Po tygodniu od tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii ratownicy wyciągnęli spod gruzów 6-latkę i 13-latka. Ale po takim czasie szanse na znalezienie żywych osób są niestety znikome
W trzęsieniu ziemi, które nawiedziło południową Turcję i północ Syrii tydzień temu, w poniedziałek 6 lutego, zginęło już ponad 35 tysięcy ludzi. Ratownicy wydobywają jeszcze spod gruzów pojedynczych ocaleńców. Jednocześnie przyznają, że po tygodniu czas na uratowanie kogoś spod gruzów już się kończy.
Jak zgodnie ocenia większość wypowiadających się na ten temat ekspertów, główną przyczyną śmierci pod gruzami są urazy, ale nie tylko. Nacisk zawalonych ścian lub stropu na klatkę piersiową może uniemożliwić oddychanie.
W przestrzeni pod gruzami może brakować tlenu.
Do śmierci może doprowadzić nawet sam ciężar. Pod wpływem długotrwałego ucisku mięśnie dotkliwie odczuwają brak tlenu doprowadzonego przez krew. Zaczynają się rozpadać. We krwi pojawia się pochodząca z ich rozkładu mioglobina, która powoduje ostrą niewydolność nerek. W warunkach szpitalnych można chorego uratować, pod gruzami nie ma na to szans.
To tak zwany „zespół zmiażdżenia” (sam rozpad mięśni, który może wywołać także zakażenie lub ekstremalny wysiłek fizyczny, to rabdomioliza). Zespół ten w 1923 roku opisał japoński lekarz Seigo Minami, który zauważył zgony w wyniku niewydolności nerek u żołnierzy podczas I wojny światowej. Szerzej opisał go Brytyjczyk Eric Bywaters u ofiar bombardowania Londynu w 1941 roku.
Nawet jeśli człowiek znajdzie się w luźniejszej przestrzeni pod gruzami, gdzie nie brakuje powietrza, możliwość przeżycia ogranicza dostępność wody.
Bez jedzenia można przeżyć bardzo długo – około ośmiu tygodni. Bez wody można przeżyć zaledwie kilka dni, przyjmuje się zwykle od trzech do pięciu dni. Rozpiętość wynika od warunków zewnętrznych (temperatury i wilgotności) oraz stanu zdrowia człowieka. Nieliczni przeżywali bez wody dłużej, bo dziesięć dni. To jednak ekstremalnie rzadkie przypadki.
Jak to zatem możliwe, że po upływie tygodnia spod gruzów nadal wydobywani są żywi ludzie? Specjaliści sugerują, że
kluczowy jest właśnie dostęp do wody.
Jak opisywało NBC News w 2011 roku (w październiku tego roku trzęsienie ziemi o sile 7,2 magnitudo nawiedziło wschodnią Turcję), zdarzały się pojedyncze przypadki ocalenia spod gruzów po rekordowo długim czasie. Dwa tygodnie po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 roku również uratowano spod gruzów mężczyznę, a po 15 dniach – dziewczynkę. W przypadku mężczyzny wiadomo, że ocalił go znajdujący się w pobliżu siedmiolitrowy pojemnik z wodą, którą sobie wydzielał.
W maju 2017 roku spod gruzów zawalonej fabryki w stolicy Bangladeszu, Dhace, po 17 dniach wydobyto żywą kobietę, donosiło BBC. Przy życiu utrzymał ją również zapas wody.
Dr Jarone Lee, lekarz medycyny ratunkowej w Massachusetts General Hospital mówi agencji Associated Press, że to przypadki nieliczne. „Zwykle rzadko znajduje się ocalałych po pięciu czy siedmiu dniach, a ekipy ratunkowe rozważają zakończenie swojej pracy. Zdarzają się historie ludzi ocalałych długo po granicy siedmiu dni. Niestety są to zwykle rzadkie i wyjątkowe przypadki”.
Zdarzało się, że uwalniano ludzi spod gruzów po dwóch tygodniach. W ruinach tureckich miast mogą być wciąż żywi mieszkańcy
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Oczywiście. „To nie trzęsienia ziemi zabijają, to zła architektura”, mawiają sejsmolodzy. W niezwykle aktywnej sejsmicznie Japonii dostosowanych do wstrząsów budynków jest większość (75 procent). W Turcji, jak szacują eksperci, dostosowany był zaledwie co czwarty budynek.
Nie dzieje się tak dlatego, że są to budynki stare. W niedawnym tekście opisywałem, że za tak wysoką liczbę ofiar trzęsienia ziemi w Turcji odpowiada psucie prawa, lekceważenie przepisów oraz korupcja. Ktoś przecież musiał niezgodne z normami budynki dopuszczać do użytku.
Gdy konstrukcja budynku jest odpowiednio przystosowana do sejsmicznych wstrząsów, jest znacznie mniejsze ryzyko, że budynek wskutek nich runie. Możliwe są uszkodzenia, ale wzmocniona sejsmicznie budowla nie ma prawa zawalić się jak domek z kart i uwięzić ludzi pod gruzami.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press
Komentarze