0:000:00

0:00

Na czym polega nowy pomysł? Wbrew wcześniejszym zapowiedziom większa kwota wolna nie obejmie wszystkich. Morawiecki zapowiedział rozwiązanie degresywne: będzie tym niższa, im wyższe będą dochody podatnika. Sama zasada progresywności kwoty wolnej może być oczywiście sensowna. Jednak sposób, w jaki mechanizm zastosować chce minister rozwoju i finansów budzi wiele wątpliwości.

Ile wyniesie dla najmniej zarabiających? Właściwie nie wiadomo. Morawiecki powiedział, że rząd „celuje” w 6600 zł. Obowiązywać ma jednak tylko osoby, których zarobki nie przekraczają 11 tys. rocznie, czyli ok. 900 zł miesięcznie.

Osobom załapującym się na najwyższy próg podatkowy, czyli zarabiającym powyżej 85 528 zł rocznie kwota wolna nie będzie przysługiwać.

Najbardziej niepewna jest sytuacja osób o zarobkach między 11 tys. a 85 528 zł. Według zapowiedzi Morawieckiego obowiązująca ich kwota będzie maleć wraz z dochodami. W jakim tempie? Tego wicepremier nie powiedział. Wiadomo tylko, że po przekroczeniu 11 tys. zł kwota wolna będzie wynosiła tyle co obecnie – 3091 zł. Oznacza to m.in., że zwolnienia podatkowe dla osób zarabiających 12 tys. zł zgodnie z planami wicepremiera nie zmienią się, a ci, którzy zarabiają niewiele więcej mogą odnotować wzrost w należnościach podatkowych.

PiS-u męki z kwotą wolną

Kwota zwolniona z opodatkowania PIT wynosi obecnie 3091 zł. To bardzo mało. Mniej niż we wszystkich krajach UE, które stosują to rozwiązanie (jest ich 21).

Duda o kwocie wolnej XXX
Duda o kwocie wolnej XXX
Szydło o kwocie wolnej XXX
Szydło o kwocie wolnej XXX

Obietnicami podwyższenia kwoty wolnej do 8 tys. zł zarzucali obywateli prezydent Duda i premier Szydło, zarówno w trakcie kampanii, jak i po niej. Duda obiecał wprowadzenie jej z początkiem 2016 r. Złożył nawet taki projekt, ale Sejm długą się nim nie zajął. Szydło obiecywała jej wprowadzenie przez pierwsze 100 dni rządu. Potem sprawa się pokomplikowała. Niedługo później (31 października 2016 r.) PiS złożył ustawę, która mówi jasno: kwota nie może ulec zmianie do początku 2018 r. Wkrótce potem Beata Szydło udzieliła wywiadu, w którym podawała w wątpliwość podniesienie kwoty wolnej.

Czy to koniec tańca partii rządzącej wokół jednej ze swoich sztandarowych obietnic? Patrząc na dotychczasową dynamikę, trudno się tego spodziewać. Nawet jeśli zapowiedziane przez Morawieckiego rozwiązanie zostanie wprowadzone, nadal będzie dalekie od wielokrotnie składanych deklaracji (9 tys. zł dla wszystkich).

Przeczytaj także:

Przypominamy, że rząd zobowiązany jest do podniesienia kwoty wolnej również przez wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2014 r.

Sędziowie TK, na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, uznali wówczas, że kwota w wysokości niższej niż obowiązujące minimum egzystencji jest sprzeczna z konstytucją. Trybunał odroczył wejście w życie wyroku do 30 listopada 2016 r, by dać rządzącym czas na przygotowanie ustawy. Termin upływa za pięć dni.

;

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze