Są często równie schorowani jak mieszkańcy DPS-ów, a szans na bezpieczne przetrwanie pandemii mają mniej. W 10-osobowych sypialniach trudno o izolację. Osoby bezdomne są jednak w pierwszych etapach szczepień pomijane
Po interwencji Ministerstwa Rodziny, 14 stycznia 2021 pracowników noclegowni i schronisk dla bezdomnych dopisano do szczepień na etapie zero. Apelowała o to Ogólnopolska Federacja na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności. Jednak wniosek o dopisanie ich podopiecznych do kolejnego etapu pozostał bez odpowiedzi resortu zdrowia.
"Każda placówka, w której osoby zmuszone są do stałego przebywania razem powinna być priorytetem" - mówi OKO.press Jakub Wilczek z Federacji. „Osoby bezdomne są często tak samo schorowane i zagrożone jak mieszkańcy DPS”.
Zgodnie z Narodowym Programem Szczepień, do szczepienia w ramach etapu I uprawnieni są m.in. pensjonariusze Domów Pomocy Społecznej oraz Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych, pielęgnacyjno-opiekuńczych i "innych miejsc stacjonarnego pobytu".
Ustawa precyzuje jednak, że miejsca, o których mowa, to wyłącznie całodobowe placówki dla osób niepełnosprawnych, przewlekle chorych lub w podeszłym wieku wymieniane w art. 67 i 69 ustawy o pomocy społecznej.
Tym samym wykluczono inne placówki, w których ryzyko zakażenia COVID jest często większe, a niebezpieczeństwo dla życia przebywających tam osób równie wysokie, co w DPS-ach.
Szczepienia pominęły więc mieszkańców takich miejsc, jak
Kryzys bezdomności dotyka dziś ok. 30 tys. osób. W ministerialnych statystykach z 2019 roku ujęto 30 tys. 330 osób bezdomnych, ale trudno ocenić, jak na ich liczebność wpłynęła pandemia. Wiele osób straciło pracę i zdrowie, może się więc okazać, że osób w kryzysie bezdomności jest już o wiele więcej.
Jak wynika z narodowego programu szczepień, decydując która grupa powinna mieć pierwszeństwo w dostępie do szczepień uwzględniano: "ryzyko narażenia na zakażenie, ryzyko poważnego zachorowania i śmierci, ryzyko społeczno-ekonomiczne i ryzyko transmisji".
Jak przy tak określonych kryteriach wygląda sytuacja osób przebywających w noclegowniach lub schroniskach dla bezdomnych?
Jeśli chodzi o ryzyko zakażenia, niewiele grup jest w gorszej sytuacji. "W placówkach wszystko jest wieloosobowe. Wspólna kuchnia i jadalnia. Nie ma pojedynczych pokoi ani możliwości odseparowania w ciągu dnia.
Standardy w schroniskach, to 10 osób w pomieszczeniu sypialnym, minimalna powierzchnia na jedną osobę to 4 m2, a jeśli łóżka są piętrowe - nawet 3 m2. Jeden węzeł sanitarny przypada na 15 osób.
W noclegowniach te standardy są jeszcze niższe - nawet 20 osób na pomieszczenie i 3 m2 na osobę lub 2 m2 jeśli łóżka są piętrowe. Zazwyczaj są" - wyjaśnia Jakub Wilczek z Federacji. "Dla porównania, w DPS standard to 3 osoby na pokój i 6 m2 na osobę. Są też pokoje jednoosobowe".
W schroniskach i noclegowniach są też ograniczone możliwości poddania nowo przybyłych kwarantannie. "Mamy procedury buforowania, które zakładają odizolowanie takich osób na 10 dni przed przyjęciem do społeczności placówki. W Warszawie na takie buforowe placówki zamieniono część noclegowni - przyjmują grupę osób na 10 - 14 dni, a potem rozdzielają po schroniskach. Problem polega na tym, że osoby na kwarantannie często nie są w stanie wytrzymać tak długiej izolacji, a w mniejszych miejscowościach, gdzie jest tylko jedna placówka, nie zawsze udaje się wydzielić strefę buforową" - mówi Wilczek.
"Nie możemy też zabronić wychodzenia, podejmowania pracy. Niektórzy z mieszkańców codziennie chodzą do pracy, nie będziemy ich izolować od świata".
A co z drugim rządowym kryterium - ryzykiem poważnego zachorowania lub śmierci? Tu również osoby bezdomne są często w krytycznej sytuacji.
"Populacja bezdomnych się starzeje - wyraźnie pokazują to statystyki ministerstwa. A jeśli ktoś jest starszy i ma za sobą długą historię życia na ulicy, to jest właściwie pewne, że ma też liczne choroby, które stanowią zagrożenie w przypadku zakażenia koronawirusem" - mówi Wilczek, który uważa, że schroniska dla bezdomnych są często przedsionkiem dla DPS-ów.
