0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.plFot. Jacek Marczewsk...

Polska zyska kolejowe połączenie do Chorwacji. Pociąg z Warszawy do Rijeki ruszy 27 czerwca 2025 i ma być alternatywą dla połączeń autokarowych i jazdy samochodem. Według szacunków w ten sposób do chorwackich kurortów dociera 75 proc. podróżnych.

Nie będzie to całkowicie nowe połączenie, a przedłużenie już kursującego składu Intercity Sobieski do Wiednia. Z Warszawy skład wyjedzie o 13:44, przejedzie przez Katowice, Ostrawę i Brzecław w Czechach, Wiedeń w Austrii, Lublanę w Słowenii, w Chorwacji przejedzie przez Zagrzeb i dojedzie do Rijeki nad Adriatykiem o 10:03. Podróż planowo zajmie więc 19 godzin. Do tej pory Sobieski jest pociągiem dziennym, pozbawionym miejsc do spania. Intercity i Ministerstwo Infrastruktury obiecuje jednak, że w składzie od końcówki czerwca znajdzie się również kuszetka, a poza nią do Rijeki dotrą dwa klasyczne wagony. W Lublanie pociąg ma być łączony z węgierskim składem Istria. Do Wiednia i z Lublany w składzie powinny być też dostępne wagony restauracyjne. Cennik według zapowiedzi będzie prosty: 200 złotych za drugą klasę, 301 za kuszetkę.

Intercity wchodzi na trasę porzuconą przez Czechów

O pociągu do Chorwacji słychać było już od kilku lat. Pozwolenie na wyjazd z Krakowa do Splitu miał czeski RegioJet, który długo się zastanawiał, jednak nie skorzystał z tej możliwości. W tym czasie zdecydował też o wycofaniu się z trasy Praga-Split, do czego jeszcze wrócimy. Nowy zarząd PKP Intercity od początku zapowiadał renesans połączeń międzynarodowych i zakupy nowych wagonów sypialnych i kuszetek. To sprowokowało pytania o wejście na trasę porzuconą przez Czechów. W zeszłym roku prezes Intercity Janusz Malinowski wypowiadał się o tym jednak z dużą rezerwą.

„Rozmowy się toczą, ale w tej chwili w żaden sposób nie chciałbym tego obiecywać. To ogromne zaangażowanie taboru, ponieważ muszą być to wagony sypialne. Byłoby nieodpowiedzialne, gdybym obiecywał coś w tej chwili" – mówił w rozmowie z OKO.press.

Przeczytaj także:

Polska kolej ma problem z nocną jazdą

Dlatego start połączenia już teraz może być nieco zaskakujący. Intercity od zeszłego roku nie poszerzyło swojego skromnego taboru nocnego. Składają się na niego 43 wagony sypialne (po trzy miejsca w każdym przedziale, choć można podróżować w nich samotnie lub w dwójkę, porządne łóżko, umywalka, więcej miejsca na bagaże, wieszaki) i 20 wagonów z miejscami do leżenia, czyli kuszetek (po sześć lub osiem miejsc w przedziale, niższy komfort i prywatność).

mapa przejazdu pociągu
Ilustracja: PKP Intercity

W grudniu jedynie z miejscami siedzącymi w drogę ruszył nocny Baltic Express na trasie Gdynia-Praga. Wiele z innych nocnych połączeń, również tych krajowych, składa się głównie ze zwykłych wagonów. W TLK Pirat (Bohumin-Katowice-Kołobrzeg) jest zaledwie jeden wagon sypialny. W TLK Karpaty (Zakopane-Gdynia) względnie komfortowo można się wyspać w dwóch z jedenastu wagonów. To zdecydowanie zbyt mało. Co więcej, wagony sypialne są pozbawione klimatyzacji, nie ma w nich również gniazdek przy każdym z łóżek. Możliwe, że właśnie dlatego w drogę do Chorwacji, zamiast nich mają wyjechać nowocześniejsze i klimatyzowane (choć mniej komfortowe pod wieloma względami) kuszetki.

Rząd i kolej wierzą w sprzedażowy przebój

Trwa modernizacja części z wagonów sypialnych, a Intercity zapowiada, że ruszy też na zakupy. W tym roku ma zostać rozpisany przetarg na 35 nowych wagonów sypialnych. Na razie jednak zasoby Intercity nie wyglądają imponująco. Stan posiadania przewoźnika pozwala na utrzymywanie zaledwie ośmiu całorocznych pociągów nocnych. W zeszłe wakacje udało się dodać do tego jeszcze sześć składów kursujących sezonowo. Dlatego Intercity musi rozpocząć adriatycką przygodę z ostrożnością i rozwagą, nie rzucając na ten kierunek zbyt dużych sił.

W powodzenie nowego połączenia wierzy jednak resort infrastruktury, hitu spodziewa się zarząd PKP Intercity, a start kursów nad Adriatyk zapowiedział sam premier Donald Tusk.

View post on Twitter

Wybór pociągu na tej trasie ma swoje zalety – to 19 godzin, jednak droga w pociągu nie męczy jak prowadzenie samochodu w upale, a sporą część podróży można przespać. Pozytywy nowej propozycji Intercity na portalu Rynek Kolejowy zauważa Adrian Furgalski, prezes zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR:

„To jest bardzo dobry kierunek, żeby tam szukać pasażerów. Generalnie w ostatnich latach zaniedbaliśmy połączenia międzynarodowe i nocne, a one w pobliskiej części Europy, np. w Austrii, przeżywają swoją drugą młodość. Do Chorwacji jeździmy chętnie, w ubiegłym roku 1,2 mln Polaków udało się tam na wypoczynek. Na 21 mln turystów, którzy odwiedzili to państwo, byliśmy na czwartym miejscu po Niemcach, Słoweńcach i Austriakach" – mówi ekspert, który zaznacza, że na początku PKP Intercity będzie musiało kusić ceną, a kursy mogą wymagać dotowania.

Pociąg do Chorwacji ciasny, ale własny

Jest ryzyko, że pociąg nad Adriatyk będzie głównie ciekawostką, i spodoba się przede wszystkim tym, którzy nocnymi pociągami podróżują z pasji – ocenia z kolei Michał Szymajda z portalu Love Peace Trains.

„160 miejsc w pociągu jadącym co dwa dni nie sprawi, że Polacy zmienią swoje przyzwyczajenia podróży do Chorwacji, tym bardziej że Rijece daleko do atrakcyjności takiej, jaką ma choćby Split czy Dubrownik. Połączenie będzie raczej pewną ciekawostką, i to zapewne dla miłośników kolei. Doceniam jednak to, że polski operator wypływa na nowe wody, pociągi nocne w Europie przeżywają bowiem renesans. Dwa wagony drugiej klasy oraz jedna kuszetka co dwa dni nie stanowią jednak mocarstwowej oferty" – mówi OKO.press ekspert od międzynarodowych podróży kolejowych. Mimo rezerwy Szymajda docenia, że polska kolej stanie się alternatywą dla samochodu i radzi, by biletami zainteresować się szybko.

Prawie kilkanaście godzin w wagonie drugiej klasy może nie jest opcją najwygodniejszą, jednak stanowi pewną alternatywę wobec podróży autem, która i tak zazwyczaj musi być rozłożona na dwa dni. Przejazd w kuszetce z czteroma lub sześcioma miejscami do leżenia, pod warunkiem rozsądnej ceny, znajdzie swoich klientów. Miejsc w kursującym co dwa dni trzywagonowym pociągu do Chorwacji będzie jednak na tyle mało, że problemem będzie ich dostępność" – twierdzi Szymajda.

Uda się to, na czym sparzyli się Czesi?

Chorwacja nie jest jednak kierunkiem pozbawionym ryzyka, co pokazuje historia RegioJeta. Czeski przewoźnik, co już zasygnalizowaliśmy, wycofał się z trasy do Splitu i zrezygnował z uruchomienia połączenia nad Adriatyk startującego z Krakowa. Czesi potykali się o covidowe restrykcje, problemem były też opóźnienia, spowodowane między innymi problemami z podstawieniem lokomotyw zapewnianych przez Chorwatów. Czeskie media rozpisywały się o nawet 10-godzinnych spóźnieniach, przez które pociąg niepunktualnie wyjeżdżał również w drogę powrotną.

„W pewnym momencie RegioJet, który nie był dotowany przez państwo (inaczej niż PKP Intercity, Koleje Słowackie czy Węgierskie), po prostu przerzucił tabor na inne połączenie, gdzie znacznie taniej i łatwiej mu operować. PKP Intercity nie ryzykuje wiele, wysyłając trzy wagony co dwa dni nad Adriatyk, choć doświadczenia poprzedników wskazują, że nie musi być łatwo" – mówi nam Szymajda, podkreślając, że na trasie do Chorwacji nadal sezonowo jeżdżą Węgrzy i Słowacy.

Pociąg do Chorwacji skromny, ale jest

Polski przewoźnik mógł wybrać dwie strategie: albo ruszyć już teraz, ostrożnie i z tym, co już ma w taborze, albo poczekać ze startem połączenia jeszcze kilka lat, by nad Adriatyk puścić nowe wagony. Intercity wybrało tę pierwszą opcję, co sprawi, że polski pociąg do Chorwacji nie będzie ofertą dla każdego. Brakuje w nim przede wszystkim nowoczesnych wagonów sypialnych zapewniających większą prywatność i komfort.

Dużą przewagę Intercity zyskałoby, dołączając do składu autokuszetki – czyli człony, na których pokład można wjechać własnym samochodem, transportując go torami do stacji końcowej. Sprawia to, że na miejscu nie trzeba wynajmować auta ani polegać na kulejącym chorwackim transporcie publicznym i niedoinwestowanej kolei. Warto pamiętać, że pociągi w regionie Dalmacji dojeżdżają jedynie do Splitu. Autokuszetka to rozwiązanie w przeszłości stosowane również w Polsce, a w poprzednich latach wykorzystywane na trasie do Chorwacji przez Węgrów, Słowaków i Czechów. W końcu Intercity mogłoby zadbać o konkurencyjność swojego połączenia, udostępniając go mieszkańcom mniejszych miast, skąd trudniej jest dotrzeć na lotnisko i wyjechać na autostradę. W tym przypadku warto trzymać kciuki za dogodne przesiadki z pociągów lokalnych do chorwackiego składu.

Tak czy inaczej, warto docenić, że Intercity przeciera szlaki, na których dawno nie widziano polskiej kolei. Chorwackie połączenie będzie najdłuższą międzynarodową trasą, w którą wyjedzie nasz pociąg od 1990 roku.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze