0:00
Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

W 2015 roku Orlen sprowadzał z zagranicy jedynie ropę z Rosji, w 2023 nie sprowadza jej w ogóle. Za sytuację w 2015 roku odpowiada Donald Tusk. Tak sugeruje grafika zaprezentowana przez premiera Mateusza Morawieckiego w mediach społecznościowych. W podobny sposób sytuację przedstawia kierownictwo Orlenu: w 2015 Polska sprowadzała w 100 proc. rosyjską ropę, w 2023 roku nie korzystamy z niej wcale.

I koncern kierowany przez Daniela Obajtka, i szef rządu przedstawili jednak błędne informacje.

Orlen w 2015 roku sprowadzał 100 proc. rosyjskiej ropy, w 2023 roku nie sprowadza jej wcale.
Orlen sprowadzał w 2015 roku ropę spoza Rosji, a w 2023 w dalszym ciągu korzysta z rosyjskiego surowca w Czechach.

Rosyjska ropa dominowała, ale nie była jedyną

Przypomnijmy: w sobotę 25 lutego Rosja zaprzestała dostaw ropy do Polski przez rurociąg "Przyjaźń". Dlatego można przyznać, że część grafik dotycząca bieżącego roku jest prawdziwa. A co z danymi za 2015 rok?

W prosty sposób ich prawdziwość można sprawdzić w danych przedstawianych przez Polską Organizację Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN). Według raportu za 2015 rok rosyjska ropa REBCO rzeczywiście stanowiła ogromną większość surowca przyjętego przez Orlen — wciąż jednak było to mniej niż 100 proc. "Ropa inna niż REBCO stanowiła w strukturze zaopatrzenia PKN ORLEN 5% przywozu, a dla Grupy LOTOS było to prawie 24% dostaw" - czytamy w opracowaniu POPiHN.

View post on Twitter

Druga część tego zdania dodaje ważny dla sprawy kontekst. W 2015 roku PKN Orlen i Grupa Lotos funkcjonowały niezależnie od siebie, choć oba przedsiębiorstwa były kontrolowane w większości przez państwowy kapitał. W zeszłym roku sytuacja jednak się zmieniła — Orlen i Lotos po fuzji stanowią jeden podmiot, a jedna trzecia udziałów w gdańskiej rafinerii (wcześniej kontrolowanej przez Lotos) trafiła do jednego z największych światowych graczy na rynku ropy — Saudi Aramco. Morawiecki i Obajtek nie tylko mijają się z prawdą, ale i milczą o rynkowych zmianach, które rzucają inne światło na dane z 2015 roku.

View post on Twitter

Sytuację komplikują również dane dotyczące całego rynku — bo na takie powołują się przedstawiciele Orlenu. W 2015 dominował na nim przerób rosyjskiego surowca, jednak nadal daleko tu do stu procent. Według danych POPiHN osiem lat temu rosyjska ropa stanowiła 88 proc. całości materiału zużytego w polskich rafineriach, gdzie w niewielkich ilościach występowała też ropa krajowa, jak również ta sprowadzona z Iraku czy Arabii Saudyjskiej. Trudno zarzucić też Orlenowi, że w 2015 nie próbował wprowadzać różnorodności w kierunkach dostaw, otwierając się na handel z Arabią Saudyjską.

Obajtek bez zasług, przecież sam nie zrezygnował

Na korzyść danych przedstawionych przez Morawieckiego nie przemawiają też dwa inne fakty. W latach 2010-2012 aktualny premier doradzał w sprawach gospodarczych ówczesnemu prezesowi Rady Ministrów Donaldowi Tuskowi. Można się tylko domyślać, czy na trzy lata przed przywołanym 2015 rokiem Morawiecki doradzał Tuskowi jak najszybsze odejście od ropy z Rosji. Po drugie — Tuska na grafice przedstawionej przez premiera powinna zastąpić Ewa Kopacz, bo to ona osiem lat temu kierowała polskim rządem. Donald Tusk od spraw kierunków importu polskich rafinerii był dość daleko — bo w Brukseli, zajmując gabinet szefa Rady Europejskiej. Kopacz szefowała Radzie Ministrów do 13 listopada, potem zastąpiła ją Beata Szydło. Ta ostatnia na półtora miesiąca przed końcem roku miała niewielki wpływ na zmianę w podsumowaniach dotyczących polskiego rynku naftowego, choć przedstawienie jej na grafice byłoby mniejszym błędem, niż wklejenie tam wizerunku Tuska.

Narracja dotycząca przerwania rurociągowych dostaw z Rosji zadziwia na jeszcze jednym poziomie.

Rząd wespół z Orlenem zdaje się sugerować, że sam zerwał z importem kremlowskiego surowca. W rzeczywistości to strona rosyjska odcięła nam do niego dostęp. Orlen znacznie ograniczył zakupy na wschodzie, jednak nic nie wskazywało na to, że zupełnie z nich zrezygnuje. W ostatnich miesiącach wygasła umowa z Rosnieftem. Orlen w bieżącym roku wciąż miał jednak dostawać ropę od koncernu Tatnieft — łącznie miało chodzić o 3 mln ton. Płocki gigant nie chciał zerwać tego kontraktu z obawy przed karami umownymi. Jednocześnie nigdy nie usłyszeliśmy, o jak wysokie kary chodzi. Tego rodzaju kontrakty nie są jawne. Rosyjska ropa rurociągiem "Przyjaźń" miała płynąć do Polski do końca przyszłego roku.

Jeszcze w piątek na rosyjską ropę przerabianą w rafineriach Orlenu zwracali uwagę aktywiści Greenpeace'u.

"Minął już rok od początku wojny, a koncern, na którego czele stoi Daniel Obajtek nadal kupuje krwawą ropę z Rosji. Rząd PiS złamał obietnicę daną Polkom i Polakom, że zaprzestanie importu rosyjskiej ropy do końca 2022 roku. Cały czas słyszymy wymówki w tej sprawie, a przecież już w maju ubiegłego roku wskazaliśmy rządowi, że można wpisać rosyjskie koncerny na listę podmiotów finansujących terroryzm i w ten sposób zerwać te niemoralne kontrakty" - zwracał uwagę Piotr Wójcik, analityk rynku energetycznego w Greenpeace Polska.

Polski koncern nadal przerabia rosyjską ropę - w Czechach

Co więcej, Orlen nie ma problemu z podtrzymywaniem przyjmowania rosyjskiej ropy w Czechach. Polski gigant utrzymuje kontrolę nad czeskim Unipetrolem. Nasi sąsiedzi są uzależnieni od dostaw południową nitką rurociągu "Przyjaźń". Wszystko wskazuje na to, że tamtejsze rafinerie nadal będą mogły korzystać z rosyjskiej ropy.

"Czeska agencja informacyjna CTK informuje, że dostawy ropy rosyjskiej przez południową nitkę Ropociągu Przyjaźń do Czech są realizowane bez zmian, pomimo informacji Orlenu o tym, że Rosjanie zatrzymali dostawy przez nitkę północną do Polski" - wskazywał na łamach portalu BiznesAlert Wojciech Jakóbik. - "Operator ropociągów MERO poinformował o dalszych dostawach ropy z Rosji. Orlen zarządza Rafineriami Kralupy i Litvinov poprzez Unipetrol z udziałami większościowymi w tych obiektach".

Podsumowując najkrócej jak się da: w treści mema Morawieckiego nie zgadza się absolutnie nic. Dodatkowo na niekorzyść danych przedstawionych przez premiera działa pominięty przez niego (i kierownictwo Orlenu) kontekst.

Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska i Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl.

Komentarze

Komentarze będą wkrótce dostępne