0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

"Mają pretensję, że za dużo mówię; że jestem wrogiem obozu władzy. A ja im tłumaczę, że to nie polityka. Ja walczę o bezpieczne warunki pracy dla listonoszy. Skoro pracownikom wypowiadać się nie wolno, od tego jestem ja" - mówi OKO.press Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

W piku epidemii, gdy wstrzymane są eksmisje, dostał nakaz opuszczenia mieszkania, które wynajmuje od Poczty Polskiej.

Ma je opuścić, wraz z 12-letnim synem, do 30 kwietnia, do godziny 11:30.

Uważa, że spotykają go kolejne represje za działalność związkową i publiczne wypowiadanie się w mediach.

"Każdy wie, że w demokracji wybory odbyć się muszą. Ale czy to znaczy, że mają się odbyć kosztem listonoszy? Zwracają się do mnie zaniepokojeni, bo nie wiedzą nic. Gdy pytam kiedy dostaną wytyczne, słyszę, że to nie czas. A kiedy będzie czas? Na dzień przed? Co trzeci pocztowiec jest na zwolnieniu, wiele rejonów jest nieobsadzonych. Chcemy przeprowadzić wybory, jakich jeszcze nie robiliśmy, a nie mamy na nie żadnego pomysłu? To absurd. I o tym trzeba mówić głośno".

Przeczytaj także:

„Mówili, żebym dal sobie spokój”

Moniuszko mieszka w Oławie. W Poczcie przepracował 28 lat. „Straciłem w niej pół życia, jak będę umierał też będę czuł się pocztowcem". W październiku 2019 roku został dyscyplinarnie zwolniony za wpis w mediach społecznościowych. Pisał w nim, że firma jest bliska utraty płynności finansowej. „Opierałem się na dokumentach Centrum Analiz Sejmowych, do których miałem dostęp".

Firma uznała, że działał na jej szkodę i dopuścił się „ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych".

„Pozbyli się mnie, mimo że jako przedstawiciel związku zawodowego, mam prawo głośno mówić o nieprawidłowościach. Rozwiązali ze mną umowę bez zgody zarządu związku, naruszając ustawę o związkach zawodowych. Mogą mnie nie lubić, ale nie rozumiem, dlaczego nie szanują prawa".

Dlatego Moniuszko chce walczyć o przywrócenie. Sprawa toczy się przed sądem pracy.

W związkach zawodowych działa od 2000 roku. W 2006 z grupą znajomych zawiązali WZZPP. Gdy pytam, czy wcześniej był szykanowany za swoją działalności, mówi, że odbierał dyscyplinujące telefony od kierownictwa. „Mówili, żebym dał sobie spokój, siedział cicho. Nawiązywali też do mojej sytuacji osobistej.

Sam wychowuję i utrzymuję syna. Czasem się zastanawiam, czy nie powinienem przystopować. Jednak, wciąż odpowiadam sobie, nie".

„Gdy zabrałem głos, przypomnieli sobie o mnie”

Poczta Polska chce, by działacz opuścił wynajmowane mieszkanie, bo w lipcu 2019 roku wygasła mu umowa najmu. „Mieszkam tu już sześć lat, w tym czasie czynsz rósł pięć razy. Zawsze słyszałem, że to kwestia stawek rynkowych. Ale w Oławie, w starym budownictwie, nie płaci się tyle za metr kwadratowy. Właściciel nigdy nie poniósł kosztów modernizacji lokalu. A ja zainwestowałem 50 tys. zł. Prosiłem firmę, żeby pokazali mi, na czym opierają swoje wyliczenia. Nigdy nie otrzymałem odpowiedzi. Dlatego nie podpisałem nowej umowy. Za rok powiedzą mi, że mam płacić 20 zł za metr kwadratowy, gdy w zasobach miejskich w podobnych lokalach płaci się 6,50".

Od lipca Moniuszko mieszka więc bez umowy i płaci należności według ustaleń z poprzedniej umowy. „Pierwszy nakaz opuszczenia dostałem w listopadzie, tuż po dyscyplinarnym zwolnieniu. Rakiem się z tego wycofali. A teraz, gdy zabrałem głos, znów sobie przypomnieli".

OKO.press o komentarz poprosiło rzeczniczkę Poczty Polskiej, Justynę Siwek. Wciąż czekamy na odpowiedź.

Jednak w korespondencji z „Gazetą Wyborczą” firma zaprzeczała, że nakaz ma związek z działalnością związkową. „Pierwsze wezwanie do opuszczenia lokalu przez pana Piotra Moniuszkę było skierowane w listopadzie 2019 roku. Obecnie zostało skierowane ponownie wezwanie. Wobec wiedzy pana Moniuszki o braku umowy najmu lokalu mieszkalnego i otrzymanego już wcześniej wezwania do opuszczenia lokalu okres wyznaczony na jego opuszczenie nie jest w naszej opinii okresem zbyt krótkim".

Poczta boi się pozwów

Moniuszko nie zamierza się wyprowadzać. „Będę czekał, aż Poczta złoży pozew o eksmisję i będę dochodził swoich racji przed sądem. Ale wiem, że nie są zainteresowani skarżeniem byłych lub obecnych pracowników". Gdy pytam dlaczego, odpowiada, że to po prostu „źle wygląda".

"Dlatego włożę to wezwanie do segregatora i poczekam na sprawę sądową".
;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze