Zadarli jej spódnicę, zgubiła buty, torebkę klucze, okulary. Wideo OKO.press z interwencji policji zostało uznane za tak drastyczne, że Facebook zasłonił je ostrzeżeniem: "Kontrowersyjne treści. Niektóre osoby mogą być wrażliwe na ten film". Babcia Kasia: "Bardziej brutalni niż zwykle"
To historia, jakich wiele w obywatelskiej aktywności Katarzyny Augustynek, znanej jako Babcia Kasia. A zarazem szczególna ze względu na reakcję Facebooka wg jego zasad i algorytmów.
Zdarzenie miało miejsce na warszawskim rondzie Dmowskiego, ok. 12.45, tuż przed początkiem Marszu Niepodległości 11 listopada 2021. Było wynikiem akcji policji wymierzonej w protestujących - głównie Obywateli RP. Zostali najpierw poturbowani przez uczestników marszu (Kinga Kamińska trafiła do szpitala z diagnozą złamanej kości ramiennej), a potem siłowo usunięci z miejsca legalnego zgromadzenia.
Babcia Kasia: "To było dziwne. Stałam z Obywatelami RP pod Rotundą, na murku z balustradą, nawet flagę LGBT miałam zwiniętą. Tyłem do nazioli, nie chciałam na nich patrzeć. I nagle dowodzący akcją Mariusz S. wydał polecenie i policjanci ściągnęli mnie na ziemię, na piasek, bo tam jest remont. Zachowywali się parszywie, zaczęli mnie nieść, trzy razy upuścili, aż mnie boli kręgosłup, porzucili mnie na przystanku tramwajowym, leżałam pół goła, sama, aż przyszła dziewczyna też poszarpana przez policję. Kolega znalazł but, ale strasznie się martwiłam, bo straciłam klucze, telefon, dokumenty.
Czy brutalność policji była większa niż zwykle?
Wiele razy mnie przecież poturbowali, wynosili, ale tym razem gorzej niż zwykle, to zresztą nie byli stołeczni policjanci, oznakowania na pieczarkach (hełmach) mieli inne niż w Warszawie. Strasznie mnie szarpali za ręce i nogi, kopali, szturchali, rzucali, podnosili, nie wiem po co. Nigdy jeszcze nie zdarli za mnie torebki, plecaka. Tak strasznie szarpali. Z Obywatelami RP, którzy bardzo mi pomogli, poszliśmy na komisariat przy Wilczej, zażądać poszukiwania moich rzeczy. Jak składałam wyjaśnienia, to policjant dostał telefon, że rzeczy się znalazły. Nie oddali mi tylko flagi i nowiutkiego masztu. Będę skarżyć dowodzącego Mariusza S., bo bez powodu nas zaatakowali. Nie daruję mu.
Aktywności obywatelskiej i ulicznej Katarzyny Augustynek OKO.press poświęciło kilkadziesiąt tekstów. Z 65-letnią aktywistką przeprowadziliśmy też kilka dłuższych wywiadów.
Babcia Kasia była też bohaterką minidokumentów Roberta Kowalskiego.
Babcia Kasia została jako jedna z kilkorga protestujących zniesiona spod Rotundy do podziemi warszawskiego Ronda Dmowskiego w samym centrum miasta. Kilku funkcjonariuszy przeniosło ją kilkadziesiąt metrów i wyniosło na przystanek przy hotelu Novotel.
Opowiada Hanna Szukalska z redakcji OKO.press, która zrobiła film z interwencji.
"Zeszłam do podziemi pod rondem, a tam granatowo-zielono od sił policji i prewencji. Kilkudziesięciu mundurowych. Słyszę, jak narodowiec krzyczy do policji "Jest prowokacja". Po chwili niosą kilku Obywateli RP, niosą też Babcię Kasię, za ręce i nogi, od czasu do czasu wloką po ziemi. Paskudnie ją wloką, naprawdę paskudnie. Zadarła się jej spódnica, więc próbuję ją poprawić, zerwali z niej buty, znalazłam jeden, biorę go, jednocześnie robię relację live. Babcia Kasia krzyczy coś w rodzaju »Moje buty!«. Czterech chłopów ją niesie, rozciągając na maksa ramiona i nogi".
Katarzyna Pierzchała, fotografka OKO.press (jej zdjęcia powyżej): "Widziałam, jak niosą panią Kasię. Jak worek kartofli, zgarnęli ją, razem z innymi Obywatelami RP spod Rotundy, znieśli schodami na dół, potem wytargali na górę na przystanek tramwajowy pod Novotelem. W tym podziemnym przejściu policja zrobiła Sajgon. Nosili protestujących, szarpali, przepychali wszystkich. Nie, nie słyszałam, żeby coś mówili do Babci Kasi, milczące robokopy, mieli rozkaz, by protestujących przepchnąć, wynieść, to wykonywali.
Udało mi się wydostać na ten przystanek tramwajowy. I widzę, że siedzi Babcia Kasia, strasznie zapłakana, ktoś ją pociesza. Szlochała, że wszystko jej pogubili: torebkę, okulary klucze, buty.
Potem nas wszystkich wypchnęli w stronę Placu Konstytucji, aż za drugie barierki, Babci Kasi już nie było. Ktoś powiedział, że poszła na komendę złożyć skargę.
Krótkie video Hanny Szukalskiej pojawiło się na profilu facebookowym OKO.press, ale po chwili zostało "zasłonięte" przez Facebook:
Facebook tłumaczył, że :
W "Standardach społeczności Facebooka" wymienione są zasady, których naruszenie powoduje usunięcie lub zasłonięcie materiału. W dziale "Treści budzące zastrzeżenia" pojawia się punkt "Treści drastyczne i zawierające przemoc".
Fb informuje, że "usuwa treści gloryfikujące przemoc lub pochwalające cierpienie bądź poniżanie innych osób, ponieważ mogą zniechęcać użytkowników do udzielania się w społeczności. Wiemy także, że użytkownicy różnie reagują na treści drastyczne i przedstawiające przemoc. W związku z tym do szczególnie drastycznych materiałów dodajemy etykiety ostrzegawcze, aby nie były one dostępne dla osób poniżej osiemnastego roku życia i aby użytkownicy wiedzieli, jakie treści zobaczą, zanim klikną dany link".
Potem jest lista materiałów, jakich nie wolno publikować. To w większości ekstremalne zdarzenia typu "Rozczłonkowanie ciała, Zwęgleni lub poparzeni ludzie. Ofiary kanibalizmu. Podrzynanie gardła...".
To wszystko nie pasuje do sceny policyjnej przemocy. Jedyny punkt, który może tu wchodzić w grę, to:
"Materiały wizualne przedstawiające torturowanie osoby lub grupy osób".
Za drastyczne można też uznać, że policjanci zrywali z Babci Kasi spódnicę i widać jej odsłonięte nogi.
Decyzja Facebooka jest o tyle zaskakująca, że według "Standardów" "w określonych przypadkach dopuszczamy treści, które w przeciwnym razie naruszałyby nasze standardy – jeżeli są warte opublikowania i leżą w interesie publicznym". I w innym miejscu: "Zezwalamy na drastyczne treści (z pewnymi ograniczeniami), aby zwiększać świadomość społeczną w zakresie pewnych problemów".
Wydaje się, że pokazanie drastycznej sceny przemocy wobec aktywistki obywatelskiej, nawet jeżeli materiał jest drastyczny, leży w interesie społecznym, jakim jest ukazanie prawdy o antydemokratycznych praktykach stosowanych przez władze.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze