Jakub Stachowiak
Jakub Stachowiak
Po katastrofie smoleńskiej Zuzanna Kurtyka deklarowała, że zadośćuczynienie za śmierć męża- byłego szefa IPN, przeznaczy na fundację jego imienia. W 2011 r. jej rodzina dostała od państwa 750 tys. zł. Ale fundacja zaczęła działalność dopiero w tym roku– z 2 tys. zł na start i wsparciem władz. Dziś wdowa dostała kolejnych 200 tys. zł zadośćuczynienia
Połowa października 2016 roku, Belweder. Konferencja naukowa „Polska polityka historyczna w międzynarodowym wymiarze: w poszukiwaniu źródła sukcesu”. Gości wita – w imieniu gospodarza miejsca - Wojciech Kolarski, wiceminister w Kancelarii Prezydenta. -Belweder jest miejscem, w którym toczą się rozmowy osób, zatroskanych losami Rzeczypospolitej. To właśnie rozmowa o polityce historycznej jest dowodem na to, że poważnie myślimy o naszym państwie - mówi.
Gośćmi konferencji są m.in. wicepremier Piotr Gliński, urzędnicy kancelarii prezydenta i historycy z Instytutu Pamięci Narodowej. Organizatorem wydarzenia jest Fundacja im. Janusza Kurtyki, założona przez Zuzannę Kurtykę- wdowę po zmarłym w Smoleńsku prezesie IPN i przez ich starszego syna – Pawła.
Powołanie fundacji "działającej w imię pamięci Janusza", Zuzanna Kurtyka zapowiedziała w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej.
- Jeżeli uda mi się dostać to tak szumnie ogłoszone przez rząd zadośćuczynienie w wysokości 250 tys. zł, chciałabym utworzyć Fundację im. Janusza Kurtyki - mówiła.
Wyjaśniała, że organizacja będzie się zajmować "promowaniem historii Polski poza granicami naszego kraju". I że "corocznie będzie wydawała w wydawnictwach światowych najlepszą pozycję z historii najnowszej i z historii średniowiecza".
Wkrótce potem Zuzanna Kurtyka i jej dwaj synowie dostali od państwa – podobnie jak najbliżsi pozostałych ofiar katastrofy – po 250 tys. zł zadośćuczynienia (łącznie 750 tys. zł). Wcześniej wypłacono im 40 tys. zł jednorazowego wsparcia od rządu. A synom – tak jak innym dzieciom ofiar – premier Donald Tusk przyznał rentę specjalną, wypłacaną do pełnoletności lub do zakończenia nauki, w wysokości 2 tys. zł miesięcznie. Młodszemu synowi nadal ona przysługuje.
Jakie zatem działania podjęła Fundacja im. Janusza Kurtyki, by promować naszą historię za granicą? Jakie książki sfinansowała? Odpowiedź na oba pytania brzmi: żadne.
Wniosek o zarejestrowanie fundacji złożony został dopiero w listopadzie 2015 r., cztery i pół roku po zapowiedzi ogłoszonej przez Zuzannę Kurtykę i - co ważne - kilka tygodni po wyborach parlamentarnych, w których wygrał PiS.
Wdowa po prezesie IPN i jej syn - Paweł wyłożyli na fundusz założycielski 2 tys. zł. Prezesem został Paweł Kurtyka, a jego matka objęła funkcję przewodniczącej rady fundacji.
Zapytaliśmy władze organizacji, dlaczego zaczęła ona działalność z takim opóźnieniem. Aleksander Podgórny, pełnomocnik zarządu fundacji ds. mediów i promocji, wyjaśnił, że wcześniej nie było odpowiedniego klimatu politycznego. „Trudno (…) wyobrazić sobie tego rodzaju działania bez chociażby neutralnego (jeśli nie przychylnego) stosunku ze strony polskich władz do działalności organizacji. Ze względu na rozbieżności co do zdefiniowania polskiej racji stanu w aspekcie polityki historycznej pomiędzy podejściem prezentowanym przez patrona Fundacji, do którego idei odwołuje się Fundacja, a kierownictwem MSZ z okresu koalicji PO-PSL, Fundatorzy nie dostrzegali szansy na prowadzenie działalności”– napisał w odpowiedzi na nasze pytania.
Wyjaśnił także, że fundacja ustanowi nagrodę im. Janusza Kurtyki i że będzie organizowała „Rajd szlakami Żołnierzy Wyklętych”. Poza tym chce wydawać książki historyczne za granicą i „promować tam polską historię” .
Październikowa konferencja w Belwederze była równocześnie inauguracją działalności fundacji. Kancelaria Prezydenta udostępniła jej za darmo salę konferencyjną w Belwederze, wraz z obsługą i zapleczem. Zapytaliśmy biuro prasowe prezydenta: co sprawiło, że Kancelaria wspomogła w ten sposób fundację, która dopiero co powstała i nie ma na swoim koncie żadnych osiągnięć? Zespół prasowy poinformował nas, że fundacja wyszła z inicjatywą zorganizowania konferencji, a kancelaria przystała na to, bo impreza „wpisuje się w cykl debat w tematyce polityki historycznej z udziałem przedstawicieli kierownictwa Kancelarii Prezydenta RP oraz Narodowej Rady Rozwoju zainaugurowanych w 2015 roku”.
Po katastrofie smoleńskiej Zuzanna Kurtyka stała się jedną z twarzy tzw. "religii smoleńskiej" i jedną z najbardziej rozpoznawalnych wdów smoleńskich. W mediach, na spotkaniach środowisk prawicowych i na rozmaitych wiecach, głosiła, że w sprawie katastrofy państwo polskie zawiodło, a rząd PO- PSL „ma swój interes” w tym, by jej nie wyjaśniać i nie pomaga rodzinom ofiar. Jej zaangażowanie i ciągłe odwoływanie się do pamięci męża było sporym zaskoczeniem, zwłaszcza na prawicy. Publiczną wiedzą było bowiem, że ich stosunki w ostatnich latach były - delikatnie mówiąc - dość skomplikowane.
W 2010 r. wraz z grupą członków rodzin innych ofiar katastrofy smoleńskiej, m.in. Beatą Gosiewską, Jadwigą Czarnołęska–Gosiewską, Magdaleną Mertą i Andrzejem Melakiem, Zuzanna Kurtyka założyła Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010. Stawiało ono sobie za cel „upowszechnianie i zachowanie pamięci o osobach tragicznie zmarłych w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem” oraz budowę pomnika upamiętniającego ofiary. Przewodniczącą zarządu stowarzyszenia została Zuzanna Kurtyka.
Jesienią 2010 r. członkowie SRK 2010, bez uzgodnienia z władzami rosyjskimi, postawili w miejscu katastrofy kilkumetrowy krzyż i przymocowali tablicę pamiątkową, z informacją, że pasażerowie TU-154 zginęli w drodze na uroczystości 70 rocznicy zbrodni katyńskiej. W przeddzień obchodów pierwszej rocznicy katastrofy, Rosjanie wymienili płytę- usuwając informację o zbrodni katyńskiej.
Przy Stowarzyszeniu Rodzin Katyń 2010 działał do niedawna Społeczny Komitet Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej od Smoleńskiem. Przez kilka lat zbierał on pieniądze na budowę monumentu. Nie wiadomo jednak, ile zebrał i co stało się z pieniędzmi. W sierpniu 2016 r. stowarzyszenie poinformowało, że zawiesza działalność portalu pomniksmolensk.pl, za pośrednictwem którego zbierano darowizny. "Przyczynami są zmiana władzy oraz powstanie nowego Komitetu Budowy Pomnika. Mamy nadzieję, że po kolejnych wyborach nie staniemy przed koniecznością wznawiania działalności" - wyjaśniła redakcja portalu, z Zuzanną Kurtyką na czele.
Pamięć i polityka
W 2011 r., aby walczyć o „prawdę smoleńską”, Zuzanna Kurtyka zdecydowała się kandydować do Senatu – jako kandydatka popierana przez PiS.
W czasie kampanii w księgarniach pojawiła się książka Adama Sosnowskiego "Zuzanna Kurtyka: sumienie i polityka". W nocie od wydawcy napisano, że jest to "Historia niezwykłej kobiety, która z małej, mazowieckiej wsi wyruszyła przed laty w świat, aby w Krakowie znaleźć miłość swojego życia, a potem w tragiczny sposób stracić ją w Smoleńsku. (…) Czytelnik zapozna się z dramatycznymi, wprost szokującymi opisami dni spędzonych w moskiewskim prosektorium. Narrację kończą zaś wzruszające zwierzenia wdowy, która teraz sama musi kroczyć drogą życiową. Której nie jest obojętny jej własny los, ale i los jej kraju. Która nie przestaje upominać się o prawdę."
Zuzanna Kurtyka była także jedną z bohaterek innej książki, która ukazała się w 2011 r. - "Wdów smoleńskich" Dariusza Walusiaka. Ta z kolei była reklamowana jako "opowieść kilku dzielnych kobiet, którym sumienie, poczucie przyzwoitości i honor nie pozwoliły milczeć. Pomimo bólu spowodowanego cierpieniem i przeżywania najtrudniejszych chwil swojego życia, mężnie stanęły do obrony pamięci i prawdy".
Mimo tak intensywnej promocji Zuzanna Kurtyka nie zdobyła mandatu senatora. Po wyborach ogłosiła, że współczuje kolegom, którzy dostali się do parlamentu:
"Nie odnalazłabym się z posłami i senatorami, którzy głosowali, by nad katastrofą smoleńską rozciągnąć parasol milczenia. (...) Bóg czuwał nade mną" - mówiła.
Uczestniczyła jednak w pracach parlamentu - jako gość zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, któremu przewodniczył Antoni Macierewicz. Po ostatnich wyborach, gdy Macierewicz został ministrem obrony narodowej, jej syn - Paweł, z wykształcenia historyk, został szefem rady nadzorczej Agencji Mienia Wojskowego, podlegającej MON. W rozmowie z portalem natemat.pl tłumaczył: "W związku z moim wykształceniem oraz prowadzoną działalnością gospodarczą (…) zostałem uznany przez ministra obrony za wartego rozważenia kandydata. Od 6 lat jestem aktywnym uczestnikiem debaty publicznej. Zaangażowałem się w III sektor i tam zdobywałem kompetencje w zakresie zarządzania.”
Niedostateczne zadośćuczynienie
W kwietniu 2016 roku Zuzanna Kurtyka i jej synowie wystąpili do sądu, wzywając MON do wypłaty dodatkowego zadośćuczynienia za śmierć Janusza Kurtyki w katastrofie smoleńskiej. Zuzanna Kurtyka wystąpiła o milion złotych rekompensaty, ale "zdając sobie sprawę z ograniczeń finansowych Skarbu Państwa" była skłonna zgodzić się na 500 tys. zł. W imieniu młodszego syna - Krzysztofa zażądała 450 tys. zł. Starszy syn- Paweł domagał się 350 tys. zł.
W swoim wniosku wdowa po prezesie IPN pisała, że jest "jedną z osób dopominających się wyjaśnienia przyczyny Tragedii 10 Kwietnia". I że spotkała się w związku z tym "z ogromną nagonką medialną, pełną obraźliwych wypowiedzi i kpin w mediach publicznych i internecie”. „Władze RP w żaden sposób nie tylko nie pomogły mi w tej sytuacji, ale nawet nie starały się mnie ochronić czy wyjaśnić opinii publicznej celu podejmowanych przeze mnie działań. Również zachowanie władz RP zaraz po katastrofie oraz w toku prowadzonego śledztwa uznać trzeba za ujmujące mej godności i krzywdzące” - uzasadniała swoje roszczenie.
O młodszym synu napisała, że „miał świadomość medialnych wypowiedzi pełnych nienawiści w stosunku do rodzin domagających się transparentnego śledztwa”. Paweł Kurtyka uzasadniając swoje żądania pisał: „Stałem się stroną w konflikcie politycznym, którego obiektywne rozwiązanie leży w kompetencjach władz RP”.
W październiku MON wypłacił Krzysztofowi Kurtyce dodatkowe 210 tys. zł zadośćuczynienia. Dzisiaj, w Sądzie Rejonowym dla Warszawy- Śródmieścia, ugodę z MON zawarła Zuzanna Kurtyka. Resort wypłaci jej dodatkowe 200 tys. zł rekompensaty. Posiedzenie w sprawie zadośćuczynienia dla Pawła Kurtyki odbędzie się w grudniu.
Współpraca: Bianka Mikołajewska
Dziennikarz "Superwizjera" TVN
Dziennikarz "Superwizjera" TVN
Komentarze