Na konwencji Solidarnej Polski Patryk Jaki zapamiętale atakował sędziów cytując wyrok TSUE z 19 listopada. Ale cóż to było za cytowanie! Jaki kasował wyrazy i pomijał kluczowe części zdań zmieniając ich sens, jednocześnie zarzucając "elitom", że bronią się "na bezczela". Taka argumentacja to u Patryka Jakiego recydywa
W sobotę 8 lutego 2020 w Palladium odbyła się konwencja Solidarnej Polski, która przybrała formę wiecu "Solidarni ze Zbigniewem Ziobrą i ustawą kagańcową". Występowali: minister sprawiedliwości + prokurator generalny, Sebastian Kaleta, Beata Kempa, Marcin Warchoł. Krzysztof Sobolewski odczytał nawet list przysłany przez Jarosława Kaczyńskiego.
Najciekawsze wystąpienie dał jednak Patryk Jaki, europoseł.
Patryka Jakiego, prowadzący konwencję Mariusz Kałużny zapowiedział litanią jego tytułów, którą otwierał "doktor nauk o bezpieczeństwie", a kończył "twórca Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL".
Patryk Jaki rozpoczął od podniosłych tonów. Mówił o historycznym momencie i o sędziowskim zamachu na demokrację. To chwila prawdy dla całego narodu:
"Jeśli my tego momentu nie wytrzymamy, to w Polsce może być tylko gorzej".
Następnie doktor nauk o bezpieczeństwie (tak tytułuje go również Wikipedia) rozpoczął wykład z prawa konstytucyjnego. Przytaczał między innymi art. 10 mówiący o tym, że władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat. W domyśle - nie sprawuje jej Sąd Najwyższy, który, chcąc wydać uchwałę, wszedł w spór kompetencyjny.
Następnie doktor Jaki przywołał wyrok TK z 24 listopada 2010 roku, w którym trybunał stwierdził, że przekazanie kompetencji UE nie może naruszać Konstytucji i nadrzędności konstytucji jako źródła prawa. Znów - miało to wykazać hipokryzję sądów, które posługując się wyrokiem TSUE rzekomo wchodzą w prerogatywy prezydenta do powoływania sędziów.
Wszystkie te twierdzenia były wielokrotnie dementowane i wyjaśniane przez najlepszych prawników: 15 prawnych bzdur PiS o uchwale Sądu Najwyższego. Eksperci punkt po punkcie rozmontowują kłamstwa władzy.
Ale Patryk Jaki płynnie przeszedł w rejony prawa europejskiego, odczytując art. 3 ustęp 1 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej o wyłącznych kompetencjach UE, sugerując, że ograniczają się one do unii celnej i wspólnej polityki handlowej. Pominął choćby art. 2 Traktatu o UE mówiący o poszanowaniu praworządności oraz art. 47 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej o prawie do niezawisłego i bezstronnego sądu.
Wszystkie te argumenty w kółko powtarzają politycy PiS. Jaki dorzucił coś od siebie. Najlepsze, najbardziej twórcze, dopiero przed nami.
Uniesiony demaskatorskim zapałem Patryk Jaki postanowił także udowodnić, że sam Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku z 19 listopada 2019 roku uznał argumenty PiS i stwierdził, że UE nie ma prawa ingerować w sprawy dotyczące sądownictwa państw członkowskich. Teza ta po 2018 roku i wyroku w sprawie portugalskich sędziów jest co najmniej śmiała, ale europoseł posłużył się nawet cytatem z orzeczenia!
"Punkt 133 wyroku TSUE. »Zasada rozdziału władzy wykonawczej i sądowniczej nabiera coraz większego znaczenia w jego orzecznictwie, to ani art. 6, ani żadne inne postanowienie nie narzuca państwom określonego modelu ustrojowego«. Czyli co? Przyznają, że to jest obszar należący do państwa członkowskiego!" - grzmiał z mównicy Patryk Jaki.
Ale, ale...
Po pierwsze, punkt, który przytacza europoseł, to punkt 130, a nie 133.
Po drugie, Trybunał powołuje się w nim na orzecznictwo ETPC, czyli Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który jest organem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka podpisanej przez 47 państw Rady Europy. ETPC jest instytucją niezależną od TSUE i od UE.
Jaki w czytanym fragmencie po prostu... skasował fragment o ETPC i EKPC.
Całość wygląda tak:
"130. W tym zakresie ETPC stale podkreśla, że chociaż zasada rozdziału władzy wykonawczej i sądowniczej nabiera coraz większego znaczenia w jego orzecznictwie, to ani art. 6, ani żadne inne postanowienie EKPC [Europejska Konwencja Praw Człowieka] nie narzuca państwom określonego modelu ustrojowego (...) - wytłuszczone fragmenty zostały pominięte! I dalej:
regulującego w taki czy inny sposób stosunki i interakcje między poszczególnymi organami władzy państwowej, ani też nie zobowiązuje tych państw do zastosowania się do tego czy innego teoretycznego wzorca konstytucyjnego odnoszącego się do dopuszczalnych granic takich interakcji. Wszystko sprowadza się do tego, czy w danej sprawie zostały spełnione wymogi EKPC".
Fakt, że Patryk Jaki ukrywa, że w tym fragmencie chodzi o orzecznictwo innego trybunału (!) jest niebywały.
Jest jednak drugorzędny wobec sensu tego, po co właściwie TSUE przywołuje dorobek ETPC.
Punkt 130 stwierdza po prostu, że ETPC nie mówi, jak konkretnie państwa mają kształtować ustrój sądów, czy rad sądownictwa, bo trybunał skupia się na tym, czy ostatecznie w systemie takim spełnione są wymogi niezawisłości i niezależności.
"Wszystko sprowadza się do tego, czy w danej sprawie zostały spełnione wymogi EKPC" - mówi TSUE.
I taką samą strategię obejmuje TSUE, który nie może powiedzieć polskiemu parlamentowi, jak ma ukształtować ustawowo Krajową Radę Sądownictwa, ale wymienia w punktach (polecamy zwłaszcza punkt 143 i 144) te rozwiązania, które są wątpliwe w świetle prawa UE.
Ale Jaki brnął dalej. I przytoczył kolejny punkt wyroku. Tym razem 145:
"»Ponadto i z uwagi na to, że – jak wynika z akt sprawy, którymi dysponuje Trybunał – decyzje Prezydenta RP w sprawach powołania sędziów Sądu Najwyższego nie mogą być przedmiotem kontroli sądowej«. Nie mogą być przedmiotem kontroli sądowej! A sędzia Juszczyszyn sobie kontroluje!".
Jak wygląda punkt 145 w całości? Wytłuszczony fragment został przez Jakiego pominięty!
"Ponadto i z uwagi na to, że – jak wynika z akt sprawy, którymi dysponuje Trybunał – decyzje Prezydenta RP w sprawach powołania sędziów Sądu Najwyższego nie mogą być przedmiotem kontroli sądowej, do sądu odsyłającego należy ustalenie, czy sposób, w jaki ustawa o KRS określa w swym art. 44 ust. 1 i 1a zakres odwołania, które przysługuje od uchwały KRS obejmującej rozstrzygnięcia w przedmiocie wniosku o powołanie do pełnienia urzędu sędziego tego sądu, umożliwia zapewnienie skutecznej kontroli sądowej takich uchwał, przynajmniej w zakresie pozwalającym na ustalenie, że nie doszło do przekroczenia uprawnień lub nadużycia władzy, naruszenia prawa lub popełnienia oczywistego błędu w ocenie".
Co naprawdę mówi TSUE? Powołań prezydenta nie można kontrolować, ale kontrolować można procedurę przed KRS. I właśnie to chciał skontrolować sędzia Juszczyszyn, domagając się od Kancelarii Sejmu wglądu w listy poparcia do KRS.
Na tym wybiórczo odczytanym fragmencie wyroku TSUE widać jak na dłoni propagandową linię Zjednoczonej Prawicy, która udaje, że spór dotyczy aktu powołania przez prezydenta, a nie umocowania i procedury przed Krajową Radą Sądownictwa.
Sposób, w jaki europoseł odczytuje dokumenty, nie świadczy o jego niefrasobliwości, tylko celowej dezinformacji. Nie jest to pierwszy raz, gdy Jaki publicznie wprowadza w błąd, cytując nie to, co trzeba, lub cytując niedokładnie.
W październiku podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego postanowił zabrać głos w sprawie edukacji seksualnej. "Znów muszę bronić Polski przed nieprawdziwymi informacjami jakoby w naszym kraju za »edukację seksualną« posyłano do więzienia (...) Nikt z was nie przeczytał tej ustawy, tylko powiela jakieś nieprawdziwe informacje. Czytam państwu ustawę” – grzmiał Jaki.
I przeczytał… obecny, niezmieniony art. 200b kodeksu karnego, a pominął trzy kolejne paragrafy, które stanowią treść projektu „StopPedofilii”.
Nagraniem nawet chwalił się w sieci.
Nie jest możliwe, żeby wiceminister sprawiedliwości nie odróżniał kodeksu karnego od projektu ustawy.
Finałowa część wystąpienia Jakiego przybrała formę traktatu o hipokryzji elit:
"W 2016 mówili, że Trybunał Konstytucyjny jest najważniejszy, że jego wyroki obowiązują, nawet jak są niepublikowane. A teraz co? Słyszymy, że to nie sąd, że to pisowska atrapa!"
Trudno z Patrykiem Jakim polemizować, ale to miłe, że przypomniał, że PiS wbrew prawu nie publikowało wyroków Trybunału Konstytucyjnego, które im się nie podobały.
"Za chwilę zmieni się Pierwszy Prezes SN i będzie to samo!" - dodawał.
Patrząc na to, jak wygląda procedura wyboru Pierwszego Prezesa według nowelizacji z ustawy kagańcowej (ostatecznie wybrać go można głosami zaledwie 25 proc. sędziów SN), to pewnie tak będzie!
Patryk Jaki nie widzi w swoim wywodzie sprzeczności, całą tyradę kwitując słowami - "Oni na bezczela zaprzeczają sami sobie!".
A następnie wygłosił sentencję:
"Ci sędziowie, których przywieziono na sowieckich bagnetach, to są ich zdaniem sędziowie. A ci, których wybrano za czasów demokratycznie wybranego rządu PiS, Zjednoczonej Prawicy, to nie są sędziowie (...) Tworzy się quasi-totalitarny ustrój"
- podsumował europoseł Jaki.
A Solidarnej Polsce tak spodobał się bon mot o sędziach, że aż zaczęto kolportować go w internecie w postaci mema mówiącego o "sędziach wybranych przez demokratycznie wybrany rząd PiS".
"Ich idealna demokracja wyglądać będzie tak, że sędziów będzie wybierać TSUE razem z Junckerem spośród sędziów nominowanych przez Iustitie. Potrzebna będzie kontrasygnata TVNu, a na koniec odbierać będą ślubowanie u sędziego Juszczyszyna i jego komornika" - dowcipkował Jaki.
A swoje wystąpienie zakończył wezwaniem do wsparcia prześladowanego Zbigniewa Ziobry. "Ja go podziwiam. Jak włączam TVN, to myślę, że ta stacja nazywa się »odwołać Ziobrę«."
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze