0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jazwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jazwieck...

„Nie jesteśmy od pomocy Polakom" – twardo zadeklarował Adam Czyżewski. Przedstawiciel koncernu na antenie TVN24 musiał tłumaczyć się z „cudu nad pompą". Przypomnijmy: na początku roku, mimo podwyżki podatku VAT na paliwa płynne, ceny na stacjach Orlenu ani drgnęły. Podobnie było z kosztem zakupu litra benzyny i diesla na stacjach innych dystrybutorów. To dlatego, że Orlen – wspólnie z przejętym Lotosem kontrolujący większość polskiego rynku – skokowo obniżył cenę paliwa w hurcie.

Orlen miał związane ręce. A potem już nie miał

Nie można było tak od razu? Nie można było – odpowiada Czyżewski jasno wskazując, że kierownictwo przedsiębiorstwa musi kierować się twardymi regułami rynku i dobrem inwestorów. Co prawda większość akcji koncernu znajduje się w rękach skarbu państwa, ale firma musi też tłumaczyć się ze swoich działań przed resztą prywatnych udziałowców. Ci obniżenie marż mogliby odebrać jako działanie na szkodę spółki.

View post on Twitter

„Nie mogliśmy tego zrobić z wielu powodów. Zarząd spółki nie może działać na jej niekorzyść. Sprzedawanie towaru po niższych cenach jest działaniem na szkodę spółki" – mówił Czyżewski. A zatem: ceny musiały być maksymalnie wysokie, bo przedsiębiorstwo jest od zarabiania. Tak działał wolny rynek, przynajmniej do 1 stycznia. Od 1 stycznia Orlen jest trochę mniej od zarabiania, a zaciśnięta pięść niewidzialnej ręki rynku grozi stłamszonemu przez nią kierownictwu koncernu nieco łagodniej.

Dane pokazują, że wolny rynek przed końcem zeszłego roku działał zupełnie inaczej w Polsce i w Europie Zachodniej. „Między październikiem a grudniem 2022 cena benzyny 95 spadła w Niemczech o 13 proc., w Szwecji – aż o 22 proc., w Czechach o 14 proc., a w Hiszpanii – o 11" - zauważała na naszych łamach Agata Szczęśniak. W Polsce w tym samym czasie ceny spadły o zaledwie 1 proc.

Groził nam „węgierski scenariusz"?

Z drugiej strony można zrozumieć logikę działania Orlenu stosowaną przed początkiem 2023 roku. Rzeczywiście, koncern zapewne poniósłby spore straty w związku z obniżeniem marży. Przećwiczyły to już zresztą zagraniczne firmy sektora paliwowego. Na Węgrzech po wprowadzeniu maksymalnej detalicznej ceny paliwa potaniały akcje państwowego MOL-a. Trudno w tym przypadku mówić jednak o działaniu na szkodę spółki, bo obniżenie cen na stacjach wynikało z odgórnych, państwowych regulacji, na które MOL nie miał żadnego wpływu.

Przeczytaj także:

MOL i Orlen różnią się jednak podejściem do rynkowych reguł. Węgierski potentat grał zgodnie z nimi, nie starając się zaniżać cen na własną rękę po zakończeniu rządowej „promocji" na paliwa. Zapowiedź nagłej podwyżki skłoniła tamtejszych kierowców do zatankowania pod kurek przed zmianami cennika, co zaowocowało kolejkami do stacji i brakiem paliwa na wielu z nich. Podobne ryzyko było i w Polsce – tłumaczyły po „cudzie nad pompą" władze Orlenu.

Dzięki utrzymaniu wyższej marży przed końcem roku i obniżeniem jej przy jednoczesnej podwyżce VAT-u podtrzymaliśmy w miarę stałe ceny i uniknęliśmy węgierskiego scenariusza – argumentował Orlen. Czy jednak nie wolelibyśmy przez wiele miesięcy płacić mniej, by potem zmierzyć się z zapewne kilkutygodniowym kryzysem podażowym? To trudne i otwarte pytanie.

Ekonomista Orlenu: jak będzie za tanio, to przyjadą i wykupią

Czyżewski w telewizyjnym wywiadzie straszył też wizją cystern wywożących ropę z polskich rafinerii zagranicę. Tak zdaniem ekonomisty mogłoby zakończyć się długotrwałe utrzymywanie niższych hurtowych cen przez Orlen przed 1 stycznia. To argument, który dość łatwo zbić. Polskie paliwo w hurcie w połowie marca jest tańsze niż w większości krajów Unii Europejskiej. Wskazują na to oficjalne unijne zestawienia. Za 1000 litrów benzyny bezołowiowej 95-oktanowej w Polsce zapłacimy o niemal 100 euro mniej niż na Węgrzech. Mimo to kolejki węgierskich cystern zgłaszających się nasze paliwo do dziś nie wywołały kryzysu na polskich stacjach. Argument o ryzyku zwiększonego eksportu najwyraźniej nie znaczył też nic przy podejmowaniu decyzji o skokowej obniżce hurtowych cen na przełomie roku.

Słowa Czyżewskiego są niewygodne dla kierownictwa koncernu, który już musi mierzyć się z kryzysem wizerunkowym.

Orlen utrzymując wysokie marże zarobił rekordowo dużo – wynika z danych o finansach Grupy za zeszły rok.

Zysk netto wyniósł blisko 35,5 mld zł. To ponad trzykrotnie więcej, niż w 2021 roku i są to najlepsze wyniki Orlenu w historii. Kierownictwo tłumaczyło, że podsumowanie dotyczy formy całej grupy kapitałowej, w której skład od zeszłego roku wchodzi również Lotos, Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo, jak również mniejsze spółki zajmujące się między innymi odnawialnymi źródłami energii. Sprzedaż paliwa stanowi o zaledwie 8 proc. całego zysku Orlenu, a na świecie wszystkie spółki zarabiające na energii zbijają kokosy – bronił się Daniel Obajtek.

Obajtek: Orlen jest od pomagania

Teraz prezes Orlenu musi tłumaczyć się ze słów swojego głównego ekonomisty. „Orlen zawsze pomaga Polakom, realizuje cele społeczne i dalej będzie to robić. Zapewniamy jedne z najniższych cen paliw w Europie, dopłacamy 14 mld zł do zamrożenia cen gazu, finansujemy sport, prowadzimy setki projektów z obszaru CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu - przyp. aut.)" – wymieniał Daniel Obajtek w swoim twitterowym wpisie. „Poranna wypowiedź głównego ekonomisty nie odnosiła się do tych kwestii. Za realizację zadań społecznych odpowiada prezes, zarząd spółki i będziemy kontynuować tę strategię."

View post on Twitter

Szkoda jedynie, że pomoc Orlenu przez cały 2022 rok nie dotarła tam, gdzie była najbardziej potrzebna, czyli do prywatnych kierowców i firm spedycyjnych. Ceny paliw mogły być niższe, w mniejszym stopniu podbijając inflację – zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. W końcu drożejący transport wpłynął na ceny w sklepach i na targowiskach, ale i na podwyższone stawki w usługach.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze