0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dariusz Borowicz / Agencja GazetaDariusz Borowicz / A...

Teza Krzysztofa Tchórzewskiego, do 2019 roku ministra energii w rządzie PiS, a dziś szeregowego posła, padła w trakcie dyskusji nad uchyleniem immunitetu Joannie Scheuring-Wielgus.

Wniosek w tej sprawie złożyła prokuratura w Toruniu, która chce postawić posłance Nowej Lewicy zarzut złośliwego przeszkadzania w mszy świętej. Według śledczych taką złośliwością było stanięcie przed ołtarzem z transparentem z napisem “Kobieto! Sama umiesz decydować” kilka dni po wydaniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku drastycznie ograniczającego prawo do aborcji.

Tchórzewski poparł wniosek prokuratury. Argumentował, że kościoły nie należą do sfery publicznej. Jego zdaniem są raczej prywatnym domem katolików, dlatego że zostały wybudowane z ich składek.

“Na budowę kościołów nigdy żadne państwo nie wyłożyło pieniędzy. Zawsze to były składki publiczne tych, którzy wierzą (...)” - mówił Tchórzewski.

Czy miał rację?

Na budowę kościołów nigdy żadne państwo nie wyłożyło pieniędzy.
Państwo polskie wyłożyło miliony złotych na budowę muzeum pod dachem Świątyni Opatrzności Bożej.
Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych,05 października 2022

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Dotacje i bonifikaty

Poseł Tchórzewski powinien mieć rację, przynajmniej jeśli chodzi o współczesną Polskę. Finansowania świątyń z budżetu zakazuje ustawa o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. Mówi ona wprost: „Inwestycje sakralne i kościelne są finansowane ze środków własnych kościelnych osób prawnych”.

Zazwyczaj tak się właśnie dzieje. Jak pisała jeszcze w 2012 roku „Rzeczpospolita”, budowy kościołów nie chcą też finansować banki, bo parafie nie mają stałych przychodów. Pieniądze pochodzą więc z ofiar i od sponsorów.

Ustawowy zakaz nie dotyczy jednak renowacji świątyń. Remonty zabytkowych kościołów są dotowane ze środków samorządowych i rządowych, a także z Funduszu Kościelnego (który w 2023 r.oku wyniesie rekordowe 216 mln zł, w 2022 roku było to 192,8 mln).

Parafie mogą też dostać pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na termomodernizację budynków użyteczności publicznej. Zaliczają się do nich świątynie, w tym także te, które jeszcze nie uzyskały statusu zabytku.

Poza tym kościoły i związki wyznaniowe mogą dostawać nawet 99-procentowe bonifikaty na zakup ziemi od samorządów i agencji rządowych pod budowę świątyń. Co więcej, parafia nie musi płacić od niej podatku od nieruchomości.

Takie dotacje, bonifikaty i zwolnienia podatkowe, choć obciążają budżet państwa, nie są jednak bezpośrednim dotowaniem budowy kościołów.

Przyznalibyśmy więc posłowi Tchórzewskiemu rację, gdyby się nie zagalopował, zapewniając, że nigdy żadne państwo nie wybudowało kościoła. Historycznych przykładów takich budów można by znaleźć mnóstwo, ale żeby sfalsyfikować tę tezę, wystarczy cofnąć się o kilka lat, do czasów, w których budowano Świątynię Opatrzności Bożej.

Świątynia Opatrzności Bożej

Krzysztof Tchórzewski powinien o tej budowie pamiętać choćby dlatego, że sam, jeszcze jako poseł Akcji Wyborczej Solidarność, w 1998 roku głosował za uchwałą Sejmu w sprawie budowy w Warszawie Świątyni Opatrzności Bożej. Posłowie zobowiązali się wtedy do wypełnienia “ślubów złożonych przed dwustu laty”. Pomysł jej wybudowania został bowiem wpisany do Konstytucji 3 maja.

Warto przy okazji wspomnieć, że Sejm Wielki obiecał wybudowanie Świątyni Najwyższej Opatrzności, a to nie to samo, co Świątynia Opatrzności Bożej. Jak pisała w OKO.press Magdalena Chrzczonowicz, „Najwyższa Opatrzność” to termin używany przez masonów. Wśród autorów Konstytucji 3 maja było ich wielu.

Przeczytaj także:

Do pomysłu budowy świątyni pod wezwaniem Opatrzności, już Bożej, nie najwyższej, powrócono w 1921 roku. Uchwalona wtedy ustawa przewidywała, że sfinansowanie budowy świątyni powierzone zostanie Ministerstwu Robót Publicznych. Polskie władze w międzywojniu nie zdążyły zrealizować tej ustawy. Ich zadanie podjęła na nowo III RP.

Z początku Kościół próbował sfinansować budowę świątyni na polach wilanowskich własnymi siłami.

Przez lata w całej Polsce Kościół prowadził zbiórkę wśród wiernych. Do 2016 roku zebrano tą drogą 160 milionów złotych. Pieniędzy jednak nie wystarczało.

W 2005 roku wyszło na jaw, że prymas Józef Glemp, który był pomysłodawcą budowy świątyni, środki na ten cel chce zdobyć dzięki sprzedaży nieruchomości archidiecezji warszawskiej. Chodziło o Dom Katolicki im. Papieża Piusa XI, zwany potocznie “Romą”, w którym mieści się m.in. Teatr Muzyczny Roma oraz Polska Opera Królewska. Budynek znajduje się przy ul. Nowogrodzkiej w ścisłym centrum Warszawy. Glemp chciał sprzedać go miastu za 50 milionów złotych.

Stolica Apostolska nie zgodziła się jednak na sprzedaż. „Utopienie całej sumy ze sprzedaży w świątyni na Polach Wilanowskich nie wszystkim musiało się podobać” - pisała wtedy „Gazeta Wyborcza”. Kapłani i kościelne instytucje protestowały przeciwko lekkomyślnemu pozbywaniu się nieruchomości przynoszącej kurii stałe dochody z najmu. Jak sprawdziliśmy, tylko w 2020 roku spółka zarządzająca budynkiem, przyniosła archidiecezji 1,7 mln zł zysku.

Wtedy z pomocą przyszli politycy.

Trybunał umywa ręce

Po raz pierwszy jeszcze w 2004 roku 20 milionów złotych z budżetu zaoferował rząd SLD.

W 2006 i w 2007 roku rząd PiS chciał wspomóc budowę świątyni odpowiednio dwudziestoma i czterdziestoma milionami. Ale choć pieniądze były rezerwowane w budżecie, nie zostały wtedy wypłacone.

Na przeszkodzie stały wątpliwości prawne.

W latach 2006-2007 posłowie SLD dwukrotnie zaskarżyli przepisy ustawy budżetowej dotyczące dotacji na świątynię do Trybunału Konstytucyjnego. Dwukrotnie Trybunał umorzył sprawę.

Za pierwszym razem dlatego, że wygasła trwająca tylko rok ważność ustawy budżetowej. Za drugim — bo wygasły mandaty posłów SLD po skróceniu kadencji Sejmu.

Czy Trybunał miał możliwość rozpatrzenia tych spraw wcześniej? - zapytałem prof. UW Pawła Boreckiego, specjalistę od prawa wyznaniowego, który przygotowywał skargi do TK dla posłów SLD.

"Miał możliwość i powinien był to zrobić. Po prostu ówczesny prezes TK Jerzy Stępień decydował o wokandzie. Ale po co wikłać trybunał w kontrowersyjne sprawy wyznaniowe? Lepiej umyć ręce, uchylić się od orzekania" — mówi OKO.press Borecki.

Kolejnych skarg do Trybunału już nie było. Ale żeby nie łamać wprost przepisów ustawy, Kościół znalazł sposób na jej obejście.

Kult i kultura

Kardynał Kazimierz Nycz powołał muzeum Jana Pawła II i prymasa Wyszyńskiego, które miało mieścić się tuż pod kopułą świątyni, ponad dwadzieścia metrów nad posadzką. Dzięki temu politycy już nie musieli łamać ustawy, bo przekazywali środki na działalność kulturalną, a nie kultową. Ostatecznie chodziło jednak o ten sam budynek.

"Już w planach architektów widziałem, że muzeum jest integralnie wbudowane w bryłę świątyni. Tego nie da się rozdzielić. Nie da się zwiedzić muzeum, nie wchodząc do kościoła i nie poddając się oddziaływaniu czynnika religijnego"

— mówi OKO.press Borecki.

Według obliczeń “Wyborczej” sprzed trzech lat z budżetu państwa na budowę muzeum w świątyni wydano prawie 90 milionów złotych.

30 mln zł w 2008 roku, 4 mln zł w 2012, kolejne 4 mln zł w 2013, 6 mln zł w 2014, 16 mln zł w 2015 roku i 28 mln zł w latach 2016-2018.

Na co dokładnie wydano te pieniądze? Część poszła na projekt muzeum, część na klimatyzację magazynów. Wiemy jednak, że co najmniej dwa miliony złotych przeznaczono na kopułę świątyni.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze