Pedofilska afera ujawniona przez Sylwestra Wardęgę pokazuje, że polski YouTube ewidentnie dorósł do walki z przemocą seksualną. Młodzi ludzie zaczynają świetnie identyfikować przemoc psychiczną, manipulacje i nadużycia
O „rzezi polskich YouTuberów“ zrobiło się głośno kilka dni temu. PandoraGate coś zmieniła w postrzeganiu złotych chłopców i dziewczyn polskiego internetu. Najpierw prawdziwy szok przyszedł wraz z rewelacjami dotyczącymi Stuu – Stuarta Kluz-Burtona (na zdjęciu z prawej). To czwarty najpopularniejszy YouTuber w Polsce, i to pomimo tego, że od 2020 roku jego konto pozostaje nieaktywne, to znaczy, nie pojawiają się na nim nowe treści.
Stuu swoją popularność zbudował na objaśnianiu edukacyjnej gry komputerowej Minecraft. Aleksandra Adamczyk (Olciak93) ujawniła pod koniec września, że kiedy miała 13-14 lat Stuu miał pisać do niej śmiałe wiadomości i domagać się erotycznych zdjęć. W odpowiedzi na reakcję prawników Kluz-Burtona Adamczyk upubliczniła screeny rozmów sprzed około dekady w rozmowie z Kubą Wątorem ze Spider’s Web.
Zaraz potem pojawiło się emocjonalne oświadczenie Laury Klaus, byłej dziewczyny niejakiego Gargamela (Jakuba Chuptysia), oraz materiały Darii Dąbrowskiej, byłej uczestniczki Top Model, pt. "Prawdziwa Twarz Krzysztofa Gonciarza“. Pierwsza oskarżała Gargamela o „grooming“ (przygotowywanie osoby nieletniej do podjęcia relacji erotycznej) i przemoc psychiczną, druga ujawniała zachowania graniczące z przemocą seksualną.
Jak na ironię, obaj YouTuberzy kreowali się na feministów i doradzali, jak nie być… „przemocowcem i „oblechem“ – Gonciarz zyskał sporą sympatię poza YouTube, kiedy wynajął „antyfurgonetkową furgonetkę“ trollującą płodobusy. Do tych dwóch głosów dołączyły kolejne dziewczyny opowiadające o swoich relacjach z Gonciarzem. Głos w sprawie zabrała też jego była montażystka, która na początku 2022 roku zwróciła mu uwagę na jego zachowanie, a ostatecznie zwolniła się z pracy.
Sylwester Wardęga, autor opartego na obywatelskim śledztwie filmu „Mroczna tajemnica Stuu i YouTuberów: PandoraGate (Boxdel, Dubiel, Fagata)“ postanowił przyjrzeć się bliżej rewelacjom Aleksandry Adamczyk i wedle YouTube’oych kryteriów trafił na żyłę złota. Jego film pobił polski rekord oglądalności transmisji na żywo – w chwili premiery materiału przed ekranami zgromadził ponad 400 tysięcy osób, a w ciągu pierwszych dwóch dni materiał obejrzało 6,6 mln ludzi.
Na ten weekend zapowiedziana została premiera materiału współpracującego z Wardęgą Konopskyy’ego (Mikołaja Tylki), który wedle własnych słów na YouTube zajmuje się „podsumowywaniem najciekawszych newsów w Internecie“. Film Konopskyy’ego ma ujawnić kolejne osoby powiązane ze Stuu i co najmniej bezkrytycznie odnoszące się do jego „problemu“. Wardęga, wraz z publikacją materiału w sieci, złożył również zawiadomienie do prokuratury.
Sądząc po kolejnych zaostrzeniach polityki karnej wobec sprawców przemocy seksualnej skierowanej pod adresem nieletnich, Zbigniew Ziobro od zawsze chciał wypowiedzieć słowa, które padły na czwartkowej konferencji prasowej: „Zero tolerancji wobec pedofilii“. W sprawie tzw. PandoraGate wszczęło działania Centralne Biuro Zwalczania Cyberprzestępczości, a internauci z zapartym tchem obserwowali, co to właściwie znaczy: czy zapowiadana na piątek premiera filmu Konopskyy’ego się odbędzie, czy też wszystkie materiały zebrane przez YouTubera zostaną zarekwirowane? Zarówno Konopskyy, jak i Wardęga obowiązani są przedłożyć policji zgromadzony materiał dowodowy.
Być może po raz pierwszy też na konferencji prasowej ministra sprawiedliwości zapowiedziano uruchomienie art. 240 Kodeksu karnego przewidującego karę więzienia do lat trzech za niepowiadomienie o podejrzeniu popełnienia ciężkiego przestępstwa, takiego jak zabójstwo czy właśnie akty pedofilskie.
Wzmożenie ministra sprawiedliwości wydaje się jednak nieco przesadzone w świetle orzecznictwa w podobnych sprawach, jakie padało pod rządami Zbigniewa Ziobry. Internet niczego nie zapomina, usłużnie więc przypomniał wyrok z 2020 roku, kiedy to 26-latek otrzymał w apelacji zaledwie rok w zawieszeniu za seks z 14-latką, zaś nie mogło być mowy o gwałcie, gdyż dziewczynka „nie krzyczała“.
Równolegle z youtuberską PandoraGate popularność zyskuje więc wykreowany w 2020 roku hashtag #tezniekrzyczalam.
Materiał Sylwestra Wardęgi opiera się na wypowiedziach dziewcząt, które jako nieletnie miały kontakty ze Stuu, screenach konwersacji na komunikatorach internetowych i zdjęciach, a także nagraniach już wcześniej umieszczonych w necie przez członków grupy YouTuberów.
Pierwsza przedstawiona ze szczegółami sytuacja dotyczyła dziewczynki „rocznikowo trzynastoletniej“, która w chwili nawiązania kontaktu ze Stuu nie ukończyła nawet tych trzynastu lat. Uwieczniona na screenshotach konwersacja zaczęła się niewinnie, od talentu plastycznego dziewczynki, jednak w kolejnych krokach zataczała coraz dziwniejsze kręgi – Stuu miał opowiadać dziewczynce swoje sny erotyczne o niej w „białych majteczkach“ czy komplementować jej „tyłek“.
W efekcie doszło do spotkania w mieście zamieszkania dziewczynki, jednak wedle relacji mimo że Stuu zaprosił ją do pokoju hotelowego, ona sama nie bardzo rozumiała, co się dzieje i spotkanie zakończyło się po seansie „gilgotania“, który jej się nie bardzo podobał.
Bardziej dramatyczna była kolejna opisana przez Wardęgę sytuacja: Stuu i dwóch jego kolegów miało zaprosić na „schodki nad Wisłą“ (nadwiślański bulwar w Warszawie – red.) trójkę dziewczynek, z których najstarsza miała skończone 14 lat. Spotkanie przeniosło się do mieszkania jednego z nich, gdzie dziewczęta zostały poczęstowane alkoholem i wedle ich własnych wspomnień natychmiast zmorzył je sen (zdjęcie z imprezy ukazuje stół, na którym przed dziewczynkami stoją duże szklanki, w których miały jakoby pić „martini“).
Dziewczynki obudziły się rano w łóżkach z youtuberami, niepewne tego, co się właściwie zdarzyło, a co najmniej jedna z nich była rozebrana. Materiały przeplecione zostały filmikiem z rozmów pomiędzy youtuberami, na którym ówczesna dziewczyna Stuu, Fagata (Agata Fąk) obrazowo opowiada o jego preferencjach w kwestii wygolonego – bez jednego włoska! – łona u partnerki.
W kolejnych częściach filmiku Wardęga ujawnia uwikłanie otoczenia Stuu: przypomina nagranie Justyny „Sukanek“ Suchanek (na zdjęciu głównym po lewej), która już w 2020 roku ujawniła, że „ktoś w jej otoczeniu“ krzywdzi dzieci – Sukanek miała zgłosić na policję swoje podejrzenia w sprawie Stuu, jednak z braku dowodów postępowanie umorzono.
Wardęga dotarł również do dramatycznej wymiany wiadomości pomiędzy Sukanek a jej byłym chłopakiem, w której Stuu argumentuje na rzecz niższego wieku zgody, stwierdza, że „według natury“ gotowość do obcowania płciowego pojawia się razem z okresem czyli „ok. 12 lat“ i argumentuje, że wiek zgody w Meksyku to 12 lat, a także, że bycie gejem było kiedyś złe, a teraz nie jest. „Nie wiadomo, czy za 10 lat nie stwierdzą, że jednak laski mogą się ruchać od 10 lat“.
Afera sprawiła jednak, że Stuu udał się do szpitala psychiatrycznego i, jak dotąd, słuch po nim zaginął.
Wreszcie Wardęga dochodzi do pozostałej trójki cytowanej w tytule filmiku – Boxdela (Michała Barona), Marcina Dubiela i wspomnianej już Fagaty. Według Wardęgi wszyscy oni mieli wiedzieć o tym, że Stuu swoje „nietypowe“ zainteresowania stara się realizować dzięki bazie młodziutkich fanek, a Dubiel i Boxdel mieli reagować na to wręcz entuzjastycznie, o ile sami nie brali w tym udziału (Boxdel miał sam uprawiać wulgarne i pełne seksualnych aluzji konwersacje z 14-letnią „Julką“).
Marcin Dubiel skierował za pośrednictwem prawników prywatny akt oskarżenia wobec Wardęgi o naruszenie dóbr osobistych i oświadczył, że choć przyjaźnił się ze Stuu, to „nie patrzył nigdy w jego telefon“. Fagata zaś wyjaśniła swoje milczenie tym, że nie zdawała sobie sprawy, iż to, że z zawiadomienia Suchanek nic nie wyszło, nie zamykało sprawy.
Tymczasem Boxdel, jeden z głównych udziałowców Federacji FAME MMA organizującej „freakfighterskie“ walki celebrytów, został po publikacji Wardęgi „de facto wykluczony z bieżącej działalności Federacji w trybie natychmiastowym“. Boxdel nagrał oświadczenie, w którym potwierdził autentyczność rozmów ujawnionych przez Wardęgę: „w tamtym czasie na TeamSpeaku panował taki żargon. Na serwerze głosowym gracze wyzywali się. Pisaliśmy jakieś toksyczne wiadomości, dziewczyny były uprzedmiotawiane i 10 lat temu nikt na to nie patrzył w taki sposób, jak patrzymy dziś“.
Jeśli widzowie tego spektaklu odnoszą wrażenie, że wkroczyli w jakieś nieznośnie długie reality show, mają rację. Najpopularniejsi youtuberzy już dawno przestali być „zwykłymi ludźmi znikąd“, którzy zdołali przekonać do siebie fanów jakąś szczególną charyzmą. YouTube nie jest wolny od systemowej promocji, agencji promujących i „produkujących“ talenty, nieprzypadkowe jest też „wylewanie się“ internetu do prawdziwego życia w celu dalszej monetyzacji popularności, na przykład poprzez organizowanie freak fightów (okazjonalnie biorą w nich udział nawet takie osoby, jak Maja Staśko czy Jaś Kapela, którzy chcą podnieść swoją rozpoznawalność).
