Preambuła ustawy o Narodowym Instytucie Wolności mówi wprost, jaką aktywność obywatelską chce wspierać PiS. "Wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące tradycję polskiej inteligencji, tradycje niepodległościową, narodową, religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego"
Ustawa o Narodowym Instytucie Wolności to kolejny pospiesznie uchwalany przez PiS projekt:
De facto ustawa czeka już tylko na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.
Nowe prawo to nie tylko - jak często słychać w prawicowych mediach - problem organizacji pozarządowych, ale misternie przygotowany projekt przebudowy całego społeczeństwa obywatelskiego. Opiera się w głównej mierze na zmianach kompetencyjnych (mimo zapewnień o "dogłębnej reformie") i opakowany jest w konkretne barwy ideowe.
Jest to w zasadzie legitymacja prowadzonej już przez PiS polityki pompowania pieniędzy w "swoje" - narodowe i katolickie - organizacje.
A pomysł ten odzwierciedlają szczegółowe przepisy, o czym dalej.
Dlaczego powinniśmy bać się tej reformy? Pierwszym ryzykiem jest utrata niezależnych od rządu organizacji, które pełnią funkcje strażnicze, rozliczają instytucje państwowe, zajmują się monitoringiem, a także bronią praw mniejszości. W ich miejsce pojawią się inne będące legitymizacją dla polityki rządu.
Najboleśniej możemy przekonać się o tym już podczas wyborów samorządowych w 2018 roku. Co się stanie jeśli ich monitoringiem zajmą się jedynie finansowane przez PiS Kluby Gazety Polskiej, Ruch Kontroli Wyborów czy Solidarni 2010?
Miister Piotr Gliński - jeden z orędowników projektu - podczas Ogólnopolskiego Forum Inicjatyw Pozarządowych kokietował aktywistów opowiadając o funkcji strażniczej obywateli i obywatelek: "Funkcja kontrolna nie była spełniana i nie jest dalej spełniana przez społeczeństwo obywatelskie. Chcielibyśmy, żeby było lepiej, żeby było inaczej, ale moim zdaniem, niestety, tak jest. Teraz jest trochę lepiej.
Bo ilekroć PiS dochodzi do władzy, to na szczęście społeczeństwo obywatelskie się aktywizuje".
Gliński, który sam jest autorem wielu publikacji na temat kondycji społeczeństwa obywatelskiego, najwyraźniej zapomniał o swoich analizach. Jeszcze w 2013 roku mówił:
Jako ministrowi w rządzie PiS Glińskiemu bliżej teraz do wskazywania "podstawowych aktorów", którzy powinni odgrywać role pierwszoplanową.
W przemówieniu do klubów „Gazety Polskiej” (w grudniu 2016) Gliński mówił jasno: „To państwo jesteście społeczeństwem obywatelskim”.
W preambule do ustawy (dołączonej do projektu tuż przed złożeniem jej w Sejmie) można przeczytać, jaką konkretnie wizję społeczeństwa obywatelskiego ma PiS:
"Państwo polskie wspiera wolnościowe i chrześcijańskie ideały obywateli i społeczności lokalnych, obejmujące tradycję polskiej inteligencji, tradycje niepodległościową, narodową, religijną, socjalistyczną oraz tradycję ruchu ludowego, dostrzegając w nich kontynuację wielowiekowych tradycji Rzeczypospolitej Polskiej i tym samym chroniąc bogate dziedzictwo wspólnoty jej wolnych obywateli".
Organizacje pozarządowe zwracały uwagę, że preambuły towarzyszą aktom prawnym, które dotyczą spraw najwyższej rangi - tych, które mają charakter ustrojowy. Ustawa o Narodowym Instytucie Wolności, wprowadza zmiany kompetencyjne czy instytucjonalne, nie ma takiego charakteru. Dlatego apelowały o usunięcie preambuły. Bez skutku.
Przedstawiciele NGO-sów zaznaczali, że preambuła w takim kształcie "zamyka aksjologię w wartościach chrześcijańskich, co jest niezgodne z Konstytucją RP, w której zapisane jest „wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna jak i niepodzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski (…)”.
Ustawa wprost definiuje jakie organizacje będzie wspierało zgodnie z kryterium światopoglądowym. Równie istotne jest to, czego w preambule nie odnajdziemy:
PiS od początku forsowania ustawy ustami Piotra Kaczmarczyka (dyrektora ds. społeczeństwa obywatelskiego w Kancelarii Premiera), ministrów Piotra Glińskiego i Adama Lipińskiego (pełnomocnika ds. równego traktowania) mówi, że ustawa "wypłynęła ze środowiska organizacji pozarządowych", a sam projekt był poddany "szerokim konsultacjom".
W rzeczywistości podczas konsultacji 48 organizacji przysłało pisemne opinie o projekcie.
Aż 33 z nich zakwestionowało potrzebę tworzenia nowej instytucji.
Główna obawa wiązała się z przeniesieniem nadzoru do rządowej agencji i odejście od zapisów ustawy o pożytku publicznym, na rzecz uznaniowego przyznawania dotacji przez jednoosobowe ciało - dyrektora Narodowego Instytutu.
W ostatecznej wersji projektu nie uwzględniono najistotniejszych zastrzeżeń:
W ostatniej chwili zmieniono też projekt dopisując do niego preambułę oraz powołano nowe ciało - Komitet Pożytku Publicznego, który ma pełnić funkcję kontrolną wobec dyrektora Instytutu. To rozwiązanie pogłębiło tylko chaos strukturalny, co najlepiej oddaje diagram przygotowany przez Fundację im. Stefana Batorego.
Mimo apeli organizacji pozarządowych nie zorganizowano ani konsultacji nad nowym projektem, ani wysłuchania publicznego.
Teoretycznie (zgodnie art. 28 nowej ustawy) sposób realizacji zadań ma przebiegać zgodnie z obowiązującą dotychczas ustawą o działalności pożytku publicznego i wolontariacie. Tryb rozdzielania pieniędzy uzależniony był od stabilnych rozporządzeń ministra, które ten miał obowiązek konsultować z ekspertami i NGO.
To tylko teoria, bo art. 28 kończył się słowami “chyba że poniższe przepisy stanowią inaczej”. Po poprawce wprowadzonej do projektu przez Komisję 12 września 2017 – wykreślono możliwość innego trybu realizowania zadań. Jednak podczas posiedzenia Biuro Legislacyjne tłumaczyło, że mimo to stosowanie innych trybów będzie możliwe - wynika to z całej konstrukcji ustawy.
Art. 30 wprowadza otwiera drogę do innego trybu przyznawania dotacji niż określono w ustawie o pożytku publicznym. Oznacza to, że w przypadku każdego konkursu mogą obowiązywać np. inne wzory ofert czy sprawozdań. Utrudni to organizacjom życie, bo za każdym razem będą musiały na nowo stawiać czoła administracyjnym wymogom, poznawać nowe procedury.
Przede wszystkim jednak rodzi obawę, że procedury konkursowe będą ad hoc modyfikowane, a organizacje nie będą traktowane w sposób równy. To furtka dla uznaniowych decyzji.
Ustawa też nie określa jaka jest rola ekspertów przy ocenie ofert konkursowych. Do tej pory system ocen opierał się właśnie na profesjonalnych i standaryzowanych opiniach osób spoza ministerstwa. Teraz stosowanie ustawy będzie kształtowała praktyka.
Może być tak, że oceną będą się zajmować pracownicy Instytutu.Nawet jeśli będą mieli wystarczające doświadczenie administracyjne, to ich kompetencje do oceny potrzeb różnych grup społecznych i organizacji, mogą nie być wystarczające. Jak to wpłynie na rzetelność procesu przyznawania dotacji?
Organizacje pozarządowe apelowały, by zmienić kształt Rady Instytutu, która ma opiniować decyzje Dyrektora. Pierwszy projekt zakładał, że w jej skład wejdzie tylko dwóch reprezentantów organizacji pozarządowych. Niesprecyzowany był też sposób ich mianowania. Ostatecznie zwiększono liczbę przedstawicieli trzeciego sektora do pięciu. O członkostwo w Radzie mogą ubiegać się organizacje, które mają poparcie przynajmniej 20 innych organizacji lub trzech zrzeszeń NGO.
Jak duży będzie wpływ Rady? Przysługujące im prawo wglądu w dokumenty powinno zapewnić większą jawność działania Instytutu. Wszystkie decyzje pisemne będą musiały mieć uzasadnienie.
Jednak to nie jej decyzje będą kluczowe.
Jednym z argumentów stojących za utworzeniem Instytutu miało być też zwiększenie środków publicznych, które płyną do organizacji pozarządowych. Jednak w projekcie pojawił się zapis, który pozwala Instytutowi zarówno zlecać realizację zadania, jak i wypełniać je samodzielnie.
To rodzi obawę, że Centrum będzie konsumowało środki przeznaczone dla NGO i przeznaczy je na utrzymanie swoich pracowników. To oznacza, że środki dla organizacji mogą się zmniejszyć.
Na razie Narodowy Instytut Wolności będzie dysponentem dwóch puli pieniędzy:
FIO to jeden z głównych programów dotacyjnych dla organizacji pozarządowych. Jego dysponentem do tej pory było Ministerstwo Rodziny.
W latach 2012-2016 (podczas czterech pul dotacji) organizacje pozarządowe otrzymały 620 mln zł z Funduszu.
Dla przykładu, w 2015 roku z 5 tys. 652 zgłoszonych w konkursach projektów dofinansowano 637. A to oznacza, że Fundusz pokrył ok. 11 proc. wszystkich zgłoszonych potrzeb. Łączna kwota dotacji w 2015 roku wyniosła ok. 57,5 mln zł.
Budżet Funduszu Wspierania Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego powstanie z odpisu 4 proc. z wpływów z gier hazardowych. Ocenia się, że przychody będą na poziomie 40 mln zł rocznie.
Do tej pory wszystkie fundusze centralne umocowane były przy ministerstwach. Autorzy ustawy zakładają, że docelowo NIW ma centralizować wszystkie publiczne pieniądze na rozwój społeczeństwa obywatelskiego.
O jakie środki dokładnie chodzi? Wciąż nie wiadomo, bo Instytut miał być tylko jednym z elementów kompleksowej strategii Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Powstanie takiego dokumentu już w marcuu 2016 zapowiedział Wojciech Kaczmarczyk (wtedy pełnomocnik ds. równości i społeczeństwa obywatelskiego, dziś dyrektor departamentu społeczeństwa obywatelskiego w KPRM). Miały się w nim znaleźć nowe programy rozwoju społeczeństwa obywatelskiego (określające konkretne cele i kierunki działań).
Jednak jedynym owocem tych deklaracji jest Narodowy Instytut Wolności, który przebudowuje sposób rozdzielania finansowania.
PiS chciał też, by NIW stał się dysponentem Funduszy Norweskich i EOG na rozwój społeczeństwa obywatelskiego. Jednak na to rozwiązanie nie chcą się zgodzić Norwegowie. Rządowa agencja rozdzielająca pieniądze dla organizacji pozarządowych to precedens na skalę europejską. Operatorami poprzedniej puli (2013-2017) były wyłonione w otwartym konkursie Fundacja im. Stefana Batorego i Fundacja Dzieci i Młodzieży. A budżet wyniósł 37 mln euro.
Negocjacje pomiędzy rządami Polski i Norwegii trwają od 2016 roku i choć już w 2015 roku ustalono, że Polska w latach 2016-2021 dostanie 809 mln euro (z czego 10 proc. pójdzie na rozwój społeczeństwa obywatelskiego), to dopóki rządy nie dojdą do porozumienia, nowa pula pieniędzy nie zostanie wypłacona.
NGO
Piotr Gliński
Rząd Beaty Szydło
Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego
NIW
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze