PiS od roku walczy z Trybunałem Konstytucyjnym opowiadając obywatelkom i obywatelom, że wcale nie chce Trybunału ani sparaliżować, ani zlikwidować, a tylko "naprawić". Krystyna Pawłowicz poszła dalej niż jej partia i stwierdziła, że Trybunał jest niepotrzebny. Jej zdaniem Trybunał nie mieści się w demokracji
Art. 2. Konstytucji RP głosi, że "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej".
Przygotowując się do sprawdzianu, posłanka Pawłowicz powinna zajrzeć do podstawy programowej przedmiotu Wiedza o Społeczeństwie dla gimnazjów. Dowie się stamtąd, że uczeń gimnazjum powinien umieć, między innymi:
Innymi słowy, nastolatek kończący gimnazjum musi wiedzieć to, czego nie rozumie posłanka Pawłowicz - że Polska jest demokratycznym, owszem, ale państwem prawa. Nie dyktaturą demokratycznie wybranej większości, której przez cztery lata kadencji nikt nie może podskoczyć.
Aby demokracja nie wyrodziła się w karykaturalne rządy większości (jako "tyranię większości" demokrację definiował i krytykował już Arystoteles) współcześnie demokrację uzupełniają rządy prawa, czyli powszechny obowiązek przestrzegania przepisów i procedur - a z tego obowiązku nie są wyłączeni ci, którzy prawo stanowią.
Ochronie zasad i egzekucji przestrzegania tego prawa służą niezawisłe, niezależne od zmian politycznych sądy.
Szczególna rola w takim ustroju przypada sądowi konstytucyjnemu - w Polsce jest nim Trybunał Konstytucyjny - który dba o spójność systemu prawa, rozstrzygając spory kompetencyjne między organami państwa oraz dbając o to, by prawo niższej w hierarchii było spójne z tym, które jest w hierarchii wyżej.
Lekcja 3. Wybory i przymiotniki
Demokracja zatem nie polega na tym, że ten, kto zdobędzie w parlamencie samodzielną większość, może decydować o wszystkim i nie oglądać się na nikogo. Nie polega też na tym, że wszystkie stanowiska publiczne obsadzane są w drodze bezpośrednich, powszechnych wyborów - i bez tego osoby pełniące te stanowiska mają mandat demokratyczny - wybory nie muszą być bowiem bezpośrednie, aby były prawnie wiążące i uznawane za demokratyczne.
Tak jest na przykład w przypadku wyborów prezydenta USA, gdzie w wyborach powszechnych nie wybiera się prezydenta, ale skład kolegium elektorskiego - a to elektorzy wybierają prezydenta. Mimo to nikt nie twierdzi, że wybory prezydenckie w USA są przeciwieństwem demokracji - choć wygrać je można, jak Donald Trump, dostając o dwa miliony mniej głosów niż przeciwniczka.
Tak jest w przypadku sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Ponieważ są oni wybierani przez Sejm, to jest to - choć pośrednio - wybór obywateli, więc nie jest to naruszenie zasady demokratyzmu.
W żadnym państwie Unii Europejskiej, w którym funkcjonuje sąd konstytucyjny, sędziowie nie są wybierani w bezpośrednich wyborach. W 2010 r. sama posłanka Pawłowicz kandydowała do TK, jednak nie została wybrana.
Wbrew temu, co twierdzi posłanka, niezależne od władzy wykonawczej i ustawodawczej sądy istnieją we wszystkich krajach europejskich. To standard demokratycznego państwa prawa, a nie jego przeciwieństwo.
Sądy konstytucyjne są natomiast w większości państw demokratycznych. W Unii Europejskiej m. in. w Niemczech, Francji, Holandii, Austrii, Portugalii, Hiszpanii, Belgii, Włoszech. W niektórych krajach - m.in. w USA - funkcja sądu konstytucyjnego jest połączona z instytucją sądu najwyższego (dlatego o zgodności prawa stanowionego z Konstytucją USA rozstrzyga Sąd Najwyższy).
W każdym z tych krajów dba się o niezawisłość sędziów i gwarantuje im możliwość rzetelnego wykonywania funkcji. Wzorem są Stany Zjednoczone, gdzie sędziowie Sądu Najwyższego są wybierani przez prezydenta, zatwierdzani przez Kongres, a potem sprawują funkcję tak długo, jak chcą. O przejściu w stan spoczynku sędzia decyduje samodzielnie, a funkcję może sprawować dożywotnio (dlatego morderstwo dwóch sędziów amerykańskiego Sądu Najwyższego jest zawiązaniem fabuły sławnej książki Johna Grishama "Raport Pelikana").
Udostępnij:
Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze