0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Ilustracja Weronika Syrkowska / OKO.pressIlustracja Weronika ...

Jest całkiem spore ryzyko, że nadchodzący 2024 rok będzie pierwszym, gdy średnia temperatura powierzchni Ziemi wzrośnie o ponad 1,5 stopnia Celsjusza, twierdzi brytyjskie Met Office, czyli odpowiednik polskiego IMGW.

Chodzi o wzrost w porównaniu do temperatur z lat 1850-1900, który IPCC, czyli Międzyrządowy Panel do spraw Zmian Klimatu, przyjmuje za okres odniesienia. Okres ten przyjęto, jak tłumaczy na stronie internetowej IPCC, jako kompromis. W tym czasie znacząco wzrosło wydobycie i zużycie węgla, zaczęto też dokładnie mierzyć temperatury niemal na całym globie.

W 2015 roku przedstawiciele rządów, którzy spotkali się w Paryżu, podpisali porozumienie, w którym kraje zobowiązały się do ograniczenia wzrostu globalnych temperatur właśnie maksymalnie o owe 1,5 stopnia. Przekroczenie tej granicy w przyszłym roku nie oznacza, że tak wysokie temperatury będą się utrzymywać, a porozumienie spełzło na niczym – to stanie się kilka lat później.

Przeczytaj także:

Dlaczego 1,5 stopnia (albo 2)?

Klimat zmieniał się przez miliardy lat, czasem bywało cieplej, czasem następowało zlodowacenie. Zawsze jednak zmiany te zachodziły bardzo powoli, przez tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy lat. To pozwalało lepiej się dostosować roślinom i zwierzętom do zachodzących zmian.

Tempo ocieplenia powodowanego przez naszą cywilizację jest zbyt szybkie. Na wykresach temperatur krzywa pnie się przez ostatnie dekady niemal pionowo do góry.

Można by machnąć ręką i stwierdzić, że skoro i tak już podgrzaliśmy Ziemię o nieco ponad jeden stopień, to różnica, czy podniesiemy średnie temperatury na globie o dodatkowe pół stopnia, czy o cały, będzie niewielka. Niestety, jest wręcz przeciwnie, czemu poświęcony był raport IPCC z 2018 roku. Ostrzegał, że ta z pozoru niewielka różnica może mieć katastrofalne konsekwencje.

Najlepiej tę różnicę pół stopnia ilustruje to, że przy ociepleniu o 1,5 stopnia lata bez pokrywy lodowej w Arktyce będą zdarzać się co sto lat, przy ociepleniu o 2 stopnie zaś co dekadę.

Dziś dostępu do czystej wody nie ma 750 mln ludzi. Przy średnim wzroście temperatur o 1,5 stopnia ludzi narażonych na skutki braku wody będzie o połowę mniej niż przy ociepleniu o 2 stopnie. Jeśli przekroczymy dwa stopnie, poziom mórz wzrośnie o dodatkowe 10 cm, co grozi zalaniem terenów, które zamieszkują dziesiątki milionów ludzi na świecie.

Jeśli zatrzymamy się na tej niższej granicy, półtora stopnia, stracimy o połowę mniej ryb w oceanach, o połowę mniej zwierząt lądowych i o połowę mniej roślin. O połowę niższy będzie też spadek plonów.

Liczy się każdy ułamek stopnia globalnego ocieplenia, którego uda się uniknąć.

Prognozy wzrostu temperatur – i przejściowych spadków

Według szacunków Brytyjczyków szanse na to, że w 2024 roku globalne ocieplenie przekroczy próg 1,5 stopnia, wynoszą około 27 procent. Meteorolodzy dodają, że nie należy zbyt przywiązywać się do tej procentowej, z pozoru niewielkiej wartości.

Głównie dlatego, że obecny 2023 rok okazał się dużo cieplejszy, niż przewidywano. Zakładano, że będzie cieplejszy o 1,1 do 1,3 stopnia, okazał się cieplejszy o 1,4 stopnia. Częściowo za ten wyższy niż prognozowany wzrost odpowiada zapewne trwające zjawisko El Niño. Podczas El Niño rosną temperatury wód południowego Pacyfiku, co przekłada się na wzrost temperatur powietrza na całym globie.

Swoją część mogła też dołożyć erupcja podwodnego wulkanu Tonga w 2022 roku. Wyrzuciła do atmosfery duże ilości pary wodnej, która również jest gazem cieplarnianym (nawiasem mówiąc dużo silniejszym od dwutlenku węgla).

Wzrost, a potem spadek? Nie na długo

Kolejne lata mogą być nieco chłodniejsze, bowiem skończy się El Niño. To może sprawić – co za gratka dla sceptyków globalnego ocieplenia – że średnia temperatura Ziemi spadnie nieco poniżej tej umownej granicy 1,5 stopnia. Niestety nie na długo.

Z większości modeli klimatycznych wynika, że już około 2030 roku średnia temperatura na naszej planecie wzrośnie powyżej półtora stopnia już na bardzo długo. Najprawdopodobniej na stulecia, zanim naturalne procesy nie pochłoną nadmiaru dwutlenku węgla dorzuconego przez ludzkość do atmosfery.

Więc dopiero po roku 2030 będzie można mówić o klęsce porozumień paryskich.

2023 rok pobije rekord dzienny

Cały czas mówimy o średniej temperaturze rocznej, ale średnie miesięczne o owe półtora stopnia już przekroczyliśmy. Pierwszym miesiącem był styczeń 2016 roku – okazał się cieplejszy od globalnej średniej dla stycznia o 1,5 stopnia. Kolejnym był luty tego samego roku, który okazał się cieplejszy aż o 1,64 stopnia od średnich z lutego. Oba pobiły rekordy właśnie przez silne El Niño.

Od tego czasu nie było jeszcze miesięcy z aż takim odchyleniem od średniej (klimatolodzy i meteorolodzy mówią „anomalią”). Są jednak spore szanse, że będzie nim tegoroczny listopad. W Polsce zaczął się mrozem i śniegiem, ale nie był wcale chłodniejszy od listopadowej średniej – był dość przeciętny. Na świecie był cieplejszy (znów przez El Niño).

17 listopada 2023 roku był pierwszym dniem, gdy średnia anomalia globalnych temperatur dobowych przekroczyła aż 2 stopnie, sugerują wstępne dane, o czym pisał w serwisie X (dawniej Twitter) Sam Burgess z europejskiej Copernicus Climate Change Service:

View post on Twitter

[Copernicus to program obserwacji Ziemi realizowany przez Komisję Europejską we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną, Europejską Organizacją Eksploatacji Satelitów Meteorologicznych (EUMETSAT) oraz Europejskim Centrum Prognoz Średnioterminowych (ECMWF).]

Jednak nie należy z tego powodu panikować, średnie roczne temperatury na Ziemi wzrosną tak bardzo dopiero około 2040 roku.

2023 rok bił też inne rekordy temperatur. Trzykrotnie

Warto przypomnieć, że średnia temperatura powietrza na świecie biła w tym roku dobowe rekordy aż trzykrotnie.

We wtorek 4 lipca tego roku (według amerykańskich Narodowych Centrów Prognozowania Środowiskowego, NCEP) wyniosła 17,01° C i była to najwyższa średnia dobowa temperatura na Ziemi zarejestrowana, odkąd prowadzone są pomiary.

Ten rekord nie utrzymał się długo – już w środę 5 lipca odnotowano 17,18° C, a w czwartek 6 lipca 17,23° C. I są to jak dotychczas, rekordy globalnej średniej temperatury powietrza na Ziemi mierzonej na wysokości 2 m.

Przed lipcem tego roku najcieplejszym dniem w historii meteorologii (jeśli chodzi o średnią na całym globie) był jeden z dni sierpnia 2016 roku. Średnia temperatura powietrza na Ziemi wyniosła wtedy 16,92° C.

Dla porównania – uśredniona temperatura na Ziemi wynosiła w XX wieku 13,9° C, w tym stuleciu już 15 stopni. Ponieważ jest to wartość średnia, odchylenia od tej wartości o 2 stopnie w skali miesiąca nie są niczym niezwykłym.

Czy to prawda?

Zatrzymanie ocieplenia globu na poziomie 1,5 C uchroni nas przed katastrofa klimatyczną

Sprawdziliśmy

Nie ma szans na zatrzymanie globalnego ocieplenia . Nawet gdybyśmy dziś przestali spalać węgiel, ropę i gaz, w atmosferze pozostanie CO2, który ludzkość wysłała dekady temu. Katastrofa jest nieunikniona, tylko jej skala może być różna

Nierówne ocieplenie, bez widoków na poprawę

Cały czas operujemy pojęciem średniej globalnej, czyli z całej planety. Trzeba jednak pamiętać, że oceany nagrzewają się słabiej, lądy silniej. O ile oceany są cieplejsze o nieco mniej niż jeden stopień (w porównaniu z umowną epoką przedprzemysłową, czyli latami 1850-1900), lądy są już cieplejsze o prawie półtora.

Znów – średnio, w skali całego globu. Ocieplenie klimatu nie jest jednak równomierne. Okolice równika ocieplają się wolniej, im dalej w stronę biegunów tym przyrost średnich temperatur jest wyższy.

Z tego powodu Europa jest już o około dwa stopnie cieplejsza niż w początkach XX wieku.

Trzeba też zrozumieć, że nie ma szans na zatrzymanie globalnego ocieplenia w tej ani następnych dekadach. Nawet gdybyśmy dziś przestali spalać węgiel, ropę i gaz, w atmosferze pozostanie dwutlenek węgla, który ludzkość wysłała dekady temu. I nawet gdybyśmy zaczęli ten nadmiar dwutlenku węgla już dziś usuwać, nagrzane lądy i oceany oddawałyby ciepło do atmosfery jeszcze przez długie lata.

Ziemia ogrzewa się o 0,2 stopnia na dekadę i na razie nie ma widoków, by to szybko zatrzymać.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Na zdjęciu Michał Rolecki
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze