0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Piotr Skórnicki / Agencja GazetaPiotr Skórnicki / Ag...

Na papierze obietnice wyborcze PiS dla emerytów sprawiały dobre wrażenie - miały poprawić dochody najuboższych emerytów. Analiza OKO.press pokazuje jednak, że realizacja obietnic kuleje - w praktyce ich skutek jest dokładnie odwrotny.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych 1 marca każdego roku waloryzuje emerytury i renty. To ustawowy mechanizm związany z rosnącymi płacami i zmieniającymi się cenami. Wartość pieniądza się zmienia, a państwo zwiększa wysokość świadczenia, aby emeryci nie tracili względem innych grup.

Przed wyborami PiS dużo obiecał emerytom. Teraz okazuje się, że zostawia tysiące emerytów o najniższych świadczeniach w tyle. Zmiany, jakie partia Kaczyńskiego wprowadziła po wyborach, sprawiają, że nieco poprawi się sytuacja emerytów ze świadczeniami w okolicach 1000-1500 złotych.

Jednak prawie 300 tys. emerytów z najniższymi świadczeniami otrzyma mniej niż obiecane 70 złotych.

Program PiS: obietnice do bólu konkretne. Minimum 70 zł

Prawo i Sprawiedliwość w programie wyborczym przed wyborami parlamentarnymi 2015 grało emeryturami. Gra nimi też teraz. W kampanii przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi prezydent chwali się trzynastą emeryturą, zapowiada czternastą i opowiada, że nie wyklucza też piętnastego świadczenia w przyszłości.

W kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi PiS obiecało emerytom trzynaste świadczenie i waloryzację o przynajmniej 70 złotych. W programie partii czytamy:

„Zmodyfikujemy system waloryzacji najniższych emerytur i rent. Emeryci i renciści o najniższych świadczeniach otrzymają waloryzację kwotową, żeby rosły jak najszybciej najniższe świadczenia. Minimalna coroczna procentowa waloryzacja emerytur i rent nie może być niższa niż 70 zł”.

Okazuje się, że było to wyborcze kłamstwo.

W tym fragmencie program wyraźnie odnosi się do emerytur najniższych, a nie do emerytury minimalnej. O minimalnej mowa w innym miejscu programu i faktycznie wzrosła o 100 zł.

Pisząc „najniższe emerytury”, autorzy programu nie mieli na myśli emerytur minimalnych, ale emerytów, którzy zarabiają najmniej.

Przeczytaj także:

Co mówi ustawa?

Ustawa o waloryzacji o przynajmniej 70 złotych trafiła do Sejmu 24 grudnia 2019. Proces legislacyjny był szybki i już 13 lutego prezydent ją podpisał. Ustawa jasno mówi, jak wygląda waloryzacja dla emerytów ze świadczeniami niższymi niż minimalne. W artykule piątym, punkt czwarty, czytamy:

"W przypadku świadczenia niższego od kwoty najniższego świadczenia, do którego nie ma zastosowania gwarancja wysokości najniższego świadczenia, o której mowa w art. 85 ustawy zmienianej w art. 1, waloryzacja polega na podwyższeniu kwoty świadczenia w wysokości przysługującej w dniu 29 lutego 2020 r. wskaźnikiem waloryzacji ustalonym zgodnie z art. 89 tej ustawy".

Czyli mówiąc krótko: emeryci ze świadczeniami niższymi niż minimalne podlegają zwykłej waloryzacji procentowej.

Można było to zrobić

Czy były jakieś przeszkody, by spełnić obietnicę?

„Wyższą waloryzację świadczeń tych osób można było wprowadzić" – mówi OKO.press dr Janina Petelczyc, ekspertka ds. zabezpieczenia społecznego z SGH. "Prawnie nie ma przeszkód, nie trzeba zmieniać konstytucji, choć to dodatkowe obciążenie finansowe. Problemem mógł być fakt, że kwotowa waloryzacja o 70 zł w przypadku osób z najniższym świadczeniem – wynoszącym nawet kilka groszy – narusza zasadę proporcjonalności, według której otrzymujemy tyle, ile wpłaciliśmy do systemu".

Jednak według słów ekspertki zasada proporcjonalności i tak jest naruszana - "w przypadku osób, które nie uzbierały odpowiednio wysokiego wkładu swoimi składkami, ale dzięki stażowi pracy mają prawo do minimalnej emerytury. Do ich emerytur wszyscy dopłacamy – ale w imię większego społecznego dobra".

Pełna waloryzacja kwotowa zdarzyła się w 2012 roku. Wówczas wszyscy (poza, jak zwykle, osobami ze świadczeniem niższym niż minimalne) otrzymali dodatkowe 71 złotych.

W Polsce obecnie mamy już prawie 300 tys. emerytów ze świadczeniem niższym niż minimalne. Nie dostaną oni obiecywanych 70 złotych waloryzacji, chociaż dla wielu spełnienie obietnicy PiS byłoby dużym wkładem w ich dochód.

Rośnie liczba głodowych emerytur

W OKO.press nie raz alarmowaliśmy: część emerytów dostaje dramatycznie niskie świadczenia. A ich liczba rośnie.

Przypomnijmy, dlaczego setki tysięcy emerytów dostają świadczenie... niższe niż minimalne, jakby to absurdalnie nie brzmiało.

Emerytura minimalna przysługuje:

  • Mężczyznom po 25 latach okresów składkowych i nieskładkowych,
  • Kobietom po 20 latach okresów składkowych i nieskładkowych.

Okresy nieskładkowe nie mogą przekroczyć jednej trzeciej okresów składkowych.

Okres składkowy to ten, w którym opłacaliśmy składki do ZUS, np. gdy byliśmy zatrudnieni na umowę o pracę. Okres nieskładkowy to np. czas, gdy pobieraliśmy zasiłek chorobowy lub uczyliśmy się w szkole wyższej. Wówczas składki nie są opłacane, ale czas ten liczy się, gdy sprawdzamy, czy przysługuje nam emerytura minimalna.

Brak wymaganego do emerytury stażu składkowego częściej dotyczy jednak kobiet, m.in. dlatego, że to one częściej rezygnują z pracy zawodowej, by zająć się opieką nad dziećmi lub rodzicami.

Jeśli nie wypracowaliśmy odpowiedniego czasu pracy, otrzymamy świadczenie niższe niż minimalne. Będzie ono zależne tylko i wyłącznie od tego, ile wpłaciliśmy do systemu. Bardzo niska emerytura może być skutkiem unikania opłacania składek, ale też np. śmieciowego zatrudnienia. Przez lata pracodawca nie był zobowiązany do opłacania składek ubezpieczeniowych od umów zlecenie. Aby zmniejszyć koszty, oszczędzał na ubezpieczeniu pracownika. Jeżeli pensja była na tyle niska, że nie pozwalała na indywidualne ubezpieczenie, pracownik był narażony na niską emeryturę w przyszłości.

Prawie 300 tys. poniżej minimalnej

Nasz system emerytalny został zreformowany w 1999 roku. Od tego czasu wysokość naszego świadczenia zależy od ilości składek wpłaconych do systemu. Jedynym zabezpieczeniem socjalnym jest właśnie emerytura minimalna. Ale nie obejmuje ona coraz większej liczby osób.

Dzieje się tak dlatego, że obecnie na emeryturę przechodzą osoby, które coraz większą część swojego zawodowego życia spędziły już w tym systemie.

Federacja Przedsiębiorców Polskich szacuje, że ilość emerytów ze świadczeniem niższym niż minimalne (to od 1 marca 2020 1200 złotych) osiągnęła w 2019 roku 280 tys. Oficjalne dane GUS za 2018 rok mówią o 218 tys. W 2016 roku było to 95 tys. Oznacza to prawie trzykrotny przyrost przez trzy lata. I wszystko wskazuje na to, że będzie to coraz więcej osób.

Petelczyc: „To problem polegający na wykluczeniu z systemu osób, które nie wyrobiły wymaganego stażu pracy, a zatem nie mają prawa do minimalnej emerytury. Dopóki tego się nie ureguluje, zawsze będą wyłączeni z systemu”.

3,56 proc. waloryzacji

Emeryci ze świadczeniem mniejszym niż minimalne otrzymają waloryzację procentową. To 3,56 proc. Jak oblicza się jej wysokość?

Punkt 6. artykułu 25. ustawy o emeryturach i rentach mówi:

„Wskaźnik waloryzacji składek jest równy wskaźnikowi cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem w roku kalendarzowym poprzedzającym termin waloryzacji w stosunku do poprzedniego roku powiększonemu o wzrost realny sumy przypisu składek na ubezpieczenie emerytalne w roku kalendarzowym poprzedzającym termin waloryzacji w stosunku do roku poprzedniego, z zastrzeżeniem ust. 9. Wskaźnik waloryzacji składek nie może być niższy niż wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych ogółem w roku kalendarzowym poprzedzającym termin waloryzacji w stosunku do poprzedniego roku”.

Ten skomplikowany przepis w praktyce ma za zadanie uwzględnić wysokość inflacji przy waloryzowaniu świadczeń. 3,56 proc. to najwyższy wskaźnik od 2014 roku, kiedy świadczenia waloryzowano o 4 proc.

Zyska 1/3 emerytów, między 27 złotych a kilka groszy

W praktyce niecałe 4 proc. dla osoby, która zarabia emeryturę minimalną, to niewiele. Według waloryzacji procentowej osoba z emeryturą w wysokości 1200 złotych otrzymałaby 42,72 złotego. Zamiast tego otrzyma 70 złotych, czyli zyska dodatkowe 27,28 złotego. Dla części będą to grosze.

PiS obiecał emerytom, że każda osoba, której procentowa waloryzacja wyniesie mniej niż 70 złotych, otrzyma podwyżkę właśnie w wysokości 70 złotych. W tym roku 70 złotych przysługiwałoby dopiero tym, którzy otrzymywali emeryturę w wysokości 1966 złotych. Więcej dostaną osoby, które otrzymywały świadczenie pomiędzy 1100 a 1966 złotych. Zyskuje więc spora grupa.

Nie wiemy dokładnie jaka to część wszystkich emerytów, ale według struktury emerytur podawanej przez ZUS z marca 2019, 38 proc. otrzymywało świadczenie między 1200 a 2000 złotych. Można więc założyć, że dodatkowe pieniądze dotyczą około 1/3 wszystkich emerytów.

Warto też pamiętać, że nie jest to dodatkowe 70 złotych, ale zagwarantowanie, że waloryzacja nie będzie niższa. Osoba, która otrzymywała w zeszłym roku 1800 złotych, według tegorocznego wskaźnika waloryzacji dostałaby 64 złote, teraz otrzyma 70. To więc dla niej zysk 6 złotych. Osoba ze świadczeniem 1200 złotych zyska w ten sam sposób 28 złotych.

Poniżej można zobaczyć, ile dokładnie wyniosą emerytury po waloryzacji, a także to, jak różni się waloryzacja w wersji PiS od waloryzacji procentowej.

*podwyżka emerytury minimalnej

Prowadzi to do absurdów – zamiast poprawić sytuację emerytów z najniższymi świadczeniami, zostają oni jeszcze bardziej w tyle. Osoba z emeryturą 1100 złotych zyska 100 złotych. Osoba ze świadczeniem w wysokości 600 złotych – 21,36 – prawie pięć razy mniej. To jednak podwyżka emerytury minimalnej, a więc inny mechanizm zwiększenia uposażenia. Jednak emerytka z 1200 złotych świadczenia w zeszłym roku dostanie 70 złotych, czyli ponad trzy razy więcej niż osoba, która otrzymywała zaledwie 600 złotych.

Emerytura w wysokości 600 złotych to wbrew pozorom nie jest marginalny problem. W 2018 roku osób, które otrzymywały 600 złotych i mniej było około 50 tys. Teraz jest ich więcej, chociaż nie mamy jeszcze dokładnych danych. PiS obiecał tym osobom kilkadziesiąt złotych więcej. Tymczasem zamiast tego, zwiększa ich dystans do całej reszty.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze