0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

„Traktują Sejm i komisje tak, że ma prawo wybrzmieć tylko ich głos. A tutaj są przedstawiciele całego społeczeństwa i my też ten głos reprezentujemy” - mówiła OKO.press Magdalena Biejat tuż po swoim odwołaniu z funkcji przewodniczącej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.

Lewica dostała szefowanie tej komisji w wyniku ustaleń między wszystkimi klubami parlamentarnymi. Jednak pod naciskiem skrajnych konserwatystów z Solidarnej Polski i Konfederacji PiS się z tych ustaleń wycofał.

Do "sukcesu" przyznała się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry i Konfederacja. „Nie wiem, czy to jest taki sukces przyznawać się do słabości, PiS nie umie sobie radzić w warunkach pluralistycznej debaty” - komentowała dla OKO.press Biejat. „Działają z pozycji siły, nie spodziewaliśmy się niczego innego, ale stwarzamy im warunki do tego, żeby działali inaczej. Nie korzystają z tego. Będziemy recenzować działania PiS, jak dotąd. Nie da się nas zagłuszyć ani uciszyć. Będziemy nadal pracować w komisji. Będziemy monitorować, zapraszać stronę społeczną, informować”.

Za poglądy, za brak doświadczenia. Kuriozalne uzasadnienie odwołania

Poszło ekspresowo. Komisja zaczęła prace 16 stycznia 2020 o godz. 09.00, godzinę później Biejat nie była już przewodniczącą. Było to specjalne posiedzenie, zwołane po to, by zmienić skład prezydium. Na sali obecni byli i zabierali głos koledzy i koleżanki Biejat z klubu Lewicy, m.in. Marcelina Zawisza, Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu, Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy i Adrian Zandberg.

„Klub Lewicy nie dość rozważnie zaproponował kandydatkę na funkcję przewodniczącej komisji” - dowodziła Teresa Wargocka z PiS, przedstawiając wniosek o odwołanie Magdaleny Biejat. „Wielu członków komisji nie miało wiedzy, kim jest pani Magdalena Biejat. Dała wiele dowodów nieznajomości zasad pracy komisji, narzucania własnej agendy, nieumiejętności pracy zespołowej” - tłumaczyła. PiS zarzucał Biejat:

  • brak doświadczenia parlamentarnego,
  • „absolutny brak aktywności w czasie 4 tygodni od powołania”,
  • lewicowe poglądy.

Posłanka Wargocka nie ukrywała, że przekonania lewicowej posłanki są jednym z powodów jej odwołania: „Poglądy polityczne, które prezentuje pani poseł Magdalena Biejat w licznych wywiadach dziennikarskich, między innymi w sprawie modelu rodziny, nie są podzielane przez większość naszego społeczeństwa. Wypowiedzi te rezonują i wywołują niezadowolenie wielu obywateli, że głosi je przewodnicząca komisji, w której zapadają decyzje dotyczące polityki państwa wobec rodzin”.

Przeczytaj także:

Zandberg: „Wasze lenistwo nie jest powodem do odwołania Biejat. Steruje wami Grzegorz Braun”

Wszystkie te argumenty rozbili zabierający głos posłowie i posłanki opozycji. W obronie Magdaleny Biejat wystąpiły m.in. posłanki Koalicji Obywatelskiej Monika Rosa i Małgorzata Okła-Drewnowicz, a także Krzysztof Gawkowski i Adrian Zandberg z Lewicy.

„Chcecie zmiany, która będzie łamała obyczaj sejmowy ustalony 30 lat temu” - mówił Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu Lewicy. Zarzuty, że Biejat nie była aktywna jako przewodnicząca komisji, nazwał oszczerstwami i kłamstwami:

„Tylko dwie komisje spotkały się częściej niż komisja polityki społecznej - mówił Gawkowski. „Komisja polityki społecznej spotkała się 10 razy, więcej niż 16 z 18 komisji kierowanych przez PiS”.

„Nie będziecie nam wybierać, kto będzie nas reprezentować” - mówił Adrian Zandberg. Odpierał zarzut, że Biejat chciała zwołać posiedzenie komisji na piątek po południu, co posłanka PiS uznała za przejaw braku jej profesjonalizmu:

„Mam dla państwa złą informację. Posłowie PiS uważają, że w piątek o godzinie 15. jesteście wolni. Otóż w piątek jesteście w pracy, wasze lenistwo nie jest powodem do odwołania przewodniczącej Biejat”.

Zandberg mówił również, że PiS uległ w tej sprawie Konfederacji: „Steruje wami nie Jarosław Kaczyński, ale Grzegorz Braun. To jest ta osoba, która decyduje o tym, jak się zachowa Prawo i Sprawiedliwość. Czy jak Pan Grzegorz Braun każe wam kolejne ustawy przygotowywać cyrylicą, to też będziecie państwo głosować za?” - pytał poseł Lewicy.

"Odwołanie na pewno nie jest objawem słabości PiS, to jest objaw mądrości" - odpowiadała posłanka PIS, ale nie uzasadniła, na czym ta mądrość miałaby polegać.

Poprzednio PiS-owi brak doświadczenia przewodniczących nie przeszkadzał

„Pani Biejat jest jedynym przewodniczącym z 29 przewodniczących komisji sejmowych, który nie ma doświadczenia parlamentarnego” - dowodziła Teresa Wargocka z PiS. Miał to być jeden z głównych argumentów za jej odwołaniem, Biejat została bowiem wybrana na posłankę po raz pierwszy.

Jednak w poprzedniej kadencji PiS nie widział problemu niedoświadczonych przewodniczących - zwłaszcza jeśli były to posłanki PiS.

Tej samej komisji polityki społecznej i rodziny przewodniczyła w kadencji 2015-2019 Bożena Borys-Szopa, która również debiutowała wtedy w Sejmie. Oprócz niej sześcioro posłów było przewodniczącymi komisji, mimo braku wcześniejszego doświadczenia parlamentarnego. Dotyczyło to tak znaczących komisji jak Komisja Gospodarki czy Rolnictwa. Były wśród nich dwie posłanki PiS.

  • Lidia Burzyńska - przewodnicząca Komisji Łączności z Polakami Zagranicą, PiS
  • Małgorzata Zwiercan - przewodnicząca Komisja Polityki Senioralnej, najpierw posłanka Kukiz’15, później Wolnych i Solidarnych, w końcu PiS
  • Jerzy Meysztowicz - przewodniczący Komisji Gospodarki i Rozwoju, Nowoczesna
  • Paweł Płudowski - przewodniczący Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, Nowoczesna
  • Jarosław Sochajko - przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Kukiz’15
  • Andrzej Maciejewski - Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, poseł niezrzeszony

PiS boi się Lewicy?

Za odwołaniem Magdaleny Biejat głosowało 19 posłów i posłanek PiS, 12 osób było przeciwko. Po głosowaniu opozycja opuściła salę i nową przewodniczącą, Urszulę Rusecką, PiS wybrał swoimi głosami.

Lewica uważa, że PiS odwołał Magdalenę Biejat, bo dostrzegł konkurencję. „Nie macie monopolu na prospołeczność” - mówił w debacie na komisji Adrian Zandberg. Wcześniej posłanka Wargocka zarzucała Biejat, że rozpoczęła prace nad "projektem swojego klubu". Chodzi o ustawę o emeryturze minimalnej 1600 zł, która była procedowana na komisji 15 stycznia 2020. Projekt został odrzucony głosami PiS i Koalicji Obywatelskiej. Posłanki i posłowie Kaczyńskiego podnieśli ręce przeciwko ustawie, która mogła poprawić sytuację najuboższych emerytów.

Jako przewodnicząca Biejat mogła nadawać bieg prospołecznym projektom Lewicy.

„Lewica jest merytoryczna i zachodzi PiS od strony społecznej. Widać to było wczoraj, kiedy razem z Platformą Obywatelską odrzucili projekt o emeryturze minimalnej 1600 zł. Ludzie czekają, żeby skończyć z głodowymi emeryturami. PiS nie chciał się zmierzyć z faktem, że to Lewica dba o emerytury najbiedniejszych.

Widać, której opozycji PiS się boi" - mówiła OKO.press Biejat.

"Ale PiS boi się też Konfederacji. Jest pod bardzo silną presją tego ugrupowania, gra, jak Konfederacja im zagra”.

;

Udostępnij:

Agata Szczęśniak

Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.

Komentarze