Jak twierdzi Joanna Kącka, rzeczniczka łódzkiej policji, policja nie ma informacji, żeby dwaj Niemcy, którzy towarzyszyli Polakowi odnieśli obrażenia cielesne. 4 grudnia 2017 rano Kącka powiedziała OKO.press: „Według informacji, które otrzymaliśmy od nocnego patrolu, jedyną poszkodowaną osobą był mężczyzna polskiego pochodzenia [wiadomo, że ma imię Jacek – red.]. Wszyscy zaangażowani byli mocno nietrzeźwi. Poszkodowany właśnie jest w trakcie składania zeznań”.
Według ustaleń „Dziennika Łódzkiego” trzej mężczyźni – dwóch Niemców i Polak z pochodzenia – pracują razem w koncernie Volkswagen. Przyjechali do Łodzi na zaproszenie Polaka. Według relacji „Dziennika Łódzkiego” przyczyną pobicia było to, że mężczyźni rozmawiali między sobą po niemiecku.
Wyszli z łódzkiego klubu „Bajka” około 4 rano, zmierzali w kierunku klubu „Czekolada” przy ul. Piotrkowskiej: „Mijaliśmy grupkę pijących mężczyzn. Szliśmy rozmawiając po niemiecku – opowiadał „Dziennikowi Łódzkiemu” Jacek. – Jeden z siedzących na ulicy mężczyzn rzucił w stronę Niemców: – Po jakiemu wy p…cie? – Proszę? – odpowiedziałem i dostałem butelką w twarz”.
Patrol policji odwiózł pobitego mężczyznę do szpitala. Jacek opuścił na własną prośbę w niedzielę 3 grudnia o 8.00 rano. Według ustaleń OKO.press, 4 grudnia rano policji udało się namówić go do stawienia się na komendzie i złożenia zawiadomienia. OKO.press będzie na bieżąco informować o rozwoju tej sprawy.
To nie pierwszy taki przypadek na Piotrkowskiej w tych okolicach. W lutym 2013 roku zamordowany został 20-letni maturzysta, który stanął w obronie swojej dziewczyny, w sierpniu 2014 w toalecie klubu „Czekolada” pobito 24-letniego Kongijczyka.
„Margines marginesów”?
Jeśli potwierdzą się słowa poszkodowanego, że motywem ataku było posługiwanie się językiem niemieckim, będzie to kolejny przejaw rosnącej w Polsce ksenofobii. We wrześniu 2016 roku profesor UW Jerzy Kochanowski został pobity w warszawskim tramwaju za to, że rozmawiał po niemiecku ze swoim kolegą z uniwersytetu w Jenie.Kampania strachu przed „uchodźcami” i „obcymi”, którą prowadzi PiS od czasu kampanii wyborczej 2015 roku, przynosi efekty. Nie tylko w badaniach postaw, ale także w aktach fizycznej przemocy na tle ksenofobicznym i rasistowskim – OKO pisało o tym pod koniec czerwca 2017 roku. W przekazie polityków i mediów obozu władzy obowiązuje narracja, że taka przemoc jest zjawiskiem rzadkim, jak to ujął minister Mariusz Błaszczak „marginesem marginesów“, choć w 2016 roku postępowań w sprawie przestępstw z nienawiści było rekordowo dużo – 1631. Prokuratura Krajowa umarza aż 76 proc. z nich (dane z 2016 r).Skala przemocy na tle ksenofobicznym z pewnością jest wielokrotnie większa niż oficjalne statystyki. Jak mówi „Polityce” Konrad Dulkowski, koordynator Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych: „Codziennie dostajemy od 30 do 100 zawiadomień o atakach na cudzoziemców w Polsce. Kiedy cztery lata temu startowaliśmy z działalnością zgłoszenia, które dostawaliśmy, były incydentami, nad którymi w tej chwili nikt by się nawet nie pochylił”.