0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja Iga Kucharska / OKO.pressIlustracja Iga Kucha...

Panele fotowoltaiczne na balkon to stosunkowo nowa sprawa. Sprzedają je już niektóre dyskonty w Niemczech. W Polsce ich instalację oferuje wiele firm. M.in. swoim odbiorcom energii proponuje koncern Energa.

W naszej szerokości geograficznej na jeden metr kwadratowy przypada około 1000 kWh (kilowatogodzin) energii słonecznej rocznie. Nieco więcej na południu kraju, mniej na północy.

Panele słoneczne mogą przetworzyć na prąd tylko część tej energii — z praw fizyki wynika, że krzemowe ogniwa mogą przetworzyć maksymalnie 33,7 procent energii słońca na napięcie. Ogniwa dostępne na rynku osiągają sprawność od 16 do 22 procent.

Ile prądu zużywa Polak

Z metra kwadratowego paneli słonecznych możemy więc mieć 160 do 220 kilowatogodzin prądu rocznie. Czy to dużo?

Polskie gospodarstwo domowe złożone z dwóch osób zużywa rocznie około 3000 kWh energii, czteroosobowa rodzina około 4500 kWh. Na pełne zaspokojenie takich potrzeb trzeba od kilkunastu do trzydziestu metrów kwadratowych paneli fotowoltaicznych. Stąd panele fotowoltaiczne montuje się najczęściej na dachach domów.

Nie łudźmy się, że znacznie mniejsza instalacja zamontowana na balkonie zaspokoi nasze zapotrzebowanie na prąd. Największą sprawność osiągają panele zamontowane pod kątem 30-45 stopni i skierowane na południe, co pozwala zmaksymalizować ilość energii. Na balkonie panele możemy zainstalować pod kątem 90 stopni, co zmniejsza ilość padającego na nie promieniowania. I nie mamy wpływu na kierunek świata.

Dwa panele, prądu niewiele (ale zawsze coś)

Zwykle na balkonach instaluje się dwa panele o wymiarach metr na 1,7 metra, każdy o mocy maksymalnej 300 watów, łącznie 600 watów.

W Polsce słońce świeci średnio przez 1600 godzin w roku. Balkonowe panele oświetlać będzie tylko przez część tego czasu i pod mniej korzystnym kątem. Bezpiecznie jest założyć mniej więcej dwie trzecie tego, około tysiąca godzin słońca rocznie.

Z dwóch paneli o mocy maksymalnej 600 watów, czyli 0,6 kilowata, uzyskamy z więc mniej więcej 600 kWh rocznie. Taka ilość zaspokoi mniej więcej jedną piątą rocznego zapotrzebowania na energię dwuosobowego gospodarstwa i nieco ponad 10 proc. potrzeb gospodarstwa czteroosobowego.

Przeczytaj także:

Oszczędności są, ale nieduże

Owe 600 kWh przekłada się na ponad 400 zł oszczędności na rachunkach za prąd rocznie (około 33 złote miesięcznie, choć nierównomiernie rozłożone w skali roku). To wszystko przy założeniu, że nasz balkon jest dobrze nasłoneczniony: słońce nie chowa się za drzewami ani blokiem naprzeciwko.

Na rynku znajdziemy balkonowe panele, których koszt wraz z montażem wynosi około 3,5-4 tys. zł. Roczne oszczędności na rachunkach za energię elektryczną to mniej więcej 400 zł. Nasze balkonowe panele zwrócą się więc w ciągu mniej więcej 9 lat. Większość producentów daje gwarancję na 25 lat ich działania.

Co na to przepisy?

Po pierwsze, jeśli mieszkamy w bloku, na montaż paneli na balkonie zgodę musi wyrazić spółdzielnia lub wspólnota. Bez tego nasza balkonowa instalacja będzie nielegalna. Balkon jest częścią naszego mieszkania, ale barierki — już częścią elewacji.

Po drugie, trzeba sprawdzić nośność barierek balkonowych. To często robi firma, która panele zainstaluje, może też rzeczoznawca budowlany.

Po trzecie, musimy zastanowić się, czy chcemy włączyć instalację do sieci, czy nie. Jeśli chcemy podłączyć się do sieci, na rynku są rozwiązania „fotowoltaika do gniazdka”, która doprowadza napięcie z paneli słonecznych do gniazda w domu.

Do gniazdka lub do akumulatora

Teoretycznie podłączenie do sieci instalacji fotowoltaicznej o mocy do 800 W nie wymaga zgłoszenia (mówi o tym Rozporządzenie Komisji UE 2016/631 z dnia 14 kwietnia 2016 r.), ale fotowoltaika balkonowa to nowa sprawa. W praktyce może być w tej kwestii różnie u różnych dostawców — lepiej się dowiedzieć u źródła, by wykluczyć na przykład umowne kary za podłączenie.

Jeśli zechcemy instalację zgłosić, będziemy mogli odprowadzać nadwyżki prądu latem, a zimą korzystać ze zniżki. Potrzebować będziemy do tego umowy z dostawcą energii i licznika dwukierunkowego.

Jeśli nie chcemy podłączyć się do sieci, musimy energię zużywać na bieżąco. Możemy też porwać się na własny magazyn energii. Na rynku są akumulatory o pojemności np. 10 kWh i rozmiarach średniej walizki. Kosztują jednak około 10 tysięcy złotych.

Czy to możliwe – tak. A czy ma sens?

Odpowiedź na pytanie, czy panele fotowoltaiczne na balkonie wytworzą nam prąd – to “blisko prawdy”. Prąd wyprodukują na każdym balkonie, na który pada słońce.

Na pytanie, czy Kowalski powinien się porywać na wydatek, który zwróci się po mniej więcej dziesięciu latach (o ile ma przez większość dnia słońce na balkonie) – odpowiedź brzmi – „trudno powiedzieć”.

Na pewno opłaca się to szczęśliwym posiadaczom dużych tarasów. Opłaca się też spółdzielniom i wspólnotom, które zdecydują o montażu paneli na każdym balkonie — takie bloki są już w kilku polskich miastach.

Można tylko dodać, że nawet skromna ilość energii z fotowoltaiki może dać częściową niezależność w przypadku braku prądu. Przerwy w jego dostawie wieszczy wielu ekspertów ze względu na stan polskich elektrowni, które w większości są już wiekowe.

Czy to prawda?

Energia jest coraz droższa, warto więc założyć panele fotowoltaiczne na balkonie i korzystać z darmowego prądu

Sprawdziliśmy

Panele fotowoltaiczne na balkonie wytworzą oczywiście prąd, choć niewielką ilość. Ale cała inwestycja zwróci się dla przeciętnej rodziny po ok. 10 lat.

Uważasz inaczej?

Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze