0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.plFot. Maciek Jaźwieck...

Tweetów związanych z protestem PiS, który w czwartek 11 stycznia odbył się w Warszawie, powstało naprawdę dużo – w sumie ponad 80 tysięcy. Ale portal X to była jedyna platforma społecznościowa, na której widoczne było zainteresowanie demonstracją.

Zresztą nawet tam, jak wynika z analiz, znaczna część reakcji pochodziła z nieautentycznych kont generujących sztuczny ruch, a nie od prawdziwych użytkowników. Użyto kont założonych w ostatnich tygodniach.

PiS popierały między innymi konta na co dzień publikujące treści w języku tureckim czy chińskim lub wspierające Donalda Trumpa. Za byłymi posłami Wąsikiem i Kamińskim wstawiło się również kilka kont, które zazwyczaj zajmują się… pornografią.

Na Facebooku postów, w których użyto wiązanych z marszem hashtagów, powstało około 2,3 tysiąca. W sumie zgromadziły one 421 tysięcy reakcji. To około trzy i pół raza mniej niż posty na temat Marszu 4 czerwca, organizowanego w czerwcu 2023 roku przez PO i Donalda Tuska. Na Instagramie temat w ogóle nie budził zainteresowania.

Sprawdzając sieciową aktywność na temat tego wydarzenia, analizowałam wzmianki z hashtagami: #ProtestWolnychPolaków, #MarszWolnychPolaków i #11stycznia.

Przeczytaj także:

Marsz PiS przegrał z Marszem 4 czerwca

Najpopularniejsze tweety gromadziły po 6-7 tysięcy lajków, ale były to pojedyncze wpisy. Średni poziom reakcji na X to około 1000 lajków pod wpisami posłów uczestniczących w demonstracji. Na Facebooku najpopularniejszy był post Suwerennej Polski, z 10 tysiącami polubień.

Porównajmy to do sieciowej aktywności związanej z Marszem 4 czerwca, organizowanym w 2023 roku przez Platformę Obywatelską. To nie była największa demonstracja opozycyjna w 2023 roku. Największy były Marsz Miliona Serc i odbył się tuż przed wyborami, 1 października. Celowo nie sięgam jednak po dane z października, bo dynamika kampanijna tamtego protestu sprawiła, że skala zainteresowania demonstracja była wyjątkowo duża i trudna do powtórzenia.

Porównanie z czerwcowym protestem jest bardziej wiarygodne badawczo.

Wtedy najpopularniejszy na Facebooku wpis Donalda Tuska miał 28 tysięcy reakcji i 4,4 tysiąca komentarzy. Kilka innych także osiągało podobne wyniki. Na portalu X najwięcej reakcji także zdobył wpis Tuska – miał 36 tysięcy polubień i 4800 retweetów. Na Instagramie największą popularnością cieszył się wpis prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego – 55 tysięcy lajków.

Narzędzia monitorujące internet szacowały wówczas zasięg tematu na 220 milionów. Zasięg wzmianek na temat protestu PiS z 12 grudnia – na 26 milionów.

Jak widać,

sieciowe wyniki dotyczące marszu PiS nawet nie zbliżyły się do wyników czerwcowego protestu ówczesnej opozycji.

O czym mówią nam sieciowe statystyki?

Co to oznacza? Po pierwsze – musimy pamiętać, że nie wszyscy użytkownicy protestów relacjonują je w internecie. To zasada aktualna dla wszystkich tego rodzaju wydarzeń. Przy czym w odniesieniu do wydarzeń organizowanych przez PiS powinniśmy uwzględnić, że zazwyczaj biorą w nich udział osoby powyżej 50 roku życia, co statystycznie oznacza niższą aktywność tych osób w sieci.

Analiza mediów społecznościowych na pewno nie odpowie więc na pytanie, ile osób wzięło udział w proteście.

Można jednak w ten sposób ocenić, czy demonstracja budzi zainteresowanie w szerokich kręgach społecznych. Z prowadzonych wcześniej przeze mnie analiz wynika, że najlepszymi wskaźnikami do odpowiedzi na to pytanie są dane pochodzące z platform innych niż X (czyli dawny Twitter). W Polsce na X bardzo aktywne są osoby zaangażowane politycznie, co zupełnie nie oddaje poziomu zainteresowania polityką w polskim społeczeństwie. Liczba tweetów na konkretny temat na X pokazuje raczej poziom emocji osób użytkowników, a nie odzwierciedla rzeczywiste nastroje społeczne.

Pisowska manifestacja w swojej bańce

Sygnałem świadczącym o tym, czy sprawa stała się istotna dla ludzi spoza „politycznej bańki”, jest więc wzrost wpisów na innych platformach: Facebooku, Instagramie, czasami na Tik Toku. Obserwowałam to wielokrotnie podczas protestów kobiet, potem także podczas przywoływanego już Marszu 4 Czerwca oraz Marszu Miliona Serc 1 października.

Gdy temat staje się autentycznie nośny społeczne, zaczynają o nim pisać influencerki i influencerzy sieciowi, którzy na co dzień nie zajmują się polityką. Część z nich uczestniczy w wydarzeniu i relacjonuje go na swoich kontach. To pozwala dotrzeć do odbiorców wcześniej niezainteresowanych tematem.

Z tej perspektywy najistotniejsza dla oceny odbioru wydarzenia w społeczeństwie jest obserwacja innych platform społecznościowych niż X.

Co z tego wynika dla protestu PiS z 12 grudnia? Otóż tyle, że manifestacja, choć zgromadziła dużą liczbę ludzi, nie budziła zainteresowania Polaków.

Na Instagramie powstało mniej niż tysiąc postów na ten temat. Wszystkie były generowane przez polityków, partie lub działaczy związanych z PiS-em czy Suwerenną Polską. Do tego oczywiście trzeba dodać konta mediów, które relacjonowały wydarzenie. I na tym koniec. Nikt spoza wąskiego grona zainteresowanych nie włączał się do tematu, nie widać też było aktywności influencerskiej.

Na Facebooku też słabo

Podobnie było na Facebooku. Tutaj aktywność była wyższa niż na Instagramie, głównie dlatego, że na tej platformie istnieje więcej kont i fanpage`y politycznych i partyjnych. To także tutaj bardziej aktywni są Polacy należący do starszego pokolenia. W sumie powstało około 2,3 tysiąca postów o proteście (tych, w których użyto marszowych hashtagów). Wygenerowały one 421 tysięcy reakcji.

Czy to dużo? Nie.

Z jednym tylko hashtagiem związanym z protestem czerwcowym – #Marsz4Czerwca – powstało 7400 postów, pod którymi pojawiło się 1,4 miliona reakcji, czyli ponad 3 i pół raza więcej niż po marszu PiS. Podobny poziom reakcji odnotowano na tej platformie po marszu 1 października.

Najpopularniejszy post należał do Suwerennej Polski i miał 10 tysięcy polubień. Przypomnijmy: najpopularniejszy post po Marszu 4 czerwca był wpisem Donalda Tuska i miał 28 tysięcy polubień.

Post Suwerennej Polski

Komu podobały się tweety o marszu?

Skoro już wiemy, że 11 stycznia Polacy niespecjalnie zajmowali się warszawskim protestem, wróćmy na chwilę na portal X. Tam powstało ponad 80 tysięcy wpisów na ten temat. To dużo. Sprawdziłam, które tweety cieszyły się największą popularnością. Były to głównie wpisy byłego ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka. Jego najpopularniejszy tweet na temat marszu miał 6 tysięcy lajków.

Drugie równie popularne w tym temacie konto to anonimowe konto użytkownika o nazwie @HubnerrMax. Jego tweet z krótkim filmem z marszu zdobył 7 tysięcy lajków.

Zrzut ekranu

Postanowiłam sprawdzić, jakie konta lajkowały te tweety. Ponieważ po zmianach wprowadzonych przez X ograniczających dostęp do danych narzędzia monitorujące nie analizują już tej platformy, nie mogłam przeprowadzić prostej analizy ilościowej. Posłużyłam się inną metodą. Sprawdziłam 110 ostatnich kont, lajkujących wpis @HubnerrMax i 140 ostatnich kont, lajkujących wpis Przemysława Czarnka.

Przy takiej próbie można już pokusić się o wyciąganie wniosków na temat proporcji w odniesieniu do wszystkich reakcji pod postem.

Okazało się, że w obu przypadkach wśród lajkujących więcej było kont nieautentycznych niż autentycznych!

U Maxa – zagraniczni goście

W pierwszym przypadku na 110 kont jedynie 52 można zaliczyć do autentycznych (czyli takich, za którymi stoją normalni, ludzcy użytkownicy sieci). Ale aż 58 reakcji pochodziło z kont nieautentycznych.

45 to były konta tak zwane „puste”, z minimalną liczbą obserwujących (do 10), nieprowadzące żadnej aktywności własnej, a jedynie lajkujące i/lub podające dalej wpisy innych użytkowników. Wśród nich można było zauważyć takie, które obserwowały tylko konto Kancelarii Prezydenta lub TVP Info, a były obserwowane wyłącznie przez nieautentyczne konta zagraniczne.

Konto użytkownika Marian na portalu X. Konto obserwuje tylko jedno konto – Kancelarię Prezydenta. Jego z kolei obserwują cztery konta – wszystkie zagraniczne i prawdopodobnie także nieautentyczne.

Jedno konto było kontem typowego bota, wykorzystywanego do rozpowszechniania linków do artykułów z prawicowych mediów (takich jak „Fronda” czy „Gazeta Polska”). Odnotowałam także osiem kont zagranicznych, z wpisami w różnych językach, jak choćby turecki czy chiński. Trzy z nich rozpowszechniały treści pornograficzne.

Jedno z kont zagranicznych, które zalajkowało tweet użytkownika @HubnerrMax. To konto Kirstey Key. Jego jedyne związki z Polską to lajkowanie tweetów na temat protestu PiS.

U Czarnka – zaskakująco nowi użytkownicy

Proporcje wyglądały jeszcze gorzej, gdy zbadałam, jakie konta polubiły wpis Przemysława Czarnka.

Tylko 62 konta (na 140 analizowanych) można było zaliczyć do autentycznych. Pozostałe 78 kont z całą pewnością nie należały do prawdziwych użytkowników X, zainteresowanych polską polityką.

Zauważyłam dwa konta botów, jedno konto pornograficzne i jedno konto tureckie, także rozpowszechniające treści porno. 18 polubień pochodziło z pustych kont, założonych w grudniu 2023 i styczniu 2024. 47 polubień dały Czarnkowi również konta puste, tyle że założone wcześniej.

Oznacza to, że 56 procent reakcji pod tymi wpisami pochodziło z nieautentycznych kont. Ponad połowa lajków nie wynikała z realnego zainteresowania tematem, tylko z dostępu do kont trolli, botów lub cyborgów, które generują reakcje w zależności od potrzeb zamawiającego, najczęściej komercyjnie.

Sieciowe reakcje można bowiem zwyczajnie kupić. Tyle że ich pojawienie się nie świadczy o prawdziwym zainteresowaniu tematem, lecz o generowaniu sztucznego ruchu.

PiS się nie przebił

Platformy internetowe z reguły starają się usuwać nieautentyczne konta. Niestety na portalu X po zmianach wprowadzonych przez nowego właściciela Elona Muska mocno ograniczono działania porządkujące ruch na platformie. Efekt widzimy choćby teraz.

PiS zdołał przywieźć na marsz w Warszawie tysiące ludzi. Oznacza to, że ta partia ma spore możliwości mobilizacji zwolenników. Ale jednocześnie niskie zainteresowanie społeczne pokazuje, że PiS ze swoim przekazem dociera jedynie do stałego grona sympatyków. Nie jest w stanie przebić się ze swymi tematami szerzej. Nawet gdy wykorzystuje w sieci nieautentyczne konta, podbija jedynie liczbowe wyniki w sieci. Ale zupełnie nie trafia do ludzi.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze