Poseł PiS całą zasługę za ujawnienie afery reprywatyzacyjnej przypisał CBA. Tymczasem o tym, że nieruchomości są przekazywane bez uwzględniania interesu publicznego i z krzywdą dla mieszkańców, a w nieprawidłowości zamieszani są urzędnicy, od lat informowały organizacje społeczne i media. Politycy PiS zjawili się na końcu
Centralne Biuro Śledcze weszło do warszawskiego ratusza w kwietniu 2016 – ma sprawdzić, w jaki sposób przebiegało zwracanie nieruchomości w latach 2010–2016. Kontrola trwa.
Wbrew temu, co sugeruje poseł Dworczyk, opinia publiczna nie dowiedziała się o „aferze reprywatyzacyjnej” dopiero, kiedy do akcji wkroczyło CBA. Informowały o niej wcześniej:
To tylko niektóre instytucje i osoby, które informowało opinię publiczną o nieprawidłowościach towarzyszących tzw. zwrotom nieruchomości. Lista jest długa.
Możemy zrozumieć, że poseł PiS nie czytuje „Gazety Wyborczej” (choć o reprywatyzacji pisywały też bliższe mu zapewne media, w tym tygodnik „wSieci”). Trudno natomiast pojąć, jak poseł RP mógł nie zauważyć dziesiątek protestów, blokad eksmisji czy publicznych debat. Podczas nich można się było dowiedzieć o skali nieprawidłowości, a także o udziale warszawskich urzędników.
Udostępnij:
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Redaktorka, publicystka. Współzałożycielka i wieloletnia wicenaczelna Krytyki Politycznej. Pracowała w „Gazecie Wyborczej”. Socjolożka, studiowała też filozofię i stosunki międzynarodowe. Uczy na Uniwersytecie SWPS. W radiu TOK FM prowadzi audycję „Jest temat!” W OKO.press pisze o mediach, polityce polskiej i zagranicznej oraz prawach kobiet.
Komentarze