0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Wladyslaw Czulak / Agencja Wyborcza.plFot. Wladyslaw Czula...

Po 47 latach od misji Mirosława Hermaszewskiego atmosferę ziemską 11 czerwca 2025 roku opuści Sławosz Uznański-Wiśniewski, 41-letni astronauta Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).

Sławosz Uznański-Wiśniewski uśmiechnięty na tle aparatury przygotowującej do lotu w kosmos
Sławosz Uznański-Wiśniewski. Fot. Marcin Stępień / Agencja Wyborcza.pl

Na krążącą wokół Ziemi Międzynarodową Stację Kosmiczną wyniesie go rakieta Falcon produkcji firmy SpaceX, a za organizację misji odpowiada prywatna spółka Axiom Space. Wylot pierwotnie planowano na wtorek 10 czerwca. Wykryty przed startem wyciek z rakiety i niekorzystny wiatr skłoniły dowództwo misji do przesunięcia startu na środę 11 czerwca, na 14:00 polskiego czasu. W końcu okazało się, że i ten termin nie zostanie dotrzymany. Kolejny termin rezerwowy to 12 czerwca o godzinie 7:37 czasu lokalnego (13:37 w Polsce). Ma to dać ekipie SpaceX więcej czasu na uporanie się z wyciekiem z systemów dostarczania tlenu.

O szansach związanych z lotem Polaka w kosmos rozmawiamy z Maciejem Myśliwcem, ekspertem branży kosmicznej i założycielem Space Agency.

Sławosz Uznański-Wiśniewski z misją dla polskiej nauki

Marcel Wandas, OKO.press: Jaka jest atmosfera na miejscu, czuć stres, czy jedynie ekscytację?

Maciej Myśliwiec: Oczywiście, jest trochę nerwów. Nie ma co ukrywać, bo niecodziennie lata się w kosmos. Myślę, że Sławosz też jest trochę zdenerwowany i przejęty tym, co się dzieje. Po dwóch latach oczekiwania obserwujemy, jak misja nabiera realnych kształtów. Widzimy, że skafander jest już gotowy, obserwujemy próbę na rakietach.

Wokół również dzieje się mnóstwo ciekawych rzeczy. Są tutaj ludzie z Europejskiej Agencji Kosmicznej, z Polskiej Agencji Kosmicznej (ESA), z Ministerstwa Rozwoju i Technologii oraz z instytucji, które dostarczyły eksperymenty dla Sławosza. Wielu ludzi przekazało materiały do nich w absolutnie ostatniej chwili, ponieważ takie są procedury. Można poczuć, że polski sektor kosmiczny się skonsolidował.

Czy można to nazwać świętem polskiego sektora kosmicznego?

Zdecydowanie i powinniśmy podkreślać wagę tego wydarzenia w ten sposób. Czekaliśmy na to 47 lat. 27 czerwca 1978 roku Mirosław Hermaszewski – wtedy miał 37 lat i był w stopniu majora – poleciał w kosmos. Od tamtego czasu żaden Polak nie był w kosmosie, więc zwróć uwagę, że nasze pokolenie, czyli generacja milenialsów, nie miało możliwości, by obserwować takie wydarzenie.

Dzisiejsze dzieciaki i nastolatkowie będą miały swojego Uznańskiego, który będzie ich inspirował do studiowania nauk technicznych i polubienia STEM-u (skrótowy termin obejmujący naukę, technologię, inżynierię i matematykę – przyp. aut.), aby pójść w jego ślady.

View post on Twitter

Sławosz w kosmosie to korzyści dla Polski

Pamiętajmy również, że wraz z lotem Sławosza następuje konsolidacja polskiego sektora kosmicznego. Jego lot jest efektem zwiększonej składki do Europejskiej Agencji Kosmicznej. Ta składka wraca do polskich firm w formie grantów i projektów, więc to jest bardzo ważny moment dla Polskiego Sektora Kosmicznego i tak trzeba o tym mówić.

Pytania o pieniądze przy tym locie pojawiają się często. Da się policzyć, jaki jest wkład finansowy Polski i powiedzieć, czy się zwróci?

Trzeba wziąć pod uwagę, że wielokrotnie zwiększona składka pokazuje, że Polska traktuje swoje zaangażowanie poważnie. To też inwestycja we własny potencjał, ponieważ w ESA istnieje coś takiego jak zwrot geograficzny. Oznacza to, że jeżeli pieniądze wpłacamy z Polski, to one powinny wrócić do polskich firm kosmicznych i ogromna większość wróci. Szacuje się, że sam lot kosztuje około 65 mln euro, ale to jedyne niewielka część wszystkich kosztów.

Przeczytaj także:

Na orbitę wysyłamy również całą infrastrukturę z eksperymentami. Sławosz bierze ze sobą w misji IGNIS aż 13 eksperymentów, które przygotowała polska społeczność naukowa, w tym uczelnie i firmy prywatne.

Eksperymenty te są bardzo różnorodne, od biomedycznych po wykorzystanie sztucznej inteligencji, od badań materiałów po badanie mikrobiomów, po badanie technologii, które mogą być przydatne do dalszej eksploracji, a także badanie zachowania człowieka w kosmosie. Badania te nie były realizowane dotychczas w Polsce, ale chodzi również o to, że te wszystkie firmy zdobywają tzw. doświadczenie lotu kosmicznego, czyli Flight Heritage.

W kosmosie jesteśmy dość mocni, a będziemy mocniejsi

To jest niezwykle cenne dla tych firm, ponieważ będą mogły pokazywać, że ich projekty były w kosmosie. Szczerze się wzruszyłem, kiedy zobaczyłem, jak eksperyment AI-owy mojego klienta, LeopardISS, trafił do modułu laboratoryjnego Columbus.

I jakie to uczucie?

Nie da się tego opisać. Pamiętajmy też o jednej prostej rzeczy: wszystkie pieniądze, które wydajemy na eksplorację kosmosu i tworzenie technologii kosmicznej, to są pieniądze, które wracają do nas na Ziemi w formie technologii lub danych, które dzięki tej technologii pozyskujemy. Nie można więc powiedzieć, że wywalamy je w błoto, ponieważ wszyscy korzystamy z technologii kosmicznych na co dzień, nawet tego nie zauważając.

Nawet na poziomie wykorzystywania danych obserwacji Ziemi jesteśmy w stanie przeciwdziałać różnego rodzaju zagrożeniom. To też są dane kosmiczne, z których korzystamy na co dzień. Nawet smartfony, które mają dobre aparaty, czy dostęp do internetu, są możliwe dzięki technologii satelitarnej. Dzięki temu teraz rozmawiamy.

Czy można powiedzieć, że polski sektor kosmiczny teraz nabierze przyspieszenia, a nasze wcześniejsze dokonania w kosmosie będą wydawać się małe?

Trzeba pewną rzecz wyprostować: nawet mały element jak młoteczek, który miał wbić się w powierzchnię komety, czy jednostki przetwarzania danych, to są rzeczy, bez których misja bardzo często nie może być realizowana. Ten mały element może być elementem podstawowym, a polskie firmy dostarczają podzespoły do misji, które lecą na przykład na orbitę Jowisza.

Polskie eksperymenty były na Marsie, badają Koronę Słoneczną, przeleciały przez cały Układ Słoneczny, i to jest niezwykle ważne. Dlaczego? Ponieważ ktoś musi wykonać te rzeczy, a my mamy świetnych specjalistów w dziedzinie robotyki, optyki kosmicznej i obserwacji Ziemi.

Czyli to nie tylko drobnostki.

Absolutnie. Polska firma jest głównym wykonawcą w projekcie Copernicus, dostarczając infrastrukturę do przetwarzania danych, które wykorzystujemy do planowania gospodarki przestrzennej, walki z suszą, przeciwdziałania powodziom i wielu innych działań związanych z bezpieczeństwem publicznym.

Ramiona robotyczne tworzone przez polskie firmy są montowane na urządzeniach, które są na orbicie. Nie mówiąc już o optyce, którą polskie firmy przekazują zagranicznym podmiotom i która będzie obserwować Ziemię w wielu różnych konfiguracjach, a nawet ma szansę polecieć na Księżyc. Pamiętajmy o tym, że polskie firmy robią już teraz bardzo dużo i będą robić jeszcze więcej.

Następna stacja: Księżyc?

Polskie firmy będą latały w kosmos, a co z kolejnymi astronautami?

Nie będziemy czekać 47 lat na kolejnego Polaka w kosmosie, jestem o tym przekonany. Przede wszystkim pamiętajmy o tym, że Sławosz Uznański jest w tej chwili astronautą projektowym, ale po zakończeniu misji będzie astronautą rezerwowym ESA. Oznacza to, że ma szansę polecieć w kosmos ponownie, ponieważ jest aktywnym astronautą, przechodzi wszystkie testy sprawnościowe i zdrowotne, będzie ciągle gotowy do lotu.

Pamiętajmy też o tym, że zwiększając składki i będąc uczestnikiem programów technicznych, w tym w programie księżycowym Artemis I, być może będziemy mieli szansę uczestnictwa w eksploracji księżyca.

Pamiętajmy również o tym, że za kilka lat będzie miała miejsce kolejna selekcja astronautów ESA. Będziemy mieć wtedy dodatkowe doświadczenie i będziemy świetnymi specjalistami w wielu kwestiach. Myślę, że dopiero postawiliśmy pierwszy krok i będziemy świadkami wielu ciekawych wyzwań.

;
Na zdjęciu Marcel Wandas
Marcel Wandas

Reporter, autor tekstów dotyczących klimatu i gospodarki. Absolwent UMCS w Lublinie, wcześniej pracował między innymi w Radiu Eska, Radiu Kraków i Off Radiu Kraków, publikował też w Magazynie WP.pl i na Wyborcza.pl. Jeden ze współautorów podcastu "Drugi Rzut Oka". Interesuje się tematyką transformacji energetycznej, transportu publicznego, elektromobilności, w razie potrzeby również na posterunku przy tematach popkulturalnych. Mieszkaniec krakowskiej Mogiły, fan Eurowizji, miłośnik zespołów Scooter i Nine Inch Nails, najlepiej czujący się w Beskidach i przy bałtyckich wydmach.

Komentarze