Sąd Apelacyjny w Warszawie ostatecznie nakazał „Gazecie Polskiej” wydrukować sprostowanie słów premiera Mateusza Morawieckiego, który oczerniał krakowskich sędziów. Premier mówił, że w ich sądzie działała grupa przestępcza. Ten wyrok to duży sukces krakowskich sędziów, którzy mocno angażują się w obronę niezależności sądów
Korzystny dla sędziów wyrok sąd apelacyjny wydał w poniedziałek 9 grudnia. Sąd nakazał w nim opublikowanie w najbliższym numerze prawicowego tygodnika „Gazeta Polska” sprostowanie: nieprawdą jest, że w Sądzie Okręgowym w Krakowie działała zorganizowana grupa przestępcza.
Sąd Apelacyjny uznał, że jest to nierzetelna wypowiedź Mateusza Morawieckiego o faktach, a nie jego opinia. Dlatego nakazał sprostowanie.
Wyrok jest ostateczny i podlega wykonaniu. Jest on sporym zaskoczeniem, bo ta sprawa ciągnie się już rok i dwa razy w sądzie pierwszej instancji sędziowie z Krakowa przegrywali.
Grupa 38 sędziów z Sądu Okręgowego w Krakowie pozwała redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza. Pod pozwem podpisali się m.in. znani z obrony niezależności wymiaru sprawiedliwości sędziowie Waldemar Żurek, były rzecznik legalnej KRS, sędzia Dariusz Mazur i Beata Morawiec, byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, którą odwołał w trakcie kadencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Sędziowie zażądali sprostowania słów premiera Mateusza Morawieckiego z wywiadu dla „Gazety Polskiej” z czerwca 2018 r.
Premier wypowiadał się w nim bardzo krytycznie o krakowskich sędziach, którzy od początku 2018 roku są w sporze z Dagmarą Pawełczyk - Woicką, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, nominatką ministra Ziobry. Sędziowie nie akceptują jej metod zarządzania sądem oraz ograniczeń, jakie wprowadziła dla nich i dla dziennikarzy. Ostro krytykują ją w swoich uchwałach i domagają się jej dymisji. I właśnie do tej sytuacji odniósł się premier Morawiecki w wywiadzie.
Dziennikarz „Gazety Polskiej” pytał go: „Panie Premierze, czy mamy pełzający bunt władzy sądowniczej? Stowarzyszenia sędziów apelują do zagranicznych instytucji o ingerencję w wewnętrzne sprawy RP. W Krakowie sędziowie wystąpili przeciwko prezes powołanej przez ministra sprawiedliwości”. Morawiecki odpowiedział: „W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. Wszystko wskazuje na to, że działa tam zorganizowana grupa przestępcza”.
I dodał: „Jest też taka grupa sędziów, którzy nie chcą się pogodzić z nową rzeczywistością, z losowym przydzielaniem spraw sądowych, z brakiem możliwości przesuwania sędziów pomiędzy wydziałami. A przecież te i wiele innych naszych działań diametralnie zwiększa niezawisłość sędziów i jakość wyroków”. Mówiąc o „zorganizowanej grupie przestępczej”, premier odnosił się do sprawy byłych dyrektorów małopolskich sądów. Prokuratura zarzuca im działania niegospodarne i korupcję. W sprawie oskarżony został m.in. prezes Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Odpowiedzialnością za powstanie patologicznego układu Ministerstwo Sprawiedliwości usiłowało obciążyć m.in. byłą prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Beatę Morawiec. Tyle że dyrektorzy sądów podlegają resortowi sprawiedliwości, a nie prezesom sądów. Poza tym ta sprawa nie dotyczy sądu okręgowego, tylko apelacyjnego. I dlatego sędziowie chcieli sprostowania słów o zorganizowanej grupie przestępczej, bo mieli już dość kolejnych kłamstw o sądach.
OKO.press opisywało pozew sędziów:
W oddzielnym procesie przeciwko ministerstwu sprawiedliwości Beata Morawiec wygrała już nieprawomocnie przeprosiny od resortu ministra Ziobry za wiązanie jej odwołania z funkcji prezesa sądu, ze sprawą dyrektorów w sądach.
Proces o sprostowanie trwał blisko rok. Sąd Okręgowy w Warszawie w styczniu 2019 oddalił najpierw pozew sędziów. Sąd orzekł wtedy, że w wywiadzie premier nie mówił o nich, więc nie mogą żądać sprostowania. Ponadto uznał, że wywiad był autoryzowany, zaś słowa premiera były opinią, która nie podlega sprostowaniu.
Pisaliśmy o tym w OKO.press:
Apelację złożyli pełnomocnicy sądów adwokaci Sylwia Gregorczyk – Abram i Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy związani z Komitetem Obrony Sprawiedliwości. Oboje wspierającej obronę niezależności wymiaru sprawiedliwości.
I wygrali w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie, który w kwietniu 2019r. uchylił wyrok i wrócił sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd Apelacyjny orzekł wówczas, że sąd pierwszej instancji zrobił błąd w wyroku, bo opisał Sakiewicza jako osobę fizyczną, a nie jako redaktora naczelnego. Ponadto orzekł, że można prostować autoryzowane wywiady. Nakazał też sądowi okręgowemu ocenić kontekst wypowiedzi premiera, zestawiając je z pytaniami dziennikarza.
Pisaliśmy o tym wyroku w OKO.press:
W drugim procesie Sąd Okręgowy w Warszawie – w innym składzie - w sierpniu 2019r. ponownie jednak oddalił pozew. Sąd ten orzekł, że premier w wywiadzie nie odnosił się do sędziów z krakowskiego sądu okręgowego. Ponadto uznał wypowiedź premiera jako ocenę, a nie wypowiedź o faktach. Pisaliśmy o tym wyroku w OKO.press:
Pełnomocnicy sędziów złożyli znowu apelację i dziś, 9 grudnia wygrali.
Sąd Apelacyjny orzekł dodatkowo w tym wyroku, że oceniając wypowiedź Morawieckiego, trzeba mieć na uwadze jej kontekst, czyli należy wypowiedź premiera zestawić z pytaniem dziennikarza. A z pytania wynika, że dziennikarz nie wprost pyta o Sąd Okręgowy w Krakowie. I w takim kontekście padła odpowiedź Morawieckiego o grupie przestępczej.
Sąd Apelacyjny ograniczył jednak sprostowanie, które ma się ukazać w „Gazecie Polskiej” tylko do wypowiedzi o grupie przestępczej. Redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz nie musi umieszczać sprostowania za słowa Morawieckiego o tym, że jest grupa sędziów, która nie chce pogodzić się z losowym systemem przydzielania im spraw.
Proces o sprostowanie ma tzw. szybką ścieżkę w sądach, po to by wyroki w takich sprawach zapadły szybciej.
W tej sprawie proces wydłużyło jednak działanie prokuratury, która wypożyczała akta sprawy z sądu. Warszawska prokuratura dostała donos, że w ktoś opłacił za sędziów wpisowe od pozwu. Chodziło o sumę 600 zł. Donos był absurdalny, bo wpis opłacili sami sędziowie. Tyle że przelew do sądu zrobiono z prywatnego konta męża sędzi, która też podpisała się pod pozwem.
Opisaliśmy ten absurdalny donos w OKO.press:
Sprostowanie, które nakazał teraz sąd apelacyjny, powinno się ukazać najpóźniej w przyszłym tygodniu.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.
Komentarze