"Czasem to wręcz zamiennik. Jeśli nie ma miejsca w DPS-ach, albo jest zbyt drogie (to dziś minimum 4 tys. miesięcznie), gminy często kierują starsze osoby bez wsparcia rodziny do placówek dla bezdomnych, choć są bardzo schorowane".
Z uwzględnianych przez rząd kategorii zostają jeszcze dwie: ryzyko społeczno-ekonomiczne i ryzyko transmisji. Pierwsza jest dość niezrozumiała, druga jest wysoka, ale dotyczy środowiska samych osób bezdomnych.
"Na początku pandemii to była główna oś rozmowy o osobach bezdomnych - obawiano się ich, że będą krążyć po mieście i zarażać. To wynika z okropnych stereotypów, że jak bezdomny, to na pewno czymś zaraża, ma wirusa. A takie osoby mają mniej kontaktów społecznych niż przeciętny Polak, ryzyko zarażenia jest z ich strony mniejsze".
"Mogą się zarażać między sobą przez brak dostępu do środków ochrony osobistej i dezynfekcji" - uważa Wilczek.
O ogniskach koronawirusa w DPS-ach głośno było w całej Polsce, o tych w placówkach dla osób bezdomnych mało kto słyszał. Niedawno w placówce w Gdańsku okazało się, że ponad 80 osób i 7 członków personelu jest chorych. Jak wiele jest takich ognisk?
"Nie mamy statystyk zachorowań osób bezdomnych, nie wiemy ilu się zakaziło, ilu zmarło. Wiemy tylko, że takie przypadki zdarzają się w całej Polsce" - mówi Wilczek. "W Krakowie zaczęto testować osoby bezdomne na masową skalę, jesteśmy ciekawi wyników, może dowiemy się o prawdziwej skali zachorowań".
Ogólnopolska Federacja na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności jest w kontakcie z ministerstwem rodziny i polityki społecznej. "Chwalimy sobie tę współpracę, ministerstwo nas wysłuchuje, szuka rozwiązań. Ale w sprawie szczepionek natrafiliśmy na ścianę" - wyjaśnia Jakub Wilczek.
Federacja pisała też do ministerstwa zdrowia, ale po dwóch miesiącach wciąż nie dostała odpowiedzi. Interweniowało też ministerstwo rodziny. "Udało im się wpłynąć na dopisanie pracowników schronisk, ogrzewalni i noclegowni do etapu zero. Nie obyło się co prawda bez komplikacji.
W dniu, kiedy dopuszczono nas do szczepień, zamknięto rejestracje do grupy zero. Byliśmy uprawnieni, ale nie mogliśmy się nigdzie zgłosić. Potem nie było za to szczepionek, teraz całe szczęście szczepienia idą sprawienie.
Jednak w kwestii włączenia mieszkańców ośrodków do I etapu szczepień ministerstwo rodziny poinformowało nas tylko, że wyczerpało swoje możliwości interwencji, wszystko zależy od ministerstwa zdrowia".
Uwzględnienie mieszkańców schronisk z usługami opiekuńczymi jest szczególnie istotne, bo są tak chorzy, że sami często nie są w stanie dotrzeć do punktu szczepień. "Oczekiwaliśmy, że tak jak działo się to w DPS-ach, będą szczepieni na miejscu przez mobilny punkt szczepień" - mówi Wilczek i podkreśla, że to najlepszy moment na szczepienie osób w kryzysie bezdomności, najlepiej jednorazowymi dawkami.
"Wciąż jest chłodno, więc szukają schronienia w placówkach, ale to mobilna społeczność, niektóre osoby trudno będzie znaleźć po 12 tygodniach na kolejną dawkę".
Dlaczego pracowników schronisk i noclegowni uznano w końcu za wystarczająco narażonych, żeby zaszczepić ich pierwszej kolejności, a podopiecznych już nie?
"Mamy nadzieję, że to przypadkowe pominięcie, ministerstwo zdrowia nie jest najlepiej zorientowane w realiach pomocy społecznej. Obawiamy się niestety, że działać może też stygmatyzacja osób bezdomnych" - mówi Wilczek.
"Popularna opinia głosi, że sami sobie zasłużyli, albo że wybrali taki los. Wychodząc z takiego założenia, łatwo zaniżać standardy, trudno przekonać społeczeństwo, że tym osobom należy się skuteczna pomoc. A prawda jest taka, że nikt nie wybiera wejścia w bezdomność".
Polityka społeczna
Zdrowie
Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej
bezdomność
COVID-19
koronawirus
schronisko
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze