0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Wyborcza.plFot. Patryk Ogorzałe...

Co mówili? Jak głosowali? Gdzie manipulowali? O co się kłócili? W soboty rekapitulujemy dla państwa, czym próbowali mamić nas politycy w mijającym tygodniu.

Obraz przyszłości wyłaniający się z najnowszej wersji politycznego przekazu Prawa i Sprawiedliwości jest zaiste przerażający.

Oto mamy rok 2025, dwa lata temu opozycja wygrała wybory i od tego czasu na szyi Polaków zaciska się coraz mocniej sznur politycznie poprawnej eko-dyktatury. Po ulicach chodzą patrole policji poprawności, rekrutowanej wyłącznie z wegan i osób LGBT. Ich opaski na mundurach z charakterystycznymi złotymi gwiazdami na błękitnym tle budzą powszechne przerażenie. Zanim ich ujrzysz, z daleka słyszysz już, jak się zbliżają, na złość Polakom pogwizdując złowrogo “Odę do radości”.

Tymczasem gdzieś na pabianickim blokowisku Normalna Rodzina (chłopak i dziewczyna) przygotowuje się do codziennego rytuału. On uszczelnia okna, szpary w drzwiach i zasuwa zasłony. Ona wygląda na klatkę, czy nie ma w pobliżu zbyt ciekawskich oczu i nozdrzy. Następnie on wyciąga ukryte w koszu na bieliznę precjoza: kostkę smalcu i filet wieprzowy. Ona wrzuca smalec na rozgrzaną patelnię, tłuszcz zaczyna skwierczeć. On w dłoni ściska filet, zaraz zaczną go smażyć. Para patrzy na siebie z czułością, a w tym spojrzeniu jest Polska…

Ale wtem! Drzwi z hukiem wylatują z zawiasów, do mieszkania wpada policja poprawności, konfiskuje wieprzowinę, zabezpiecza roztopiony smalec, a Normalna Rodzina zostaje poddana kwarantannie, podczas której może jeść tylko kotlety sojowe w panierce ze sproszkowanych chrząszczy przygotowanych zgodnie z dyrektywą Unii Europejskiej.

Na uzasadnioną po tym wstępie obawę Szanownych Czytelniczek i Czytelników, czy aby wszystko z OKO.press w porządku, spieszymy odpowiedzieć, że z nami i owszem. Niestety gorzej z innymi.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Tajny plan opozycji: żeby Wielkanoc była bez mięsa

Oddajmy głos Krzysztofowi Sobolewskiemu, posłowi i sekretarzowi generalnemu PiS:

“Prezydent Rafał Trzaskowski ujawnił zręby zarysu programu PO, który tak skrzętnie jest ukrywany przed Polakami. Można powiedzieć, że to taki program Korea Północna plus. To dążenie lewackich ideologii do ideału, czyli Korei Północnej, gdzie samochód jest towarem luksusowym, lub go nie ma, ubrania są zazwyczaj nie nowe, tylko używane i w ograniczonych ilościach, a pokarm spożywa się rzadko. Zrobimy wszystko, aby to nigdy nie dotarło do Polski, nie spotkało Polaków”.

“Jeżeli wybory wygra Rafał Trzaskowski, to być może tego typu regulacje będzie chciał wprowadzić. Kartki na mięso były w PRL-u. Jeżeli Rafał Trzaskowski chce jeść mniej mięsa i nabiału, to niech tak robi. To jest jego sprawa. Ale nie można narzucać takiej diety Polakom” - deklarował z kolei w Polskim Radiu 24 wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba.

A wszystko podstemplował prezes PiS Jarosław Kaczyński, który obronę Polaków przed dyktaturą pragnącą odebrać im mięso od ust, przekształcił w oficjalny program partii i władzy:

“Objawia się nam wielkie szaleństwo. Mogę zapewnić, że nasza formacja będzie broniła prawa do wyboru stylu życia, sposobu odżywiania się, normalności. Chcę to mocno podkreślić: my jesteśmy za wolnością, nie chcemy sztucznych ograniczeń w imię jakichś ideologii. Od nas Polacy nigdy nie usłyszą, że mają ograniczyć jedzenie mięsa, picie mleka, że mają obowiązek zmienić samochód na elektryczny albo nosić dwie koszule czy sukienki” - podkreślił lider Prawa i Sprawiedliwości na łamach tygodnika “Sieci”.

Wcześniej natomiast politycy obozu władzy przez kilka dni wrzucali na swoje media społecznościowe filmy pokazujące, jak jedzą mięso (mało apetyczne to obnoszenie się)

oraz identycznie brzmiące deklaracje miłości, kolejno do Polski, rodziny, mięsa, samochodów oraz niechęci - do jedzenia chrząszczy, do Niemiec, które nakazują nam jeść chrząszcze oraz do eko-ideologii.