Youtuberzy organizują się w grupy, wykorzystując efekt synergii swojej popularności. W 2019 r. Stuu założył „Team X“ – była to grupa youtuberów, którzy zamieszkali razem w willi pod Warszawą i stamtąd kręcili wspólne materiały o charakterze czysto lifestyle-owym i obyczajowym. Na podobnej zasadzie działa Ekipa (poza YouTube znana między innymi z niezwykle intratnych kontraktów reklamowych). Z kolei Sylwester Wardęga, niegdyś „Człowiek-Pająk“, dziś kieruje youtube’ową Watahą i drużyną MMA „Goats“. I tak to się kręci.
Pieniędzy zaś na YouTube jest dużo.
Portal Nano szacuje, że zarobki youtuberów mających powyżej miliona subskrybentów to ponad 20 tysięcy zł miesięcznie, przy czym chodzi zapewne tylko o udział w zyskach z reklam. „150 000 wyświetleń dziennie to zarobki około 4000 – 18 000 dolarów / dzień“ – cytuje portal, co w przypadku filmiku Wardęgi oznacza osiągnięcie w dwa dni zarobków między 176 tys. a 792 tys. USD (między 767 tys. a 3 mln 453 tys. zł.). Oglądalność wydatnie wzmacnia tzw. crossowanie, czyli wspominanie przez jednych youtuberów o drugich, wzajemne cytowania czy gościnne występy.
Kolejne źródła dochodów to np. lokowanie produktów albo tzw. „donejty“ – system darowizn, w których YouTube jest pośrednikiem, początkowo skierowany na potrzeby organizacji pozarządowych, ale dziś dostępny dla wszystkich streamujących. Część youtuberów dyskontuje swoją popularność, tworząc własne marki odzieży lub kosmetyków. Przechodzenie do „realu“ – na przykład w postaci walk arenowych – to kolejne ważne źródło dochodów.
YouTube i inne media społecznościowe usprawniły przepływy treści i pieniędzy między celebrytami a fanami, jednak warto pamiętać, że ten rodzaj relacji towarzyszy ludzkości praktycznie od zawsze. Bardzo dobrze zrozumiała to przecież brytyjska rodzina królewska, której dochody uzupełniane są przez choćby okolicznościowe produkty. Ile dokładnie warta jest przynależność do rodziny Windsorów – nie wiadomo, wiemy jednak, że Harry i Meghan po opuszczeniu pałacu podpisali kontrakt z Netflixem, którego wartość szacuje się na 100-240 mln USD. Do tego dochodzą udany podcast i rozmaite kontrakty reklamowe…
Ekipa czy Wataha do takich sum mogą jedynie aspirować, jednak dla wszystkich jest jasne, że skandale, zwłaszcza z udziałem kogoś innego, to znakomity sposób na lewarowanie tych dochodów i docieranie do nowych odbiorców.
„Celebryci to nasi życiowi towarzysze“
– twierdzi Greg Jenner, historyk specjalizujący się w mechanizmach sławy od epoki brązu aż do dzisiaj, w książce pod tytułem „Dead Famous. An Unexpected History of Celebrity from Bronze Age to Silver Screen” („Utrwaleni w sławie. Zaskakująca historia celebrytów od epoki brązu do srebrnego ekranu”, Weidenfeld&Nicholson 2020). W ujęciu Jennera w celebrytach odnajdujemy nas samych: „jeśli oni starzeją się i umierają, to i my“ – pisze we wstępie do książki.
Na jej dalszych stronach pokazuje, jak sposoby życia, dramatyczne przypadki i okoliczności śmierci sławnych osób kształtowały w historii to, jak postrzegano obyczaje. Ale tak naprawdę proces ten zawsze działa w dwie strony, to znaczy, celebryci zależą od swoich czasów i ich przemian.
Dlatego wielkie oczyszczenie YouTube’a jest dla kobiet okazją do świętowania, choć z całą pewnością znaczna jego część stanowi marketingową ustawkę. Przerzucanie się oświadczeniami pompuje oglądalność wszystkich wymienianych, także tych, którzy z samym przestępstwem nie mieli nic wspólnego. Poza w dyskusji biorą też udział wszyscy komentujący, którzy uznają, że mają coś do powiedzenia – i algorytmy YouTube okazują się dla nich również łaskawe.
Dla wielu PandoraGate jest źródłem dochodów, a dla ministra sprawiedliwości wręcz wspaniała okazja do lansowania się na skutecznego „szeryfa od pedofilii“ (dobra, dobra…).
Fala #MeToo tak naprawdę nie przeszła przez nasz kraj w skali zbliżonej do innych krajów Zachodu. Ciszę tę tłumaczy, z jednej strony, fiasko dochodzeń w sprawie „Papierowych feministów“, mrożąca – i pozostawiona przez ministra bez odpowiedzi – tendencja stosowania uciszających pozwów cywilnych wobec osób zgłaszających gwałty i przemoc seksualną, a z drugiej umorzenia lub skandalicznie niskie w oczach opinii publicznej wyroki za gwałt i przemoc seksualną. Czy wreszcie – powszechne przyzwolenie na systemowe obwinianie ofiar, które „same się prosiły“, co sprawiało, że dziewczyny i kobiety tylko niechętnie wypowiadały się o swoich doświadczeniach.
Ewidentnie coś jednak drgnęło i – niepostrzeżenie dla ministra, polityków czy influencerów z Konfederacji – opinia publiczna zmieniła front w sprawie przemocy seksualnej o 180 stopni.
Polski YouTube czy Instagram ewidentnie dorósł do walki z przemocą seksualną.
Szokuje zmiana tonu komentarzy, dziś równie pełnych współczucia, jak kiedyś protekcjonalnego niedowierzania. Młodzi ludzie zaczynają świetnie identyfikować przemoc psychiczną, manipulacje i nadużycia. Justyna Suchanek, której zdumienie i rozpacz w 2020 roku, a także całkiem sensowne działania wydawały się być rzucaniem grochu o ścianę, dzisiaj okazuje się być bohaterką.
Teraz czas na reformę w postawach polityków i instytucji – warto czekać na przykład, na prawną zmianę definicji gwałtu, ale też na rozwój wrażliwości organów ścigania i sądów.
„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.
Filozofka polityki, tłumaczka, działaczka feministyczna i publicystka. W latach 2012-2015 redaktorka naczelna portalu Lewica24.pl. Była doradczynią Klubu Parlamentarnego SLD ds. demokracji i przeciwdziałania dyskryminacji oraz członkinią Rady Polityczno-Programowej tej partii. Członkini obywatelskiego Komitetu Ustawodawczego Ratujmy Kobiety i Ratujmy Kobiety 2017, współorganizatorka Czarnych Protestów i Strajku Kobiet w Warszawie. Organizowała również akcję Stop Inwigilacji 2016, a także obywatelskie protesty pod Sejmem w grudniu 2016 i styczniu 2017 roku. Stale współpracuje z Gazetą Wyborczą i portalem Tygodnika Polityka, gdzie ma swój blog poświęcony demokracji pt. Grand Central.
Filozofka polityki, tłumaczka, działaczka feministyczna i publicystka. W latach 2012-2015 redaktorka naczelna portalu Lewica24.pl. Była doradczynią Klubu Parlamentarnego SLD ds. demokracji i przeciwdziałania dyskryminacji oraz członkinią Rady Polityczno-Programowej tej partii. Członkini obywatelskiego Komitetu Ustawodawczego Ratujmy Kobiety i Ratujmy Kobiety 2017, współorganizatorka Czarnych Protestów i Strajku Kobiet w Warszawie. Organizowała również akcję Stop Inwigilacji 2016, a także obywatelskie protesty pod Sejmem w grudniu 2016 i styczniu 2017 roku. Stale współpracuje z Gazetą Wyborczą i portalem Tygodnika Polityka, gdzie ma swój blog poświęcony demokracji pt. Grand Central.
Komentarze