0:00
0:00

0:00

W niedzielę 16 sierpnia Młodzież Wszechpolska i Ruch Narodowy zorganizowały na Krakowskim Przedmieściu pod bramą UW zgromadzenie. Podczas demonstracji nazwanej "Stop Agresji LGBT" ze sceny przemawiali działacze organizacji, a także m.in. Krzysztof Bosak i Kaja Godek. Wszyscy w mniej lub bardziej wyszukany sposób opowiadali o tym, że "ideologia LGBT" stanowi zagrożenie dla rodziny, państwa, Kościoła katolickiego i chrześcijańskiej wizji człowieka.

Przeczytaj także:

"Szmata pali się"

Zgromadzenie miało planowo rozpocząć się o 16.00, więc o tej godzinie przed bramą UW zebrał się już kilkusetosobowy tłum. Kilka minut po planowanym otwarciu grupka mężczyzn podpaliła w tłumie obok sceny tęczową flagę. Organizatorzy ze sceny poinformowali o tym, co się dzieje wszystkich zgromadzonych.

"Słuchajcie, zgromadzenie rozpocznie się dokładnie za pięć minut. Natomiast my jeszcze raz powiedzmy w jakim celu tu jesteśmy, przypomnijmy: PRECZ, PRECZ, PRECZ Z DEWIACJĄ.

(...)

Słuchajcie, tak a propos tam w jednym miejscu już jedna tęczowa - to nie jest flaga - szmata pali się. Więc krzyknijmy: SZMATA, SZMATA, SZMATA PALI SIĘ, PALI SIĘ, PALI SIĘ"

Na podeście prezes Młodzieży Wszechpolskiej Ziemowit Przebitkowski razem z tłumem skandował przyśpiewkę, wymachując rękami. Obok niego przysłuchiwał się wszystkiemu Krzysztof Bosak, a prowadzący zgromadzenie dodawał:

„Oczywiście zachęcamy do takich spontanicznych akcji, takich sytuacji".

Całą scenę zarejestrowała kamera OKO.press. Wszystkiemu przyglądała się też policja, która w dużej grupie stała przy samej bramie UW.

Nie pierwszy raz

Do podobnych wydarzeń doszło m.in. w 2018 podczas Marszu Niepodległości. Kilku mężczyzn spaliło w okolicy Mostu Gdańskiego flagę Unii Europejskiej. Sprawców szukała policja. Za ich wskazanie wyznaczono nawet 5 tysięcy złotych nagrody.

Na komendę zgłosili się sami narodowcy, którzy jako podpalaczy wskazali szefa Młodzieży Wszechpolskiej, Ziemowita Przebitkowskiego, licząc, że dostaną nagrodę.

Policja wyjaśniała, że nie ma znaczenia, że flaga UE nie jest prawnokarnie chroniona. Ze wpisów można było wnioskować, że sprawa badana była przez organy ścigania pod kątem naruszenia art. 164 Kodeksu karnego, czyli sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy. Grozi za to od pół roku do ośmiu lat więzienia.

Art. 163

§ 1. Kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać: 1) pożaru, 2) zawalenia się budowli, zalewu albo obsunięcia się ziemi, skał lub śniegu, 3) eksplozji materiałów wybuchowych lub łatwopalnych albo innego gwałtownego wyzwolenia energii, rozprzestrzeniania się substancji trujących, duszących lub parzących, 4) gwałtownego wyzwolenia energii jądrowej lub wyzwolenia promieniowania jonizującego, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. § 4. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 2 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8

Art. 164 kk

§ 1. Kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo zdarzenia określonego w art. 163 sprowadzenie katastrofy § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. § 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Przebitkowski odpowiedział ostatecznie za naruszenie art. 82 § 5 kodeksu wykroczeń, który stanowi

"Kto w inny sposób nieostrożnie obchodzi się z ogniem, podlega karze aresztu, grzywny albo karze nagany".

Prezes MW zapłacił 400 zł grzywny. Nagrody nie wypłacono. Policja oznajmiła, że sami doszli do tego, kto był sprawcą.

Tym razem spalenie to nie problem

OKO.press wysłało pytania do rzecznika Komendy Stołecznej Policji o to, czy policja prowadzi jakieś postępowanie w sprawie podpalenia podczas zgromadzenia 16 sierpnia pod bramą UW, i czy są nim objęci także organizatorzy zgromadzenia, którzy do palenia zachęcali.

Komenda Rejonowa Policji odpowiedzialna za ten obszar odpowiedziała nam, że

"nie prowadzi postępowania w tej sprawie ponieważ opisany przedmiot w myśl obowiązujących przepisów nie jest flagą, a co za tym idzie nie podlega ochronie prawnej".

W kolejnym mailu postanowiliśmy przypomnieć KRP, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu zupełnie inaczej interpretowała takie incydenty. Napisaliśmy więc:

„Spalenie czegokolwiek w tłumie podczas zgromadzenia jest niebezpieczne. Za spalenie flagi (która nie jest flagą) UE w 2018 podczas Marszu Niepodległości organizator dostał grzywnę, doszło do naruszenia art. 82 par. 5 kodeksu wykroczeń. Czy policja nie podejmuje działań w tym przypadku, ponieważ uznała, że tym razem podpalenie w tłumie nie stwarzało zagrożenia?".

W odpowiedzi przeczytaliśmy, że

„Dynamika wydarzeń na Marszu Niepodległości z 11 listopada 2018 r., ich charakter i miejsce są różne. Istotnym faktem jest również to, że 11 listopada do zdarzenia doszło podczas zgromadzenia publicznego, natomiast 16 sierpnia przed jego rozpoczęciem".

Trudno nie doszukiwać się w tym postępowaniu złej woli policji, która

  • zasłania się brakiem regulacji, choć doskonale wie, że nie ma on żadnego znaczenia (kwestia statusu flagi);
  • zasłania się faktem, że organizatorzy nie ogłosili przez mikrofon oficjalnego otwarcia zgromadzenia, choć w rzeczywistości ono już trwało;
  • udaje, że wypełnić znamiona wykroczenia z art. 82 par. 5 kw można jedynie podczas zgromadzenia publicznego, co jest po prostu nieprawdą.
;

Udostępnij:

Dominika Sitnicka

Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.

Komentarze