Co ciekawe, taką deklarację zamieścił także poseł Łukasz Mejza, co w wypadku miłości do samochodów może trochę dziwić, poseł jest bowiem parlamentarnym rekordzistą w lataniu samolotami na koszt podatnika: od stycznia do listopada 2022 r. przelatał w ten sposób 80 tys. zł, czyli tyle, ile brutto zarobi przez cały rok Polka pracująca za średnią krajową.

Łukasz Mejza 🇵🇱 na Twitterze: „Kim jestem? 🙏 Wierzę w Boga! 🇵🇱 Kocham Polskę! 💪 Jem mięso! 🚘 Jeżdżę samochodem! 🇩🇪🤝🇷🇺 😡 Mówię „nie” sojuszowi Berlina i Moskwy! 👨‍👩‍👦 Rodzina to dla mnie mąż, żona i dzieci. 🌳 Kocham przyrodę, ale nie eko-ideologię Timmermansa! 💵 Chcę zachowania gotówki i własnej waluty".

Podsumujmy więc krótko najnowszą narrację PiS:

  • jeśli wybory wygra opozycja, zbliżająca się Wielkanoc to być może ostatnie święta z białą kiełbasą (Mejza),
  • święta z kiełbasą będą ostatnie, bo Platforma Obywatelska chce wydzielić Polakom mniej mięsa, niż wydzielał im generał Jaruzelski w stanie wojennym (Kaczyński),
  • generalnie wszelki pokarm będziemy spożywać rzadko, a do tego w starych łachmanach (Sobolewski),
  • a wszystko, co powyżej, wiadomo, gdyż takie zasady zapisano w rekomendacjach organizacji C40 Cities, zaś opozycja chce je wprowadzić w życie.

O zamachu opozycyjnych siepaczy na kotleta i kiełbasę poinformowały wiernych widzów "Wiadomości".

Kobieta w studiu telewizyjnym. Na dole pasek: "opozycja zakaże Polakom jeść mięso?"
Zrzut ekranu "Wiadomości" TVP

Zaś dziennikarz TVP Info Michał Rachoń tak się rozpędził, że aż doszedł do końcowego efektu opozycyjnych zamiarów, którym jest, ni mniej, ni więcej, tylko po prostu zlikwidowanie człowieka. Jest jednak nadzieja, że PiS gatunek ludzki uratuje i kotleta schabowego zabrać gatunkowi ludzkiemu nie da.

Tak oto 28 lat po wydaniu płyty “Ogród koncentracyjny” zespołu Świetliki, program PiS i jego medialnego zaplecza da się streścić frazą jednej z piosenek z tego albumu:

“Nigdy nie oddam, nie oddam nikomu, mojej wolności i salcesonu”.

Trzaskowski jako eko-dyktator

No dobrze, ale skąd ten nagły wykwit absurdu?

Wszystko zaczęło się od publikacji “Dziennika Gazety Prawnej”, który z nieco niejasnych powodów w 2023 roku opublikował newsa o sformułowanych w 2019 r. rekomendacjach organizacji C40 Cities, dotyczących zapobieganiu katastrofie klimatycznej.

Do organizacji należy 96 miast, m.in. Rzym, Pekin, Lizbona, Kuala Lumpur, Paryż, Nairobi, Johannesburg. Jest również Warszawa. A jak Warszawa to Rafał Trzaskowski, a jak Trzaskowski, to Platforma Obywatelska, a jak Platforma, to opozycja. No i się zaczęło.

Raport opisywał w OKO.press Marcel Wandas. Rekomendacje raportu mają sprawić, że bardziej prawdopodobne stanie się powstrzymanie wzrostu rocznych temperatur. Co dokładnie zawierają? Przede wszystkim zalecenia dotyczące ograniczenia konsumpcji, w tym tej codziennej. Chodzi między innymi o:

  • spożywanie najwyżej 16 kg mięsa na osobę rocznie, w ambitnym wariancie wykluczenie jej z diety,
  • ograniczenie spożycia nabiału do 90 kg na osobę – i znowu, w ambitnym wariancie wykluczenie go z diety,
  • zmniejszenie liczby samochodów na 1000 mieszkańców do najwyżej 190,
  • wydłużenie żywotności aut do 20 lat,
  • wydłużenie życia urządzeń elektronicznych do 7 lat,
  • ograniczenie dziennego spożycia do 2,5 tys. kcal w przypadku mężczyzn oraz 2 tys. kcal w przypadku kobiet,
  • skrócenie łańcuchów dostaw, postawienie na zakupy od lokalnych wytwórców.

Rzeczywiście, np. ograniczenie spożywania mięsa do najwyżej 16 kg na osobę, w Polsce stanowiłoby radykalną rewolucję, szkopuł jednak w tym, że rekomendacje C40 nie stanowią ani programu politycznego, ani punktów do zrealizowania w określonym czasie. To po prostu ramy indywidualnej konsumpcji, które najlepiej pomogłyby w walce ze zmianami klimatu.

„Ostatecznie to ludzie decydują, jaki rodzaj żywności jedzą i jakie robią zakupy. To także każda jednostka indywidualnie decyduje, ile nowych ubrań kupić lub czy chce posiadać własny samochód oraz ile lotów wykona"

mówił portalowi Smoglab Rolf Rosenkrantz, rzecznik C40 Cities.

Skąd więc biała gorączka, która opętała polską prawicę? Powody są co najmniej trzy.

PiS jak strażak piroman

Po pierwsze, histeria wokół wyssanych z palca planów dotyczących odgórnego i gwałtownego ograniczenia konsumpcji mięsa przez Polaków, ma pomóc PiS po raz kolejny usankcjonować w przestrzeni publicznej spór pomiędzy normalnością (której broni PiS) a nienormalnością (której chce opozycja).

W 2015 i 2018 roku obóz Jarosława Kaczyńskiego budował taką opowieść wobec absurdalnych tez o planowanym przez PO przyjęciu setek tysięcy imigrantów z krajów muzułmańskich, a w 2019 tematem była mityczna seksualizacja dzieci, którą wg PiS chcą wymusić środowiska LGBT (“Wara od naszych dzieci” - krzyczał wtedy prezes Kaczyński, prywatnie człowiek bezdzietny).

Teraz najwyraźniej tematem konfliktu między oderwanymi od rzeczywistości “elitami” a pragmatycznym “ludem” ma być weganizacja Polski przez opozycję.

A prezes Kaczyński, kto wie, zakrzyknie być może wkrótce: “Ręce precz od naszych kotletów”.

Po drugie, PiS w kampanii wyborczej będzie stosował metodę strażaka-piromana: najpierw coś podpali, a następnie bohatersko i na sygnale ugasi wywołany przez siebie pożar, przedstawiając się jako siła polityczna gwarantująca umiarkowanie, bezpieczeństwo, stabilność i przewidywalność.

Dużą niepewność już wywołuje w Polakach sytuacja na świecie, kryzys gospodarczy i przede wszystkim wojna w Ukrainie. A obóz władzy będzie dorzucał do tego zbioru lęków różne mikro-niepokoje. Tak, by bardziej umiarkowany wyborca pomyślał sobie, że być może z tym zakazem jedzenia mięsa to przesada, ale kto wie, czy ta historia nie ma w sobie ziarna prawdy.

Bo świat zmierza przecież w niewiadomą stronę, chwieją się niepodważalne do tej pory prawdy i wartości. Więc czy warto w takim czasie zmieniać władzę?

Po trzecie wreszcie, mięsna histeria może pomóc w komunikacji z elektoratem wiejskim, zaniepokojonym nieudolnością PiS w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Bo skoro wczoraj zagrożone były środki z KPO, dziś mowa już o Funduszach Spójności, to jaka jest gwarancja, że za chwilę pod znakiem zapytania nie staną dopłaty do polskiego rolnictwa?

Teraz obóz władzy może powiedzieć, że wprawdzie nie jest idealny, ale za to opozycja chce zlikwidować produkcję mięsa w Polsce, a PiS przed tym rolników obroni.

Przeczytaj także:

Warto też na koniec zauważyć, że PiS w poszukiwaniu tematów politycznych sięga coraz głębiej do klasyków myśli swojego obozu politycznego. Tym razem do mądrości b. szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który już w 2016 roku demaskował sprzeczny z “tradycyjnymi, polskimi wartościami marksistowski wzorzec”, wg którego świat ma być złożony tylko z rowerzystów i wegetarian.

Pozostaje uspokoić polityków Prawa i Sprawiedliwości, że jeden z najbardziej znanych i do znudzenia cytowanych sloganów brodatego teoretyka brzmi: każdy według swoich zdolności, każdemu według jego potrzeb.

Jeśli więc waszą centralną potrzebą jest kotlet schabowy, głowa do góry, panie i panowie - Karol Marks wam go nie odbierze. Gorzej z inflacją: cena mięsa w Polsce rządzonej przez PiS wzrosła w ujęciu rok do roku o 25 proc.

;

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze