homoseksualne publicznie nazywała zboczeńcami. Ponieważ przepisy kodeksu karnego nie wymieniają orientacji seksualnej jako cechy chronionej, pozew jest cywilny i opiera się na naruszeniu przez Godek dóbr osobistych.

Przeczytaj także:

W identyczny sposób konserwatyści reagowali na akcję „Tęczowy Piątek”. Bezpośrednią inspiracją do organizowania podobnego dnia tolerancji były badania KPH, które wykazują, że młodzież LGBTQ znacznie częściej doświadcza w szkole przemocy. O sprawie pisaliśmy:

Działał tu ten sam mechanizm wyparcia. Z jednej strony ultrakonserwatyści nazywają mniejszość homoseksualną „dewiantami”, „zboczeńcami”, twierdzą, że homoseksualizm, to coś nienormalnego. Jednocześnie uważają oni, że przemoc, która dotyka osoby homoseksualne, nie istnieje, jest incydentalna, lub prowokowana przez nich samych.

Tymczasem jak wskazuje Rada Europy, ONZ i wiele innych organizacji: o ile nie każda wypowiedź o charakterze mowy nienawiści prowadzi do zbrodni, o tyle prawie każda zbrodnia, przemoc poprzedzona jest dehumanizacją i stygmatyzacją grup społecznych ze względu na ich orientację, pochodzenie, kolor skóry, wyznanie.

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Przeczytaj także:

Komentarze