Przeciw reformie nauki wicepremiera Gowina protestują i lewica, i prawica – profesorowie z PiS i studenccy aktywiści. Protest na UW może poprzeć prorządowa „Solidarność”. Wicepremierowi Gowinowi udało się stworzyć dziwną koalicję ponad podziałami – zarówno lewica, jak prawica są przeciw. Skąd wziął się ten niezwykły sojusz? Analiza OKO.press
Wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin odniósł się rano 6 czerwca 2018 w TOK FM do protestu studentów i wykładowców na Uniwersytecie Warszawskim przeciwko forsowanej przez niego reformie nauki. OKO.press było obecne podczas rozpoczęcia protestu i relacjonowało go szczegółowo.
W TOK FM wicepremier deklarował, że nie będzie rozmawiał z protestującymi, ale równocześnie zapewniał, że ministerstwo cały czas pracuje nad ostatecznym kształtem ustawy:
"Konsultacje trwają bezustannie. Dzisiaj ministerstwo przedstawi pakiet kolejnych poprawek, które są konsekwencja i ostatniego posiedzenia komisji. Część tych poprawek wychodzi naprzeciw obawom protestujących".
Wicepremier odrzucił też zarzuty protestujących, że reforma doprowadzi do zwiększenia wpływu polityków na uczelnię (przez powołanie zewnętrznych „Rad Uczelni”, mających funkcję rady nadzorczej). Opowiadał też o konsultacjach, które prowadził:
"Przez 2,5 roku konsultowałem tę ustawę ze wszystkimi grupami. Wydaje mi się, że uczciwie zarzutu o brak konsultacji nikt mi postawić nie może".
OKO.press może w tym momencie zauważyć, że Gowin technicznie nie mija się z prawdą: konsultacje faktycznie były prowadzone (chociaż PiS zrezygnował z wysłuchania publicznego ustawy w Sejmie). Osobną sprawą jest jednak to, ile uwag i zastrzeżeń zgłoszonych w konsultacjach nie zostało uwzględnionych podczas pisania ustawy. Do tej subtelnej sprawy wicepremier już się nie odniósł.
W drugim dniu trwania protestu (6 czerwca) wicepremier przypominał na Twitterze głosy poparcia dla ustawy.
Jednak polityczne reakcje na protest Akademickiego Komitetu Protestacyjnego przeciw „ustawie 2.0” pokazują, że poparcie – i sprzeciw – wobec projektu reformy nauki w zaskakujący sposób przekraczają polityczne podziały.
„Reforma Gowina jest potrzebna” - pisze np. Tomasz Kamiński w liberalnym „Liberté”. W mediach wspierających zazwyczaj opozycyjne protesty panuje na razie uderzająca cisza; „Wyborcza” relacjonuje protest, ale w neutralnym tonie.
Tymczasem przeciw reformie Gowina opowiada się wyraźnie portal wPolityce.pl, głos bliski PiS. Portal opublikował rano 6 czerwca głos publicysty Piotra Skwiecińskiego, bardzo krytyczny wobec reformy.
"Dlaczego w szeroko rozumianej formacji PiS nie znalazła się jak dotąd siła, skłaniająca do takiego uzewnętrznienia braku poparcia dla Gowinowego projektu ustawy o szkolnictwie wyższym, który zmusiłby CODP (Centralny Ośrodek Dyspozycji Politycznej) do zaprzestania forsowania tego projektu?
Projektu, przecież w oczywisty sposób sprzecznego z polityczną („jesteśmy za Polską nie ograniczaną do metropolii”) i ideologiczną („jesteśmy za równością szans, niezależnie od tego, kto gdzie się urodził”) podstawą formacji?" - pisze Skwieciński.
Chociaż wPolityce opublikowało wypowiedzi Gowina („Ustawa 2.0 ma szerokie poparcie” - przekonywał), zamieściło trzykrotnie więcej głosów krytycznych, w tym wywiad z prof. Włodzimierzem Bernackim, posłem PiS i wytrwałym krytykiem ustawy.
Bernacki przypominał o liście 143 bliskich PiS naukowców przeciwnych ustawie, który został zignorowany przez głównego adresata – prezesa Kaczyńskiego. Bernacki odcinał się od niektórych postulatów „lewicy” protestującej na uniwersytecie, ale krytykował Gowina i zapowiadał – nie wprost – złamanie dyscypliny partyjnej w głosowaniu nad reformą.
„Mam już przygotowane 1000 zł” - żartował Bernacki, mając na myśli spodziewaną partyjną karę.
Bardzo ostro Gowina krytykowała również posłanka Krystyna Pawłowicz:
Po zupełnie przeciwnej stronie sceny politycznej protest na UW poparł Robert Biedroń, prezydent Słupska i wschodząca gwiazda polityczna lewicy.
Wicepremierowi Gowinowi udało się zatem stworzyć sojusz ponad podziałami – zarówno lewica, jak prawica wzywają do odrzucenia ustawy.
Liberalne centrum – zazwyczaj przeciwne PiS – albo popiera ustawę, albo milczy. Po początkowym sprzeciwie rektor UW prof. Marcin Pałys uznał, że nie jest jego adresatem i zgodził się na pobyt protestujących w budynku uniwersytetu (pod warunkiem, że będą przestrzegać reguł prawa i porządku).
Uniwersytet wydał oświadczenie, w którym zachowuje neutralność. „Protestujący mają dostęp do wszelkiej potrzebnej im infrastruktury” - napisał rektor.
Uderzająco krytyczny wobec protestu jest prof. Michał Bilewicz, który w radiu TOK.FM uznał go 5 czerwca za niepotrzebny happening, a także zakłócenie etosu akademii i utrudnienie w prowadzeniu zajęć na UW (choć zajęć nie ma, a protest odbywa się na balkonie siedziby rektoratu).
Na twitterze ironizował:
Dość życzliwie odniosła się także do protestu prorządowa zazwyczaj „Solidarność”, chociaż się do niego nie dołączyła. Jak dowiaduje się nieoficjalnie OKO.press, nie jest to jednak wykluczone. Nadałoby to zapewne większą wagę protestowi i mogło skłonić Gowina do kolejnych ustępstw.
Akademicki Komitet Protestacyjny wydał dziś oświadczenie, w którym wyciąga rękę do uczelnianej "S".
"Świadomość zbieżności celów poddaną imperatywowi obrony przestrzeni akademickiej przed pozbawieniem jej autonomii, potencjalną merkantylizacją i upolitycznieniem oraz dalszą pauperyzacją odbieramy z satysfakcją i wdzięcznością. Jednocześnie wyrażamy szczerą nadzieję, że dialog środowisk zatroskanych o dobro wspólnoty stanie się zaczynem przyszłej konstruktywnej współpracy – tak w płaszczyźnie deliberatywnej, jak i w działaniu bezpośrednim w celu skutecznej obrony tegoż dobra".
Natomiast zdecydowanie poparła protest Komisja Zakładowa "S" na Uniwersytecie Łódzkim. "Popieramy inicjatywy, które wspierają nasze stanowisko w sprawie ustawy 2.0. - mówił wiceprzewodniczący "S", Dominik Szczukocki. - Nie zgadzamy się z marginalizowaniem związków zawodowych, działających w placówce, m.in. wykluczaniem ich przedstawicieli z rady uczelni i praktykami unikania rozmów".
Na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego zawisły czarne flagi, a na rektoracie UŁ pojawiły się flagi Solidarności.
Wspólny protest lewicy i prawicy przeciw reformie nauki nie oznacza naturalnie sojuszu, tylko wspólny interes. Jednym i drugim nie podoba się ustawa Gowina, ale z innych powodów.
Profesorowie z PiS są przeciwni ograniczeniu roli uczelni regionalnych, instytucjonalnym mechanizmom zmuszającym do publikowania po angielsku (kosztem języka polskiego) oraz „spłaszczeniu” hierarchii akademickiej (stąd sprzeciw wobec „szybkiej ścieżki” habilitacji za granty międzynarodowe, która zresztą już wypadła z projektu).
Lewica dostrzega w ustawie zagrożenie dla autonomii uczelni, umniejszenie roli humanistyki i nauk społecznych oraz groźbę upolitycznienia uniwersytetu.
Postulaty strajkujących na Uniwersytecie – publikowaliśmy je tutaj – stanowią świadomą próbę balansowania na linie, tak, aby zarówno część PiS, jak i lewicy mogło poprzeć protest. Taka strategia nie jest pozbawiona szans.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze