0:000:00

0:00

Dane za dwa miesiące potwierdzają, że widać pozytywne rezultaty zarówno zmian w prawie dotyczących podatków, głównie podatku VAT, wprowadzonych w poprzednim roku przez rząd premier Szydło, ale także walki wszystkich służb państwowych z mafiami VAT-owskimi
Fałsz. Nic nie wskazuje na to by była to kwestia lepszego prawa
blog, Salon24,12 marca 2017
Wpływy z VAT będą w tym roku rekordowe - zapewnia Zbigniew Kuźmiuk, ekonomista i europoseł PiS. Na swoim blogu twierdzi, że to wszystko zasługa rządu Prawa i Sprawiedliwości – dzięki podniesieniu kar za oszustwa podatkowe i wytężonej pracy organów kontrolnych i organów ścigania.

Tymczasem nie ma jeszcze żadnych powodów, żeby to zakładać.

Faktycznie, na pierwszy rzut oka, liczby wyglądają wręcz fantastycznie. Dane Ministerstwa Finansów pokazują, że w styczniu ściągalność wzrosła o ponad 25 proc., czyli ok. 4,4 mld zł (rok do roku).

Kuźmiuk, za kilkoma mediami, twierdzi, że w lutym skok również był znaczący. W sumie budżet państwa zanotował 40 proc. wzrost wpływów z VAT w porównaniu z tym samym okresem w zeszłym roku.

Tak olbrzymi skok wydaje się aż podejrzany. To niemal jedna czwarta przychodu zaplanowanego przez rząd na cały 2017 r. Owszem, dane pokazują, że w styczniu konsumpcja wzrosła o 11,4 proc., ale nadal nie tłumaczy to tak olbrzymiego wzrostu dochodów z podatku VAT.

Okazuje się, że to głównie efekt zmiany sposobu księgowania wpływów.

Z końca na początek

Rok 2016 r. zakończył się kiepskim wynikiem pod względem ściągalności VAT. Wpływy były niższe niż zakładano o ok. 3,5 mld zł mniej (126,6 mld, zamiast 130,1 mld zł). Nominalnie były wyższe niż w roku wcześniejszym, ale relatywnie ściągalność wręcz spadła – o ok. 0,2 proc.

Przeczytaj także:

A to wszystko z powodu manipulacjami zwrotami VAT dla przedsiębiorstw, które dokonały się za pośrednictwem urzędów skarbowych. Jeszcze na koniec października przetrzymywały rekordową ilość pieniędzy – ponad 3,3 mld zł.

Teoretycznie działo się to w wyniku drobiazgowej kontroli w poszukiwaniu prób wyłudzeń, które od początku rządów obiecywało PiS. Jednak w praktyce nawet ponad 2 mld zł z tej kwoty nie było objętych żadnym postępowaniem.

Po prostu leżały, jednocześnie windując ogólne statystyki ściągalności (dopóki pieniądze nie są zwracane przedsiębiorcom, zalicza się je jako wpływ). Dane wskazują, że listopadzie pieniądze dalej zbierano i przetrzymywano, bo wyniki ściągalności były dalej wysokie.

Nagle, na potęgę zaczęto zwracać pieniądze w grudniu i stąd kiepski wynik całoroczny. Mimo wyraźnego wzrostu sprzedaży detalicznej w ostatnim miesiącu 2016 r. (6 proc.), wpływy z VAT spadły o ok. połowę w porównaniu z poprzednimi miesiącami.

Spadły tak drastycznie również dlatego, że szybciej zwrócono pieniądze, które miały trafić do przedsiębiorców właśnie na początku 2017 r. Ministerstwo Finansów tłumaczyło wówczas, że po to by napędzić prywatne inwestycje. Tymczasem miało to jednocześnie ważny efekt fiskalny. Wywindowały wpływy z VAT z początku 2017 r. Była to więc działanie mające na celu większe obciążenie budżetu 2016, by odciążyć budżet 2017, który jest znacznie bardziej napięty. Diagnozę OKO.press potwierdzają eksperci.

„Doszło do przesunięcia części dochodów VAT z końca poprzedniego roku, na początek obecnego. Przyspieszano zwroty podatku, tym samym przesuwając deficyt budżetowy. Dzięki temu w 2017 r. będzie mniejszy niż zakładano na początku”

- mówi OKO.press Ignacy Morawski, ekonomista z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych (WiseEuropa) i twórca portalu spotdata.pl.

Zmiany w przepisach też zawyżają

Nie oznacza to oczywiście, że wpływy z VAT nie wzrosły w ogóle, ale stało się to w stopniu nieporównywalnie mniejszym, niż wskazuje Kuźmiuk i nie ma tu mowy o żadnym wyjątkowym zjawisku. Zważywszy, że wzrost wywindowały też zmiany w przepisach.

Od 2017 r. firmy muszą rozliczać VAT miesięcznie. Do tej pory musiały to robić tylko mniejsze przedsiębiostwa. Większe, powyżej 1,2 mln euro przychodu mogły rozliczać się kwartalnie. Oznacza to, że obecnie zapłaciły już ok. 2/3 kwoty, która jeszcze w zeszłym roku trafiła by do państwa dopiero na koniec marca.

Tymczasem przed rządem trudne zadanie. W planach budżetowych zobowiązał się do ściągnięcia podatku VAT ponad 143 mld zł - najwięcej w historii Polski i ok. 15 mld więcej, niż w 2016 r.

;

Udostępnij:

Szymon Grela

Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.

Komentarze