0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

1 stycznia 2023 roku w TV Republika prawicowy satyryk Jan Pietrzak opowiadał, co należy zrobić z imigrantami do Polski.

„Mam okrutny żart z tymi migrantami, ale oni [Niemcy] liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy baraki dla imigrantów: w Auschwitz, w Majdanku, w Treblince, w Stutthofie. Mamy dużo baraków zbudowanych przez Niemców i tam będziemy zatrzymywać tych imigrantów wpychanych nam przez Niemców”.

Te słowa Pietrzak wypowiedział w kontekście dyskusji o relokacji imigrantów w ramach mechanizmów Unii Europejskiej. W ten sposób Pietrzak usiłował bronić linii Prawa i Sprawiedliwości w sprawie migracji.

View post on Twitter

Słowa Pietrzaka spotkały się z powszechnym potępieniem. Zareagowało Muzeum Auschwitz. „Instrumentalizacja losów ludzi, którzy ginęli w niemieckich obozach, w nikczemnej retoryce antymigracyjnej to haniebny i zatrważający przejaw moralnego oraz intelektualnego zepsucia” – napisało muzeum na oficjalnym koncie na X (Twitterze).

Na wypowiedź Pietrzaka natychmiast zareagował minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.

„Poprosiłem Prokuratora Krajowego Dariusza Barskiego o zajęcie się sprawą wypowiedzi Jana Pietrzaka na antenie Telewizji Republika oraz o wszczęcie śledztwa” – napisał minister sprawiedliwości.

Pietrzak się tłumaczy

W rozmowie z portalem Gazeta.pl prawicowy satyryk i publicysta wyznał, że „nie rozumie tej burzy”.

„To nie ja tak powiedziałem, tylko oni, organizatorzy [Niemcy – red.]. Mówili, że będą przysyłać tu [imigrantów – red.] do obozów do Polski, bo nie wiedzieli, gdzie ich przechować. Przeczytałem to gdzieś, że są takie plany, że będą obozy dla tych migrantów, których trzeba przysłać do Polski. To był mój stosunek do tej informacji” – mówił portalowi Pietrzak.

Tłumaczył, że w ten sposób chciał zwrócić uwagę na odsyłanie przez Niemców migrantów do Polski zgodnie z unijnym prawem. Według niego Niemcy mogą odesłać tych, którzy nielegalnie przekroczyli granice unijną w Polsce. W listopadzie 2023 roku pisaliśmy o zaostrzaniu przez Niemcy polityki migracyjnej. W jej ramach będą do nas odsyłać uchodźców częściej (przypomnijmy raz jeszcze – na zasadach, na które Polska się zgodziła).

„Ta wypowiedź jest drastyczna, bo Niemcy robią rzeczy drastyczne” – dodał Pietrzak.

Co Niemcy robili w Treblince i Majdanku

Faktycznie jednak Pietrzak – świadomie lub nieświadomie – życzył migrantom śmierci. Niemieccy naziści stworzyli różne kategorie obozów: obozy koncentracyjne służyły przede wszystkim izolacji uwięzionych (ale także ich wyniszczeniu przez ciężką pracę i głodowe racje żywnościowe). W obozach zagłady całe transporty ofiar mordowano zaraz po przybyciu, m.in. w komorach gazowych.

Takim obozem była np. Treblinka II (obok siebie funkcjonowały dwa obozy: nieopodal właściwego obozu zagłady Treblinka II funkcjonowała tzw. Treblinka I, karny obóz, w którym zabijano więźniów przez pracę).

Klucz do mechanizmu działania obozu zagłady polegał na utrzymywaniu przybyłych jak najdłużej w nieświadomości.

„Przywiezieni tu ludzie po wyjściu na rampę i «plac kolejowy» pozostawiali bagaż, zabierając ze sobą dokumenty i rzeczy wartościowe. Oddzielano ludzi niemających sił, inwalidów, chorych, starców i samotne dzieci (…). Zdrowych, w szybkim tempie, ciągle wrzeszcząc na nich i bijąc, kierowano do rozbieralni. Tutaj przejmowało ich komando czerwone. Dzielono przybyłych według płci. Kobiety i dzieci udawały się do rozbieralni na lewo, mężczyźni na prawo. Tutaj też, w zależności od potrzeb, dokonywano selekcji, wybierając odpowiednie osoby do pracy w obozie. (…) Wszystkim rozdawano sznurki, by powiązali nimi zdjęte buty. Kobietom po wejściu do baraku obcinano włosy.

Wpychaniem do komór i gazowaniem zajmowało się dwóch strażników ukraińskich, którzy pomagali sobie w tych czynnościach metalową rurą i szablą. Gazowanie stłoczonych ludzi trwało około 20 minut. Czasami proces ten przedłużano. Zwłoki wraz z krwią i ekskrementami wyciągane były po pochyłej podłodze komory przez otwarte z zewnątrz włazy. Po wyrwaniu ze zwłok złotych zębów oraz wyjęciu ukrytych w otworach ciała przedmiotów wartościowych zwłoki trafiały do dołów” – czytamy na stronach Muzeum w Treblince.

Cały system działał z niemiecką, przemysłową wydajnością i precyzją. Zabicie 5-6 tys. osób zajmowało 2-3 godziny.

Zwłoki zamordowanych wydobyto z dołów na wiosnę 1943 roku i palono na rusztach ułożonych z szyn kolejowych. W ten sposób spalono ponad 700 tys. ciał. Po powstaniu w Treblince w sierpniu 1943 roku – które zakończyło się ucieczką ok. 200 więźniów pracujących w obozie – Niemcy stopniowo wygasili jego działalność. Jesienią 1943 wszystkie zabudowania obozu zostały zniszczone.

Treblinka I, czyli zabijanie przez pracę

„Ale przecież Pietrzak nie życzył sobie gazowania imigrantów” – mógłby ktoś odpowiedzieć.

Warto więc przypomnieć, jak wyglądała praca w Treblince I – która formalnie nie była obozem śmierci, tylko obozem pracy.

„Regułą było, że wszyscy nowo przybyli do obozu pracowali przez pewien czas w żwirowni. Więźniowie wykonywali najcięższe prace, polegające na wydobywaniu żwiru i ładowaniu do wagonów, tzw. koleb. (…) Praca w żwirowni była bardzo wyczerpująca i po kilku tygodniach więźniowie popadali w osłabienie. Wachmani pilnujący więźniów w żwirowni wyróżniali się okrucieństwem.

Niezdolni do pracy, chorzy, słabi zazwyczaj szybko umierali lub byli zabijani przez SS-manów. W żwirowni nie wolno było nawet rozglądać się, gdyż uznawano to za próbę ucieczki”.

OKO.press nie jest pewne, czy satyryk Pietrzak wiedział, co mówi. Warto jednak, żeby się dokształcił i zrozumiał, czego naprawdę życzył odsyłanym przez Niemców do Polski – zgodnie z prawem! – imigrantom.

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze