0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Maciek Jazwiecki / Agencja GazetaMaciek Jazwiecki / A...

"W tym wszystkim nie chodzi o mnie, tylko o to, co dzieje się w Polsce" - mówi OKO.press Agata Grzybowska komentując słowa rzecznika Komendy Głównej Policji (rozmowa - dalej). Brutalnie zatrzymanej podczas demonstracji pod MEN 23 listopada fotoreporterce policja postawiła zarzut karny "naruszenia cielesności funcjonariusza". To kolejny przykład, gdy "cielesność funkcjonariusza" jest traktowana jakby była jakimś sacrum, a nie 100-kilogramową masą, która zwala z nóg i rzuca do radiowozu niewygodne uczestniczki protestu.

Ale po kolei.

Ciarka: Na taką agresję policja musiała odpowiedzieć

Wyjaśnienia inspektora Mariusza Ciarki dotyczące zatrzymania fotoreporterki Agaty Grzybowskiej przejdą do historii - mówiąc potocznie - wciskania kitu. We wtorek 24 listopada wygłosił on w radiu TOK.fm całą serię fałszywych zdań manipulując faktami. Podawał też niebezpieczne w wymowie uzasadnienia działań policji.

Słowa rzecznika konfrontujemy z materiałem filmowym Maćka Piaseckiego z OKO.press, który (materiał) zrobił nieoczekiwaną karierę także w mediach policyjnych (patrz dalej).

Mówiłem o sytuacji bezpośrednio w trakcie zatrzymania, wtedy policjanci nie wiedzieli jeszcze, że to reporterka. Kiedy pani była doprowadzana do radiowozu, to wtedy okazywała legitymację.
Fałsz i manipulacja. Widać było, że Grzybowska robi zdjęcia profesjonalnym aparatem. Gdy policjanci ją popychali tłum krzyczał, że to reporterka. Pokazanie legitymacji nie przerwało brutalnej interwencji, wręcz przeciwnie
Wywiad w TOK.fm,24 listopada 2020

Argumentacja Ciarki jest wewnętrznie sprzeczna. Brutalne zatrzymanie miało miejsce głównie nie przed lecz po okazaniu legitymacji. Wcześniej fotoreporterka informowała kim jest, a tłum krzyczał, że jest dziennikarką na przemian z "zostaw ją". Zresztą nawet gdyby nie była dziennikarką, czy Ciarka sugeruje, że policji wolno byłoby porywać manifestantkę i wrzucać ją do radiowozu dlatego, że zrobiła zdjęcie policjantowi?

Kłamstwo nr 2 jest szczególnie wyraziste, bo Ciarka przedstawia rzekomą wersję samej fotoreporterki:

Pani reporterka przyznaje, że celowo błysnęła lampą w oczy policjantowi
Reporterka napisała wyraźnie: "Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod MEN, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem)"
Wywiad w TOK.fm,24 listopada 2020

Cytat z jej wyjaśnień na FB jest dokładnie sprzeczny z tym, co Ciarka mówi. Zgadza się tylko to, że w użyciu był flesz, ale tak działa aparat fotograficzny. Pretensje należy kierować do wynalazców tego urządzenia (1839) braci Susse, choć postawienie im zarzutów będzie niewykonalne nawet dla obecnej prokuratury.

Kochani, kochane

już jestem w domu. Dziś została przekroczona kolejna granica.

Kiedy wykonywałam swoją pracę, fotografując protest pod Ministerstwem Edukacji Narodowej, zostałam zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem), a następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu, gdzie próbowano mi wmówić, że to ja byłam agresywna. Zostałam przewieziona na komendę na Wilczej, gdzie oskarżono mnie o naruszenie nietykalności osobistej policjanta. Usiłowano mnie „podejść”, żebym przyznała się do winy.

Absolutnie nie przyznaję się do stawianych mi zarzutów.

Bardzo chciałam podziękować @Strajkowi Kobiet i wszystkim osobom, które zebrały się przed komisariatem na Wilczej w akcie solidarności ze mną i innymi zatrzymanymi. Prawda jest taka, że nie tylko ja jako fotoreporterka (wiem, że to czyni ze mnie osobę uprzywilejowaną), ale nikt z pokojowo protestujących nigdy nie powinien być zatrzymany. Nie ma zgody na powszechnie stosowaną w ostatnich tygodniach przez policję przemoc! Nie damy się zastraszyć!

Całą sobą popieram @StrajkKobiet i wszystkie osoby, które od tygodni wychodzą na ulice w akcie niezgody na ograniczanie kobietom* i osobom niebinarnym dostępu do aborcji. 27 lat to naprawdę o 27 lat za długo! Dziewczyny*, razem jesteśmy silniejsze! Nie damy się!

Chłopaki*, dzięki za wsparcie!

Dziękuję ekipie RATS Agency oraz wszystkim innym fotoreporterom i fotoreporterkom, Beacie Łyżwie Sokół – szefowej działu foto w "Gazecie Wyborczej" i Vanessie Gerze z Associated Press.

Chciałam również podziękować posłankom - Barbarze Nowackiej, Małgorzacie Kidawie-Błońskiej, Annie-Marii Żukowskiej oraz posłom Michałowi Szczerbie i Cezaremu Tomczykowi za kontakt z moją partnerką Aleksandrą Szymczyk i gotowość pomocy. Dziękuję również reprezentującej mnie mecenas Izabeli Świerczyńskiej i wszystkim przyjaciółkom i przyjaciołom.

Dziękuję też, że „nie szłam dziś sama”.

Oślepiła policjanta, a ja wiem jeszcze, że naruszyła jego nietykalność cielesną
Nie wiemy, co i skąd Ciarka wie. Na nagraniu OKO.press, na które się powołuje nie widać ani śladu agresji fotoreporterki
Wywiad w TOK.fm,24 listopada 2020

Ciarka poucza, czym jest profesjonalna praca reporterki

Rzecznik Ciarka snuł dalej w TOK.fm rozważania o "obiektywizmie" pracy fotoreporterki. Mimochodem podkreślił, że Grzybowska chodziła na demonstracje "z partnerką", co nie miało związku ze sprawą. Być może chodziło o wzbudzenie homfobicznych skojarzeń, które sam ma?

"Pojawiły się głosy, że my od razu osądziliśmy i stwierdziliśmy winę, a pani wykonywała tam tylko i wyłącznie czynności. Nie" - mówi Ciarka nie precyzując, co innego wykonywała Grzybowska.

Przyznała, że od tygodni, razem ze swoją partnerką, popierają strajki kobiet i chodzą na manifestacje. Mówię tylko po to, byśmy byli obiektywni. Ma sympatie po konkretnej stronie. Przyznała, że nie tak powinna zachowywać się profesjonalna fotoreporterka
Fotoreporterka może mieć poglądy, to chyba nie jest powód do interwencji? Czy jej zdjęcia kłamią? A poza wszystkim: skąd policjancie mieli znać poglądy Grzybowskiej?
Wywiad w TOK.fm,24 listopada 2020

Agata Grzybowska w swoim wpisie na FB faktycznie wyraziła "całą sobą" poparcie dla protestów Strajku Kobiet. Ale co z tego wynika?

Czy zdaniem Ciarki usprawiedliwia to stosowanie przemocy? Taka sugestia byłaby szczególnie niebezpieczna - że dziennikarzy mediów krytycznych wobec władz policja ma prawo pacyfikować.

Nie jest też jasne, w jaki sposób poglądy Grzybowskiej miałyby wpływać na jej pracę. Sama reporterka mówi o tym w rozmowie z OKO.press.

Agata Grzybowska: Pierwszy raz spotkało mnie coś takiego

OKO.press: Rzecznik Ciarka twierdzi, że użyłaś przemocy. Według TVP Info w 22 sekundzie filmu OKO.press miałaś "prawdopodobnie" kopnąć policjanta

Agata Grzybowska: Postawiono mi zarzut karny z art. 222. Nie przyznałam się do tego, abym w jakikolwiek sposób naruszyła cielesność policjanta. Ale ponieważ toczy się postępowanie, nie mogę wchodzić w szczegóły.

§ 1. Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych,

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

§ 2. Jeżeli czyn określony w § 1 wywołało niewłaściwe zachowanie się funkcjonariusza lub osoby do pomocy mu przybranej, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.

Ucierpiałaś fizycznie?

Nie mam siniaków, jeśli o to pytasz. Ale przepraszam, nie mogę rozwinąć tej odpowiedzi.

Czy w życiu zawodowym spotkało cię kiedyś coś podobnego? Dokumentujesz gorące, niebezpieczne sytuacje na całym świecie od 10 lat...

Od 12-13 lat. Syria, Irak, Uganda, Somalia... I jeszcze Egipt podczas wiosny arabskiej. Fotografowałam mnóstwo demonstracji, protestów, rewolucji. Byłam na Majdanie w Kijowie, potem we wschodniej Ukrainie.

Zawsze pokazuję obydwie strony konfliktu, nigdy mi nie zarzucono braku obiektywizmu.

Na Majdanie w 2014 roku było ostro.

Tak. Każdy taki wyjazd na rewolucję czy masowe demonstracje niesie ryzyko. Ale do wczoraj nigdy i nigdzie nie zostałam zatrzymana przez policję, czy wojsko.

Pierwszy raz ktoś mnie tak potraktował.

Ciarka i media prorządowe uważają, że fotografowanie twarzy policjanta to agresja.

Ja tak zawsze pracuję, mam w swoim dorobku setki, tysiące ujęć twarzy, zarówno osób protestujących, jak sił porządkowych. Podchodzę blisko, tak widzę swój obowiązek fotoreporterki, żeby podejść jak najbliżej, pokazać emocje, przebieg zdarzeń, także przemoc. Wczoraj fotografowałam dziewczyny, które przypięły się do bramy MEN, ale 11 listopada robiłam zdjęcia nacjonalistów i kiboli, którzy walczyli z policją. Fotografuję momenty, gdy policja nadużywa swej władzy, ale również te, gdy jest atakowana.

Bardzo to wszystko przeżyłaś? Przepraszam za głupie pytanie.

Wiesz, nie myślę, co ja tu przeżyłam, a czego nie i czy to było okropne, czy nie. Chodzi o to, że nigdy nie powinno dojść do takich zdarzeń. Naruszone zostały prawa dziennikarki, jaką jestem. Naszym obowiązkiem jest dokumentowanie zdarzeń, a obowiązkiem władzy w demokratycznym kraju jest umożliwianie nam bezpiecznego wykonywania naszej misji.

W tym wszystkim nie chodzi o mnie, tylko o to, co dzieje się w Polsce.

Policja dziękuje OKO.press, czyli szczyt bezczelności

Rzecznik Ciarka na swoim twitterze miał już kilka poważnych wpadek, m.in. aby przekonać ludzi do pozostania w domach w czasie kwarantanny opublikował brutalne nagranie, jak policjanci ściągają z motocykla mężczyznę, obezwładniają go i podduszają. Musiał nawet zamknąć na jakiś czas swoje konto, ale niestety otworzył je ponownie i 24 listopada podziękował na nim... OKO.press za film Maćka Piaseckiego. Identyczny tekst zamieściła Komenda Stołeczna Policji na FB i Twitterze "Dziękujemy OKO.press za upublicznienie tego zapisu".

Nasz film zrobił też zaskakującą karierę w mediach prawicowych jako dowód w sprawie, przy czym widzą one tam rzeczy, których nie ma. wPolityce pisze:

"Proszę obejrzeć uważnie to nagranie. 9 sekunda: Grzybowska z odległości ok. 20 cm. „strzela” policjantowi w twarz lampą błyskową. 15 sekunda – ponowne oślepianie funkcjonariusza. I wreszcie 22 sekunda – kopnięcie (czy próba kopnięcia) umundurowanego policjanta na służbie".

wPolityce wykazuje się mentalnością ZOMO-wca komentując:

"2 sekundy później pani Agata powinna leżeć na ziemi skuta kajdankami i oczekiwać na transport na komisariat".

Te same rzeczy w naszym filmie zobaczyła TVP Info: "Dwukrotnie strzeliła lampą błyskową policjantowi w oczy, kilka centymetrów przed jego twarzą (na nagraniu 8. sekunda). Chwilę później (około 22 sekundy) widać, jak dziennikarka prawdopodobnie kopie funkcjonariusza".

Słowo prawdopodobnie zostało prawdopodobnie dodane przez nieuwagę.

Prawicowy publicysta Łukasz Warzecha komentując nasz film odpowiada na te interpretacje:

"Kopniaka nie widać. Żeby nie wiem jak się wpatrywać.

To, że próbuje w zamieszaniu zrobić zdjęcie z bliska, nie jest podstawą do zatrzymania. Aparat w automacie, policjant jest tuż. Jak ma działać?".

Dodajmy, że aby nam się nie przewróciło w głowie od tych podziękowań, wPolityce pisze, że film OKO.press został przygotowany przez "anarchistycznych fanatyków dla anarchistycznych fanatyków".

A bardziej serio, na takie "podziękowania" najchętniej odpowiedzielibyśmy którymś z haseł znanych z protestów kobiet.

Babcia Polska pobiła grupę policjantów torebką. Cielesność jako sacrum

Wypowiedzi rzecznika policji i prawicowych mediów o "agresywnej fotoreporterce" wpisują się w nowy trend propagandy władzy.

Katarzyna Augustynek, współzałożycielka ruchu Babcie Polskie, została 10 listopada 2020 zatrzymana i wepchnięta do radiowozu. Policja uniemożliwiła jej protest przeciwko obchodom rocznicy smoleńskiej na warszawskim Placu Piłsudskiego. Na komendzie dostała zarzut za naruszenie cielesności fizycznej funkcjonariusza z tego samego art. 222 kk. Podczas szarpaniny z policją miała uderzyć któregoś z policjantów torebką.

Na filmie OKO.press widać, jak to przebiegało. Katarzyna Augustynek, bodaj najbardziej wytrwała - jak sama się nazywa - ulicznica, która za rządów PiS protestowała już kilkaset razy, odmawiała wylegitymowania się, kwestionowała prawo policji do jej zatrzymywania i jak to ma w zwyczaju na przemian pokrzykiwała na policjantów i przekomarzała się z nimi. Zwykle po zakończeniu uroczystości rocznicowych policja puszczała ją wolno. Tym razem ktoś postanowił "Babcię Katarzynę" potraktować surowo. Popychali, wywrócili, szarpali, ona się wyrywała, torebka latała w powietrzu.

Przeczytaj także:

W podobnym duchu o zagrożeniach pracy policjanta - tym razem ze strony posłanek - wypowiedział się 24 listopada w TVN24 poseł PiS i wicerzecznik PiS Radosław Fogiel:

"Jeżeli widzę z kolei posłanki Koalicji Obywatelskiej, które rzucają się z pięściami na policję, no to nie jest wykorzystywanie immunitetu".

Charakterystyczne, że wszystkie te "ataki", które wymagają od policji szarpania człowiekiem i wrzucenia go do radiowozu są dziełem kobiet. Do kontaktu z nienaruszalnym ciałem funkcjonariusza dochodzi - jeśli dochodzi - w trakcie popychania, blokowania czy obezwładniania.

Wydawałoby się, że takie są realia pracy policji. Odruchem osoby zatrzymywanej pod byle pretekstem, jest wyrywanie się i może dojść do "kontaktu".

Rzecz w tym, że "cielesność funkcjonariuszy" jest traktowana jakby była jakimś sacrum, a nie 100-kilogramową masą, która zwala z nóg i odbiera swobodę ruchu kobiecie.
;

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze