0:000:00

0:00

12 lutego 2020 radni Powiatu Sztumskiego (woj. pomorskie) przyjęli Samorządową Kartę Praw Rodzin (SKPR). To „lżejsza” odmiana uchwał o strefach wolnych od LGBT (dlaczego - wyjaśniamy dalej).

Wniosek o uchylenie uchwały grupa radnych złożyła jeszcze w marcu, dwa tygodnie po przyjęciu Karty. "Przewodnicząca rady wstrzymywała nasz wniosek, twierdząc, że kampania wyborcza nie jest dobrym terminem na jego procedowanie i że nie chce wywoływać kolejnej burzy i wojny ideologicznej"- mówi trójmiejskiej "Wyborczej" Leszek Sarnowski, radny powiatu sztumskiego z Obywatelskiego Porozumienia Samorządowego.

Wczoraj, we wtorek 22 września, projekt został w końcu rozpatrzony. Wnioskodawcy argumentowali, że uchwała nie tylko jest "ideologiczno-polityczna", ale też wprowadzono ją z naruszeniem podstawowych procedur i bez wymaganych konsultacji społecznych. Chociaż podczas obrad więcej słychać było głosów nieugiętych obrońców Karty, większość zagłosowała za jej uchyleniem.

Oznacza to, że w województwie pomorskim nie będzie ani jednej gminy, powiatu czy miasta, gdzie obowiązywałaby homofobiczna uchwała.

Alkoholizm i szkodliwe ideologie

"Pisowska większość przegłosowała uchwałę, która naszym zdaniem będzie początkiem ideologicznego kagańca nałożonego między innymi na szkoły" - pisał na Twitterze radny Leszek Sarnowski 12 lutego.

Chociaż Karta Praw Rodzin nie mówi wprost o osobach LGBT, to mówi o wsparciu rodziny rozumianej jako związek kobiety i mężczyzny. Karta zobowiązuje samorządy m.in. do odmowy finansowania projektów, które podważają rolę tak rozumianej rodziny. Czyli na przykład na projekty organizacji pozarządowych dotyczące promocji równości i tolerancji wobec osób LGBT.

Radni opozycji zarzucali karcie m.in. to, że dyskryminuje też rodziców samodzielnie wychowujących dzieci oraz rodziny żyjące w związkach nieformalnych. Autorem karty jest Instytut Ordo Iuris, którego przedstawiciel – Paweł Kwaśniak – był na sali podczas obrad. Za uchwałą było wtedy 10 radnych, przeciw 7.

Uchwałę krytykował m.in. burmistrz Sztumu, Leszek Tabor: "W dyskusji wnioskodawcy dokładnie wyłożyli swoje intencje stojące za tą uchwałą. Nie chodzi o ochronę rodzin tylko dzielenie, izolowanie, piętnowanie, hejtowanie i szukanie wśród mieszkańców tych, którzy nie pasują do polityczno-ideologicznych wyobrażeń głosujących za tą uchwałą".

Przeciwko Samorządowej Karcie Praw Rodziny przyjętej przez radnych powiatu sztumskiego zaprotestowali radni miasta Sztum. 26 lutego przyjęli stanowisko, w którym stanowczo sprzeciwiają się dzieleniu społeczeństwa, wykluczeniom i dyskryminacji.

Pisaliśmy o tym tutaj:

Przeczytaj także:

W odpowiedzi radny Pędziwilk napisał na Facebooku:

„Przyjęta przez Radę Powiatu większością głosów Samorządowa Karta Praw Rodzin ma za zadanie przeciwdziałać deprawacji rodziny w życiu społecznym oraz demoralizacji dzieci. Ma chronić przed przemocą, alkoholizmem oraz wpływami szkodliwych i obcych kulturowo ideologii takich jak gender propagowanej i wprowadzanej przez środowiska LGBT”.

Marksiści, neobolszewicy

Wniosek o uchylenie uchwały złożono już na początku marca. W uzasadnieniu wskazano m.in. uchybienia formalno-prawne: projekt nie został radnym przekazany w odpowiednim terminie, nie było też opinii komisji edukacji. Zwrócono uwagę na brak szerokich konsultacji społecznych oraz "ideologiczno - polityczny charakter" uchwały. "Została przeforsowana przez rządzącą większość, nie licząc się z opinią środowiska, do którego ma być adresowana. Efekt jest taki, że wywołała ona wojnę ideologiczną” - napisali radni opozycji we wniosku.

Podczas obrad rady powiatu 22 września argument błędów formalno-prawnych był podnoszony przez obie strony. Wątek "ideologiczno - polityczny" wybrzmiewał najmocniej w głosach radnych PiS. Zbigniew Pędziwilk stanowczo protestował przeciwko uchyleniu uchwały. "To ośmieszy radę, podważy kompetencje pani przewodniczącej, która wnosiła tą uchwałę" - argumentował, dodając, że nie może być tak, że "jeżeli nam się coś nie podoba albo sytuacja się zmienia, to będziemy sobie uchylać uchwały kiedy i jakie chcemy".

"Cała ta gra odnośnie tej karty praw rodzin jest sprawa politycznie rozdmuchana mająca daleko idące konsekwencje i będzie brzemieniem dla naszej społeczności" - mówił Pędziwilk i trudno się z tym nie zgodzić. Potem zaznaczył, że karta nikogo nie wyklucza ani nie stygmatyzuje.

Żeby to uzasadnić, wprowadził rozróżnienie na osoby homoseksualne "przeciw którym nikt nic nie ma i nie będzie miał, bo takie osoby były, są i będą - jak byśmy nie chcieli i co byśmy nie robili" oraz "chorą i niebezpieczną ideologię LGBT", którą łączył z neomarksistami, leninistami i neobolszewikami.

"Apeluję do wszystkich członków rady, w których sercu są głęboko zakorzenione wartości historyczne, naturalne, patriotyczne, aby powściągnęli się i zagłosowali zgodnie z własnym sumieniem i nie mieli obaw spojrzeć innym obywatelom prosto w oczy" - argumentował na koniec.

Radny Leszek Sarnowski skomentował słowa Pędziwilka jako kuriozalne. "Ośmieszyliśmy się 12 lutego, kiedy te niepotrzebną kartę uchwaliliśmy". Radny PiS Piotr Stec odpowiedział, że on się niczego nie wstydzi, a radny Adam Krupa zapewniał, że zdania nie zmienił, bo nie podda się "tej indoktrynacji LGBT".

Mimo to uchwała znosząca Kartę Praw Rodzin została zniesiona. Za zagłosowało 10 osób, przeciw 4, a 3 wstrzymały się od głosu. Tego samego dnia nad uchyleniem uchwały anty-LGBT debatowano też w Kraśniku na Lubelszczyźnie, który może stracić do 10 mln euro z funduszy norweskich. Radni Kraśnika postanowili jednak zostać ze swoją uchwałą na dobre i na złe.

Udostępnij:

Marta K. Nowak

Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).

Komentarze