0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Foto: Demiroren News Agency / AFPFoto: Demiroren News...

Turcja jest położona u zbiegu czterech płyt tektonicznych: anatolijskiej (zwanej też turecką, bo na niej leży większość kraju), arabskiej, afrykańskiej i euroazjatyckiej. Gdy płyty te się przesuwają, dochodzi do ich naprężeń. Gdy staną się zbyt wielkie, uwalnia się energia - w postaci trzęsień ziemi.

W poniedziałek, 6 lutego 2023 roku w okolicach tureckiej granicy z Syrią doszło do dwóch silnych trzęsień. Pierwszy wstrząs, o sile 7,8 magnitudo nastąpił chwilę po czwartej nad ranem czasu miejscowego. Drugi, nieco słabszy, o sile 7,6 magnitudo, o pierwszej po południu.

Było to najsilniejsze trzęsienie ziemi w historii tureckich pomiarów, porównywalne z trzęsieniem z 1939 roku. Życie straciło wtedy ponad 30 tysięcy ludzi.

W sobotę 11 lutego podano, że liczba ofiar śmiertelnych ostatnich dwóch wstrząsów przekroczyła już 24 tysiące: ponad 20 tysięcy w Turcji i 3,5 tysiąca w Syrii.

Czy można było tego uniknąć?

Sejsmolodzy lubią powtarzać, że trzęsienia ziemi nie zabijają. Zabija zła architektura. I mają rację. Od dawna są możliwości techniczne, by uczynić budynki odpornymi na sejsmiczne wstrząsy.

Są na to trzy główne sposoby.

Można budować konstrukcje solidniejsze, betonowe i wzmocnione stalowymi belkami, które są odporne na wstrząsy. Można stosować w konstrukcji elementy, które energię drgań tłumią. Można też izolować budynki od wstrząsów podłoża (za pomocą amortyzacji), co jest opcją najdroższą.

Wszystkie te sposoby stosuje się w aktywnych sejsmicznie rejonach globu, choćby w niezwykle często nawiedzanej przez trzęsienia Japonii, czy na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.

W wielu krajach leżących w obszarach aktywnych sejsmicznie prawo budowlane wymaga, by konstrukcje były odporne na wstrząsy. Nie inaczej było w Turcji – takie prawo budowlane istnieje. Co zatem zawiodło?

Przeczytaj także:

Zawiedli ludzie i skorumpowany system

Turecki Uniwersytet Bogazici opracował wstępny raport, według którego około 40 proc. budynków w mieście Kahramanmaras, gdzie było epicentrum drugiego wstrząsu, jest zniszczonych bądź uszkodzonych.

W czwartek 9 lutego prezydent Recep Tayyip Erdoğan podał, że w wyniku trzęsienia zawaliło się około 6500 budynków w całym kraju. Jeszcze większa ich liczba jest uszkodzona.

Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.

Prawo było, ale uchwalano „budowlane amnestie”

Turcja zawsze była rejonem aktywnym sejsmicznie. W 1999 roku w Izmit wstrząs o sile 7,6 stopnia w skali Richtera przyniósł 17 tysięcy ofiar śmiertelnych. To trzęsienie przyczyniło się zresztą do zwycięstwa w wyborach Partii Sprawiedliwości i Rozwoju prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana kilka lat później (w 2002 roku), bo ówczesne rządy postrzegano jako nieudolne i skorumpowane.

W tym samym 1999 roku uchwalono specjalny podatek, który miał finansować m.in. na modernizację budynków. Prawo budowlane zaostrzające normy odporności na wstrząsy sejsmiczne uchwalono rok później, w 2000 roku.

W 2012 roku turecki rząd przyjął ustawę, która miała zapoczątkować odnawianie budynków, ale przesuwano jej wejście w życie. Jak twierdzi włoski dziennik „Corriere Della Serra”, do tej pory nie zaczęła jeszcze obowiązywać.

Ostatnią nowelizację prawa budowlanego uchwalono w Turcji w 2018 roku. Wymagała, by budynki były wzmacniane stalowymi belkami, a obciążenia konstrukcji rozłożone równomiernie, dając stabilność nawet przy silniejszych wstrząsach. Przy okazji uchwalono jednak też “amnestię”, zwalniającą z tego wymogu konstrukcje starsze. Już wtedy ostrzegano, że może mieć to opłakane skutki.

Ludzie stoją na zwałach zrujnowanych budynków
Skutki trzęsienia ziemi w Kahramanmaras w Turcji, 8 lutego 2023. Foto OZAN KOSE / AFP

Zawaliły się nawet budynki nowe

Na zdjęciach z rejonów katastrofy widać, że zawaliły się także budynki całkiem nowe, zbudowane na przykład w 2019 roku. Tysiące zawalonych budynków znajdują się też z dala od epicentrum trzęsienia, gdzie wstrząsy były znacznie słabsze. Po prostu nie odpowiadały żadnym wymogom prawa budowlanego uwzględniającym wstrząsy sejsmiczne, analizuje BBC News.

Podobnego zdania są eksperci komentujący to dla „The Guardian”. Nawet wysokie mieszkalne bloki nie powinny składać się jak domki z kart przy tak silnych wstrząsach. Najwyraźniej wznoszono je niezgodnie z jakimikolwiek przepisami i zdrowym rozsądkiem.

Jak można oddać budynek niezgodny z przepisami? Dzięki łapówce

Wszystko wskazuje na to, że przepisy budowlane były w Turcji notorycznie ignorowane. Również dlatego, że raz na jakiś czas legalizowano budynki wzniesione bez koniecznych pozwoleń. Włoska „La Repubblica” (cytowana przez „Wyborczą”) podaje, że najnowszy projekt „amnestii budowlanej” dopuszczający do użytku – za stosowną opłatą – budynki niespełniające norm trafił do tureckiego parlamentu kilka dni przed trzęsieniem ziemi.

Jak opisuje BBC News, takich amnestii uchwalano od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku już kilka. Nie jest więc tak, że za śmierć tysięcy ludzi w zawalonych budynkach odpowiada wyłącznie autorytarny reżim Erdoğana (który sprawuje władzę od 2002 roku). Jednak tej tragedii można było uniknąć, gdyby obecny rząd pilnował przestrzegania uchwalanego prawa, zamiast pozwalać je omijać (od czasu do czasu w świetle prawa, za stosowną opłatą).

Nie wiadomo też, gdzie podziały się środki na modernizację infrastruktury z podatku uchwalonego w 1999 roku. To akurat w fasadowej demokracji nie dziwi, zapewne poszły tam, gdzie potrzebował ich Erdoğan.

Lider największej opozycyjnej partii (Republikańskiej Partii Ludowej, CHP) Kemal Kılıçdaroğlu zauważa, że do tragedii doszło przez wszechobecną korupcję. Ktoś przecież musiał niezgodnie z normami projektować, budować, a potem wadliwe budynki odbierać i dopuszczać do użytku.

Czy to prawda?

Trzęsienie ziemi to nieprzewidywalny żywioł, nie da się zapobiec ofiarom

Sprawdziliśmy

Sejsmolodzy lubią powtarzać, że trzęsienia ziemi nie zabijają. Zabija zła architektura. I mają rację. Śmierci kilkunastu tysięcy ludzi w Turcji można było w dużej mierze uniknąć. Zawiniła m.in. korupcja i nie przestrzeganie prawa budowlanego.

W całym dwudziestym stuleciu w wyniku trzęsień ziemi w Turcji zniszczeniu uległo ponad 650 tysięcy budynków. W 2008 roku zgodnych z normami sejsmicznymi była mniej niż jedna czwarta.

W Japonii odpornych na wstrząsy jest 75 procent budynków. Gdy 2005 roku przeprowadzono w tym kraju inspekcje, stwierdzono, że niezgodnych z przepisami budowlanymi jest 78 budynków mieszkalnych i hoteli. Zostały zamknięte i zarządzono ich wyburzenie.

Śmierci kilkunastu tysięcy ludzi w Turcji można było w dużej mierze uniknąć. Zawinił i brak demokracji, i psucie prawa, i korupcja.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).
Michał Rolecki

Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i już mu tak zostało. Skończył anglistykę, a o naukowych odkryciach pisał w "Gazecie Wyborczej", internetowym wydaniu tygodnika "Polityka", portalu sztucznainteligencja.org.pl, miesięczniku "Focus" oraz serwisie Interii, GeekWeeku oraz obecnie w OKO.press

Komentarze