Na Węgrzech trwają wybory parlamentarne. Opozycja walczy o to, by po 12 latach odsunąć od władzy Viktora Orbána. Jednak sukcesem opozycji będzie też pozbawienie Fideszu większości konstytucyjnej.
Lokale wyborcze zamknęły się o godz. 19:00, głosowanie przeciągnęło się jednak, bo pod wieloma lokalami ustawiły się kolejki.
Opozycja i dziennikarze czekają na wyniki w historycznym budynku tuż obok lodowiska w Parku Miejskim. Z szeroko otwartych okien widać ekrany, na których wyświetlają się wyniki, scenę, na której ma wystąpić kandydat opozycji na premiera Péter Márki-Zay, oraz zamek Vajdahunyad. Przed godziną 22:00 miejsca dla publiczności powoli się zapełniają. Márki-Zay ma wystąpić przed godziną 23:00.
Powoli przybywa ludzi. Czekamy na wyniki i wystąpienia liderów opozycji.
Widok z pokoju prasowego w sztabie opozycji @oko_press#Wegrypic.twitter.com/94eXwabIB4— Agata Szczęśniak (@szczesniak__a) April 3, 2022
Atmosfera jest raczej senna. Nie zanosi się na trzęsienie ziemi, którym byłaby wygrana opozycji.
Pierwsze wyniki: Orbán zdecydowanie wygrywa
Spływają pierwsze cząstkowe wyniki. Po godz. 22:00 przeliczono 53 proc. głosów. Są to w dużej mierze głosy ze wsi i mniejszych okręgów wyborczych. Gdyby te wyniki się utrzymały, Fidesz miałby 134 mandaty, a opozycja 58.
To by oznaczało, że zdobywając ok. 56 proc. głosów, Orbán zachowuje większość konstytucyjną i ma o jeden mandat więcej niż obecnie. Do parlamentu wejdzie skrajnie prawicowa partia Mi Hazánk (Ruch Naszej Ojczyzny).
Nie jest zaskoczeniem, że Fidesz wygrywa praktycznie we wszystkich wiejskich okręgach, podobnie jak nie zaskakuje to, że opozycja zgarnia zdecydowaną większość mandatów w Budapeszcie. Jednak w Budapeszcie Fideszowi uda się wywalczyć co najmniej jeden mandat.
Do wyborów poszło 67,80 proc. uprawnionych.
Opozycja startowała z jednej listy, próbując w ten sposób zwiększyć swoje szanse w wyborach, które częściowo odbywają się w okręgach jednomandatowych. Prestiżową porażkę poniósł kandydat opozycji na premiera: Péter Márki-Zay przegrał w swoim okręgu z kandydatem Fideszu.
Po godzinie 19:00, gdy wyniki nie były jeszcze znane, Viktor Orbán lakonicznie podziękował: „Dziękuję wszystkim, którzy głosowali!”.
Kandydat opozycji na premiera na razie nie skomentował wyników. Péter Márki-Zay napisał jedynie w mediach społecznościowych: „Dziękuję wszystkim obywatelom Węgier, którzy poszli głosować. Wyrażam wdzięczność tym, którzy cały dzień sprawdzali prawidłowość wyborów i liczą głosy”.
Orbán ustawił wybory pod siebie
Partia rządząca miała nad opozycją przewagę – grała na własnoręcznie wytyczonym, skrajnie jej sprzyjającym terenie, zaprzęgając do tego całą państwową machinę, w tym podporządkowane publiczne i prywatne media. Odrzucała monitoring wyborów OBWE i zaprosiła do obserwowania wyborów Ordo Iuris.
Opisywaliśmy „walkę” rządzącej partii o nieprzegranie wyborów w kilku tekstach:
Kilka godzin przed wyborami w Budapeszcie
„To może być jedyna szansa opozycji” — mówi mi John, Amerykanin, od dwóch lat jest obywatelem Węgier, przed godziną głosował. Na pytanie, kto wygra wzrusza ramionami, jak większość osób, które o to pytam. „Nie wiem, mam tylko nadzieję” — śmiała się Dóra, która wczoraj towarzyszyła mi podczas wiecu opozycji w Budapeszcie.
„Rozejrzyj się, zobacz, to wszystko są plakaty Fideszu i Orbána. Finansowane przez państwo, z naszych podatków” — mówi John. Kiedy zwracam uwagę, że plakatów opozycji też jest dużo, a od kilku osób słyszałam, że kampania opozycji jest dużo bardziej widoczna niż we wszystkich poprzednich wyborach, John kręci głową. I przypomina, że większość węgierskich mediów jest związana z Orbánem. „Ludzie wierzą w to, co tam słyszą! Nawet inteligentni ludzie! Mówią: w radiu mówili to samo. A przecież radio też nie jest niezależne. We wszystkich państwowych mediach mówią to samo”.
„Ty to rozumiesz, jesteś z Polski. Oni się od siebie uczą: najpierw coś robi Putin, potem Orbán, potem Kaczyński, a później Erdoğan i prezydent Serbii. Jak rozmawiam z kimś z Francji albo Norwegii, to w ogóle nie rozumieją, co się tutaj dzieje”.
Pytam Johna o kandydata opozycji na premiera. „To dobry wybór. Jemu się chce. Mówi z przekonaniem, to jest bardzo ważne. Orbán tak mówi, nigdy nie ma wątpliwości, nawet jak opowiada kłamstwa. Péter Márki-Zay w jednych sprawach jest konserwatywny, w innych liberalny, to dobrze, że jest z mniejszego miasta. Większość Węgrów nie mieszka w Budapeszcie”.
Dlaczego Orbán zorganizował referendum w sprawie ustawy zakazującej rzekomej propagandy LGBT tego samego dnia, co wybory? „Chciał zmobilizować swoich wyborców. Mogli machnąć ręką: przecież Fidesz zawsze wygrywa, po co mam iść głosować? A z powodu tej ustawy pójdą i zagłosują”.
Do godziny 15:00 do urn poszło 52,75 procent wyborców. Cztery lata temu frekwencja była nieco wyższa: 53,64 proc.
Sprostowanie
Fundacji Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris do artykułu na oko.press autorstwa Agaty Szczęśniak pt. PILNE! Wybory na Węgrzech. Cząstkowe wyniki: znów wygrał Fidesz i Viktor Orbán [OKO.press z Budapesztu]
z dnia 3 kwietnia 2022 r.
Ordo Iuris nie zostało zaproszone do obserwacji wyborów na Węgrzech przez partię rządzącą Fidesz, lecz prowadziło ją z własnej inicjatywy
Jerzy Kwaśniewski – Prezes Zarządu Fundacji na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Wzrost społecznego poparcia Putina, wygrana Orbana, stałe poparcie dla Kaczyńskiego, czy kiedyś poparcie w Niemczech dla Hitlera i w Rosji dla Stalina pokazują, że można sobie wychować społeczeństwo nazistowskie za pomocą przemocy i propagandy.
Niestety.
Dlatego tak trzeba hołubić te obszary Ziemi, gdzie żyje trochę więcej ludzi przyzwoitych.
Zgadzam się. Zwrócę tylko uwagę na to na co zwrócono uwagę w artykule. W Niemczech, Norwegii, Holandii tacy ludzie nie doszliby do władzy. Te narody (starej demokracji) mają jakiś kręgosłup moralny i instynkt samozachowawczy, ludzie nie oddaliby głosu na rządy łamiące Konstytucję, praworządność, niszczące sądy. To się niestety dzieje w społeczeństwach postkomunistycznych, reżimowych, wychowywanych przez kilkadziesiąt lat komuny. Węgrzy, Polacy, Rosjanie nie rozumieją wolności, demokracji i to jest smutne.
hmmm… miałbym pewne wątpliwości: Niemcy już raz wybrali, co prawda prawie 90 lat temu, ale jednak. Natomiast współcześnie w Holandii mieliśmy przypadki wybrania populistów z ciągotami autorytarnymi. Popatrzmy też na UK – czymże różni się referendum ws. Berxitu od wyborów parlamentarnych? Niewiele, a ostatecznie obywatele bardziej uwierzyli pajacowi, który poprowadził Anglię na manowce.
XDDDD
Problem ma dopiero teraz UE, co z tym fantem proputinowskim zrobić. A ciekawym jest pytanie co zrobi z tym także nasz pan prezes i jego akolici. Lawirowanie między Moskwą a Brukselą przez ponad dekadę Orbana pozwoliło mu stworzyć systemu demokracji autorytarnej, twarzą zwróconą do Moskwy i z nią mocno związaną. Teraz jak widać scena polityczna na Węgrzech jest zabetonowana, a wszystkie sznurki trzyma w łapach Orban. Inna sprawa, że budząca zachwyt u części obserwatorów (także w naszym kraju) koalicja opozycyjna okazała się nie do zaakceptowania przez wyborców. I nic dziwnego trudno pogodzić ogień z wodą. Jak zbudować choć minimalnie akceptowalną platformę ideową z partii od skrajnie nacjonalistycznej po centrowe do lewicowych. Taka barwna kolacja jak widać nie wzbudzała zbytniej ufności i spowodowała, że znaczna część wyborców pozostała po prostu w domu, choć frekwencja była niej najgorsza. Dla nas wyborców i naszych partii opozycyjnych to dobra lekcja. Czy wyciągną wnioski zobaczymy już niedługo.
Sceny polityczne sa zabetonowane w calej europie. W takich Niemczech masz to wyboru:
– prawdziwych przyjaciol putina i realizatorow jego polityki- SPD, CDU, Zieloni, Linke (na poziomie lokalnym w Meklenburgi) i FDP odpowiedzialnych za wojne na Ukrianie
– przyjaciol putina ktorzy nigdy nie rzadzili AfD- ci przynajmniej za wojen nie sa odpowiedzialni
Swietny wybor prawda? A na koncu masz koalicje z czapy tak jak obecnie.
Co jest zabawne ze oko i lewica (wszystkie partie rzadzace na zachodzie) maja problem z "pro putinowskim" Orbanem ale problemu z putinowcami czyli wszystkimi partiami rzadzacymi na zachodzie (czyli sami z soba) nie maja. Taki np. prezydent Niemiec z SPD bliski przyjaciel lawrowa i putlera czekal dopiero do maskary w Buczy aby przeprosic (takie bla bla a nie przeprosiny) za swoja polityke. Idealnie do tego pasuje to zdanie- Mt 7,3-5 – Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?