W wyniku zatrzymania jeden z protestujących trafił do szpitala, a policjanci nie pozwalali filmować tej interwencji. W opinii prawników i międzynarodowych organizacji pilnujących wolności dziennikarskiej, Policja bezprawnie utrudniała pracę dziennikarza OKO.press
Podczasprotestu antyszczepionkowców i negacjonistów pandemii, który 20 marca 2021 ściągnął do Warszawy około tysiąca osób z całej Polski, doszło do licznych ataków na policjantów. W relacji OKO.press widać m.in. osoby popychające funkcjonariuszy i pryskające w ich stronę gazem pieprzowym. Dwoje funkcjonariuszy trafiło do szpitala.
Zobacz relację na żywo z protestu antyszczepionkowców i przeciwników obostrzeń
W trakcie zamieszek i po ich opanowaniu Policja utrudniała jednak dokumentowanie swoich interwencji, podczas których wielokrotnie używała siły, kajdanek, pałek, gazu, a nawet granatów hukowych. Na filmie OKO.press widać m.in. popychanie osoby filmującej jedno z zatrzymań telefonem.
Policjanci utrudniali także relację reportera OKO.press. Gdy próbował filmować legitymowanie kilku uczestniczek (wyraziły zgodę na rejestrowanie swoich danych osobowych), funkcjonariusze celowo zasłaniali obiektyw. Chwilę później powątpiewali, że jest dziennikarzem – mimo zawieszonej na piersi legitymacji OKO.press i odblaskowej kamizelki oraz kasku z napisem „Press”.
Policjant do dziennikarza: Ma pan zarejestrowaną działalność?
Kiedy podszedłem do interweniujących policjantów, wywiązała się następująca rozmowa.
Maciek Piasecki, OKO.press do policjanta: Dokumentuję czynności.
Policjant: Jest RODO.
Jak będą podawane dane, wiem, co mam robić.
Zwracam się do legitymowanych: Czy zgadzają się panie na rejestrację danych osobowych?
Kobiety skinieniem głowy wyrażają zgodę.
Policjanci wciąż utrudniają rejestrowanie interwencji.
Policjant: Jest pan redaktorem? Ma pan zarejestrowaną w sądzie okręgowym działalność?
Tak. Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Oto moja legitymacja prasowa, którą noszę tutaj na ramieniu.
Policjant pyta o adres redakcji, o to, na jaką umowę jestem zatrudniony i powtarza pytanie o numer rejestru. Nie pamiętam numeru. Policjant odwraca się.
Po chwili para policjantów zwraca się do mnie, żebym nie relacjonował zdarzenia. Odpowiadam, że te osoby wyraziły zgodę.
„Jest pan dziennikarzem? Jest pan dziennikarzem?" - kilka razy dopytuje policjantka.
Pokazuję legitymację prasową. Mam też żółty kask z napisem „Press".
Policjant mówi, że nie wyraża zgody na publikowanie wizerunku.
„Polecamy dokształcić się, nie dyskutować na tematy, które są panu obce. Zna pan trochę prawa, czy będziemy dalej na ten temat debatować? Pan umie słuchać ze zrozumieniem, czy nie bardzo?” – strofowała mnie funkcjonariuszka w stopniu sierżanta sztabowego (odmówiła przedstawienia się).
A jednak to funkcjonariuszka chyba powinna się dokształcić. Policja ma na ten temat przepisy i szkolenia.
Przyczytaj, jak powinna wyglądać rozmowa z dziennikarzem, według policyjnych szkoleń
Podręcznik "Taktyka udzielania informacji na miejscu zdarzenia (wyd. Szkoła Policji w Słupsku, 2015) uczy:
czekamy, aż dziennikarz się przedstawi i zada pytanie, ponadto należy zażądać od niego legitymacji prasowej – o czym była mowa i na co wskazuje § 7 ust. 1 zarządzenia nr 1204 – aby sprawdzić, czy osoba, z którą rozmawiamy, naprawdę nią jest, można się przedstawić (dziennikarz może poprosić o nasze dane na końcu nagrania) – podajemy stopień, imię, nazwisko, jednostkę macierzystą,
pamiętajmy o nakryciu głowy: jeśli jesteśmy poza budynkiem – mamy nakrycie głowy, jeśli na terenie jednostki – dopuszczalne jest, aby policjant zdjął czapkę, nie trzymamy rąk w kieszeni,
patrzymy na dziennikarza,
szczególne zasady dotyczą kobiet: mają one obowiązek mieć związane włosy (chyba że mają krótkie fryzury), biżuteria powinna być skromna, nie rzucająca się w oczy, kolczyki nie mogą wystawać poza płatek ucha,
odpowiadamy na pytania krótko i mówimy prawdę, panujemy nad gestykulacją i mimiką twarzy (gesty oszczędne i opanowane),
nie komentujemy pytań ani nie zadajemy ich dziennikarzowi,
dopasowujemy swoją postawę i ton głosu do tematu rozmowy,
dziękujemy i żegnamy się z dziennikarzem po zakończonym spotkaniu.
Aktywista niezdolny do pracy po interwencji policji
O tym, że obecność dziennikarzy podczas takich wydarzeń jest potrzebna, świadczy sytuacja, która zdarzyła się dosłownie kilka minut później.
Mateusz Wojtaczka, który określa się jako aktywista „walczący z bezprawiem i lockdownem”, został rzucony na kamienne schody i skuty kajdankami. Jak twierdzi, był podduszany i deptany, na chwilę stracił podczas zatrzymania przytomność.
Z udostępnionej OKO.press dokumentacji szpitalnej wynika, że ma stłuczoną klatkę piersiową. Lekarz nakazał mu siedzieć w domu i okładać się lodem, zabronił pracować co najmniej przez tydzień.
Wojtaczka otrzymał zarzuty znieważenia funkcjonariusza i naruszenia jego nietykalności cielesnej (to często wykorzystywane przez policję paragrafy, uzasadniające zatrzymania i użycia siły na protestach). Przyznaje się, że we wzburzeniu używał wulgarnych słów, ale miał nie stawiać nawet biernego oporu.
„Kilka minut przed tą sytuacją policjant popychał kobietę. Stanąłem między nimi, nie używając ani grama cielesności. On mnie odepchnął i sobie poszedłem. Zaczęło się, tak myślę, polowanie na moją osobę” – mówi OKO.press. Jak ma wynikać z badania alkomatem na komendzie, był w pełni trzeźwy.
Na naszym nagraniu nie widać, aby mężczyzna agresywnie zachowywał się wobec policjantów. Trudno też podważyć jego słowa o podduszaniu, gdyż w momencie użycia siły policja otoczyła miejsce wielokrotnym kordonem, a próbę filmowania w prześwitach uniemożliwili, przesuwając nogi tak, by zasłaniały obraz kamerze.
Nie można zatem zweryfikować, czy środki przymusu były wykorzystane zgodnie z prawem, tj. proporcjonalnie do stopnia zagrożenia i w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę. Policja uchyliła się od prośby o szczegółowy opis wydarzenia, nie komentuje oskarżenia o podduszanie.
Niezależnie od tego, że niektóre osoby na proteście były pod wpływem alkoholu i agresywne (na trawnikach Pól Mokotowskich po odejściu tłumu leżały liczne „małpki” po wódce), a realizacja haseł antyszczepionkowców-uczestników protestu, naraziłaby ludzi na niebezpieczeństwo, Policja nie może stosować środków przymusu pochopnie czy jako kary.
Przeczytaj fragment ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej
Art. 6. 1. Środków przymusu bezpośredniego używa się lub wykorzystuje się je w sposób niezbędny do osiągnięcia celów tego użycia lub wykorzystania, proporcjonalnie do stopnia zagrożenia, wybierając środek o możliwie jak najmniejszej dolegliwości.
Art. 7. 1. Środków przymusu bezpośredniego lub broni palnej używa się lub wykorzystuje się je w sposób wyrządzający możliwie najmniejszą szkodę.
Policja: bo osoby podają się za dziennikarzy, którymi nie są
Jeszcze w czasie trwania demonstracji dodzwoniłem się do rzecznika KSP, który poinformował, że policjanci spotykają się z procederem podszywania się pod dziennikarzy „nawet dużych mediów”. A do tego wielu policjantów nie pochodzi z Warszawy i w związku z tym nie zna dziennikarzy.
OKO.press wysłało 23 marca szereg kolejnych pytań do Komendy Stołecznej Policji. 2 kwietnia otrzymaliśmy odpowiedź, z której wynika, że zachowanie funkcjonariuszy było profesjonalne.
Przeczytaj wszystkie pytania, które OKO.press wysłało stołecznej Policji
1. Na filmie OKO.press widzimy (0:20:00-0:24:25) interwencję wobec Mateusza Wojtaczki z użyciem środków przymusu bezpośredniego (siła, kajdanki). Dlaczego użycie tych środków było uzasadnione?
Link do filmu: https://www.facebook.com/1683534065241470/videos/176376600824210
2. M. Wojtaczka jest, jak mówi, oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Prosiłbym o możliwie szczegółowy opis zdarzenia oraz przebiegu interwencji.
3. Według słów M. Wojtaczki, był on podduszany przez funkcjonariusza. Czy takie zdarzenie miało miejsce? W jakiej sytuacji podduszanie przez funkcjonariusza jest uzasadnione?
4. Funkcjonariusze utrudniali rejestrację interwencji, zasłaniając obiektyw kamery OKO.press nogami oraz tworząc zwielokrotniony kordon. Dlaczego nie umożliwiono rejestracji tej interwencji, np. wyznaczając bezpieczne miejsce do filmowania?
5. Wcześniej w filmie (0:11:15-0:19:30) widzimy, jak policjanci utrudniają rejestrowanie czynności legitymowania - mimo że osoby legitymowane wyrażają zgodę na rejestrację -m.in. zasłaniając obiektyw ciałem i każąc się odsunąć, argumentując to rzekomym utrudnianiem czynności. W jaki sposób obecność kamery i mikrofonu utrudniałaby funkcjonariuszom czynności?
6. Proszę o podanie rekomendowanej przez Policję procedury, w jakiej dziennikarze mogą rejestrować obraz i dźwięk, a także transmitować go na żywo, podczas czynności legitymowania oraz w przypadku zatrzymania z użyciem środków przymusu bezpośredniego.
7. Funkcjonariusze domagali się udowodnienia faktu, że reporter OKO.press jest dziennikarzem, mimo że posiadał on w widocznym miejscu legitymację prasową OKO.press nr 037, kask odblaskowy z napisem PRESS oraz kamizelkę odblaskową z napisem PRESS. W jakim celu? (Otrzymałem odpowiedź ustną od Rzecznika KSP, prosiłbym jednak o uzasadnienie pisemne).
8. Co może zrobić dziennikarz, aby lepiej pomóc funkcjonariuszom, w upewnieniu się, że mają do czynienia z dziennikarzem, bez konieczności tego rodzaju dopytywań?
9. Czy stołeczna Policja świadoma jest wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 14 lutego 2019 w sprawie filmowanie policjantów podczas wykonywania czynności służbowych a przetwarzanie danych osobowych (C-345/17)? Wg niego:
Trybunał orzekł już, że aby uwzględnić doniosłość wolności wypowiedzi w społeczeństwie demokratycznym, należy szeroko interpretować związane z nią pojęcia, w tym pojęcie dziennikarstwa (zob. podobnie wyrok z dnia 16 grudnia 2008 r., Satakunnan Markkinapörssi i Satamedia, C-73/07, EU:C:2008:727, pkt 56).
Jak wynika z prac przygotowawczych do dyrektywy 95/46, wyjątki i odstępstwa przewidziane w art. 9 tej dyrektywy mają zastosowanie nie tylko do przedsiębiorstw medialnych, lecz również do każdej osoby prowadzącej działalność dziennikarską (zob. podobnie wyrok z dnia 16 grudnia 2008 r., Satakunnan Markkinapörssi i Satamedia, C-73/07, EU:C:2008:727, pkt 58).
Z orzecznictwa Trybunału wynika, że za 'działalność dziennikarską' mogą zostać uznane działania, których celem jest publiczne rozpowszechnienie informacji, opinii lub myśli za pomocą jakiegokolwiek środka przekazu (zob. podobnie wyrok z dnia 16 grudnia 2008 r., Satakunnan Markkinapörssi i Satamedia, C-73/07, EU:C:2008:727, pkt 61).
A zatem – skąd potrzeba weryfikacji, że reporter OKO.press reprezentuje tytuł prasowy zarejestrowany w rejestrze dzienników i czasopism?
10. Dwoje funkcjonariuszy (0:12:30-0:19:30) zadaje reporterowi OKO.press pytania niezwiązane z weryfikacją jego tożsamości i strofuje. Prosiłbym o ocenę profesjonalizmu tych wypowiedzi, a w szczególności zwrotu:
„Polecamy dokształcić się, nie dyskutować na tematy, które są panu obce. Zna pan trochę prawa, czy będziemy dalej na ten temat debatować? Pan umie słuchać ze zrozumieniem czy nie bardzo?”.
11. Czy ww. funkcjonariusze zostali upoważnieni przez Rzecznika do tego rodzaju komentarzy względem osób przedstawiających się jako prasa w myśl §6 Zarządzenia nr 1204 Komendanta Głównego Policji?
12. Czy Policja zdecyduje się na wszczęcie postępowania wyjaśniającego wobec powyższych słów oraz utrudniania działalności prasy?
13. §8 ww. zarządzenia KGP mówi: „W przypadku szczególnego zainteresowania środków masowego przekazu działaniami Policji, na miejscu zdarzenia powinna znajdować się jedna z osób, o której mowa w § 2 ust. 2”. Czy podczas wydarzeń 20 marca, na miejscu była jedna z tych osób? Jeśli nie, prosiłbym o uzasadnienie. Czy wg Policji nie było tam szczególnego zainteresowania jej działalnością?
14. W jakim stopniu przeszkoleni w kontaktach z prasą są funkcjonariusze dokonujący zabezpieczeń zgromadzeń w Warszawie oraz ich dowódcy?
Przeczytaj całą odpowiedź Wydziału Komunikacji Społecznej KSP
Szanowny Panie Redaktorze,
w odpowiedzi na Pana maila uprzejmie informuję, że policjanci używają środków przymusu bezpośredniego tylko w przypadkach, które zostały określone w Ustawie z dnia 24 maja 2013 r. o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej. Należy również przypomnieć, że nie wypowiadamy się na temat osób wskazanych z imienia i nazwiska.
Podczas wszelkich wykonywanych czynności celem policjantów w pierwszej kolejności jest zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego, ponadto funkcjonariusz ma obowiązek dbać o bezpieczeństwo osoby legitymowanej, dlatego jak najbardziej zasadnym jest dystans. Dziennikarze mogą rejestrować każdą czynność wykonywaną przez policjanta, jednak pamiętajmy, że praca ta nie może utrudniać naszych działań.
W kwestii okazania legitymacji dziennikarza funkcjonariuszom Policji odpowiedź Rzecznika Komendanta Stołecznego Policji nie zmieniła się. Po okazaniu dokumentu potwierdzającego, że dana osoba jest dziennikarzem, policjanci wielokrotnie dopytują o szczegóły, ponieważ niestety bardzo często osoby podają się za dziennikarzy, którymi nie są, dlatego takie rozmowy są niezbędne.
Zarządzenie nr 1204 Komendanta Głównego Policji jasno wskazuje kto i w jakich okolicznościach może się wypowiadać. Jeżeli chodzi o komentarze poszczególnych policjantów, jest to subiektywna ocena każdej z osób oglądającej dyskusję. Każdorazowo rzecznik lub osoba reprezentująca bierze udział w działaniach i jest obecna w miejscu wskazanym przez dowodzącego. Policjanci są na bieżąco szkoleni w ramach kontaktu z mediami, jednak to nie jest ich priorytetowe zadanie, od tego są rzecznicy i oficerowie prasowi.
podkom. Rafał Retmaniak
Kierownik Sekcji I Wydziału Komunikacji Społecznej Komendy Stołecznej Policji
„Jeżeli chodzi o komentarze poszczególnych policjantów jest to subiektywna ocena każdej z osób oglądającej dyskusję” – podaje KSP. Policja podkreśla, że „funkcjonariusz ma obowiązek dbać o bezpieczeństwo osoby legitymowanej, dlatego jak najbardziej zasadnym jest dystans”.
Nagrania z interwencji pokazują, że dystans ten policjanci egzekwują tylko w wygodnych dla siebie przypadkach. Policja nie udzieliła odpowiedzi na prośbę o rady, w jaki sposób najlepiej rejestrować jej czynności, w tym użycie środków przymusu.
Eksperci: RODO dopuszcza wyjątki, działania Policji „nielegalne”
To nie pierwszy raz, kiedy Policja uniemożliwia dokumentowanie interwencji podczas zgromadzeń, w tym użycia środków przymusu. Funkcjonariusze wydają dziennikarzom polecenia, by się przesunęli i zasłaniają obiektywy. Regularnie widać to na naszych relacjach, potwierdzają to również inni reporterzy.
Stanowisko wobec utrudniania pracy OKO.press zajęła międzynarodowa organizacja broniąca prawa do informacji i wolności pracy Reporterzy Bez Granic, nazywając działania Policji „nielegalnymi” i domagając się od niej przestrzegania polskiego prawa.
„Jeżeli legitymowana osoba jednoznacznie wyrazi zgodę na zarejestrowanie i opublikowanie w internecie nagrania tej czynności, to trudno żeby policja sprzeciwiała się nagrywaniu z uwagi na ochronę danych osobowych takiej osoby.
Tego rodzaju zachowania mogą raczej wyglądać na próbę nieuzasadnionego powołania się na ochronę danych osobowych bardziej jako pretekstu do ograniczenia relacjonowania działań policji” – ocenia dla OKO.press Konrad Siemaszko, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Przeczytaj całą ekspertyzę HFPCz dla OKO.press
Z nagrania wynika, że funkcjonariusze usiłują utrudniać filmowanie rozmowy policji z demonstrantkami, uzasadniając to ochroną danych osobowych legitymowanych osób. Rzeczywiście, w czasie legitymowania podaje się dane, którymi niekoniecznie każdy uczestnik i uczestniczka demonstracji chciałby podzielić się z mediami.
Nie widzę jednak żadnych postaw, by to policja decydowała o tym, w jaki sposób legitymowana osoba chce udostępnić swoje dane. Jeżeli legitymowana osoba jednoznacznie wyrazi zgodę na zarejestrowanie i opublikowanie w internecie nagrania tej czynności, to trudno żeby policja sprzeciwiała się nagrywaniu z uwagi na ochronę danych osobowych takiej osoby. Tego rodzaju zachowania mogą raczej wyglądać na próbę nieuzasadnionego powołania się na ochronę danych osobowych bardziej jako pretekstu do ograniczenia relacjonowania działań policji.
Warto też zauważyć, że RODO przewiduje tzw. wyjątek dziennikarki, czyli wyłączenie stosowania szeregu przepisów tego rozporządzenia do działalności dziennikarskiej, z uwagi na konieczność pogodzenia prawa do ochrony danych osobowych ze swobodą wypowiedzi. Nie oznacza to, że dziennikarze i dziennikarki nie mają żadnych obowiązków związanych z poszanowaniem prawa do prywatności i prawa do ochrony danych osobowych – ale wynikają one z prawa prasowego. Obejmują one m.in. obowiązek zachowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, a także obowiązek ochrony dóbr osobistych (art. 12) czy też zakaz publikowania informacji dotyczących prywatnej sfery życia bez zgody osoby zainteresowanej, chyba że wiąże się to bezpośrednio z działalnością publiczną danej osoby (art. 14. ust. 6).
Szereg wątpliwości może budzić również widoczne na nagraniu szczegółowe przepytywanie przez policję dotyczące rejestracji działalności prasowej w sądzie okręgowym, w tym domaganie się podania numeru rejestru czy adresu siedziby redakcji. Tego rodzaju pytania mogą wywoływać wrażenie, że od odpowiedzi na nie może zależeć dalsza możliwość transmitowania działań policji. Byłoby to jednak błędne założenie.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej odnosił się już wprost do kwestii publikowania w internecie nagrań działań policji w kontekście ważenia między ochroną danych osobowych a swobodą wypowiedzi. W wyroku z 2019 roku w sprawie Sergejs Buivids Trybunał stwierdził, że możliwość korzystania z tzw. wyjątku dziennikarskiego (który wyłącza stosowanie szeregu przepisów o ochronie danych osobowych do działalności dziennikarskiej) nie jest zarezerwowana wyłącznie dla zawodowych dziennikarzy i dziennikarek. Nie każde opublikowanie nagrania w internecie będzie przejawem działalności dziennikarskiej, jeżeli jednak celem zarejestrowania i upublicznienia jest np. zwrócenie uwagi publicznej na nieprawidłowe zachowanie policji, wówczas może to być uznane za działanie w ramach tzw. wyjątku dziennikarskiego. Co prawda polski ustawodawca w odniesieniu do tego wyjątku odsyła bezpośrednio do przepisów Prawa prasowego, wyjątek ten jednak musi być przede wszystkim interpretowany zgodnie z prawem unijnym i wykładnią przyjętą przez Trybunał Sprawiedliwości UE.
Pytania dotyczące rejestracji w rejestrze dzienników i czasopism są jednak problematyczne jeszcze z innego powodu – mogą bowiem sugerować, że od faktu rejestracji zależy możliwość wykonywania działalności dziennikarskiej. Gdyby tak było, mielibyśmy w Polsce system koncesjonowania prasy – tymczasem taki system jest wprost zakazany w art. 54 Konstytucji. Prawo prasowe rzeczywiście przewiduje obowiązek rejestracji dzienników i czasopism (a nawet karę za niedopełnienie tego obowiązku), ale w żadnym wypadku nie oznacza to, że prowadzenie działalności prasowej wymaga jakiejś zgody władz publicznych w postaci wpisu do rejestru – wpis ma jedynie charakter zgłoszenia, poinformowania władz o wydawaniu tytułu prasowego. Kwestie związane z funkcjonowaniem rejestru dzienników i czasopism były dwukrotnie badane przez Trybunał Konstytucyjny, w roku 2007 i 2011, i Trybunał podkreślał, że wolność prasy wynika z wolności jednostki i nie wymaga żadnej decyzji władz. Możliwość prowadzenia działalności dziennikarskiej nie zależy więc od żadnej rejestracji (a już tym bardziej od możliwości podania numeru rejestru).
Jest jeszcze bardziej ogólny, acz kluczowy problem – policja nie powinna utrudniać mediom wykonywanie ich pracy w czasie relacjonowania demonstracji, np. zasłaniając obiektyw czy każąc usunąć się z miejsca wydarzeń (jeżeli obecność dziennikarzy na miejscu realnie nie utrudnia czynności funkcjonariuszy). Wynika to nie tylko z gwarancji wolności mediów, ale także z prawa opinii publicznej do otrzymywania informacji o sprawach mających publiczne znaczenie, takich jak protesty czy tym bardziej sposób traktowania demonstrantów i demonstrantek przez policję. Dlatego też możliwość rejestrowania wydarzeń przez media jest szczególnie ważna wtedy, kiedy funkcjonariusze podejmują interwencje, a zwłaszcza kiedy stosują środki przymusu bezpośredniego – i tym samym niepokojące jest, jeżeli właśnie w takich sytuacjach policja wydaje się szukać różnych pretekstów, by ukryć swoje działania przed opinią publiczną.
„Warto też zauważyć, że RODO przewiduje tzw. wyjątek dziennikarki, czyli wyłączenie stosowania szeregu przepisów tego rozporządzenia do działalności dziennikarskiej, z uwagi na konieczność pogodzenia prawa do ochrony danych osobowych ze swobodą wypowiedzi. Nie oznacza to, że dziennikarze i dziennikarki nie mają żadnych obowiązków związanych z poszanowaniem prawa do prywatności i prawa do ochrony danych osobowych – ale wynikają one z prawa prasowego”.
„Możliwość rejestrowania wydarzeń przez media jest szczególnie ważna wtedy, kiedy funkcjonariusze podejmują interwencje, a zwłaszcza kiedy stosują środki przymusu bezpośredniego – i tym samym niepokojące jest, jeżeli właśnie w takich sytuacjach policja wydaje się szukać różnych pretekstów, by ukryć swoje działania przed opinią publiczną” – opiniuje mec. Siemaszko.
Media utrudniają pracę Policji, a może funkcjonariusze mediom?
Policjanci uzasadniają swoje zachowania rzekomym „utrudnianiem czynności” przez dziennikarzy. Prowadzi to jednak do pytania: czy ważniejsza jest wygoda funkcjonariuszy, czy jednak konstytucyjne prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej, do których niewątpliwie należy Policja, zapisane w art. 61 Konstytucji.
1. Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne. Prawo to obejmuje również uzyskiwanie informacji o działalności organów samorządu gospodarczego i zawodowego, a także innych osób oraz jednostek organizacyjnych w zakresie, w jakim wykonują one zadania władzy publicznej i gospodarują mieniem komunalnym lub majątkiem Skarbu Państwa.
2. Prawo do uzyskiwania informacji obejmuje dostęp do dokumentów oraz wstęp na posiedzenia kolegialnych organów władzy publicznej pochodzących z powszechnych wyborów, z możliwością rejestracji dźwięku lub obrazu.
3. Ograniczenie prawa, o którym mowa w ust. 1 i 2, może nastąpić wyłącznie ze względu na określone w ustawach ochronę wolności i praw innych osób i podmiotów gospodarczych oraz ochronę porządku publicznego, bezpieczeństwa lub ważnego interesu gospodarczego państwa.
4. Tryb udzielania informacji, o których mowa w ust. 1 i 2, określają ustawy, a w odniesieniu do Sejmu i Senatu ich regulaminy.
Powyższe prawo może być ograniczone m.in. ze względu na ochronę porządku publicznego i bezpieczeństwa. Regulują to przepisy – zasady kontaktu z Policji z dziennikarzami szczegółowo określa Zarządzenie Komendanta Głównego Policji nr 1204 z dn. 12 listopada 2007 roku (ważność przedłużona w 2017).
Według §9 „dowodzący działaniami (...) wyrazić zgodę na dostęp dziennikarzy do miejsca wykonywania czynności w pełnym lub ograniczonym zakresie”, ale zgoda nie jest wymagana, gdy dziennikarz relacjonuje „na terenie ogólnie dostępnym”.
Czym jest teren ogólnie dostępny wg policyjnej definicji?
To pojęcie nie jest tożsame z „miejscem publicznym” w rozumieniu prawa budowlanego. Taktyka udzielania informacji na miejscu zdarzenia informuje: „Miejsce ogólnie dostępne – to miejsce nie objęte zabezpieczeniem policyjnym (czyli nie jest to miejsce zdarzenia zabezpieczone taśmą policyjną)”. Co ciekawe, nie ma tu mowy o barierkach czy kordonach. OKO.press zadało Komendzie Głównej Policji pytanie, czy istnieje gdzieś szersza definicja. Komenda uchyliła się od odpowiedzi:
„Uprzejmie informuję, że zgodnie z orzecznictwem sądowym odnoszącym się do ustawy o informacji publiczne i ustawy prawo prasowe, wniosek o udostępnienie informacji publicznej nie może służyć dokonywaniu przez organ wykładni prawa (m. in. wyrok NSA sygn. I OSK 8/11). Policja nie jest instytucją powołaną, ani uprawnioną do udzielania wiążącej interpretacji przepisów, informacji o obowiązujących regulacjach prawnych”.
Dużo rzadziej niż na swoją wygodę, policjanci powołują się na bezpieczeństwo. Jednak policyjne zarządzenie dopuszcza tutaj dużą swobodę w umożliwianiu dziennikarzom dostępu do terenu działań, nawet ekstremalnych okolicznościach, gdy używana jest broń, „po ostrzeżeniu, że funkcjonariusze Policji tych oddziałów lub pododdziałów nie mogą zapewnić dziennikarzom bezpieczeństwa fizycznego”.
Obecnie policjanci blokują dziennikarzy nawet w sytuacjach najzupełniej spokojnych – jak powyższa, gdzie tłum został otoczony kordonem, a funkcjonariuszy w sprzęcie ochronnym było już niewiele mniej, niż samych demonstrantów.
Policja zakłada też, że powinna udzielać informacji. Według zarządzenia KGP nr 1204 „w przypadku szczególnego zainteresowania środków masowego przekazu działaniami Policji” na miejscu zdarzenia powinien znajdować się jeden z policyjnych rzeczników (§2).
Na pytanie OKO.press, w jak wielu przypadkach miało to miejsce od wybuchu protestów 22 października 2020 roku, rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak odpowiedział, że „nie są prowadzone statystyki dotyczące obecności służb prasowo-informacyjnych na miejscu zdarzenia”.
Tymczasem 2 kwietnia br. 2021 podkom. Rafał Retmaniak poinformował OKO.press, że „każdorazowo rzecznik lub osoba reprezentująca bierze udział w działaniach i jest obecna w miejscu wskazanym przez dowodzącego”.
Relacjonując demonstracje nawet kilka razy w tygodniu, nie spotkałem się nigdy z obecnością osoby, która udzielałaby pomocy w zdobywaniu informacji dziennikarzom – podobne obserwacje mają liczni reporterzy pracujący na protestach.
TSUE: każdy może filmować policję w celach informacyjnych
Jednak nie tylko profesjonalni dziennikarze powinni mieć możliwość dokumentowania działań Policji. „Fotografowanie i filmowanie Policji jest dozwolone dla wszystkich. Miej świadomość obecności mediów – pełnij wzorowo służbę” – przypomina krótko policyjny podręcznik Kontakt policjanta z dziennikarzem na poziomie podstawowym (wyd. Szkoła Policji w Słupsku, 2016).
Helsińska Fundacja Praw Człowieka przypomina również o wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z 2019 roku: „W sprawie Sergejs Buivids Trybunał stwierdził, że możliwość korzystania z tzw. wyjątku dziennikarskiego (który wyłącza stosowanie szeregu przepisów o ochronie danych osobowych do działalności dziennikarskiej) nie jest zarezerwowana wyłącznie dla zawodowych dziennikarzy i dziennikarek.
Nie każde opublikowanie nagrania w internecie będzie przejawem działalności dziennikarskiej, jeżeli jednak celem zarejestrowania i upublicznienia jest np. zwrócenie uwagi publicznej na nieprawidłowe zachowanie policji, wówczas może to być uznane za działanie w ramach tzw. wyjątku dziennikarskiego” – tłumaczy OKO.press mec. Siemaszko.
Przeczytaj fragment wyroku TSUE w sprawie nagrywania policji
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z z 14 lutego 2019 w spr. filmowanie policjantów podczas wykonywania czynności służbowych a przetwarzanie danych osobowych (C-345/17):
Trybunał orzekł już, że aby uwzględnić doniosłość wolności wypowiedzi w społeczeństwie demokratycznym, należy szeroko interpretować związane z nią pojęcia, w tym pojęcie dziennikarstwa (zob. podobnie wyrok z dnia 16 grudnia 2008, Satakunnan Markkinapörssi i Satamedia, C-73/07, EU:C:2008:727, pkt 56).
Jak wynika z prac przygotowawczych do dyrektywy 95/46, wyjątki i odstępstwa przewidziane w art. 9 tej dyrektywy mają zastosowanie nie tylko do przedsiębiorstw medialnych, lecz również do każdej osoby prowadzącej działalność dziennikarską (zob. podobnie wyrok z dnia 16 grudnia 2008, Satakunnan Markkinapörssi i Satamedia, C-73/07, EU:C:2008:727, pkt 58).
Z orzecznictwa Trybunału wynika, że za "działalność dziennikarską" mogą zostać uznane działania, których celem jest publiczne rozpowszechnienie informacji, opinii lub myśli za pomocą jakiegokolwiek środka przekazu (zob. podobnie wyrok z dnia 16 grudnia 2008 roku, Satakunnan Markkinapörssi i Satamedia, C-73/07, EU:C:2008:727, pkt 61).
Parawany i groźba aresztu dla dziennikarzy zamiast współpracy
Policja teoretycznie jest świadoma, że mogłaby skorzystać na kontakcie z dziennikarzami. Podręcznik "Taktyka udzielania informacji na miejscu zdarzenia" (wyd. Szkoła Policji w Słupsku, 2015) podaje:
„Zadaniem policjanta jest wykorzystanie każdego kontaktu z mediami jako okazji do kreowania wizerunku rzeczywistego, pożądanego nie tylko z punktu widzenia organizacji, ale i jego samego. Niewątpliwie łatwiej pracować w społeczeństwie, które pozytywnie postrzega policję, widzi korzyści płynące ze współpracy na rzecz wspólnego interesu, jakim jest bezpieczeństwo”.
Tajemnicą pozostaje, dlaczego policjanci nie decydują się do zaleceń podręcznika.
Oficer prasowy obecny na miejscu mógłby odpowiadać na pytania, bo pytani funkcjonariusze milczą lub odsyłają do rzecznika, zdarzało się, że twierdzili, iż „nie mają czasu”, by udzielić informacji. Mógłby także współpracować w wyznaczeniu bezpiecznych stref pracy mediów możliwie blisko zdarzenia, i dokonywać oceny, co jest rzeczywistym utrudnianiem pracy funkcjonariuszy (policyjne materiały zwracają tu uwagę, by dziennikarz nie zacierał śladów czy nie podawał informacji służących przestępcom), a co jedynie koniecznym dyskomfortem.
Zobacz film, w którym policja parawanem zasłania protest przed reporterami
Zamiast tego Policja decyduje się jednak na kosztowne rozwiązania, takie jak zasłanianie miejsc działań parawanami, używanych zwykle np. w przypadku zabójstw czy samobójstw (czym naraża się na śmieszność, bo w internecie zaroiło się od memów na ten temat), czy wydawanie poleceń, by dziennikarze odsunęli się od miejsca zdarzenia.
A ze względu na nowe przepisy wprowadzone przez rząd PiS w 2020 r. (w „tarczy antykryzysowej”), za umyślne niestosowanie się do poleceń policjanta, które „uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych” można nawet trafić do aresztu. Warto jednak pamiętać, że
zgodnie z art. 15 p. 10 Ustawy o Policji funkcjonariusze mogą wydawać polecenia jedynie „w granicach niezbędnych do wykonywania czynności” i „sprawnej realizacji zadań Policji”.
Można mieć wątpliwości, czy usunięcie kamery i mikrofonu znacząco wpływa na powodzenie działań przeszkolonych funkcjonariuszy.
Przeczytaj art. 65a kw wprowadzony przez rząd PiS
Niestosowanie się do poleceń funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej
Kto umyślnie, nie stosując się do wydawanych przez funkcjonariusza Policji lub Straży Granicznej, na podstawie prawa, poleceń określonego zachowania się, uniemożliwia lub istotnie utrudnia wykonanie czynności służbowych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Tego rodzaju sekretno-represyjne podejście stoi w sprzeczności z rekomendacjami, które współpracy na linii media-Policja wyznacza podinsp. dr Beaty Bekulard, dyrektor Instytutu Nauk Prawnych Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie. W referacie "Praktyczne aspekty współpracy Policji z mediami" pisze ona: „Od wzajemnych relacji pomiędzy dziennikarzami a policjantami zależy, w jakim świetle praca Policji będzie przedstawiana”. I dalej: „Jeśli Policja odmówi rzeczowego informowania dziennikarzy (…) dziennikarze będą poszukiwać [informacji] w inny sposób, co przyniesie tylko negatywne skutki”.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Maciek Piasecki (1988) – studiował historię sztuki i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, praktykował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej w Londynie. W OKO.press relacjonuje na żywo protesty i sprawy sądowe aktywistów. W 2020 r. relacjonował demokratyczny zryw w Białorusi. Stypendysta programu bezpieczeństwa cyfrowego Internews.
Komentarze