0:000:00

0:00

Rośnie niechęć do funkcjonariuszy, a jednocześnie – sympatia do protestujących oraz polityków, którzy zostali siłowo potraktowani przez policję.

„Sylwester poszukuje żony, zabrali go do Wołomina, wraca do Warszawy. Ma ktoś info o jego żonie?”.

„Czy ktoś wie gdzie jest Ania?”.

„Suka przywiozła nas na Bielany ul. Żeromskiego. Nie wiem, ile osób”.

„Zatrzymali mego kolegę Łukasza – nie wiemy, gdzie go zabrali. Zawinęli go na placu Zawiszy”.

„Czy ktoś ma możliwość podjechania i użyczenia mi trochę ciepła, siedzę na przystanku od 2 godzin i czekam na resztę ekipy, która jest na policji. Ul. Konwiktorska”.

„Szukam męża. Dariusz T. Może ktoś coś wie?”.

„Grodzisk Mazowiecki. Sześć godzin czekania za protokołem”.

„Jestem z moimi przyjaciółmi w Legionowie. Prosimy o pomoc, już 6 godzinę nas trzymają!!!”.

Tak kończył się dzień "Strajku Przedsiębiorców" 16 maja 2020 w Warszawie na grupie tego środowiska na Facebooku. Prawie tysiąc komentarzy od osób informujących o miejscu swego zatrzymania przez policję, szukających bliskich, oraz tych, którzy oferowali im pomoc, głównie w powrocie do Warszawy.

Protestujący po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy byli rozwożeni nie tylko po komisariatach w Warszawie. Trafiali też do okolicznych miejscowości - Legionowa, Piaseczna, Grodziska Mazowieckiego, a nawet Łodzi. Po wielogodzinnym oczekiwaniu, spisywaniu protokołów, późnym wieczorem albo w nocy byli wreszcie wypuszczani. Nikt nie zastanawiał się, jak dotrą do domów.

Tylko w sobotę 150 tys. wpisów o policji. W większości negatywnych

Nie ma wątpliwości: negatywnym bohaterem sobotnich protestów w Warszawie została policja. Siłowe wepchnięcie do radiowozu senatora PO Jacka Burego, szarpanie posłanki Klaudii Jachiry. Potem użycie gazu wobec niewielkiej grupy protestujących, otoczonej kordonem policji na miejscu zbiórki i przetrzymywanej tam przez kilka godzin.

Gazu użyto, ponieważ w pewnym momencie część protestujących usiłowała przedrzeć się przez kordon i dołączyć do idących w pobliżu demonstrantów, którzy mogli poruszać się swobodnie. Nie wiadomo, dlaczego jednym manifestantom pozwolono maszerować, a innych zatrzymano na miejscu zbiórki.

Po użyciu gazu kilkunastu osobom trzeba było udzielić pomocy medycznej, a lider "Strajku Przedsiębiorców" Paweł Tanajno, kandydujący na prezydenta, trafił do szpitala, bo nie można mu było udzielić właściwej pomocy na miejscu (wyszedł ze szpitala kilka godzin później).

Źródło: Strona FB Michała Wojciechowskiego, jednego z koordynatorów Strajku Przedsiębiorców

OKO.press prowadziło w sobotę transmisję na żywo z wydarzeń na pl. Zamkowym w Warszawie,

opublikowaliśmy także film o interwencji policji.

W innej grupie protestujących policja siłą usunęła transparent, rozwinięty przez manifestujących na Placu Zawiszy. Do spokojnie stojących demonstrantów podeszli funkcjonariusze, obezwładnili ich i zabrali transparent. A na zakończenie protestu uczestników zatrzymano i rozwieziono na komisariaty, by tam ich spisać.

O tych zachowaniach policji, a nie o samym strajku, dyskutowano wczoraj w sieci najintensywniej. Według narzędzia do monitoringu sieci unamo.com

  • wyrazy „strajk” i „protest” pojawiły się w sobotę w 55 tys. wzmianek;
  • wyraz „policja” – w 150 tys. wpisów.

Na Twitterze w sobotnie popołudnie w trendach (czyli najpopularniejszych tematach) poza policją pojawił się także skrót „ZOMO” – to nie przypadek, właśnie z PRL-owską formacją ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej), znaną z brutalności wobec protestujących, porównywano zachowanie policjantów podczas warszawskiego strajku.

Najpopularniejszy wpis na temat policji z 16 maja to film, opublikowany przez posła PO Marka Sowę.

Mamy tu fragment jednej z internetowych transmisji, na którym widać, jak policjanci siłą obezwładniają protestujących trzymających transparent z napisem „Strajk Przedsiębiorców”. Dlaczego? Prawdopodobnie z tego powodu, że blokowali ulicę. Post ma 12 tys. udostępnień.

Drugi w rankingu najbardziej popularnych jest post Jacka F.

To film dokumentujący użycie gazu wobec protestujących, otoczonych policyjnym kordonem na Placu Zamkowym tak, by uniemożliwić im dołączenie do głównej demonstracji. Udostępniono go 5,5 tys. razy.

Na następnych miejscach znajdują się wpisy senatora Jacka Burego i posłanki Klaudii Jachiry, będące ich relacjami z zajść z policją w czasie protestu, oraz tweet marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego: „Zatrzymanie przez policję pana senatora Jacka Burego jest nielegalne i stanowi naruszenie immunitetu senatorskiego. Stanowczo wzywam rząd do przestrzegania prawa i zaprzestania stosowania przemocy wobec przedsiębiorców. Odpowiedzią na społeczny protest powinien być dialog”.

Policja nie przebiła się ze swoim przekazem

Nie przebiły się wyjaśnienia policji, która na twitterowym profilu „Policja Warszawa” informowała, że:

- „W trakcie naszych działań nie zatrzymano żadnej osoby posiadającej immunitet. Senator wszedł do radiowozu i nie chce go opuścić.” (16 maj, godz. 17:34)

- „Można byłoby mieć pretensję do policjanta za to, że użył siły wobec senatora tylko wtedy, gdyby wiedział, że ma do czynienia z osobą z immunitetem. Policjant takiej wiedzy nie miał. Legitymację okazywano innemu policjantowi. Policjanci nie muszą znać wszystkich senatorów.” (17 maj, godz. 08:44)

Warto zauważyć zmianę narracji – najpierw informowano, że senator sam wszedł do radiowozu, w niedzielę rano w zasadzie pośrednio przyznano, że wobec senatora użyto siły, choć jednocześnie we wcześniejszym tweecie z tej samej godziny w niedzielę powtórzono stwierdzenie, że „senator sam zdecydował się wejść do radiowozu, sam zdecydował się na pozostanie w radiowozie i sam postanowił, że z niego wyjdzie”.

Zupełnie co innego twierdzi senator Bury, który poinformował, że został zatrzymany przez policję i nie jest prawdą, iż nie użyto wobec niego siły.

Przeczytaj także:

- „Środki przymusu bezpośredniego są dobierane adekwatnie do danej sytuacji i stopnia agresji osób, wobec których muszą być zastosowane.” (16 maja, godz. 21:47)

- „Mamy do czynienia z przypadkami agresji wobec policjantów. W związku z czynną napaścią na funkcjonariuszy użyto środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i gazu”. (16 maja, godz. 16:56)

Policja podkreślała, że zgromadzenie było nielegalne, dlatego legitymowano jego uczestników, a część zatrzymano prewencyjnie. Wszystkie te wyjaśnienia zamieszczono na Twitterze.

Według samych organizatorów zgromadzenie było legalne. (Wyjaśniał to Daniel Flis w OKO.press: „Zgromadzenia w epidemii legalne?”)

Jaka była jedna z najczęstszych reakcji pod tweetami policji? „PiSowskie ZOMO”.

Wydaje się, że agresywne zachowania protestujących miały miejsce jedynie w czasie przemarszu demonstrantów z innej grupy, w której liderem był szef organizacji rolniczej Agrounia Michał Kołodziejczak. Niedaleko ul. Nowogrodzkiej, gdzie mieści się siedziba PiS, demonstranci zablokowali przejazd dwóch radiowozów.

Ale akurat wtedy policja się wycofała i nie użyła środków przymusu bezpośredniego.

Skutek: wzrost niechęci do policji

Sobotni strajk nie był pierwszym protestem ulicznym w czasie pandemii. Pierwsze odbyły się już w kwietniu. Większe miały miejsce 1 maja, choćby w Poznaniu – tam w demonstracji wzięło udział kilkaset osób.

Mimo iż wtedy także obowiązywał zakaz zgromadzeń, policja nie interweniowała. Nikt nie oddzielał grup demonstrantów kordonami, nie reagował na wystąpienia czy rosnący na placu tłum. W Warszawie w minioną sobotę przyjęto zupełnie inną strategię zachowania się wobec protestujących.

Skutki działań funkcjonariuszy są oczywiste. Rośnie społeczna niechęć do nich, wyrażana coraz intensywniej w mediach społecznościowych. Negatywne nastawienie do policji po raz pierwszy było silnie widoczne w czasie największych ograniczeń spowodowanych pandemią, w kwietniu, gdy obowiązywał całkowity lockdown. To wtedy sieć została zalana nagraniami z interwencji policji wobec osób wychodzących z domów.

Później fala niechęci do funkcjonariuszy opadła, by teraz powrócić. Sam Strajk Przedsiębiorców nie był protestem powszechnym, uczestniczyło w nim tylko kilka środowisk, nie wsparły go ruchy prodemokratyczne, które w minionych pięciu latach wielokrotnie protestowały przeciw rządowi PiS.

Protest prawdopodobnie nie wywołałby większego zainteresowania, gdyby nie zachowania policjantów. Paweł Tanajno, lider Strajku Przedsiębiorców, podkreśla na facebookowej grupie, że winę za to, co się stało w sobotę, ponosi także Rafał Trzaskowski, bo to on jako prezydent Warszawy nie wydał zgody na odbycie się zgromadzenia.

Jednak wśród członków grupy widać, że to nie Trzaskowskiego uważają za swego głównego wroga, lecz policję. I już szykują się do dalszej walki.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze