0:000:00

0:00

Miejsce, które wybrał PiS, było symboliczne — zniszczony w czasie wojny przez Niemców Zamek Królewski. Na prezentacji raportu pojawiła się duża część kierownictwa partyjno-rządowego: prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, wicemarszałkowie sejmu z PiS (Gosiewska i Terlecki), wicemarszałek Senatu Pęk, wicepremierzy Gliński, Błaszczak i Kowalczyk oraz prezeska Trybunału Konstytucyjnego z nadania PiS Julia Przyłębska.

Dostojników było tak wielu, że prowadzący konferencję prezenter TVP Krzysztof Ziemiec nie wymienił wszystkich — pominął wicepremiera Henryka Kowalczyka i prezes TK. Tę ostatnią powitał dopiero w swoim przemówieniu Kaczyński. „Nisko się kłaniam i dziękuję za przybycie” — powiedział.

Nie obyło się bez momentów zabawnych — na wstępie Ziemiec powiedział, nawiązując do zniszczeń wojennych, że „Zamek i Warszawa po latach, jak feniks z popiołów się odrodziły”. Pominął fakt, że zarówno miasto, jak i Zamek Królewski, odbudowano w czasach PRL, a nie „odrodziły się” same.

Kto napisał raport?

„Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II Wojny Światowej 1939-1945” — można go ściągnąć tutaj — powstawał od 2017 roku, pracował nad nim zespół, którym „dowodził, kierował poseł Arkadiusz Mularczyk”, jak wyraził się prowadzący prezentację Ziemiec. Pracowało nad raportem ok. 30 osób, w tym ekonomistów, statystyków i historyków (wśród recenzentów naukowych znalazł się autor podręcznika do HiT, historyk, prof. Wojciech Roszkowski, ale także np. znana ekonomistka prof. Elżbieta Mączyńska).

Kim są autorzy? Główne rozdziały poświęcone obliczaniu strat wojennych opracowało kilku naukowców: prof. Mirosław Kłusek, ekonomista z Uniwersytetu Łódzkiego; dr Paweł Pońsko, adiunkt w jednostce Zakład Ekonomii Matematycznej w Szkole Głównej Handlowej; prof. Jan Jacek Sztaudynger, ekonomista i statystyk (UŁ); prof. Paweł Baranowski, ekonomista (UŁ), prof. Mieczysław Prystupa, ekonomista (Politechnika Warszawska). Niektórzy z autorów, co nie zaskakuje, mają poglądy polityczne bliskie PiS — np. prof. Sztaudynger należy do Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu. Są to jednak naukowcy z istniejącym, weryfikowalnym dorobkiem i cytowaniami, a nie partyjni funkcjonariusze.

Wśród autorów (ściślej: jest autorem jednego podrozdziału) znalazł się dr hab. Tomasz Panfil z Instytutu Pamięci Narodowej, który ma w OKO.press bogatą kartotekę — m.in. w 2017 roku napisał artykuł, w którym twierdził, że „Po agresji Niemiec na Polskę sytuacja Żydów nie wyglądała bardzo źle”, co wywołało publiczny skandal. W ekspertyzie sądowej stwierdził, że „swastyka jest symbolem wieloznacznym, a NSDAP była partią lewicową”. Media posądzały go także o bliskie kontakty z neonazistami.

Kaczyński: musimy być państwem poważnym

Raport, co podkreślano wielokrotnie, powstał z inicjatywy Jarosława Kaczyńskiego. Autorzy — jak mówił prowadzący Ziemiec — dziękowali mu za „życzliwość i polityczne wsparcie”. Podobne podziękowania Kaczyńskiemu składali Morawiecki i Mularczyk.

Kaczyński wygłosił polityczne przemówienie jeszcze przed oficjalną prezentacją raportu.

Mówił, że publikacja raportu (długo odkładana) „jest także decyzją, decyzją podjęcia tej sprawy na forum międzynarodowym (…) Można w długim i trudnym procesie uzyskać odszkodowania za to wszystko, co naród niemiecki, co państwo niemieckie, uczyniło Polsce w latach 1939-1945”.

Raport przedstawił jako część procesu „wstawania z kolan” — przywracania Polsce siły, co jego zdaniem robi PiS.

„To koncepcja odbudowy normalności — normalność jeśli chodzi o funkcjonowanie państwa polskiego (…) Dziesiątki państw uzyskało odszkodowanie, natomiast Polska nie uzyskała (…).

Jeżeli ma być państwem poważnym, państwem chroniącym swoich obywateli, państwem dbającym o swoje interesy (…) nie ma żadnego powodu, żeby Polska była wyłączona”

— mówił.

Rezygnację z dochodzenia od odszkodowań przedstawił jako „postawę, jaką można określić jako wyraz daleko idącego, chorobliwego wręcz kompleksu — kompleksu niższości (…) ona nie może stanowić czegoś, co buduje (…) to może być tylko podstawa drogi ku nowemu zniewoleniu, nowym stratom”.

I dodawał, że Niemcy napadli, więc powinni zapłacić:

„Nie możemy nad tym przechodzić do porządku dziennego, tylko dlatego, że komuś się wydaje, że Polska jest na radykalnie niższej pozycji niż inne kraje, a Polacy — niż inne narody (…) Zawsze odrzucaliśmy taką postawę i w dalszym ciągu ją odrzucamy”.

Kaczyński podkreślał, że zdaje sobie sprawę, iż Niemcy nie będą chciały rozmawiać o reparacjach. „Wiemy, że wchodzimy na drogę, która będzie trwała długo i nie będzie łatwa (…) Historia ma różnego rodzaju zakręty i trzeba brać to pod uwagę (…) Któregoś dnia odniesiemy tutaj sukces” — przekonywał.

Kaczyński chce uczyć Niemców

W swoim przemówieniu Kaczyński także oznajmił, że Niemcy powinny się „rozliczyć”:

„Mamy też inną, drugorzędną przesłankę. Niemcy nigdy naprawdę nie rozliczyły się ze swoich zbrodni wobec Polski (…) mówię o tych zbrodniach, które dotyczą naszego kraju, dotyczą Polaków. Mieliśmy abolicję dla zbrodniarzy, bo tak to trzeba określić, nigdy takiego aktu nie było, ale różne akty tworzyły system abolicyjny (…) Nigdy niemiecka pedagogika, polityka historyczna, zbrodni wobec narodu polskiego nie podejmowała. Nigdy nie stały się częścią niemieckiej świadomości (może z wyjątkiem elit) Musimy dążyć do głębokiej przebudowy świadomości narodu niemieckiego”.

Uznał, że kwota reparacji — 6 bln 200 mld złotych — „to suma z punktu widzenia Niemiec całkowicie możliwa do udźwignięcia i nie obciążająca ich gospodarki w żaden nadmierny sposób”.

Kaczyński zaproponował także udział w reparacjach państwu Izrael. „Poważna część tej grupy [zamordowanych] to Polacy narodowości żydowskiej lub pochodzenia żydowskiego (…) jeśli państwo Izrael byłoby zainteresowane jakimś udziałem w tym przedsięwzięciu, z odpowiednimi skutkami finansowymi, to jesteśmy na takie rozmowy otwarci”.

Podkreślił, że przed wojną Żydzi „byli traktowani równo — byli w całym tego słowa znaczeniu obywatelami naszego kraju” (z czym nie zgadza się większość ekspertów zajmujących się przedwojennym antysemityzmem).

OKO.press czuje się w obowiązku przypomnieć, że zdaniem historyka prof. Krzysztofa Ruchniewicza — który naukowo zajmuje się kwestią reparacji — Niemcy płaciły je już wielokrotnie i wielokrotnie uznawały swoją moralną odpowiedzialność.

Przeczytaj także:

Mularczyk: to była tylko humanitarna danina

Raport składa się z trzech tomów. Najważniejszy jest pierwszy. Tam znajdują się m.in. szacunki strat. Dwa pozostałe (ich pomysłodawcą był sam premier Mateusz Morawiecki) zawierają dokumentację fotograficzną zbrodni i listę miejsc, w których zostały popełnione.

Po przemówieniach marszałek Witek i premiera Morawieckiego — których cytować nie będziemy, bowiem nie powiedzieli nic istotnego — raport prezentował poseł Mularczyk. Zaczął od podziękowań dla Kaczyńskiego.

„Od wydania sprawozdania w 1947 roku do dziś nie powstało żadne inne opracowanie dotyczące strat wojennych” — mówił, dodając, że „nie można w pełni ująć rozmiaru wojennych nieszczęść”, a „prezentowany dziś raport jest księgą otwartą i dokumentem żywym”.

Mularczyk odniósł się także do wypłat odszkodowań, które — w kilku różnych falach — rząd RFN wypłacał polskim obywatelom od lat 50. XX wieku. „Wypłaty te nie miały charakteru odszkodowania, ale stanowiły jednorazową pomoc humanitarną” — stwierdził, podkreślając, że były bardzo niskie.

Mówił także nieco o szacowaniu strat — czyli o tym, w jaki sposób autorzy raportu wyliczyli tak astronomiczną kwotę. Jej większość (4 bln 300 mld) to wycena utraconej pracy osób zabitych przez Niemców. „Wynagrodzenie za pracę dla całego życia człowieka ustaliliśmy na 800 tys. złotych (200 dol. USA w 2021) za jedną osobę” — mówił.

500 mld zł to wartość pracy polskich robotników przymusowych — którzy pod koniec wojny stanowili ¼ pracowników w Niemczech.

„Wartość strat w majątku rzeczowym szacowano w cenach aktualnych, doliczając utracone korzyści i zniszczenia” — mówił. Szacunki mają uwzględniać m.in. wartość budynków mieszkalnych, obiektów zabytkowych i sakralnych, dóbr ruchomych (np. taboru kolejowego), energetyki, przemysłu, rzemiosła. Doliczono nawet koszty zaboru budynków przez okupanta, które mogły przynosić dochód, a także straty Wojska Polskiego w czasie kampanii wrześniowej — 797 mld 380 mln zł łącznie.

Autorzy wycenili także straty w bankowości — na 89 mld 321 mln zł (dla porównania: to dziesięciokrotność zysków netto całego sektora bankowego w 2021 roku wg GUS).

Oszacowano też straty z podatków i monopoli państwowych — na 296 mld 400 mln zł — oraz koszty utrzymania niemieckich formacji wojskowych (196 mld 320 mln zł).

Ogółem straty polskie raport Mularczyka wycenił na 6 bln 220 mld 609 mln zł, czyli 1 bln 532 mld 170 mln dolarów USA po kursie z 2021 roku.

Na zakończenie Mularczyk zaatakował także Niemcy. „Ich działania ograniczają się do symbolicznych gestów i słów o moralnej odpowiedzialności” — mówił. To „gra na przemilczenie, przedawnienie, zapomnienie”.

„Mówimy dość” — zakończył dramatycznie.

Opozycja i ekonomiści: to hucpa i gra na wybory

Ekonomiści nie zdążyli jeszcze przeczytać raportu, ale z wielu pierwszych reakcji wynika, że liczne założenia przyjęte przez Mularczyka mogą wydawać się wątpliwe.

„Wygląda na to, że autorzy #reparacje zakładają, że straty Polski w WW2 równały się co najmniej wartości całego ówczesnego kapitału, który następnie przeskalowali wzrostem PKB od tego czasu. jeśli skalowali tylko inflacją to ponieważ PKB Polski wzrósł w tym czasie (realnie) ok. 8-10 razy to musieliby zakładać, że straty w WW2 były 8-10 razy większe niż cały ówczesny kapitał. Na oko więc (nie widziałem raportu) to to się ekonomicznie nie trzyma kupy”

— oceniał na Twitterze dr Maciej Bukowski, ekonomista z SGH.

„Fatalne są relacje z Niemcami, chcemy wrócić do tego, żeby Trójkąt Weimarski miał wpływ, ta sprawa została zamknięta w 1953 roku, potwierdzają to dokumenty. nie uważam, żeby przyszły rząd demokratyczny wrócił do sprawy reparacji” — mówił rano 1 września w RMF FM Grzegorz Schetyna, b. przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

„Domaganie się reparacji za zamordowanie 6 milionów polskich obywateli w czasie II wojny światowej to odrażający cynizm polityczny. Smierć tych ofiar nie ma ceny. Rolą Polski jest pamiętać o drugiej wojnie a nie zarabiać na niej”

napisał na Twitterze poseł Lewicy, socjolog prof. Maciej Gdula.

Według ustaleń WP w PiS podjęto decyzje, że temat reparacji będzie głównym motywem objazdu prezesa Kaczyńskiego po Polsce, który ma zacząć się 3 września 2022 od spotkania w Nowym Targu. Antyniemieckie uczucia mają stać się paliwem wyborczym PiS.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze