Chodzi o praktykę sądów cywilnych, które w ośrodku w Gostyninie zamykają „tymczasowo” b. więźniów, wobec których toczy się postępowanie, czy po odbyciu kary muszą trafić do tego ośrodka. Sąd Najwyższy uznał to za niedopuszczalne. „To wbrew Konstytucji” - alarmował RPO. Prof. Płatek: „Cała ustawa o Gostyninie to bomba, która rozsadza nasz system prawa"
Sąd cywilny nie może tymczasowo umieszczać byłego więźnia w ośrodku dla niebezpiecznych w Gostyninie przed wydaniem w jego sprawie prawomocnego orzeczenia. Taką decyzję podjął 30 stycznia 2019 roku Sąd Najwyższy, odpowiadając na pytanie prawne Sądu Apelacyjnego.
Chodziło o byłego więźnia, który odbył już swoją karę, ale na mocy tzw. ustawy Gowina dyrektor więzienia złożył wniosek o uznanie go za niebezpiecznego i skierowanie do Krajowego Ośrodka Zachowań Dyssocjalnych (KOZZD) w Gostyninie. Co powinno się z taką osobą dziać między końcem odsiadki a decyzją sądu cywilnego? - zapytał Sąd Apelacyjny.
Tzw. ustawa Gowina, która powołała ośrodek w Gostyninie, takiej sytuacji nie przewidziała. Sądy cywilne posługują się więc swoimi możliwościami prawnymi i zamykają takie osoby na „zabezpieczenie” do KOZZD. Jak zawyrokował SN: bezprawnie.
Wyrok Sądu Najwyższego pokazuje fragment chaosu prawnego, w którym pogrążony jest ośrodek w Gostyninie. Ustawa, która określa jego funkcjonowanie, pełna jest luk. Została wrzucona w system cywilny, który nie jest przygotowany na radzenie sobie z sytuacjami, których ustawa nie przewidziała.
„Ta ustawa to bomba, która rozsadza nasz system prawa” – mówi prof. Monika Płatek.
O sytuacji w Gostyninie pisaliśmy już szczegółowo w poprzednich artykułach:
Mężczyzna, którego dotyczy zapytanie prawne, odbył karę więzienia za gwałt. Biegli uznali, że po wyjściu dalej będzie niebezpieczny, sąd I instancji się z nimi zgodził. Uznano, że nie ma wystarczającej gwarancji, że mężczyzna na wolności kontynuowałby terapię.
Zdaniem sądu ryzyko takie zwiększa fakt, że jest to „osoba bezdomna i nie posiada wsparcia ze strony rodziny”. Podjęto więc decyzję o tymczasowym zamknięciu go w Gostyninie do czasu zakończenia rozpatrywania wniosku o uznanie go za niebezpiecznego.
Sąd apelacyjny miał wątpliwości czy takie zabezpieczenie jest zgodne z prawem. Kodeks cywilny daje sądom dużą swobodę w decydowaniu o środkach zabezpieczających. Problem w tym, że sąd cywilny zajmuje się zupełnie innymi sprawami i przepisy, którymi dysponuje, nie są dostosowane do tak poważnych orzeczeń, jak pozbawienie kogoś wolności.
Do sprawy przed Sądem Najwyższym przystąpił też Rzecznik Praw Obywatelskich, powtarzając zastrzeżenia, które od lat kierował do Ministerstwa Sprawiedliwości.
RPO zwrócił uwagę, że umieszczenie w KOZZD jest „faktycznym pozbawieniem wolności” - tak określił to w 2017 roku Sąd Najwyższy. W związku z tym musi uwzględniać zapisy Konstytucji, które poddają ograniczenie wolności ścisłym regułom.
„Tymczasem wydaje się, że przepisy dotyczące postępowania zabezpieczającego okazują się nieadekwatne do sytuacji, gdy rozstrzygnięcie sądu ma dotyczyć tak podstawowej wolności obywatelskiej” - zauważa Adam Bodnar.
„Wielomiesięczne przetrzymywanie jakiejkolwiek osoby w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym bez podstawy ustawowej, a co za tym idzie – bez rozstrzygnięcia właściwego sądu, należy uznać za skrajne naruszenie wolności osobistej jednostki: działanie takie stoi w sprzeczności z art. 41 ust. 1 Konstytucji RP, który gwarantuje każdemu wolność osobistą, oraz art. 7 Konstytucji, deklarującym zasadę legalizmu" - pisał RPO.
O ile dla tymczasowego aresztowania orzekanego na podstawie kodeksu postępowania karnego są określone przesłanki i termin jego stosowania, o tyle nie ma ich w przypadku pozbawienia wolności na podstawie zabezpieczenia – wskazywała Barbara Błońska z biura RPO.
Inaczej wygląda to w kodeksie karnym, który przewiduje szereg regulacji — np. kontrolę co 3 miesiące, czy zatrzymanie nadal jest uzasadnione.
Sędzia sprawozdawca Jacek Gudowski zwracał uwagę na luki istniejące w ustawie. Zgodnie z Konstytucją każdy, kto został pozbawiony wolności nie na podstawie wyroku, musi mieć możliwość odwołania się do sądu, żeby zbadać legalność izolacji. Sędzia zauważył też, że lukę prawną załatać musi ustawodawca.
Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości? Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł zapytany o to, czy w związku z wyrokiem sądu planowana jest nowelizacja ustawy, wykręcał się.
„Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazywał jasno, że nie można zastępować jednej kary drugą. Dlatego pięć lat temu wybrano słuszny wariant opierający się na postępowaniu cywilnym. Zabezpieczenie [tymczasowe umieszczenie danej osoby w Ośrodku] stanowi zaś praktyczną konsekwencję tego, że jesteśmy w reżimie procedury cywilnej” - przekonywał.
„Sąd Najwyższy, mówiąc o luce w przepisach, nie daje rozwiązania, jak ją załatać. Trudno wyobrazić sobie, by przenieść rozwiązania do ustaw karnych. Wówczas narazilibyśmy się na zarzut niezgodności prawa ze standardami europejskiej konwencji praw człowieka” - dodaje.
Taki sam zapis przeniesiony do kodeksu karnego byłby więc niezgodny z europejską konwencją praw człowieka, ale w kodeksie cywilnym w jakiś sposób — funkcjonuje.
Co stanie się po wyroku Sądu Najwyższego? Nie wiadomo. Według informacji biura RPO, w Gostyninie przebywa aktualnie kilku byłych więźniów, którzy zostali tam skierowani w ramach zabezpieczenia.
Wyrok Sądu Najwyższego jest być może przełomowy i ma moc autorytetu, ale formalnie w żaden sposób sądów nie wiąże. Pytanie prawne zostało złożone w konkretnej sprawie, która jest już zresztą nieaktualna — mężczyzna, który czekał na decyzję, została już skierowana do Gostynina.
„Decyzja jest ważna, na pewno dostarcza argumentów pełnomocnikom przeciwko stosowaniu tej formy zabezpieczenia, ale ma jeden mankament — mówił w TOK.fm Adam Ploszka. - „Wyrok mówi o tym, że nie można kogoś w ten sposób pozbawić wolności na podstawie kodeksu cywilnego, ale nie wspomina o ograniczeniu wolności. A tutaj też kodeks cywilny nie ma odpowiednich regulacji".
Być może czekają nas kolejne zapytania prawne. Decyzja Sądu Najwyższego to kolejny dowód na to, jak dewastujące skutki dla polskiego prawa i praw człowieka ma ustawa o Gostyninie.
Rzecznik informował o sprawach, w których osoby umieszczone w Ośrodku na podstawie zabezpieczenia przebywają tam już ponad rok. Wiadomo też o przynajmniej dwóch przypadkach pobytu osób w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie bez żadnej podstawy prawnej po tym, jak Sąd Najwyższy uchylił wobec nich orzeczenia sądów apelacyjnych, zwracając ich sprawy do ponownego rozpatrzenia.
O przypadku Z.K. przebywającego w Gostyninie mimo uchylenia orzeczenia sądu pisała dla OKO. press prof. Monika Płatek.
„Pan Z.K. w więzieniu uchodził, jak sam przyznaje, za trudnego więźnia. Kwestionował uznanie za samobójstwo śmierci więźnia odizolowanego za narażenie się funkcjonariuszom. Wskazywał przesłanki, że to jednak nie było samobójstwo. Domagał się przestrzegania regulaminu. Z katalogu przypisanych mu przestępstw widać, że może uchodzić za więźnia naprzykrzającego się.
W styczniu 2017 Sąd Najwyższy w ramach kasacji uchylił jednak postanowienie Sądu Apelacyjnego w Katowicach (gdzie odwoływał się Z.K.). SN podzielił pogląd, że u Z.K. nie stwierdzono zaburzeń psychicznych, a jedynie zmiany o podłożu neurologicznym.
Jednak Z.K. nie został z Gostynina zwolniony, nadal tam przebywał pomimo braku podstawy prawnej.
W kwietniu 2017 sąd ponownie zarządził umieszczenie go w Gostyninie”.
„Lekceważenie prawa wobec osadzonych w Gostyninie ma istotny, choć nie od razu odczuwalny wpływ na standardy prawa stosowane w Polsce. Może być dla władz ćwiczeniem w bezkarności i wzmacniać przekonanie, że można bezkarnie pozbawiać ludzi ich podstawowych praw” - komentuje Płatek.
„Ta ustawa to bomba, która rozsadza nasz system prawa” – mówiła OKO.press prof. Monika Płatek. Wokół Gostynina piętrzą się problemy, których nikt nie przewidział.
Dyrektorzy więzień, w obawie przed wypuszczeniem kogoś niebezpiecznego zaczęli też stosować tzw. dualizm prawny. Niezależnie od procesu w trybie karnym o przyznanie nadzoru elektronicznego na wolności, inicjują proces w trybie cywilnym, o przeniesienie do Gostynina. Tak na wszelki wypadek.
A kiedy każdy z sądów wydaje inną decyzję? Trzeba wybierać.
Pan J. trafia więc do Ośrodka z elektroniczną bransoletką, którą przydziela mu wcześniej sąd karny. Ładuje ją wytrwale jeszcze przez kilka miesięcy, mimo że w Ośrodku kamery śledzą go nawet w toalecie. W Gostyninie jest już od 3 lat, choć biegli z Ośrodka wystawiają mu dobre opinie: może wyjść.
Ustawa doszczętnie zniszczyła też ideę więziennych oddziałów terapeutycznych. Odkąd przebywanie choć przez chwilę i z jakiegokolwiek powodu na oddziale stało się jednym z niezbędnych warunków wtrącenia do KOZZD, więźniowie unikają go jak ognia.
„Te oddziały to był nasz sukces” – mówiła na konferencji poświęconej KOZZD prof. Płatek. „Leczyło się tam z uzależnień, można było dobrowolnie poddać się terapii, poradzić sobie z załamaniem. Teraz nikt się tam dobrowolnie nie zgłosi, bo wszyscy wiedzą, czym to grozi”.
Prawa człowieka
Adam Bodnar
Ministerstwo Sprawiedliwości
Rzecznik Praw Obywatelskich
Sąd Najwyższy
KOZZD
Ośrodek w Gostyninie
więziennictwo
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze