Choć od 20 lat nie wolno spalać śmieci w domowych piecach, a od niedawna - gorszych gatunków węgla, to Polacy niewiele sobie z tego robią. Aż 80 proc. gmin nie posiada skutecznego systemu kontroli. Temat kontroli i egzekucji prawa antysmogowego to wielki nieobecny rządowych działań dla poprawy jakości powietrza - czytamy w raporcie Polskiego Alarmu Smogowego
Raport Polskiego Alarmu Smogowego "Poza kontrolą – analiza systemu kontroli palenisk domowych" alarmuje, że w Polsce praktycznie nie działa kontrola tego, co spalamy w domowych piecach i kotłach. Choć główny nacisk w raporcie położono na nieprzestrzeganie zakazu spalania odpadów, to widać, że z kontrolą przestrzegania uchwał antysmogowych jest generalnie słabo.
Badaniami objęto 106 gmin z czterech województw: łódzkiego (25 gmin), małopolskiego (28 gmin), śląskiego (28 gmin) i mazowieckiego (25 gmin).
"Wydawać by się mogło, że 20 lat po wprowadzeniu ustawowego zakazu spalania śmieci w domowych piecach czy kotłach, procedury kontrolne w tym zakresie powinny być bardzo dobrze rozwinięte i wdrożone. Niestety, tak nie jest" - czytamy w opracowaniu.
Zgodnie z prawem, w domowych piecach i kominkach nie wolno spalać m.in. gazet, książek, ubrań, foliówek, plastikowych butelek i lakierowanego drewna. I - czego zakazały ustawy antysmogowe w niektórych województwach - miału i mułu węglowego, a także tzw. flotokoncentratu.
Ale to nie przeszkadza Polakom robić tego dalej - z różnych powodów.
Skala zjawiska nie jest wcale mała. Problem ze smrodem od spalanych śmieci zgłasza ponad połowa (53 proc.) mieszkańców badanych gmin.
Skutek jest taki, że to, co wydobywa się z kominów, stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia. To m.in. rakotwórczy benzo(a)piren, ale tez też metale ciężkie, cyjanowodór i dioksyny. Nie wspominając o pyłach zawieszonych PM10, PM2.5 i PM1 - głównych składnikach smogu.
"Największy problem z kontrolą palenisk domowych i egzekucją przepisów jest w gminach gdzie nie ma straży miejskiej" - piszą autorzy raportu. Czyli w ok. 80 proc. polskich gmin - to najczęściej gminy miejsko-wiejskie oraz wiejskie.
Brak straży miejskiej (bądź gminnej) wprost przekłada się na liczbę przeprowadzonych kontroli. I tak, w 2017 roku, w gminach, które mają straż, przeprowadzono ok. 44 tys. kontroli domowych palenisk. Natomiast w gminach bez straży zaledwie 650.
Autorzy raportu zauważyli również, że gminy gdzie nie ma straży, w zasadzie nie wystawiają mandatów za palenie śmieciami.
Średnia ilość mandatów w ciągu roku w statystycznej gminie wiejskiej to zaledwie... pół mandatu.
W gminach miejsko-wiejskich też nie jest dobrze, bo średnia liczba to 5 mandatów. Zaś w 18 proc. gmin w 2017 roku w ogóle nie przeprowadzono kontroli.
"W zestawieniu z danymi statystycznymi, z których wynika, że ponad 50 proc. mieszkańców wsi zauważa proceder spalania śmieci w swojej okolicy, pokazuje to, że system kontroli palenisk domowych w gminach, które nie posiadają straży gminnych praktycznie nie istnieje" - czytamy w raporcie.
W takiej sytuacji - przekonują autorzy - kontrole nie pełnią żadnej funkcji odstraszającej. Ich brak jest więc jawnym przyzwoleniem na palenie śmieciami. Zakaz zostaje na papierze.
Dodatkowym problemem jest to, że kontrole w większości gmin miejsko-wiejskich i wiejskich prowadzą urzędnicy w godzinach pracy. Tak jest w 80 proc. gmin.
To jest całkowicie nieskuteczne, ponieważ:
Okazuje się jednak, że nawet posiadanie straży miejskiej nie gwarantuje skutecznej kontroli zakazu palenia śmieciami.
Przyczyny to:
"Znaczna część kontroli, pomimo stwierdzenia wykroczenia na miejscu, nie kończy się nałożeniem mandatu karnego, a jedynie pouczeniem" - piszą autorzy raportu.
Podają, że wśród blisko 5 tys. przypadków wykrycia spalania odpadów, wystawiono tylko ok. 3 tys. mandatów.
Co proponują autorzy raportu? Uwolnienie urzędników od kontrolowania palenisk. "Kontrole powinny być realizowane przez odpowiednio przeszkolone służby mundurowe".
Cały raport można pobrać i przeczytać na stronie Polskiego Alarmu Smogowego.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze