Ogłaszając trzęsienie ziemi w szkolnictwie, ministra edukacji użyła kilku zaskakujących argumentów i wykazała się urzędowym optymizmem o niespotykanym natężeniu
Likwidacja 6443 gimnazjów, z tego ok. 2900 samodzielnych i 3500 w zespołach ze szkołami podstawowymi. Nauczanie wczesnoszkolne aż do 11. roku życia. 15-latki jeszcze w podstawówce. O rok krótsza edukacja ogólnokształcąca wspólna dla wszystkich. Podwojony rocznik uderzający do szkół ponadgimnazjalnych w 2019/2020 roku, w tym rocznik, który właśnie skończył podstawówkę będzie miał 13 lat eduakcji. Niepewność pracy dla 133 tys. nauczycielek i nauczycieli gimnazjów (dane z 2012 r.).
Nie likwidujemy gimnazjów tylko wygaszamy (…) Osiem ciągłych lat da dzieciom w sumie więcej niż sześć lat plus trzy (…) Jest dość czasu na przygotowania”
To wszystko będzie wymagało analiz. „Oko” postara się je prowadzić. Teraz reagujemy na kilka stwierdzeń pani minister, zarówno z konferencji prasowej, jak i wywiadu 27 czerwca dla „wSieci”
Nie likwidujemy gimnazjów, lecz wygaszamy
Zdumiewająca gra słowna. Przecież gimnazja zostaną zlikwidowane jako odrębne jednostki, dyrektorki/rzy i nauczyciele/ki stracą pracę (w gimnazjach). Za trzy lata gimnazjów nie będzie, zostaną budynki i wyposażenie (własność gmin), ale doświadczenie, zespoły, dorobek – to wszystko ulegnie „wygaszeniu”. Czy likwidacja, która trwa trzy lata, przestaje być likwidacją?
Mówiliśmy o ośmioletniej podstawówce i czteroletnim liceum (lub pięcioletnim technikum) i tak się stanie
To zdanie jest prawdziwe… do pewnego momentu. W partyjnym programie PiS faktycznie było kawa na ławę: „Wprowadzenie gimnazjów okazało się błędem (…) Koniecznością jest wydłużenie liceum do lat czterech, a tym samym wygaszanie gimnazjów”.
Ale po protestach samorządowców, nauczycieli, związkowców (ZNP) a także… Kościoła, który prowadzi około 200 gimnazjów, od początku 2016 roku władze zaczęły się wycofywać z tej zapowiedzi. W lutym 2016 r. min. Zalewska powiedziała „Polska.The Times”, że „nie ma mowy o zamykaniu czegokolwiek. To wyssane z palca sugestie”.
Jeszcze 22 czerwca 2016 r. na nadzwyczajnym posiedzeniu Narodowej Rady Rozwoju „Ku odnowie polskiej oświaty” prezydent Andrzej Duda w obecności tejże min. Zalewskiej stwierdzał, że „najlepszym wyjściem jest stworzenie systemu: czteroletnia szkoła podstawowa, czteroletnie gimnazjum, czteroletnie liceum”. Edukatorzy w całej Polsce stawiali raczej na wariant 4+4+4, niż na 8+4.
Osiem ciągłych lat da dzieciom w sumie więcej niż sześć lat plus trzy
Prowadzący wywiad dla „wSieci” Piotr Zaremba zacytował „krytyków reformy, którzy przypominają, że dojdzie do skrócenia o rok wspólnej dla wszystkich edukacji ogólnokształcącej”.
Rzeczywiście. Wprowadzenie gimnazjów sprawiło, że zamiast ośmiu lat podstawówki wszyscy uczniowie/nnice w Polsce mieli dziewięć lat edukacji ogólnokształcącej (sześć w szkole podstawowej plus trzy w gminazjum).
W międzynarodowych badaniach PISA polskie 15-latki – już w gimnazjach – zanotowały w 2003 r. znaczący postęp w porównaniu z 15-latkami z 2000 r., które chodziły jeszcze do różnych szkół, przy czym przede wszystkim spadła liczba uczniów/uczennic, których wyniki są tak złe, że oznaczają kłopoty z dalszą nauką. Wprowadzenie gimnazjów wyrównało szanse edukacyjne.
W kolejnych badaniach PISA polskie 15-latki awansowały do czołówki edukacyjnej Europy, a nawet świata.
Na zarzut Zaremby, że cofa reformę, która wyrównywała szanse edukacyjne, pani minister odpowiedziała zaskakującą matematyką: „Osiem ciągłych lat da dzieciom w sumie więcej niż sześć lat plus trzy”. Nie podała jednak żadnego argumentu na rzecz tej tezy.
W związku z tym „Oko” trzyma się danych empirycznych z przeszłości. Skrócenie edukacji ogólnokształcącej sprawi zapewne, że zniknie pozytywny efekt jej wydłużenia i różnice wzrosną.
Min. Zalewska dodała jeszcze jeden argument. „Chcę objąć sześciolatka, choć uczonego w przedszkolu, subwencją oświatową. W praktyce więc ta wspólna nauka nie będzie krótsza, tylko inaczej ułożona. Było dziewięć, będzie dziewięć”. Ale przecież dziewięć lat subwencji to zupełnie inna sprawa niż osiem lat nauki w szkole powszechnej. Było dziewięć, będzie osiem.
Badanie [PISA] pokazuje, jak świetnie nasze dzieci odtwarzają, ale niekoniecznie jak radzą sobie z problemami
Poproszona o komentarz do wyników PISA – najsłynniejszego badania edukacyjnego na świecie – pani minister postawiła zarzut, jaki – słusznie – stawia się prostym testom wiedzy. Rzecz w tym, że badanie PISA prowadzone od 2000 roku w krajach OECD nie jest takim testem (nawet nie mogłoby sprawdzać prostej wiedzy skoro na te same pytania odpowiadają 15-latki w ponad 60 krajach świata na wszystkich kontynentach).
Specjalnie dla pani minister podajemy przykład zadania z 2006 r. „Mark (z Sydney w Australii) i Hans (z Berlina w Niemczech) często porozumiewają się przez internet, za pomocą czatu. Chcąc znaleźć odpowiednią porę na taką rozmowę, Mark szukał diagramów pokazujących czas w różnych miastach świata. Oto co znalazł: Greenwich, 24:00; Berlin, 1 w nocy; Sydney, 10 rano. Która godzina jest w Berlinie, kiedy w Sydney jest 19?”.
W badaniu czytania ze zrozumieniem uczniowie czytali dwa listy młodych ludzi na temat graffiti. Mieli odpowiedzieć, czy tekst jest A – wyjaśnieniem, co to jest graffiti; B – wyrażeniem opinii na temat graffiti; C – wykazaniem popularności graffiti; D – uświadomienie ludziom, jak dużo pieniędzy wydaje się, aby usunąć graffiti”. To nie są testy wiedzy.
„Tak, to jest wystarczający czas. (...) Dyskutowaliśmy w sobotę i niedzielę sprawę podstaw programowych. Mamy zdiagnozowaną sytuację. Dosłownie w ciągu najbliższych tygodni będziemy mobilizować ekspertów do pisania podstaw programowych. Dla wydawców to jest naprawdę drobiazg”
W ten sposób min. Zalewska odpowiedziała podczas konferencji prasowej na obawy dziennikarki, czy rok to wystarczająco dużo czasu, by przygotować nowe podręczniki dla dzieci z pierwszej i siódmej klasy szkoły powszechnej, które zaczną się uczyć we wrześniu 2017 r. już według nowego programu (te drugie zostaną w szkole powszechenj zamiast iść do gimnazjum).
Odpowiedź pani minister zdradza (mimowolnie?), że decyzje zapadały w ostatniej chwili, bo kluczową sprawę podstaw programowych „dyskutowaliśmy w sobotę i niedzielę” (a konferencja była w poniedziałek).
Pani minister bagatelizuje problem czasu, jakby posługiwała się innym kalendarzem. Może więc policzmy razem.
Jest prawie lipiec.
Trzeba przygotować nową ustawę edukacyjną, która wobec ogromu zmian (struktury, systemu egzaminów, szkolnictwa zawodowego, korekt w Karcie Nauczyciela itd.), wymaga poważnej pracy. Nawet jeśli pójdzie ścieżką poselską (bez konsultacji), PiS nie zdąży jej uchwalić w lipcu. Czyli przyjęcie ustawy – najwcześniej jesienią.
Równolegle można pisać nową podstawę programową, co w normalnych warunkach zajęłoby co najmniej rok, a przynajmniej tak było do tej pory. Nie można jej napisać tylko do dwóch poziomów (klasa I i VII), bo tu wszystko musi pasować do siebie od pierwszej do dwunastej klasy.
Mając ustawę i podstawę, MEN wyda rozporządzenie o nowej podstawie i dopiero wtedy wydawnictwa zaczną pracę nad podręcznikami, tego nie można zrobić w ciemno. Praca nad każdym podręcznikiem – o ile ma być sensowna – powinna trwać wiele miesięcy, najlepiej rok.
Potem podręcznik musi zostać zatwierdzony do użytku przez MEN, czyli zrecenzowany przez troje recenzentów. Jakiś czas zostaje wydawnictwom na wprowadzenie zasugerowanych modyfikacji.
A szkoły powinny zamówić podręczniki przed końcem roku szkolnego (robią to czasem już w kwietniu).
Oczywiście te wszystkie szacunki dotyczą procedur i wymogów z tzw. normalnych czasów. Jak pokazał przykład wprowadzania przez gabinet Donalda Tuska rządowego „Elementarza”, edukacja może znieść wiele. Ale czy aż tyle, w tak krótkim czasie?
______
OKO.press utrzymuje się przede wszystkim z darowizn czytelników. Jeśli uważasz naszą pracę za pożyteczną, wesprzyj nas - Otwórz OKO.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze