W kwestii KPO polski rząd zachowuje się tak, jakby deklarował gotowość podejścia do egzaminu pod warunkiem, że dostanie od egzaminatora gwarancję, że zda. Tak to nie działa nawet w szkole ministra Czarnka, a tym bardziej w Komisji Europejskiej
Jarosław Kaczyński twierdzi, że rząd byłby gotów do „pewnych posunięć” – w znaczeniu reform, by uzyskać środki z KPO, gdyby Komisja Europejska dała gwarancję, że gdy rząd owe posunięcia poczyni, to środki z KPO dostanie. Tym samym prezes nie pierwszy raz domaga się procedowania „bez żadnego trybu”, bo takich gwarancji w procedurze pozyskiwania środków z KPO KE nie dawała nikomu.
„W negocjacjach z Brukselą stosujemy zasadę elastyczności. Jeśli mielibyśmy absolutną pewność, że pieniądze z KPO i z budżetu głównego [UE – przyp.red.] do nas popłyną, to rozważylibyśmy pewne posunięcia” – powiedział dość enigmatycznie szef partii rządzącej w rozmowie z Polską Agencją Prasową 23 listopada.
Dodał, że środki z KPO „by się Polsce niewątpliwie przydały”, ale – jak wynika z jego słów – rząd nie orientuje się, dlaczego Komisja Europejska nie zaakceptowała jeszcze wypełnienia przez Polskę kamieni milowych i nie wypłaciła środków z KPO.
„Jest pytanie, czy tam [Komisji Europejskiej - przyp.red.] w ogóle chodzi o jakieś konkretne sprawy, czy wyłącznie o to, aby pomóc radykalnej opozycji w zwycięstwie [w nadchodzących wyborach parlamentarnych w Polsce – przyp. red.]".
Zapewniamy prezesa Kaczyńskiego, że chodzi o bardzo konkretne sprawy, a OKO.press udało się uzyskać od Komisji Europejskiej listę spraw, którą Polska ma jeszcze do załatwienia.
W narracji obozu władzy na temat niepowodzenia w uzyskaniu środków z Funduszu Odbudowy, czyli jednego z najambitniejszych w ostatnich latach europejskiego programu inwestycji i reform, widoczna jest pewna ewolucja: od „nie potrzebujemy, poradzimy sobie bez” do „przydałyby się”.
W kwestii negocjacji z KE rząd forsuje narrację pełną oskarżeń Komisji o blokowanie środków dla Polski „z przyczyn politycznych”: rzekomej chęci obalenia rządu zjednoczonej prawicy oraz wsparcia obozu liberalno-lewicowego w wyborach. Stosunkowo nowym wątkiem jest utyskiwanie na „brak elastyczności ze strony KE”.
Marcin Przydacz, podsekretarz stanu w MSZ w czwartek 24 listopada na antenie radiowej Jedynki mówił:
„My wykazujemy daleko posuniętą elastyczność, jeśli chodzi o te negocjacje. Jeśli siada się do stołu i z kimś rozmawia, to ja uważam, trzeba starać się być elastycznym. Jeśli po drugiej stronie tej elastyczności nie będzie, to trudno, żeby tu była jakaś nitka porozumienia”.
Przydacz powtórzył też sugestię Jarosława Kaczyńskiego, że działanie Komisji Europejskiej może się brać z nacisku „największych stolic [na zmianę rządu w Polsce – przyp.red.], a także polskiej opozycji, która uważa, że to będzie jej wehikuł do [zwycięskiej – przyp.red.] kampanii wyborczej”.
W rozmowie z Faktami TVN w środę 23 listopada Michał Wójcik, członek Solidarnej Polski i minister w kancelarii premiera powiedział:
„My mówiliśmy że z przyczyn czysto politycznych Komisja Europejska będzie blokowała te środki i blokuje”.
Takie stawianie sprawy to kompletna bzdura, która nie tylko wypacza obraz samej procedury pozyskiwania środków z KPO, lecz służy też maskowaniu konkretnych problemów w rządzie, które uniemożliwiają jej pozytywne zakończenie.
To, czego domaga się w tym momencie od Komisji Europejskiej Polska, jest dość kuriozalne. Polski rząd chce, żeby KE przekazała Polsce dokładne wytyczne, co Polska ma zrobić, by nasz wniosek o płatność zaakceptować, na zasadzie „zróbcie to i to, a gwarantujemy wam wypłatę środków z KPO”.
Rząd najprawdopodobniej boi się sytuacji, gdy po długich miesiącach zamieszania i wałkowania tematu KPO, ogłosi dopięcie negocjacji z Brukselą, wypełnienie kamieni milowych, złoży wniosek o płatność – co na pewno będzie tematem mocno eksploatowanym w mediach, a ten zostanie odrzucony.
Tak może się zdarzyć.
Otrzymanie środków z KPO odbywa się według bardzo transparentnej i identycznej dla wszystkich państw członkowskich procedury.
Procedura ubiegania się i przyznawania środków z Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, zwanego potocznie Funduszem Odbudowy, jest bardzo dokładnie opisana w akcie prawnym ustanawiającym ten instrument, a także w indywidualnych, krajowych planach odbudowy każdego państwa członkowskiego – tu dokument dla Polski.
KPO to kalendarium i bardzo szczegółowa rozpiska działań, w którym wyszczególnione są konkretne inwestycje, reformy, zmiany w prawie, itp., do których zobowiązuje się państwo członkowskie, a których realizacja zaowocuje osiągnięciem celów kluczowych dla całego programu, takich jak m.in. zielona transformacja, zrównoważony i inkluzywny wzrost, podnoszenie jakości służby zdrowia, instytucji demokratycznych, transformacji cyfrowej, itp.
Wszystkie działania mają przypisane kamienie milowe, które są celami pośrednimi – ich realizacji stanowi dowód realizacji tych celów nadrzędnych.
Cechą charakterystyczną tego programu jest to, że warunkiem wypłaty już pierwszej transzy środków jest wypełnienie przez państwo członkowskie pierwszej puli kamieni milowych.
Kamienie milowe zostały zdefiniowane na etapie negocjacji KPO – ten proces w przypadku Polski trwał niemal rok i zakończył się w czerwcu 2022 roku. Po tym terminie nie ma możliwości negocjacji zawartości kamieni milowych.
Opiewa na kwotę 23,9 mld euro w postaci grantów oraz 11,5 mld euro w postaci pożyczek, w sumie 35,4 mld euro.
Wypłata środków podzielona jest na dziewięć transz w przypadku grantów i dziewięć transz pożyczek. Wypłata każdej transzy uzależniona jest od wypełnienia przez państwo członkowskie przypisanych do danej transzy kamieni milowych.
W przypadku Polski, by otrzymać pierwszą płatność, niezbędne jest wypełnienie 28 kamieni milowych – po kilka z każdej kategorii. Każdy z kamieni jest bardzo szczegółowo opisany w KPO, więc tłumaczenia ministra Sękowskiego vel Sęka po powrocie z Brukseli, że Komisja powinna dostarczyć dokładną listę oczekiwań, nie mają sensu.
Lista jest gotowa, była negocjowana przez rząd Zjednoczonej Prawicy przez rok (do wglądu w tym dokumencie na stronach 208 - 211). Dokładne opisy poszczególnych kamieni znajdują się w sekcjach dotyczących poszczególnych komponentów.
Co więcej, negocjacja kamieni jest już dawno zamknięta, a Polska potwierdziła to przechodząc do dalszych etapów procedowania, czyli podpisania dwóch dokumentów – umowy na finansowanie oraz umowy pożyczkowej. Te umowy świadczą o formalnym przystąpieniu do programu i zaakceptowaniu jego warunków zawartych w KPO. Mimo to, jak nieoficjalnie dowiedziało się OKO.press od osób bliskich negocjacjom, podczas wizyty w Brukseli w piątek 18 listopada minister Szynkowski vel Sęk proponował KE renegocjację kamieni. Na to już za późno.
To umowa techniczna między państwem członkowskim a Komisją Europejską, w której państwo członkowskie daje dowody, że poszczególne kamienie milowe zostały osiągnięte.
Następnie Komisja ma do dwóch miesięcy na ocenę wniosku, czyli weryfikację, czy kamienie milowe faktycznie zostały wypełnione. Ale to jeszcze nie koniec. Potem KE przedstawia swoją wstępną ocenę Komitetowi Ekonomiczno-Finansowemu Rady, który ma kolejny miesiąc na wydanie swojej opinii. Domknięcie tych procedur pozwoli Komisji podjąć decyzję ostateczną o zatwierdzeniu lub odrzuceniu wniosku o wypłatę.
Dopiero potem może nastąpić wypłata. Realnie rzecz biorąc dzieli nas od tego momentu co najmniej kilka miesięcy.
Kaczyński zachowuje się tak, jakby deklarował gotowość podejścia do egzaminu pod warunkiem, że na wstępie dostanie od egzaminatora gwarancję, że zda. Tak to nie działa nawet w szkole ministra Czarnka, nie mówiąc już o Komisji Europejskiej.
Procedura ubiegania się o środki z KPO nie obejmuje udzielania żadnych gwarancji państwu członkowskiemu, że środki z KPO zostaną wypłacone. Komisja podejmuje tylko decyzje po zrealizowaniu przez państwo konkretnych kroków. Jeśli rząd PiS chce pieniędzy z KPO, będzie musiał podjąć ryzyko.
