0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

Na zdjęciu: ludzie usiłują wydostać się z zalanych obszarów okręgu Jaffarabad w prowincji Beludżystan w Pakistanie, 8 września 2022 roku. Foto Fida HUSSAIN / AFP

Od połowy czerwca 221-milionowy Pakistan zmaga się z powodziami, wywołanymi przez bezprecedensowo intensywny sezon monsunowy i topniejące lodowce Karakorum i Hindukuszu. Naukowcy wskazują na więcej niż prawdopodobny związek kataklizmu ze zmianami klimatycznymi.

Powodzie bezpośrednio i pośrednio przyczyniły się już do śmierci prawie 1 600 osób, a blisko 13 tys. ludzi odniosło rany i obrażenia. Niemal 8 mln ludzi musiało opuścić domy, a ponad pół miliona mieszka w obozowiskach. Nie żyje blisko milion zwierząt gospodarskich.

Równolegle z tragedią narodu pakistańskiego rozgrywa się dramat uchodźców z Afganistanu, których (według danych oficjalnych) jest w Pakistanie ok. 1,3 mln – z czego 800 tys. w regionach dotkniętych powodzią.

Przeczytaj także:

18 tysięcy km kwadratowych pod wodą

Straty materialne również są ogromne. Woda zniszczyła lub uszkodziła ponad 2 mln domostw, ponad 12 700 kilometrów dróg i 390 mostów. Pod wodą znalazło się ponad 18 tys. kilometrów kwadratowych gruntów rolnych, w tym 45 proc. upraw bawełny, która jest jednym z najważniejszych produktów eksportowych kraju.

Rząd w Islamabadzie ocenia, że na skutek powodzi ucierpiało 33 miliony mieszkańców kraju – 13 proc. populacji. Straty szacowane są na co najmniej 40 mld dolarów, a więc ok. 11 proc. nominalnego krajowego PKB z 2021 roku (ponad 3 proc. jeśli weźmiemy pod uwagę PKB wg. parytetu siły nabywczej).

Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców zaalarmowało wczoraj, że w najciężej doświadczonej katastrofą prowincji Sindh wody opadną za… pół roku.

Monsuny z klimatycznym turbodoładowaniem

Pakistan co roku doświadcza monsunów – odgrywają one kluczową rolę w życiu kraju, dostarczając 65-75 proc. całorocznych opadów, zapewniając nawodnienie pól uprawnych i wodę dla ludzi i zwierząt. Ale w tym roku sezon monsunowy nie jest taki jak zwykle. Według danych pakistańskich służb meteorologicznych zwłaszcza sierpniowe opady były wyjątkowo obfite.

W całym kraju zanotowano opad wynoszący 243 proc. średniej dla tego miesiąca, a w najciężej dotkniętych prowincjach – Beludżystanie i Sindh – opady wyniosły odpowiednio 590 proc. i 726 proc. średniej (sic!). W mieście Padidan w prowincji Sindh tylko 19 sierpnia spadło 355 mm deszczu; w całym miesiącu – ponad 1 228 mm.

Gdy tylko stało się jasne, że sezonowe opady są najintensywniejsze od 1961 roku – a w przypadku prowincji Sindh w całej historii pomiarów - danym zaczęli przyglądać się naukowcy z think-tanku World Weather Attribution, badającego związki między ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi a zmianą klimatu.

Bo to, że rosnąca temperatura Ziemi zwiększa energię układów pogodowych, modele klimatyczne przewidziały dawno temu. Niestety, teraz doświadczamy w praktyce jak trafne były przewidywania nauki, a atrybucja – czyli badanie związków ekstremów pogodowych – to szybko rozwijająca się gałąź klimatologii.

Według analizy naukowców i naukowczyń, ocieplenie klimatu o ok. 1,2°C z jakim mamy obecnie do czynienia, mogło zwiększyć prawdopodobieństwo gigantycznych opadów nad Pakistanem nawet o 50 proc. Szacunek jest co prawda obarczony ryzykiem wynikającym z dużej zmienności opadów w sezonie monsunowym w tej części Azji, niemniej – czytamy w analizie – „dla przypadku pięciodniowego ekstremum opadów większość analizowanych przez nas modeli i obserwacji wskazuje, że intensywne opady stały się większe w miarę ocieplania się Pakistanu”.

Letnie upały topią lodowce

„To, co zobaczyliśmy w Pakistanie jest dokładnie tym, co prognozy klimatyczne przewidują od lat. Jest to również zgodne z zapisami pokazującymi, że ulewne opady w regionie nasiliły się dramatycznie, odkąd ludzie zaczęli emitować do atmosfery duże ilości gazów cieplarnianych. Nasza własna analiza pokazuje również wyraźnie, że dalsze ocieplenie sprawi, że te epizody ulewnych opadów będą jeszcze bardziej intensywne” – powiedziała cytowana przez "Financial Times" Friederike Otto z Grantham Institute w Londynie, jedna z naukowczyń zaangażowana w projekt World Weather Attribution.

Sytuację mogły pogorszyć także upały, jakie dotknęły Pakistan (oraz część Indii) w marcu, kwietniu i maju, kiedy temperatura w niektórych prowincjach kraju przekroczyła 50°C. Upał spowodował przyspieszenie topnienia pakistańskich lodowców, których w tym kraju jest ponad 7 tys. – więcej niż gdziekolwiek indziej na świecie z wyjątkiem okolic biegunów.

Spływająca z lodowców woda podwyższyła poziom wody w strumieniach i rzekach, skracając czas do wystąpienia jej z brzegów na skutek ulewnych deszczów.

Powodzie i geopolityka

Przypisanie zmianom klimatycznym wpływu na katastrofalną powódź w Pakistanie może mieć istotne skutki dla światowej geopolityki. Rząd w Islamabadzie szybko wyciągnął wnioski z faktu, że – historycznie rzecz biorąc – za globalne ocieplenie odpowiadają państwa bogatej Północy.

Jest to historyczna odpowiedzialność rozciągnięta w czasie do chwili obecnej, chociażby ze względu na to, że ocieplający klimat dwutlenek węgla utrzymuje się w atmosferze nawet do stu lat.

Od zakończenia drugiej wojny światowej koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze zwiększyła się ponad czterokrotnie, w dużej mierze przez napędzany spalaniem węgla rozwój przemysłu w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej.

Skumulowane emisje ze spalania paliw kopalnych w latach 1850 – 2021 (z których emisje sprzed ok. wieku nadal wpływają na nasz klimat dziś) to odpowiedzialność kolejno: Stanów Zjednoczonych, Chin, Rosji, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Japonii, a więc z wyjątkiem Chin i Rosji krajów wysokorozwiniętych, które swoistą „rentę” z tytułu niepowstrzymanych emisji czerpią do dziś.

Po drugiej strony mamy kraje takie, jak Pakistan, który odpowiedzialny jest za poniżej 1 proc. historycznie skumulowanych emisji, płacąc niewspółmierną wysoką cenę za ocieplenie klimatu. Według opublikowanego w 2021 roku raportu nt. ryzyk zmian klimatycznych, Pakistan był jednym z dziesięciu państw najbardziej poszkodowanych przez rozpędzającą się katastrofę klimatyczną. Pozostałe to Portoryko, Mjanma, Haiti, Filipiny, Mozambik, Bahamy, Bangladesz, Tajlandia i Nepal – trudno o lepsze zobrazowanie tego, kto płaci za dobrobyt krajów rozwiniętych, w tym i Polski.

Reparacje za zmiany klimatyczne

Nic dziwnego, że premier Pakistanu Shehbaz Sharif zamierza poruszyć drażliwy dla bogatych krajów temat „reparacji” za zmiany klimatyczne w piątkowym wystąpieniu na trwającym właśnie Zgromadzeniu Ogólnym ONZ w Nowym Jorku.

Bez ogródek na temat klimatycznej niesprawiedliwości wypowiedziała się wcześniej ministra klimatu Pakistanu Sherry Rehman. W wywiadzie dla "The Guardian" powiedziała m.in., że Pakistan to obecnie „epicentrum kryzysu klimatycznego pomimo tego, że przyczyniliśmy się mniej niż w 1 proc. do emisji gazów cieplarnianych”.

„Kraje o najmniejszym śladzie węglowym otrzymują tak znikomą pomoc, że oczywistym jest, że umowa zawarta między globalną północą a globalnym południem nie działa” – dodała Rehman. Chodzi o obietnice bogatych gospodarek w kwestii finansowania adaptacji do zmian klimatu w krajach rozwijających się, a także kompensowania im szkód wywołanych przez zjawiska takie, jak powodzie, huragany, czy susze.

Na ONZ-owskim szczycie klimatycznym w Glasgow w zeszłym roku – tzw. COP26 – osiągnięto jedynie tyle, że uzgodniono… dalsze rozmowy na ten temat. Z pewnością będzie to jeden z punktów zapalnych COP27 w Szarm el-Szejk w Egipcie za niecałe dwa miesiące.

Pakistan nie będzie jedynym krajem Południa, który będzie wywierał polityczną presję na bogaczy, donosi "The Guardian". Grupa krajów najbardziej narażonych na katastrofalne skutki zmian klimatycznych zamierza przedstawić Zgromadzeniu Ogólnemu ONZ propozycję globalnego podatku węglowego, względnie innych podatków – np. obciążających podróże lotnicze, paliwo bunkrowe (używane na statkach), wydobycie paliw kopalnych, czy transakcje finansowe.

Propozycja zwiększy tylko napięcie międzynarodowe w czasie, gdy nawet najbogatsze kraje świata borykają się z kryzysami wywołanymi przez rosyjską agresję na Ukrainę: wzrostem cen energii, żywności i szerzej – kosztów utrzymania. Przypadek powodzi w Pakistanie dowodzi niestety, że do globalnego rozwiązania najpilniejszego problemu naszych czasów odpowiedzialni za ów problem nader chętnie poświęcają czas i pieniądze, by pod pozorem działania odpowiedzialności uniknąć.

;
Wojciech Kość

W OKO.press pisze głównie o kryzysie klimatycznym i ochronie środowiska. Publikuje także relacje z Polski w mediach anglojęzycznych: Politico Europe, IntelliNews, czy Notes from Poland. Twitter: https://twitter.com/WojciechKosc

Komentarze