OKO.press zwróciło się z prośbą do Komisji Europejskiej o wskazanie, gdzie są jeszcze braki w realizacji kamieni milowych. Jak wynika z odpowiedzi Tommasa Alberiniego, rzecznika Komisji Europejskiej ds. ekonomicznych, do wypłaty pierwszej transzy bezzwrotnej pomocy dla Polski – 2,9 mld euro, brakuje jeszcze:
W kwestii sądownictwa chodzi o reformę wzmacniającą niezależność i bezstronność sądów, reformę mającą na celu naprawienie sytuacji sędziów dotkniętych orzeczeniami Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych i immunitetów sędziowskich.
Jeśli chodzi o konieczność wdrożenia systemu Arachne, to wynika ona z tego, że wszystkie państwa przystępujące do Funduszu Odbudowy mają zapewnić sprawnie działające narzędzie audytu i kontroli wydatkowania środków, które umożliwią ochronę interesu finansowego UE.
System ma gromadzić dane na temat odbiorców końcowych funduszy, wykonawców, podwykonawców i rzeczywistych beneficjentów oraz udostępnianie ich na żądanie w przypadku kontroli. Celem jest skuteczne zapobieganie konfliktom interesów, korupcji, nadużyciom finansowym oraz podwójnemu finansowaniu, a także wykrywanie i korygowanie takich nadużyć, jeśli się pojawią.
Państwo członkowskie może zaproponować własny system, ale jeśli nie spełnia on tych kryteriów, Komisja zaleci wdrożenie systemu Arachne. Te wymogi dotyczą wszystkich krajów ubiegających się o środki z Funduszu Odbudowy.
Problem z osiągnięciem kamieni milowych dotyczących wymiaru sprawiedliwości wiąże się z osobą ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednym, Zbigniewa Ziobry. To Ziobro konsekwentnie podważa zakres wynegocjowanych przez rząd kamieni milowych i nie zgadza się na ich wdrożenie.
"Za blokowaniem zmian w sądownictwie stoi Solidarna Polska" – powiedział minister i wyraził nadzieję „że koledzy z Solidarnej Polski z tej drogi zejdą”. Dodał, że rząd ma już gotowe ustawy, które za chwilę "trafią do Sejmu i będziemy nad nimi głosować".
Zarzuty Ziobro o to, że Komisja Europejska chce bezprawnie ingerować w kwestie polskiego wymiaru sprawiedliwości, a premier Morawiecki oraz odpowiedzialny za negocjacje kamieni milowych były minister ds. europejskich Konrad Szymański się na to bezwolnie zgadzali, jest dezinformacją.
Konieczność osiągania kamieni milowych dotyczących wymiaru sprawiedliwości wynika z tego, że – zgodnie z założeniami Instrumentu na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności – KPO miał rozwiązywać problemy zdiagnozowane w państwach członkowskich podczas okresowej ewaluacji wynikającej z tzw. Europejskiego Semestru – tu raport dla Polski.
Europejski semestr to procedura, podczas której koordynuje się w UE politykę gospodarczą, fiskalną, zatrudnieniową i społeczną: ocenia, jakie zmiany są niezbędne w poszczególnych państwach członkowskich, żeby coraz bardziej zbliżać się do siebie w kwestii standardów funkcjonowania, także w zakresie funkcjonowania demokratycznych instytucji takich jak sądy. Ten proces określany jest mianem konwergencji.
To dlatego kamienie milowe są tak rozmaite i dotyczą tak wielu dziedzin. Polska ma ich w sumie 283, Włochy – 525, Rumunia – 507, Hiszpania – 416. Fundusz Odbudowy to jeden z największych i najambitniejszych narzędzi konwergencji. Tu więcej o współzależności między KPO a Europejskim Semestrem.
Jednym z najważniejszych wątków wskazanych w raportach Europejskiego Semestru na temat Polski były właśnie kwestie związane z upolitycznieniem i demontażem systemu sprawiedliwości. KPO odpowiada na te wyzwania.
Gospodarka
Sądownictwo
Władza
Jarosław Kaczyński
Ursula von der Leyen
Komisja Europejska
Ministerstwo Finansów
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
blokada KPO
Krajowy Plan Odbudowy
zaliczki z KPO
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Pracowała w telewizji Polsat News, portalu Money.pl, jako korespondentka publikowała m.in. w portalu Euobserver, Tygodniku Powszechnym, Business Insiderze. Obecnie studiuje nauki polityczne i stosunki międzynarodowe w Instytucie Studiów Politycznych PAN i Collegium Civitas przygotowując się do doktoratu. Stypendystka amerykańskiego programu dla dziennikarzy Central Eastern Journalism Fellowship Program oraz laureatka nagrody im. Leopolda Ungera. Pisze o demokracji, sprawach międzynarodowych i relacjach w Unii Europejskiej.
Komentarze